
Corleone 11
Mecenasi-
Postów
2 550 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Treść opublikowana przez Corleone 11
-
Inne spojrzenie, część 114
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Wiesław J.K. Drogi Wiesławie 🙂 , dzięki Ci wielce za literacką wizytę i zwrócenie uwagi. Cenię sobie Twoje uważne czytanie 🙂 Mówiąc potocznie: "nie było opcji, aby się nie udało". Ale myśli podsunęły mi wspomnianą scenę z Epizodu Trzeciego "Gwiezdnych Wojen", wraz z wypowiedzianymi słowami, oczywiście. Serdeczne pozdrowienia, Wiesławie 🙂 . -
- dla Siostry - Istotnie, było to fascynujące - Soa przypomniała sobie słowa księcia Jurija w wieczornej ciszy odpoczynku w swoim pokoju w bazie twórców i gospodarzy Księżyca. - Ba! - poprawiła siebie w myślach - jest fascynujące. Zaprojektować i zbudować coś takiego... coś tej wielkości... no, to wymagało wiedzy, technologii i umiejętności! Naprawdę wielkich. Siedząc wygodnie w fotelu i spoglądając na rozstawione wokół na różnokształtnych kandelabrach pobłyskujące ognikami świece przeglądała w umyśle wrażenia. Wciąż zafascynowana, uśmiechając się do niektórych. - Sam projekt i wielkość... - powtórzyła. - Ktoś, kto miał ten pomysł... kto sobie to wyobraził, ten Księżyc-stację musi być ogromnie inteligentny... wizjonerem przez wielkie "w"... Stworzyć konieczny do tego program było bardzo trudne... i czasochłonne... Podziwiam projektanta - zawróciła do chwili spotkania z witającym ich uprzejmie przywódcą księżycowej społeczności, będącym w jednej osobie pomysłodawcą i twórcą projektu. - Już jego osoba robi wrażenie, a dzieło jeszcze je potęguje... Ach! - ucięła myśl, która jej się nie spodobała. - Trudno, by mieszkał on gdzie indziej. - Pomyślał o wszystkim - Soa kontynuowała wspominanie. - O uruchamianej w miarę potrzeby osłonie... o zasilaniu... o przestronności i wygodzie pomieszczeń... atmosferze, znaczy powietrzu do oddychania... hodowli roślin na pożywienie dla mieszkańców... Nic dziwnego, tu przecież wręcz powinno być wszystko, chociaż z drugiej strony: czy stacja ta musi być całkowicie samowystarczalna? Budowanie i utrzymywanie samowystarczalności - nasunęły się jej słowa oprowadzającego ich przywódcy, który znakomicie sprawdził się też w roli przewodnika - ma często u podstaw negatywne myśli i emocje: obawy, strach przed innymi ludźmi czy, szerzej patrząc, innymi istotami - i niechęć wobec nich. Chciwość i niechęć ujętą w wykrzyknieniu "ja wam pokażę!" - Te korytarze... centrale... bardzo to słuszne rozwiązanie, że jest ich tu wiele, każda odpowiedzialna za dany sektor... rekreacyjne przestrzenie... Najbardziej spodobał mi się obejrzany ogród, jest przepiękny! Część roślin pochodzących z Ziemi, część z macierzystej planety mieszkańców, nieistniejącego już Nibiru... Przywódca powiedział, że mają tu ich więcej, znaczy ogrodów... I że mają nawet lasy! Lasy!! To absolutnie fascynujące! Jak oni to zrobili? Koniecznie będę musiała zobaczyć jeden z nich. Zobaczyć, pospacerować... zagłębić się weń i poczuć. Podotykać i posłuchać dusz, przemawiających z roślin, drzew i kwiatów. Koniecznie! - obiecała sobie zapytać o to przywódcę jutro, w swobodnym momencie tuż po śniadaniu. - Jednak najbardziej z tego wszystkiego fascynujące jest chyba to, że mają tu słoneczne światło! Sama ta myśl brzmi dziwnie - słoneczne światło na Księżycu! Opowiedział w skrócie, że chwytają fotony ze Słońca niewidzialnymi, energetycznymi kanałami i że oprócz tego przywożą tu specjalnymi statkami energię, czerpaną bezpośrednio ze Słońca. Niesamowite - pokręciła głową. - Absolutnie niesamowite... Rozścieliwszy łoże do spania, przypomniała sobie o Starszym Nad Książęcą Służbą. Uśmiechnęła się - sama do siebie i w myślach. - Miło się razem spacerowało, był taki szarmancki... Odgoniła kolejne myśli. - Na wszystko przyjdzie czas - uznała, poprawiając poduszkę. - Spotkam go jutro przy śniadaniu... Cdn. Voorhout, 27.03.2023
