Corleone 11
Mecenasi-
Postów
2 288 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Treść opublikowana przez Corleone 11
-
Tym razem Jezus dotarł do rozbitków nie idąc po wodzie, a usiadłszy wygodnie na odpowiednio wygiętej macce płynącej ośmiornicy. Tak, by mógł oprzeć się plecami. Maya usiadła naprzeciwko Niego, przyjmując równie wygodną pozycję. - I co tam z waszą refleksją? - zapytał swobodnie, wpłynąwszy w środek ich grupy. Zupełnie, jakby zaistniałe i bieżące okoliczności były czymś absolutnie przeciętnym i normalnym. - Macie może jakieś pytania? Dokładnie rzecz biorąc: więcej pytań, niż tylko te o ratunek? Bosman jakby tylko czekał, aż Jezus wróci i zada to właśnie pytanie. Czego zresztą mógł się spodziewać zarówno on, jak i każdy z ocalałych. - Ja mam! - wyrzucił z siebie gniewnie, jakby mówił do któregoś z podwładnych, będąc wciąż na pokładzie pancernika. - Przyznałeś, że to twoja sprawka! I twojej żony! Jak mogłeś?! Co z ciebie za Bóg?! - emocje i niezadowolenie wskutek utraty pozycji podnosiły tupet na coraz wyższy poziom. - Gdzie twoja miłość do ludzi??! Naraziłeś nas wszystkich!! A może ty - ośmielony milczeniem marynarz mówił coraz głośniej - nie jesteś Jezusem?! A kimś z... - urwał nagle. Jezus uśmiechnął się. Szeroko. - Doskonale rozumiem twoje emocje - odparł. - Są w dużej mierze na miejscu. Ale ważniejsze sa odpowiedzi. Moja miłość przejawia się chociażby w tym, że wszyscy jeszcze żyjecie. Mimo, że każdy z was, w tym także ty, ma wiele na sumieniu. Bez wyszczególniania - Jezus spojrzał nań pozornie lekko, ale bosman poczuł przenikliwość Jego wzroku. - Więc taki ze mnie Bóg, jak należy. Chciałbyś może, abym zemścił się na tobie za to, co uczyniłeś przez lata na morzach? Wiesz, że mogę. Nawet mam sposób - Jezus uśmiechnął się ponownie. - I świetnie wiesz, jaki. To, co czujesz, to macka krakena. Dobrze ci się zdaje: trąca cię pod wodą. Odbiera twoje emocje, im są bardziej negatywne, tym silniej. A wiesz, co stałoby się, gdyby to sympatyczne stworzenie mogło samo decydować, co zrobi? - Noo - Odpowiadający uśmiechnął się po raz trzeci widząc, jak bosman pobladł. - To chyba już wszystko jasne. Jakoś tak się składa, że kontakt z siłami natury, w tym z możliwościami potężniejszych od was stworzeń, szybko przywraca wiarę. O poczuciu rzeczywistości nie wspominając. Tobie już przywrócił jedno i drugie. Wkrótce, jak widzę - Stwórca oceanów i ich mieszkańców kolejno spoglądał po marynarskich twarzach - stanie się to udziałem was wszystkich. Znakomicie. Powiedziawszy to, Jezus oparł na chwilę dłoń na skórze ośmiornicy, po czym uniósł ją, wskazując kierunek. Ta natychmiast zareagowała, kierując się zwolna ku Nautilusowi. - Ażeby zaś ci, którzy spośród was są mniej uparci, nie czekali zbyt długo na tych bardziej upartych... - spojrzał przez ramię. Kilku marynarzy, jeden po drugim, wrzasnęło czując, jak ramię ośmiornicy dotyka ich pod wodą. - Jak powiedziałem: strach bywa czasem konieczny. Cdn. Voorhout, 21.06.2022
-
Epizod, czyli epoka
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Tak sobie założyłem, aby dać czytelnikowi impuls do uruchomienia wyobraźni, jak to wygląda, gdy wampir buszuje w łożnicy z ludzką kobietą ???? . I aby dla intelektualnej równowagi zwrócić uwagę także na inne sprawy. Dzięki Ci wielce za obecność, czytanie i komentarz ? . Serdeczne pozdrowienia. -
