Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Andrzej P. Zajączkowski

Użytkownicy
  • Postów

    257
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Andrzej P. Zajączkowski

  1. Piękności rozrzutna, twa sukcesja Czemuż na siebie cała wydana? Natury spadek to nie dar, a cesja W jej szczodrości tylko hojnym dana. Więc czemu piękny skąpcze marnujesz Fortunę daną ci na rozdanie? Lichwiarzu lichy, jakże lokujesz Majątek, nie mając na przetrwanie? Bo te transakcje z sobą jedynie, Oszustwem są na własnej osobie. Dan przez naturę twój czas upłynie, Jakiż bilans zostanie po tobie? W grobie twoje piękno będzie skryte Zaś dziedzica zostawi użyte. Tym razem William argumentuje słownictwem handlowo-ekonomicznym. Ale wciąż idzie o to samo. I William: Unthrifty loveliness, why dost thou spend Upon thyself thy beauty’s legacy? Nature’s bequest gives nothing but doth lend, And being frank she lends to those are free. Then, beauteous niggard, why dost thou abuse The bounteous largess given thee to give? Profitless usurer, why dost thou use So great a sum of sums, yet canst not live? For having traffic with thyself alone, Thou of thyself thy sweet self dost deceive. Then how, when nature calls thee to be gone, What acceptable audit canst thou leave? Thy unused beauty must be tomb’d with thee, Which, used, lives th’ executor to be.
  2. Wiem dobrze, że wkrótce mój los się ziści, Gdzieś w górze, wśród chmur swój koniec dogonię. Dla przeciwników nie mam nienawiści, I wcale nie kocham tych, których bronię; Z Kiltartan Crossu mój ród się wywodzi, Za rodaków mam z Kiltartan biedotę, Żaden wojny finał im nie zaszkodzi Żaden nie poprawi ich losu o jotę. Nie prawo i nie służba mnie zmusiła, Do walki. Ni mówcy, ni tłumów wrzawa, Tylko radosna wizja mnie olśniła I porwała podniebna bitwa krwawa; Wszystko to rozważyłem należycie, O latach przyszłych myślałem z niechęcią, Niewiele warte, jak me przeszłe życie Były mi, w porównaniu z taką śmiercią. Dla Irlandczyków podczas Wielkiej Wojny służba w brytyjskim wojsku była doświadczeniem podwójnie gorzkim. Tak jak Polacy, musieli walczyć dla swych okupantów. I tak jak dla Polaków, wolność była już blisko. To oczywiście nie jest pierwszy przekład tego wiersza, ale mam nadzieję, że oddaje oryginał. I William B.: I know that I shall meet my fate Somewhere among the clouds above; Those that I fight I do not hate, Those that I guard I do not love; My country is Kiltartan Cross, My countrymen Kiltartan’s poor, No likely end could bring them loss Or leave them happier than before. Nor law, nor duty bade me fight, Nor public men, nor cheering crowds, A lonely impulse of delight Drove to this tumult in the clouds; I balanced all, brought all to mind, The years to come seemed waste of breath, A waste of breath the years behind In balance with this life, this death.
  3. W lustro patrząc rzeknij do tej twarzy Że już czas by twarz stworzyła nową; Jeśli świeżością jej nie obdarzysz, świat uboższym, kobietę jałową Czynisz, gdy jej nieobsiane pola Nie wzgardziły by pługiem małżonka! W kim tak silna zatracenia wola że samolubnie nie chce potomka? Tyś lustrem matki, a ona w tobie Znów widzi Kwiecień swojej młodości: W twych dzieciach i ty przypomnisz sobie Na przekór zmarszczkom, dawne radości. Lecz gdy zasłużysz na zapomnienie, Umrzesz ty sam i twoje wspomnienie. I William: Look in thy glass, and tell the face thou viewest Now is the time that face should form another; Whose fresh repair if now thou not renewest, Thou dost beguile the world, unbless some mother. For where is she so fair whose unear’d womb Disdains the tillage of thy husbandry? Or who is he so fond will be the tomb Of his self-love, to stop posterity? Thou art thy mother’s glass, and she in thee Calls back the lovely April of her prime: So thou through windows of thine age shall see Despite of wrinkles this thy golden time. But if thou live, remember’d not to be, Die single, and thine image dies with thee.
  4. Nie oddaj całego serca w miłości, Nie zobaczą w nim wielkiej wartości Kobiety namiętne, gdy wyda się im być Pewne i nie będzie się im nigdy śnić, Że między pocałunkami gdzieś znikło; Bo wszystko urocze w miłości zwykło Być chwilką sennej, miłej rozkoszności Nigdy nie oddawaj serca w całości Bo, choć ich słodkie wargi zaprzeczą że, To jednak ich serca oddane są grze. A któż w grze wykaże umiejętności Będąc głuchym i ślepym od miłości? Cenę zna ten, co tę grę źle rozegrał, Kiedy oddał całe serce i przegrał. deaf, dumb, blind - jedno-sylabowce. głuchy, głupi, ślepy - dwu-sylabowce. Nawet zmieniając metrum na 11 nie umiem tego zmieścić w wersie. Odrzucam głupi, bo do tego mi miłość niepotrzebna. Ale Yeatsowi to w sumie fajnie wyszło. Serce pani od anglika zmięknie na pewno. I William (Yeats też William, a B. to Butler... he, he... lokaj mieć na drugie): Never give all the heart, for love Will hardly seem worth thinking of To passionate women if it seem Certain, and they never dream That it fades out from kiss to kiss; For everything that’s lovely is But a brief, dreamy, kind delight. O never give the heart outright, For they, for all smooth lips can say, Have given their hearts up to the play. And who could play it well enough If deaf and dumb and blind with love? He that made this knows all the cost, For he gave all his heart and lost.