-
Inne spojrzenie, część 114
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Szczególnie wtedy, gdy definicje skrojone "pod fałsz", mające na celu podtrzymywanie wprowadzonego uprzednio nieprawdziwego światopoglądu, są zbyt wąskie. Dzięki Ci wielce za komentarz i siostrzane serduszka ☺️ . Serdecznie Cię pozdrawiam 🙂🙂 . -
Jezus nie pytał żadnej z żon, czy czuje się usatysfakcjonowaną miłosnymi uniesieniami. Nie chodziło tyle o to, że jako Wszechwiedzący wiedział wszystko, ani też, że nawet gdyby nie wiedział, to ze swymi duchowymi umiejętnościami mógł w każdej chwili zajrzeć do każdego z żoninych umysłów - i wtedy już wiedziałby. Rzecz polegała dokładnie na tym, że wyczuwał wszystkie pragnienia i odczytywał wszystkie myśli. A jako mężczyzna w pełni doskonały w taki też idealny sposób owe pragnienia spełniał. Dlatego wyznania "Tak mi było dobrze w nocy" * i prośby o więcej były Dlań tyleż spodziewane, ileż oczywiste. Ale, ponieważ Dlań również, jako człowieka i jako Boga, stanowiło przyjemność słuchanie takich wyznań i otrzymywanie takich próśb, przeto nigdy owej oczywistości nie podkreślał. * * * - W takim razie lecimy? - książę Jurij zapytał retorycznie w imieniu Jezusa, gdy śniadanie w sali biesiadnej zaczynało dobiegać końca. - Proszę więc, gdy skończycie, wrócić do swoich komnat, zabrać ze sobą potrzebne rzeczy i przyjść na dziedziniec. Pierwszym miejscem, do którego polecimy i w którym się zatrzymamy, będzie nasz Księżyc. Jego gospodarze zostali już powiadomieni i czekają na nas ** . - Gospodarze? Naszego ziemskiego Księżyca? Ale jak to? - odezwało się kilka mniej świadomych osób. - Skoro nasz dostojny gość tak twierdzi, najwidoczniej jest to prawdą - odparł książę, udzielając tym samym odpowiedzi dostosowanej do stanu świadomości pytających. Chociaż, jeśli chodzi o niego samego i o księżnę, oboje doskonale wiedzieli, jak sprawy się mają. - Gdy przylecimy i wylądujemy, sami zobaczycie - dodał, odebrawszy od Jezusa telepatyczną sugestię, by tymi właśnie słowy uzupełnił odpowiedź. - To, co zobaczycie - co zobaczymy - będzie fascynujące... * * * Lot na Księżyc nie trwał długo i z racji technicznych możliwości gwiezdnego statku odesłanego w inny wymiar aroganckiego Anunnaki - przewyższającego pod tym względem bardzo wiele istot sfery Mroku, o ile nie każdą - i z racji stosunkowo małej przecież odległości. Gdy pilotujący statek Jezus zbliżał się nim do powierzchni Księżyca po stronie niewidocznej z Ziemi, książę Jurij włączył komunikator, by powiadomić o ich rychłym lądowaniu. - Witaj, Jezusie - odezwał się przywódca kolonii Starszych Sióstr i Braci, zamieszkujących ziemskiego satelitę. - Witajcie i ty, księżno Molchano i ty, książę Juriju - w głosie mówiącego pobrzmiewały szacunek dla tak znamienitych gości i osobista harmonia. - Cieszymy się, mogąc gościć was i waszych towarzyszy. Otwieramy bramę hangaru, zobaczycie go na prawo od toru waszego lotu. Istotnie, na powierzchni Księżyca, widocznej przez okna z prawej strony kabiny pilota, pojawiło się jakby pęknięcie. Najpierw wąskie, w postaci świetlistej linii prostej. Stopniowo stawało się coraz szersze, przyjmując kształt rozświetlonego prostokąta. Jezus stopniowo zmniejszał