Inne spojrzenie, część 43
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Ana Ano, dziękuję Ci bardzo za obecność, czytanie i uznanie ? . Miło mi wielce ? . Pytasz o Mayę. Co masz na myśli? Serdeczne pozdrowienia. -
Inne spojrzenie, część 43
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Corleone 11 Ago ? , bardzo Ci dziękuję za obecność czytanie i czytelnicze serduszko. Wiesławie ? , dzięki Ci wielce za wizytę, czytanie i komentarz. Bo i też ten odcinek miał tak smakować ? . Dziękuję Ci także za uznanie. Na Was zawsze można liczyć ? . Serdeczne pozdrowienia. -
Jeden z marynarzy, spoglądających właśnie w w stronę Nautilusa, trącił łokciem towarzysza unoszącego się obok niego na powierzchni wody. - Spójrz tam - tu zaklął marynarskim, prostackim zwyczajem - bo chyba oczy mnie mylą. Ktoś tam stoi na wodzie, czy jak? Ale to przecież niemożliwe! Jego towarzysz również zaklął. Równie grubiańsko. - Możliwe czy nie, ale wygląda, na Neptuna, że jednak się dzieje. Panie kapitanie! - zawołał do dowódcy - niech pan spojrzy. Wezwany popatrzył we wskazanym kierunku. - Rzeczywiście - potwierdził - widzisz dobrze. Ale to niemożliwe! - powtórzył słowa podwładnego. - Wszyscy z was, którym wydaje się niemożliwe to, co widzą, mylą się - zabrzmiał dochodzący ze wszystkich stron jednocześnie głos. Absolutnie pełen spokoju. - To jest możliwe. Mało tego - to dzieje się naprawdę. Postać zbliżająca się po wodzie od strony Nautilusa stawała się coraz bardziej widoczną oczom żeglarzy, z których teraz wszyscy, co do jednego, zwrócili się w jego kierunku. Zapominając o swoim tragicznym położeniu. - To jest wasza nauka i zarazem wasza kara - powiedział Jezus, zatrzymując się kilka metrów od grupy rozbitków. - Ścigaliście i chcieliście zatopić statek ludzi, którzy nie zrobili wam nic złego. Tylko dlatego, że ktoś wam kazał. Ktoś, kto tak naprawdę niczym różni się od was, jest człowiekiem dokładnie takim, jak wy sami. Chcieliście to zrobić ze strachu przed nieznanym i z chęci zniszczenia tego, czego nie rozumiecie. Ale tak się składa, że wystąpiliście przeciwko mnie! - tu Mówiący podniósł głos. - A gdzie - zaczął bardzo wyraźnie akcentować słowa - przykazanie - miłości - bliźniego? Gdzie - przykazanie - "Nie zabijaj"? Odrzuciliście je dla rozkazu i własnych lęków - Jezus patrzył po twarzach z udawaną surowością. - To - teraz - macie. - Chcesz powiedzieć, Panie- zaczął bosman, któremu nigdy brakowało śmiałości, ba! - tupetu i bezczelności - że ten kraken to twoja, hm... - zawahał się trochę - ... że to twoja... sprawka? - zakłopotanie dziwnym trafem nie chciało ustąpić. Jak nigdy. - A tak, moja i mojej żony - w tym momencie Maya dołączyła do męża, idąc jego śladem po macce krakena, wyciągniętej poziomo tuż pod powierzchnią wody. - I spodobało się wam, jak sądzę. Bo przecież - znów popatrzył po ich twarzach, zatrzymując na koniec spojrzenie na obliczu kapitana - żaden z was nie ucierpiał. A że najedliście się strachu? Że pływacie sobie bezpiecznie w ciepłym morzu w towarzystwie posłusznego mi i mojej żonie stworzenia? Chyba