  5. Gdy zim czterdzieści oblegnie czoło, Rowy głębokie w pięknym tnąc ciele, Strój twej młodości, podziwiany wkoło, Łachmanem będzie, wartym niewiele. Spytanym, gdzie twa postać urocza, Gdzie skarby z dni młodych się podziały, Rzec, - we własnych zapadniętych oczach -, Dowiedzie wstydu i próżnej chwały. Więcej piękna użytek by znaczył, Gdybyś mógł rzec - To śliczne me dziecię Bilans mój zda i czas mój tłumaczy -. Po tobie piękno dziedzicząc przecie! To jak nowym być u starości wrót I krew widzieć ciepłą, czując jej chłód. Angielski ma dużo krótkich, jedno-, dwusylabowych słów i nie ma odmiany z końcówkami. W dziesięciu zgłoskach William mieści więcej słów niż ja, co zmusza do trudnych wyborów. I William: When forty winters shall besiege thy brow, And dig deep trenches in thy beauty’s field, Thy youth’s proud livery, so gazed on now, Will be a tatter’d weed, of small worth held: Then being ask’d where all thy beauty lies, Where all the treasure of thy lusty days, To say, within thine own deep-sunken eyes, Were an all-eating shame and thriftless praise. How much more praise deserved thy beauty’s use, If thou couldst answer ‘This fair child of mine Shall sum my count and make my old excuse,’ Proving his beauty by succession thine! This were to be new made when thou art old, And see thy blood warm when thou feel’st it cold.
  6. Jakie dzwony dla tych co w tej rzezi giną? Tylko straszliwa wściekłość moździerzy. Tylko karabiny swoją strzelaniną Klepią seriami wizgi pacierzy. Żadnych bzdur dla nich, dzwonów ni ornatów; Ni żałobnych głosów, za wyjątkiem chórów, - Przeraźliwych chórów wyjących granatów; I trąbek wzywających z domu murów. Jak im palić świece na pożegnanie? Choć pozostaną puste chłopców dłonie W ich oczach święty blask pożegnań płonie. Dziewcząt bladość ich całunem się stanie; Czułych umysłów pamięć - kwiatów dary; A każdy zmierzch im zaciąga kotary. Ten wiersz ma ponad sto lat. Nie zestarzał się, niestety. Wyjaśnienie: kotary - ówczesny zwyczaj zasuwania zasłon w domu, kiedy rodzina dowiadywała się o śmierci żołnierza. I Wlfred Owen: What passing-bells for these who die as cattle? Only the monstrous anger of the guns. Only the stuttering rifles' rapid rattle Can patter out their hasty orisons. No mockeries now for them; no prayers nor bells; Nor any voice of mourning save the choirs, – The shrill, demented choirs of wailing shells; And bugles calling for them from sad shires. What candles may be held to speed them all? Not in the hands of boys but in their eyes Shall shine the holy glimmers of goodbyes. The pallor of girls' brows shall be their pall; Their flowers the tenderness of patient minds, And each slow dusk a drawing-down of blinds.
  7. Pięknych istot chcemy pomnożenia, By nie przepadła róża urody, Dojrzałych czas odsyła do cienia, Lecz ich pamięć trwa w dziedzicach młodych: Zaś ty, w blask swych oczu zapatrzony Karmisz swój płomień własnym paliwem Głód czynisz gdzie spichlerz napełniony Sam sobieś wrogiem, nazbyt złośliwym Choć teraz jesteś ozdobą świata, Posłem co wiosnę barwną zwiastuje, Własny twój pąk twe wnętrze oplata I - młody głupcze - skąpiąc marnuje. Zlituj się, toć obżarstwem bezbrzeżnym, Z grobem jest zjeść co światu należnym. Większość tłumaczeń sonetów ma polskie metrum: 11 lub 13 zgłosek. Spróbowałem z 10. Dla porównania William: From fairest creatures we desire increase, That thereby beauty’s rose might never die, But as the riper should by time decease, His tender heir mught bear his memory: But thou, contracted to thine own bright eyes, Feed’st thy light’st flame with self-substantial fuel, Making a famine where abundance lies, Thyself thy foe, to thy sweet self too cruel. Thou that art now the world’s fresh ornament And only herald to the gaudy spring, Within thine own bud buriest thy content And, tender churl, makest waste in niggarding. Pity the world, or else this glutton be, To eat the world’s due, by the grave and thee.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...