prędkość pilotowanego pojazdu, jednocześnie zbliżając się do wlotu do wnętrza Księżyca, aż do zupełnego jej zredukowania, by zawisnąć nim nad hangarem. A potem, ustawiwszy pomocnicze silniki hamujące we właściwej pozycji, opuszczał statek coraz niżej i niżej. Aż do precyzyjnego nim wylądowania w miejscu, wskazywanym przez mrugające zielonymi strzałkami światła czujników. - Ano, to jesteśmy na miejscu - uśmiechnął się do swoich żon, które koniecznie chciały zobaczyć ostatnią część lotu i przebieg lądowania z kabiny pilota. Dla rozładowania ich niepokoju - najmniejszego u Mai, przyzwyczajonej wszakże do odbywania kosmicznych lotów, a najsilniejszego u Ewy - uśmiechnął się niczym Obi Wan Kenobi po szczęśliwie zakończonym awaryjnym lądowaniu na Courusant. - Znowu się udało *** . Po czym włączył urządzenie do komunikacji wewnętrznej, by poinformować pozostałych uczestników wyprawy, że mogą szykować się do wyjścia. - Czekajcie koło wejścia - powiedział. - Za chwilę opuścimy nasz statek. Przywódca Gospodarzy, jego rodzina i najbliżsi współpracownicy już czekają, by nas powitać i ugościć. Możecie oddychać swobodnie - dodał uspokajająco, odbierając myślowe obawy Neda Landa. - Wewnątrz Księżyca jest wytwarzana, przy pomocy maszyn, potrzebna nam atmosfera. Bardzo zbliżona do naszej, ponieważ nasze ziemskie organizmy są podobne do organizmów istot tu mieszkających. Po czym znów uśmiechnął się, zwracając się do swoich żon. - Chodźmy się przywitać. * * * - Witajcie - ze swobodnym uśmiechem powiedział Jezus do również uśmiechniętego przywódcy miejscowej społeczności Starszych Sióstr i Braci. - Miło was znowu spotkać. - Witaj, Jezusie - jako się rzekło, wspomniany przywódca był równie naturalny i swobodny. - Witam serdecznie Ciebie, twoje żony i wszystkich pozostałych towarzyszy. Powitalne grzeczności i wstępne rozmowy były równie swobodne ze względu na wysoki poziom świadomości większej części przybyszy z Ziemi. Jedynie w przypadku Neda i Rzymian, ze względu na wojownicze przecież ich usposobienia, Gospodarze potrzebowali trochę bardziej koncentrować uwagę... Cdn. * Słowa te zaczerpnąłem z "Ostatniego Dona" autorstwa Mario Puzo. Kto nie zna, polecam. ** Film potwierdzający, że satelita Ziemi jest, mówiąc wprost, stacją kosmiczną, można obejrzeć na kanale "Tajemity" na YouTube. *** Cytat pochodzi z odpowiedniej sceny "Zemsty Sithów", III Epizodu "Gwiezdnych Wojen". Voorhout, 25.03.2023
-
Inne spojrzenie, część 113
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Wiesławie 🙂 , dziękuję Ci bardzo. Za kolejne odwiedziny i kolejne uznanie. Serdeczne pozdrowienia 🙂 . -
Inne spojrzenie, część 112
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Ago 🙂 , serdeczne podziękowania za odwiedziny. Pozdrawiam Cię Sobotnio 🙂 . Wiesławie 🙂 , wielkie Ci dzięki. Sobotnie pozdrowienia i dla Ciebie 🙂 . -
Inne spojrzenie, część 113
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Okolice tego wodospadu wydały mi się doskonałą przestrzenią na Spełnienie przez Jezusa żonom miłosnego życzenia 🙂 . Skoro jest w jednym czasie z pięcioma żonami naraz, można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że "(...) propaguje..." Któż Wszechświatowi zabroni 😂😂 ? Ja też w takim nie byłem, w każdym razie nie w tym wcieleniu. Serdeczne pozdrowienia 🙂 . -
Inne spojrzenie, część 113
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Ago, dzięki Ci bardzo 🙂 za kolejną wizytę i czytelnicze uznanie 🙂 . Poznajesz zdjęcia? Serdeczne pozdrowienia. -
Ano, dzięki za uznanie odnośnie do komentarza 🙂 . Serdeczne pozdrowienia.