nie nazwiecie tego krzywdą? - Jezus rozłożył ręce w geście zapytania. - No, a nasz okręt? - zadziornie zapytał bosman, któremu pokład i stanowisko dawały poczucie wyższości, rekompensując tak zwane niskie urodzenie. - Ach, pytasz o wasze narzędzie zniszczenia? Owoc ścinania drzew i pracy waszych szkutników i ludwisarzy, by pływać, strzelać, niszczyć i zabijać? - Jezus znów podniósł nieco głos. - Cóż, spoczął już na dnie. I jest już martwy, bo żeglarska legenda słusznie twierdzi, że okręty to żywe istoty.* Oddał za was życie. Któryś z was - objął ich wszystkich spojrzeniem kolejny raz - chce może do niego dołączyć? - Odczekał chwilę, wiedząc, że pyta retorycznie. - Stanie się siedliskiem małży. Da im miejsce do życia i schronienie mniejszym rybom przed drapieżnikami. - To byloby na tyle - zakończył, widząc w ich umysłach pytanie o ocalenie, a w sercach nadzieję na ratunek. - Popływacie sobie jeszcze bezpiecznie - dodał w odpowiedzi na niezadane pytanie. - Pomyślicie o tym, co was spotkało. W każdym razie nie obawiajcie się o życie i bezpieczeństwo. Nic wam nie grozi. Odwrócił się, Maya uczyniła to samo w ślad za Nim. - Jak to, Panie? - teraz kapitan zadał pytanie. - Zostawisz nas ot tak? Mnie i moich ludzi? - Tacy oni twoi - Jezus umyślnie spojrzał przez ramię. - Mają tę samą godność w moich oczach, co ty. Nie jesteś od nich wyższy czy bardziej wartościowy wyłącznie dlatego, że inny człowiek mianował cię dowódcą. Zresztą już nim nie jesteś, bo wasz okręt spoczywa tam - powtórnie wskazał miejsce jego spoczynku. - Teraz los zrównał cię z nimi, a kraken, gdyby moja żona mu pozwoliła, mógłby zacząć zjadanie was od ciebie. Zdążyłbyś się przekonać, nim utopiłbyś się, że tak zwane stanowisko jest tylko chwilowe. Umowne. Że nie chroni przed niczym, a zwłaszcza przed tak wielkim stworzeniem, jak ta ośmiornica. - W tym momencie Mówiący wyciągnął dłoń, a ona natychmiast wysunęła z wody koniec macki. - Jezus pogłaskał ją, niczym psi łeb albo koci grzbiet. Odszedł następne dwa kroki. Specjalnie. Po czym odwrócił się, by popatrzeć na nich jeszcze raz i dodać ostatnie słowo. - Pomyślcie. Cdn. * Nawiązuję tu do odpowiedniego fragmentu "Robinsona Crusoe" autorstwa Daniela Defoe. Voorhout, 17.06.2022
-
Inne spojrzenie, część 42
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Cóż, to moje zadanie jako pisarza: odpowiednio "rozstawiać" - pozwól, iż użyję Twojego słowa - energię pośród bohaterów. Dlaczego sądzisz, że tylko ją wystawiam "na pożarcie emocji"? Wszyscy je odczuwają, z Jezusem włącznie. Soa ma Mila do dyspozycji, a Jezus czeka na noc z Ewą. I odwrotnie. Dzięki Ci bardzo za obecność czytanie i komentarz ? . I za serduszko. Serdeczne pozdrowienia. @Corleone 11 Wiesławie, wielce Ci dziękuję. Twoja obecność, czytanie i uznanie są zawsze mile widziane ? . Serdeczne pozdrowienia. @Corleone 11 Ano, miło mi Ciebie gościć. Dziękuję Ci bardzo za wizytę, czytanie i uznaniowe serduszko ? . Serdeczne pozdrowienia. -
Inne spojrzenie, część 42
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Nic nie biorą - tylko przykład z Jezusa, który jest idealnym mężem. Pod każdym względem. Ponadto, ponieważ jest On jednocześnie cały czas we wszystkich wymiarach, każda ma go wyłącznie dla siebie. Nie musi znikać nagle od jednej, by przez tydzień cieszyć/cieszyć się drugą. Ty masz wady?? A nie wyglądasz ? . -
Okręt zanurzał się powoli, niemal pionowo w linii prostej, wciągany przez ośmiornicę w głębinę. Z otwartych furt działowych trzeciego pokładu wydostały się wielkie pęcherze powietrza, burząc gładź powierzchni wody. Potem to samo stało się, gdy morze wlało się na drugi pokład. Już tylko pierwszy, główny, wystawał ponad wodę, jednak opadał coraz niżej. W końcu widać było tylko dolne części strzaskanych masztów, ale i te zapadały się głębiej i głębiej, aż zniknęły. Marynarze patrzyli, przerażeni przerażeniem, którego dotychczas nie doświadczyli. W umyśle każdego dominowała myśl, że wkrótce zginą. Że to ich ostatnie chwile przed śmiercią. Wielu modliło się, aby zachłysnąć się wodą na amen, nim zostaną pożarci przez olbrzymiego krakena. Znając bowiem bezwzględność walki morskiej, nie spodziewali się pomocy z strony załogi Nautilusa, którą bezlitośnie chcieli zatopić wraz z ich statkiem. - Czas na dokończenie lekcji - powiedział Jezus, gdy pancernik całkiem już zniknął pod wodą. - Aby mieli bardziej pełny obraz sytuacji, będącej ich udziałem. - Ergo Domine, zatem Panie, co zamierzasz? - zapytał niedawny antywielbiciel morskich stworzeń, teraz absolutnie zafascynowany wielkością, siłą i możliwościami ośmiornicy. Pozostali na pokładzie Nautilusa, w tym jego żony, też patrzyli z wyczekiwaniem. - Użyć swojej mocy - Jezus uśmiechnął się szeroko. - Zrobić to, co w waszym chrześcijańskim języku nazywa się cudem - spojrzał na profesora, Conseila i Neda. - Albo potocznie u was - tu przeniósł spojrzenie na legionistów - magią. A tymczasem jest po prostu połączeniem z naturą. Albo, w tym wypadku, mojej ludzkiej energii z energią wody. - Ludzkiej? - profesor Aronnax wychwycił to jedno słowo. - Chyba boskiej - spojrzał z ukosa, odruchowo chcąc skarcić Jezusa. - Piotrze - Pierwszy Nauczyciel uśmiechnął się po raz wtóry. - Trafem nosisz imię jak jeden z moich Apostołów. I jak on, zapatrzony w materialną rzeczywistość, z uporem nie przyjmujesz do wiadomości potęgi świata ducha. Chociaż jest ona drugą stroną materii - nad jego wyciągniętą dłonią pojawiła się moneta. - To świetny przykład, niemal zawsze. Albo nawet zawsze. Z jednej strony materia, z drugiej energia. A trzeba zawsze spoglądać z obu stron: z prawej i z lewej. Światło idzie w parze z cieniem, dobro ze złem, korzyść ze stratą. I życie ze śmiercią. Przecież to proste - moneta, posłuszna woli Jezusa, obróciła się wolno, ukazując swoją drugą stronę. - Patrzcie i obserwujcie - powiedział, odwzajemniając wyczekujące spojrzenie. - Chwilę dłużej popatrzył na Ewę, uśmiechając się z miłością. - Najpierw przyjemność nauczania, potem obowiązek. Małżeński. Ewa zaczerwieniła się aż po linię blond włosów, gdy pozostałe żony, też zrozumiawszy, uśmiechnęły się znacząco. Cdn. Voorhout, 14.06.2022
-
puste kalorie
Corleone 11 odpowiedział(a) na Somalija utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Somalija Zawsze zaczyna się niewinnie ??? . Ale przecież wiesz, że tylko Wszechświat daje odpowiedzi na wszystkie pytania. Chociaż najczęściej nie wprost do umysłu. Proponuję poprawić inwersję na "zaczęło się niewinnie". Czemu piszesz kursywą? Serdeczne pozdrowienia. -