-
- dla Belli Ta noc była wyjątkowa dla całej Jezusorodziny. Jednakże tylko spoglądając szerzej można zobaczyć, że każda noc jest wyjątkowa - tak samo, jak każdy dzień. I każda myśl. W każdym razie każda pozytywna. Nie jestem pewien, czy analogiczne stwierdzenie odnieść można do każdej z negatywnych myśli. Na obecnym etapie energetycznego rozwoju - wątpię. Ale być może. * * * Będąc równocześnie z Ewą w roślino-domu, rosnącym na jej ulubionej planecie, będąc branym tak, jak Ewa chciała Go brać i biorąc ją tak, jak tego w danej chwili chciała poprzez czynienie dokładnie tego, czego w tej właśnie chwili pragnęła - Jezus znajdował się, dawał seksualną satysfakcję i seksualną satysfakcję otrzymywał równocześnie od każdej z pozostałych swoich żon. Małgorzacie i od Małgorzaty oraz Mai i z Maią. Aby dla pierwszej z nich, wymienionej zdanie wcześniej, było bardziej ekscytująco, spowodował swoją mocą nałożenie się - czy też, jak wolisz Czytelniku - połączenie lub pomieszanie czasów i wymiarów. W taki sposób, że domek, w którym Małgorzata w wieku dwudziestym żyła z Mistrzem * - którym zresztą, a jakże! był On sam - znalazł się w dwunastowiecznej Moskwie. Nie naruszając przy tym fizycznego stanu wokół, zatem i nie wywołując czyjegokolwiek uczuciowego bądź umysłowego poruszenia. Oprócz, rzecz jasna, pozytywnych myśli i radości uradośnionej ** i tak Małgorzaty. Dokładnie w tym samym czasie kochał się z Maią w jednej z komnat, udostępnionych im przez księcia i księżnę w ich prywatnej części kremla. Również czyniąc to, co w danej chwili należało i pozwalając jej czynić to, co w określonej chwili było stosownym. Jak najprawdopodobniej zwróciłeś już uwagę, mój Czytelniku, żonami Jezusa, które, potocznie rzecz ująwszy, chciały z Nim równocześnie - były Arwena i Mariko. Jak już wiesz, WszechMąż zgodził się spełnić ich życzenie. Pod warunkiem, że to On zadecyduje o okolicznościach i o przestrzeni owego Spełniania. Urzeczywistnił w owej przestrzeni ich życzenie, wykorzystując swoją boskość. Będąc raz w dwóch, położonych blisko siebie miejscach naraz i rozbierając je jednocześnie, przy czym tak dla nich, jak i dla Niego, istniało w tymże momencie wyłącznie "tu i teraz" oraz "ty i ja". Czego zresztą obie i każda z nich jednocześnie miały pełne prawo oczekiwać - i, ba! oczekiwały - od, było nie było, Męża Nad Mężami. Rozbieranie, a potem dalsze stosowne, wywołujące być może rumieniec Czytelnika czynności, działy się, jak już wiadomo, równocześnie. Brane i dające Jezusożony raz odnosiły wrażenie, że widzą siebie nawzajem i swojego męża, który robi z nimi to, co w bieżącej chwili powinien. Za drugim razem wydawało im się, w króciutkich przebłyskach świadomości, że są z Nim same: sama na Samego bądź odwrotnie. Za trzecim wreszcie w niektórych momentach czuły, że wszystko to, co czują, czego doznają i w czym uczestniczą - jest doznaniem to fizycznego kochania się, to znów doznaniem metaseksualnym, to wreszcie i takim, i takim. Równocześnie... Cdn. * W oczywisty sposób nawiązałem tu do "Mistrza i Małgorzaty". Z wiarą, że wszyscy moi Czytelnicy znają Tę Powieść, po przypomnienie sobie szczegółów zapraszam do właściwego rozdziału. ** Skoro można kogoś usatysfakcjonować, można go - lub ją, w tym wypadku Małgorzatę - uradośnić. Przykładami podobnie zbudowanych słów są "rozemocjonować" i "rozgniewać". Ale, wbrew pozorom nie "uradować". Voorhout, 24.03.2023
-
Inne spojrzenie, część 111
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Ago 🙂 , wielkie dzięki za kolejne odwiedziny. I za uznanie 🙂 . Serdecznie Cię pozdrawiam. Wiesławie 🙂 , Tobie również bardzo dziękuję za wizyty. Cieszę się, że moja powieść nadal zatrzymuje Twoją uwagę. Serdeczne pozdrowienia 🙂 . -
- Moje ukochane - Mąż Wszechczasów zwrócił się do swoich żon - doskonale wiem, że należy się wam zadośćuczynienie za zmianę w podróży. Chociaż z drugiej strony to nie moja wina - uśmiechnął się skromnie, rozkładając ręce w przepraszalnym geście. - No jasne - Ewa pozwoliła sobie na trochę więcej bezpośredniości, niż wypadało. Mając takiego męża i przy współżonach. Aczkolwiek, znów patrząc z drugiej strony - w małżeństwie wypada wiele, ale po Jezusie mogła spodziewać się pełni zrozumienia. Po kim jak po kim. W aktualnym wcieleniu, wszystkich poprzednich i poprzez całą wieczność. Bezkresowo. W odpowiedzi Jezus uśmiechnął się ponownie. - Ukochana Ewo - zaczął teologicznie - obwiniać Wszechświat, czyli mnie, o cokolwiek jest pomyłką w rozumowaniu - taktownie pominął słowa "błąd logiczny". Bardziej właściwie byłoby powiedzieć, że cokolwiek się wydarzyło, wiedziałem o tym od zawsze, zgodziłem się na to i w konsekwencji dopuściłem do zaistnienia tego czegoś. Wraz ze wszystkimi następstwami. W całej przestrzennej i czasowej rozciągłości. - Z trzeciej zaś strony - ciągnął - owa zmiana w podróży będzie fascynująca. A komu jak komu - znów się uśmiechnął - ale mi możecie wierzyć. Ba - zaśmiał się swobodnie - wręcz powinnyście. - Wręcz powinnyśmy - Mariko sentencjonalnie pokiwała głową. - I uwierz, że wierzymy. - Oczywiście - potwierdziła Arwena. - Możesz być tego pewien - przytaknęła Maia. - Opredelenno, zdecydowanie - Małgorzata dodała swoją zgodę. - Tak, ukochany - miłośnie powiedziała Ewa. Stęskniona i marząca o seksualnym zadośćuczynieniu. - Właśnie takie miałem na myśli - Wszechświat-Mąż - czy też, jak wolisz Czytelniku, Mąż-Wszechświat - potaknął jej marzeniu. - Kwestią otwartą pozostaje forma "równocześnie", którą, jak widzę, rozważają dwie z was. Mm, teraz nawet trzy - dodał. - Co też wam się to marzy... - przewrócił oczami udając, że robi zdegustowaną minę. - Przecież to jest całkiem dobry pomysł - dodała jedna z rozważających. - W dokładnie takiej postaci, jak czytasz w naszych myślach - dorzekła