Inne spojrzenie, część 41
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@WiechuJK Dzięki, Wiesławie ? . Miło, że Cię zaciekawiło. -
Epizod, czyli epoka
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Teraz możesz zapoznać część owego "inaczej" ? . Zapraszam i pozdrawiam serdecznie ? . -
Inne spojrzenie, część 41
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Aga, właśnie że tak myślę: ośmiornice są rozumne. Ich kreatywność i pomysłowość świadczy dokładnie o tym. Pies, który się cieszy, nie jest świadomy swoich emocji? Zatem jak to się dzieje, że uzewnętrznia radość poprzez machanie ogonem? Przecież jest to wyraźne połączenie przyczynowo - skutkowe: określone działanie jako wynik odczuwania danych emocji. Mój pies za moich licealnych lat naśladował nawet mój uśmiech, mimo że w jego repertuarze znaków pokazywanie zębów było wyrazem wrogości. Ale kojarzył ludzki uśmiech z ludzką radością. To coś tak, jakby przywiązany emocjonalnie do psa kot zaczął machać ogonem na znak radości, a nie uderzać nim na znak złości. -
Inne spojrzenie, część 41
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija A może go przeczytasz, zamiast się śmiać? Albo obejrzysz film "Czego nauczyła mnie ośmiornica?" Że swoimi około pięciuset milionami neuronów ośmiornice są bardziej twórcze od kotów, chociaż te mają ich około siedmiuset milionów. Wszystko pochodzi "z" albo "od" Wszechświata - i tu mam na myśli Boga. Tu pytanie, jaką obrał On drogę stworzenia. I tutaj następuje "po drugie". Teoria o pochodzeniu obecnej ludzkości od Starszych Braci, względnie poprzedniej ziemskiej cywilizacji jest bardzo wiarygodna wskutek kulturowych zapisów. Mam na myśli przekazy ustne i pisemne wielu kultur oraz dowody architektoniczne, potwierdzające dysponowanie wyższą technologią, ewentualnie potęgą duchową. Względnie jednym i drugim. Przez tę wiarygodność jest ona bardzo trudna do obalenia. Jednym z wyrazów powiązań kultury dawnego Egiptu z Nauczycielami jest nazwa stolicy, oznaczająca planetę Mars. I odzwierciedlające system Oriona trzy piramidy w Gizie. Wreszcie DNA ludzi jest starsze niż Ziemia, co też naukowo obliczono. -
Inne spojrzenie, część 41
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Wpisz, proszę, do wyszukiwarki "inteligencja ośmiornic". Znajdziesz artykuł z National Geographic. Przypuszczam, że Cię zaciekawi ? . -
Inne spojrzenie, część 41
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Skoro inteligencja ośmiornic jest porównywalna z psią, a psy kojarzą i zapamiętują, oznacza to, że i one są w stanie kojarzyć i zapamiętywać. -
Inne spojrzenie, część 41
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Tym razem nie zgodzę się z Tobą. Ośmiornice bynajmniej nie są prymitywne. Naukowo stwierdzono, że ich inteligencja jest porównywalna z kocią i psią. Mamy więc do czynienia z myśleniem. Serdeczne pozdrowienia ? . -