druga. - Przecież, tak czy inaczej, zawsze jest równocześnie... - dopowiedziała trzecia. - Cóż, wiele zależy od waszej współzgody - PięcioMąż uczynił stosowny gest. - No i od mojej. * * * Jak to w życiu bywa, śmielsze kobiety, mające więcej wyobraźni - chociaż, czy zawsze jest to zasadą? - pragną więcej. Doświadczyć tego, czego jeszcze nie doświadczyły i przeżyć to, czego jeszcze nie przeżyły. Bywa, że także w sferze seksualnej. Dotyczy to zresztą również mężczyzn. Tak czy inaczej - jak słusznie zauważyła jedna z rozważających - równocześnie jest zawsze. Zależy, jak je rozumieć. Ewie - jak domyślisz się, mój Czytelniku - marzyło się z Jezusem sam na sam. Z dala od pozostałych współżon, niezależnie od uprzedniej, w pełni świadomej zgody na dzielenie się z nimi Mężem-Wszechświatem. Marzyło jej się to na tej samej planecie i tym samym roślino-domu, co poprzednio. Cokolwiek w tym samym czasie jej mąż robiłby i z kim - chciała Go w pełni czuć. W pełni biorąc i zawłaszczając - i w pełni dając. * * * Z trzech żon, rozważających wspólny raz z Jezusem, na postać "równocześnie" zdecydowały się dwie. - Skoro, moje drogie żony, rzeczy tak się mają - powiedział Jezusomąż - kolej na mnie: wyrazić zgodę łub odmówić. Dla wywołania lepszego wrażenia i podtrzymania napięcia odczekał chwilę. - Ale o miejscu i towarzyszących okolicznościach zadecyduję ja. Cdn. Voorhout, 22.03.2023
-
- dla Soi Istotnie, do podziwiania było wiele. Nawet bardzo, więc Soa podziwiała i podziwiała. Nie tylko pięknie rosnące rośliny, ale i - wyczuwalne dla niej przecież - mnóstwo energetycznego wysiłku, włożonego w ich rozwój. Do rzeczy będzie zaznaczyć, że spacerujący razem z nią Starszy Nad Książęcą Służbą też podziwiał. Nie duchową pracę księżny, o której przecież doskonale wiedział. Podziwiał jej rezultat, którego oglądaniu rzadko mógł na jeden raz poświęcić tyle czasu. I, powiedzmy sobie szczerze, podziwiał też pozytywność Soi, uzewnętrznianą w radości i wspomnianym zachwycie. Oprócz jej urody i figury. - Mogę was, panie - Soa przystanęła w pewnej chwili i spojrzała trochę figlarnie, a trochę niespokojnie - poprosić o ramię? Na dalszą część spaceru? Reakcji towarzysza Soi mój Czytelnik z pewnością łatwo się domyśli... * * * - Skoro jesteśmy tu już wszyscy - Jezus ustąpił miejsca księciu Jurijowi jako władcy Miasta, w którym przebywali, i okolicznych terenów w roli zapraszającego na kosmiczną podróż - wsiadajmy i lećmy. - Podróż - podjęła księżna - do wybranych przez was miejsc w naszym Układzie Słonecznym. I trochę dalej, by wspomnieć i o drugiej części naszego lotu. O upływ czasu - zaznaczyła, odbierając mentalne pytania - możecie się nie martwić, nasz kochany Mistrz obiecał zająć się tą kwestią. W owocność owego zajęcia się też, jak czuję, nie wątpicie. - Biesiadujmy zatem radośnie - uśmiechnęła się. - Jutro początek podróży... Cdn. Voorhout, 20.03.2023.