Soa zaczerwieniła się z oburzenia. - Ożesz, gdzie te łapy?! Co ty sobie wyobrażasz, pozwoliłam ci?! Mil nie pozwolił się zbyć. - Nie pytałem - odrzekł kpiarsko. - Bo mężczyzna nie pyta, czy może. Zwłaszcza będąc z kobietą, którą zna dobrze, sam na sam, w jednym pomieszczeniu za jej zgodą - uśmiechnął się. - A poza tym widzę twoje myśli i pragnienia w umyśle. Ale swoim, wysyłasz mi mentalne zaproszenia od dobrej pół godziny. Soa nie znalazła odpowiedzi. Tym bardziej, że dotyk Mila stał się jeszcze bardziej czuły, a on sam jeszcze bardziej bezpośredni... W tym samym czasie ośmiornica, rozochocona, dokazywała w najlepsze. I to bez wyraźnych poleceń Mayi. Wystarczało jej podtrzymywać lekką kontrolę nad umysłem stworzenia, które samo z siebie robiło to, co należy. Własne emocje i nieco energetycznego wsparcia ze strony Jezusa ułatwiły jej zadanie. Maszty i bukszpryt okrętu pod naciskiem długich na dwadziescia pięć, może nawet trzydzieści metrów ramion - jak oceniał profesor Aronnax, i na blisko actus * zdaniem legionistów - pękły, jeden po drugim, niczym gałązki drzewa. Na rozkaz księżniczki ich połamane części ośmiornica powrzucała do wody, za każdym razem odpływając na wskazaną odległość. Kiedy zaś wszyscy członkowie załogi, łącznie z kapitanem, znaleźli się w morzu, wyskakując z kadłuba, którym ona kołysała jak zabawką, raz chwytając go mackami to z lewej, to z prawej strony, raz przywierając od spodu i obejmując go z obu stron naraz - wtedy zaczęła pływać wokół, spędzając rozbitków w jedno miejsce. Świadoma ich strachu i ciesząc się nim na swój ośmiorniczy sposób. Po czym zbliżyła się do ocalałych i każdego trąciła olbrzymią macką. Zupełnie, jakby nas liczyła - pomyślał ni stąd, ni zowąd pierwszy oficer. Co było spostrzeżeniem wysłanym mu przez Wszechświat, bowiem w rzeczy samej ośmiornica, posluszna poleceniu Mayi, to właśnie robiła. Jednocześnie koncentrując na sobie uwagę marynarzy przed najbardziej dobitnym pokazem swej siły - wciągnięciem okrętu w głębinę. Cdn. * Actus to rzymska miara długości, wynoszącą 35,5 metra. Voorhout, 12.06.2022
-
Epizod, czyli epoka
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija On jest w jej sypialni, bo ma na nią nieustającą chętkę przemożną wampirzą chucią ??? . A jej się podoba, że on ją bierze, kiedy i jak chce. O! Gotować, sprzątać, prasować? ? Obawiam się, że będzie inaczej... ??? -
Epizod, czyli epoka
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija . Czy to jest Twój punkt myślenia/widzenia, że w miłości/związku jedna z osób podporządkowuje sobie drugą? ? Bo bez tego ani rusz/nie ma innej możliwości? ? Jeśli tak, to mnie zaskoczyłaś ? . Ale oczywiście masz prawo do swojego zdania. Serdeczne pozdrowienia. -
Inne spojrzenie, część 40
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Namiętność i miłość niszczy wszystko między kobietą i mężczyzną??? TO NIEPRAWDA. Nie tylko o to chodzi, że "mądrość Jezusa jest dla niej wartością". Także o to, że Soa podróżuje z Milem. I jest to podróż o wymiarze także miłosnym. Nie tylko intelektualnym, duchowym i czasowo-przestrzennym. Zwróć ponadto uwagę, co ona sama powiedziała ? . Serdeczne pozdrowienia. @WiechuJK Proszę bardzo, Wiesławie ? . -
To Twój kolejny udany Wiersz ? . Mimo, iż to "wielki tęsknik", jak Violetta słusznie zauważyła. W czwartej cząstce popraw literówki na "bierwiona". Kłopot w tym, że to wmawianie nic nie da... Serdeczne pozdrowienia ? .