-
Jako swoją część rozmowy przytoczę kilka myśli, w oczywisty sposób treściowo powiązanych ze sobą. Pierwszą będzie łacińska sentencja "Non omnis moriar". Drugą zdanie Mistrza Yody: "Świetlistymi istotami jesteśmy, nie tą surową materią". Trzecią cytat z "Wiedźmina" Mistrza Andrzeja S.: "Coś się kończy, coś się zaczyna". Kolejną - tu nie jestem pewien autora, ale chyba są to słowa też Mistrza Andrzeja i też z sagi o Wiedźminie: "Każde odejście jest zarazem powrotem". Wreszcie tak zwaną prawdę wiary tak zwanego Kościoła Katolickiego, iż "Dusza ludzka jest nieśmiertelna". Przy czym oddam sprawiedliwość w/w instytucji, że w tym wypadku głosi prawdę. Prawdę, która zawiera w sobie możliwość rozmaitych wcieleń w różnych światach i wymiarach. Serdeczne pozdrowienia dla Przedmówców 🙂 .
-
Inne spojrzenie, część 110
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Wiesław J.K. Wiesławie 🙂 , dzięki bardzo za kolejną wizytę. W żeńskim imieniu "Soa" pierwsze dwie litery stanowią temat wyrazu, zaś "a" jest końcówką. Podczas odmieniania przez przypadki temat pozostaje niezmieniony. Zmienia się natomiast końcówka właśnie. Wspomniany przez Ciebie przypadek to wołacz, zatem "pani Soo" jest jak najbardziej prawidłowe. Dla porównania: "Bello", "Elżbieto" i "Agnieszko". Lub, jak książę Jurij zwróciłby się bezpośrednio do swojej żony: "Molchano". Serdeczne pozdrowienia 🙂 . -
Inne spojrzenie, część 109
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Wiesławie, dziękuję za literackie odwiedziny i czytanie 🙂 . Miło, że spodobał Ci się i ten rozdział. Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂 . -
Inne spojrzenie, część 110
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Ja też pamiętam, kto to jest ☺️ 😂😂😂 . Pamiętam też nauki 🙂 . Dzięki Ci wielce, Mistrzyni Fotografii (i nie tylko) za uznanie ☺️☺️ . I ponownie za naukę. -
Inne spojrzenie, część 110
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Wygląda na to, że tak - "Soa nie boi się podróży". Uwierz więc. Wiedziałem, że poznasz 🙂 (dodałem jeszcze jedną fotografię). Te wakacyjne przydały się do zobrazowania energetycznej mocy księżnej Molchany 😉 . Zobacz jeszcze poniższe 🙂 , dzisiejsze i "samochodowe" z wczorajszego wieczoru. Akurat wyszedłem i gdy je zobaczyłem, już wiedziałem, po co. To auto jest normalnie "na chodzie". -
- dla Soi - Mamy tu kuflika - Starszy Nad Książęcą Służbą wiedział doskonale, o co zapytała jego rozmówczyni i towarzyszka spaceru zarazem. - Ale oczywiście nie tylko. Księżna sprowadziła tutaj z południa wiele roślin. Jeśli, pani Soo, pozwolisz mi towarzyszyć sobie jeszcze przez pewien czas, będę miał sposobność pokazać ci je wszystkie. Widok drzewa, które wspomniał Starszy, zbliżyły zaskoczenie i zachwyt Soi do poziomu bliskiego maksymalnemu. Zobaczenie pozostałych sprawiło, iż nie mogła być bardziej zadziwiona. - I je wszystkie sprowadziła tu wasza księżna? - kręciła głową z absolutnym podziwem. - Tak, w rzeczy samej - potwierdził zapytany Starszy. Jej zdziwienie, chociaż w innej sferze, byłoby równie wielkie, gdyby wiedziała, jaki będzie kolejny etap ich podróży. I w czyim towarzystwie zechce go odbywać... * * * Kończyła właśnie oglądać i podziwiać sad, nadal oprowadzana przez - jak się wciąż okazywało - towarzyskiego, uprzejmego i bardzo cierpliwego Starszego, gdy Jezus zagadnął ją telepatycznie. Niemal równocześnie, w ten sam sposób, książę Jurij zwrócił się do Starszego Nad Swoją Służbą. - Padawanko - rozpoczął Mistrz Jezus - wraz z naszymi książęcymi przyjaciółmi, Molchaną i Jurijem, obejrzałem zdobyczny statek gwiezdny i sprawdziłem jego możliwości. Na ile cię znam, razem z nimi zechcesz wziąć udział w międzygwiezdnej podróży. Zapewne nie sama, o ile mi wiadomo - telepatyczne, MistrzowoJezusowe przymrużenie oka było wyraźnie wyczuwalne. Soa zarumieniła się: tak telepatycznie, jak i w rzeczywistości. - Oczywiście, Mistrzu, przyłączę się chętnie - odpowiedziała. - A czy Starszy Nad Książęcymi Dworzanami będzie mógł mi towarzyszyć? - Najlepiej zrobisz - odparł Mistrz Mistrzów - gdy sama go o to zapytasz. Jak widzę, podziwiasz w jego obecności książęce ogrody. Istotnie, zachwycać się jest czym. Zarówno roślinami, jak i artystycznym zaplanowaniem ogrodów. I, oczywiście, energią i uczuciami wkładanymi w ich rozwój. Jak również, rzecz jasna, pracą ogrodników. - Tak Mistrzu, to wszystko prawda - Soa przytaknęła zgodnie. - Zatem kiedy startujemy? I dokąd dokładnie? - spróbowała się zorientować. - Omówimy wszystko podczas zwyczajowej wieczerzy - odpowiedział jej Jezus. - A tymczasem - telepatyczny uśmiech był wyczuwalny tak samo, jak myślowe mrugnięcie - spaceruj sobie spokojnie. Podziwiaj. Ciesz się chwilą i towarzystwem - Jezus uśmiechał się nadal. - Dobrze, Mistrzu - odwzajemniła myślouśmiech. - Dziękuję. A zwróciwszy się do towarzysza spaceru i celowo odłożywszy na później pytanie o międzygwiezdną podróż, powiedziała: - Kontynuujmy spacer. Skoro, jak mówiłeś, panie, wciąż jest wiele do podziwiania... Cdn. Voorhout, 19.03.2023.
-
@Somalija Napisałem, że zmieniasz się w wygodnym dla Ciebie tempie 🙂 . Nie jestem pewien, jak rozumiesz słowa "nie jest ona spektakularna". Jeśli nawet Twoja przemiana jest obiektywnie wolna, czy oznacza to "zbyt wolna"? Każdy ma swój czas na przemianę: taki, jakiego potrzebuje. Podstawą tutaj są Twoje własne decyzje jako osoby obudzonej i świadomej. Mogę proponować, wyrażać swoja opinię w tym względzie - zgodnie z duchowym odczuciem. Ale nie narzucać Ci tempo. Dlatego nie odbieraj tych słów jako krytyki. Dobrze 🙂 ?
-
@Somalija Skąd "Hmm" 🤔 ?
-
@Somalija Zmieniasz się w wygodnym dla Ciebie tempie, Wszechświat pomyślał i o Twojej w tym względzie wygodzie 🙂 . Dzięki Ci bardzo, Siostro 🙂 . Dobrej Niedzieli i dla Ciebie. Pozdrowionka.
-
@Somalija 😂😂😂 Nigdy polewam za dużo, a na pewno nie sobie 😂😂 . Przedstawiłem Ci szczerze moje duchowe odczucie - energii, którą umieściłaś w Wierszu 🙂 . Dobrej nocy 🙂 .
-
@Somalija Do Takiego Wiersza nie można mieć zastrzeżeń 🙂🙂🙂 . Piękny 💯 . Duchowy 💯. Prawdziwie "wysokich bodźców" 💯. Serdecznie Cię pozdrawiam 😚😚 .
-
Lampa błyskowa
Corleone 11 odpowiedział(a) na Lidia Maria Concertina utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Lidia Maria Concertina Dobrze napisane 🙂 . Tylko w drugiej cząstce powinno być "pulsującym". Serdeczne pozdrowienia.