-
Inne spojrzenie, część 40
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Czyli u Ciebie tradycyjnie. Ale ddzie na zdjęciu masz kokardkę, względnie kokardki? Pytam, bo nie zauważyłem... ??? Za chwilę zajrzę do Twojego wiersza ? . -
Inne spojrzenie, część 40
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Wiesławie, wielkie dzięki za obecność i czytanie ? . Ago, bardzo dziękuję ? . Serdeczne pozdrowienia. -
W tym samym czasie, kiedy księżniczka Maya łączyła się telepatycznie z umysłem ośmiornicy i przejmowała nad nim kontrolę, Soa i Mil rozmawiali w swojej kajucie. I, cóż tu ukrywać, dla nich obojga była to trudna rozmowa. Soa zaczęła bez ogródek, bezpośrednio. Jak to ona. - Mil - powiedziała - zgodziłam się na tę podróż-przygodę. Przyznaję, pozwoliłam ci się namówić. Z ciekawości, i aby odpocząć od codzienności. Od obowiązków. Zapowiadało się fascynująco, i - tak - jest fascynująco. To niesamowite, móc tak podróżować po światach i wymiarach, praktycznie bez ograniczeń. I to w towarzystwie Jezusa! Ciekawe - Soa nie mogła się powstrzymać od dokuczenia Milowi żartem - jakim byłby kochankiem... - Cóż, a raczej któż oprócz jego żon stoi ci na przeszkodzie, by się dowiedzieć? - Mil udał niezwruszonego. - Spróbuj go uwieść. - No co ty! - żachnęła się Soa. - Jezusa? Ależ wymyśliłeś! - No wymyśliłem, ale nie do końca - Mil przypomniał sobie jeden z jego wykładów w Świątyni Jedi na Coruscant.* - Im wyższa świadomość, tym na więcej można sobie pozwolić. Jako że mając połączenie z wszechpolem wiedzy Wszechświata, można wtedy uzyskać wgląd poza zasłonę materii, widzieć przeszłość i przyszłość. Przecież sama wiesz dobrze, że skoro Jezus ma tyle żon, widocznie jest to moralnie właściwe. - Wymyśliłeś, wymyśliłeś - upierała się Soa. - Tak, pamiętam, jak Jezus zaprzeczył dualizmowi, chociaż sam go stworzył, mówiąc: "Dobro i zło to punkt widzenia."** Ale co innego mieć tyle żon, stawszy się Bogiem, a co innego uwodzić Go, nie mając zamiaru wyjść za Niego. - Jesteś pewna - Mil spojrzał pytająco - że nie zmienisz zdania? Mieć takiego męża... - Przecież one - przerwała mu Soa, wykonując gest w stronę górnego pokładu - wydrapałyby mi oczy!! Wszystkie naraz, do spółki! Kśś! Kśś!! Kśśś!! - kilkakrotnie powtórzyła ruch rozcapierzonymi palcami, naśladując kocie drapnięcia. - Kszszsz! Ładnie bym wtedy wyglądała... Chciałbyś mnie taką podrapaną? Albo bez oczu? Tych moich błękitnych i błyszczących?? Mil, jak to czasem zdarza się każdemu mężczyźnie, miał trochę dość jej kobiecego monologu i światopoglądowej rozmowy. Zwłaszcza, że przez ostatnie tygodnie oboje poświęcili wiele czasu na poszerzanie osobistych świadomości i na mentalny trening. W tym zaglądanie do cudzych umysłów, czerpanie energii z żywiołów i telekinezę. Właśnie teraz zamarzyło mu się coś całkiem innego. Z zupełnie innej sfery rzeczywistości. Wstał raptownie, podszedł do rozemocjonowanej Soi i pocałował ją namiętnie. Po czym ukląkł przed nią i ujął ją pod kolana, chwilę później przesuwając dłońmi po udach. - Chcę cię TERAZ - spojrzał jej w oczy. Cdn. * Nawiązanie do Gwiezdnej Sagi George'a Lucasa, a szczególnie do Epizodów I -III, jest oczywiste, jak sądzę. ** To słowa kanclerza Palpatine'a, wypowiedziane w rozmowie z Anakinem w jednej ze scen "Zemsty Sithów". Voorhout, 08.06.2022
-
Epizod, czyli epoka
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko