Corleone 11
Mecenasi-
Postów
2 287 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Treść opublikowana przez Corleone 11
-
Napisałem Ci tak, jak zasłużyłaś wysiłkiem włożonym w powyższy Wiersz 🙂 . Dziś zamieszczony rozdział w większości traktuje o Tobie. Ale pod koniec zmieniam kierunek akcji na zobaczenie swoich wcieleń. Tu też pewnie Cię zdziwię. Zapraszam 🙂 . Serdeczne pozdrowienia.
-
- Jestem gotowa, Mistrzu - potwierdziła Soa, z chwili na chwilę coraz bardziej gubiąc się w domysłach, kogóż to przed sobą zobaczy. Albo, innymi słowy, jakie było wcielenie duszy, którą w sobie obecnie nosi, że Mistrz bardzo wyraźnie zapytał ją o gotowość. - Skoro jesteś pewna - uśmiechnął się Jezus - proszę bardzo. Moment po jego potaknięciu w miejscu, gdzie uprzednio wyrosła wielka akacja i gdzie stały Nefretete i Lagertha, pojawiła się następna kobieta. Wzrostu bardziej niż średniego, wyglądająca jeszcze dostojniej i dumniej niż obie poprzednie razem. W wieku lat około czterdziestu, dobrze zbudowana, chociaż nieco przy kości, jak pomyślała Soa, szybko oceniając jej wygląd. W bogatych szatach i w koronie, trzymająca w prawej dłoni złote berło. - Nie... - Soa, mimo deklarowanej gotowości i wewnętrznego o niej przekonania, aż zająknęła się na ten widok. - Nie mogę uwierzyć... To caryca Katarzyna Wielka... * Czy tak? Postać zareagowała na słowa, które wskutek brzmienia mogła skojarzyć ze sobą i najprawdopodobniej skojarzyła, sądząc po reakcji. Wyraz jej twarzy zmienił się, przechodząc ze zdecydowanego w rozgniewany, z iskrzącą w oczach emocją. Gwałtownym gestem wskazała berłem na Soę, jakby wydawała rozkaz, przywołując gwardzistów. A jednocześnie jakby chcąc uciszyć mówiącą. W tym momencie Jezus przerwał pokaz, nakreślając prawą dłonią mały łuk w powietrzu. Postać Katarzyny znikła równie raptownie, jak się pojawiła. - Mówiłem - powtórzył Jezus - że przywołam tylko niektóre z wcieleń, aby zachować twój spokój. Sądzę więc, że wystarczy emocji. Postaraj się ochłonąć - dodał, gdy na słowo "emocje" Jego padawanka zaczerwieniła się ponownie. - Zalecam medytację. I jako twój mistrz nalegam - podkreślił, gdy wciąż stała, wpatrując się w miejsce na piasku, poznaczone świeżymi śladami. - Proszę, idź - wskazał przestrzeń, w której stały Moai. Tętniącą energią, dzięki której można było zarówno odzyskać szybko duchową równowagę, jak też uzyskać połączenie i wgląd do innych wymiarów. - Powodzenia, Soa - uśmiechnął się do odwracającej się, by odejść. Znów się zarumieniła i szybko spuściła oczy. - Mil, podejdź - przywołał padawana zaproszeniem i zachęcającym gestem. - Kolej na ciebie. Cdn. * Zofia Augusta Anhalt-Zerbst (1729-1796), została carycą Rosji w 1762 roku, poślubiając uprzednio, w 1745, cara Piotra III. Voorhout, 28.10.2022.
-
@Somalija Napisałaś świetny wiersz 🙂 . Gratuluję 🙂 . Bardzo podoba mi wyraz "współzmysłowy" oraz zdania: "uwięził nas przedludzki język ciał", "jestem splecione światło słońca i księżyca" i "na policzkach zakwita różowy sad" 🙂 . Mam też dwa zastrzeżenia. Proponuję, abyś podzieliła pierwszy wers, wprowadzając linijkę odstępu po "północ tęsknoty" i zaczynając drugą zwrotkę od "na niebie". W języku polskim używamy okolicznika, a nie mianownika po "jestem" - zatem "światłem" w miejsce "światło". Wreszcie prośba, abyś zmieniła czcionkę na prostą. Użycie kursywy nie jest zasadne. Przeczytałem z Wielką Przyjemnością 🙂 . Tak powinnaś pisać, skoro po raz kolejny pokazałaś, że umiesz 🙂 . I tak pisz 🙂 . Serdeczne pozdrowienia.
-
Inne spojrzenie, część 68
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Wiesławie, Ago: bardzo Wam dziękuję. Tradycyjnie za obecność, czytanie i docenienie 🙂 . Serdeczne pozdrowienia. -
- Pora więc powrócić do waszych marzeń - podjął Jezus. - Do tych duchowych cząstek w was i w każdym innym człowieku, będących pomiędzy duszą, sercem i umysłem. - Chcieliście wiedzieć, kogo spotkacie i z kim ułożycie sobie życie. I zobaczyć wasze poprzednie wcielenia. Nie pokażę wam - albo nie przywołam wszystkich dawnych was, inaczej mówiąc - aby zachować większą część waszego spokoju. Soa, zacznę od Ciebie. - Ty zgodzisz się na powrót Twojego pierwszego partnera, ojca Twojej córki - rozpoczął. - Zrobisz to, zapewniam Cię. Niezależnie od tego, jak trudno Ci w to teraz uwierzyć. Spotkasz go niespodziewanie po pewnym czasie od powrotu z naszej podróży i równie zaskakująco wrócą Ci dawne doń uczucia. Tylko ostrzegam Cię przed zazdrością. Wtedy, w przeszłości, właśnie nią powodowana zniszczyłaś wasz związek, chociaż w gruncie rzeczy wcale tego nie chciałaś. Po prostu poniosły Cię negatywne emocje. Teraz panujesz nad nimi w znacznie wyższym stopniu. Ale i tak uważaj - Jezus popatrzył na nią znacząco, podkreślając słowa spojrzeniem. - A teraz Twoje poprzednie wcielenia - kontynuował z uśmiechem. - Proszę. Na piasku plaży pojawiła się ni stąd, ni zowąd roślinka, przypominająca liśćmi jagodowy krzaczek. W chwilę później jej miejsce zajęła kwitnąca białym, podobnym do lilii wodnej kwiatem, rozłożysta paproć. Po jej zniknięciu pojawił wysoki na kilkanaście metrów skrzyp, następnie ośmiornica, a po niej ogromna, znacznie wyższa i o grubszym pniu akacja. - Kwiat paproci! - Soa chwyciła się za policzki. - Ojej. A myślałam, że to jedynie bajka. I inne rośliny, pomijając ośmiornicę. - W każdej bajce można znaleźć trochę prawdy - uśmiechnął się Jezus. - W końcu wszystkie pochodzą ode mnie, zatem w każdej ową cząstkę prawdy umieściłem. Także w tej polskiej o kwiecie paproci * . Ale poczekaj: zaraz nastąpi ciąg dalszy. Po zniknięciu akacji na piasku wyrósł kuflik, po nim jak spod ziemi wyrosła zwiewna rusałka, nastepnie ubogo ubrana Egipcjanka, a w chwilę po niej kolejna mieszkanka kraju nad Nilem. Tym razem bogato ubrana. Dostojnie wyglądająca, o władczych ruchach i charakterystycznym nakryciu głowy. - Och... - Soa zająknęła się ponownie. - Czyżby to była... Nefretete? Ja nią byłam? Naprawdę, Mistrzu? - przenosiła z niedowierzaniem spojrzenie z królowej, która na dźwięk swego imienia popatrzyła na nią badawczo, czyniąc przy tym przeczący, pełen niezadowolenia gest - na Mistrza i z powrotem. - Ujmijmy to precyzyjnie - poprawił ją Jezus. - Dusza, która jest połączona teraz z Twoim ciałem, ówcześnie wybrała sobie rolę władczyni Egiptu. Stąd Twoje zainteresowanie tym krajem i jego kulturą. Następnie w powietrzu pojawiła się kula wody, a w niej przypominający obłok kształt, stopniowo zmieniający kontury. Po nim kobieta wyglądająca na szlachciankę: wysoka blondynka w ciemnym ubraniu i z mieczem u boku. Tym razem Soa domyśliła się natychmiast. - To Lagertha, prawda? - popatrzyła na kobietę, która odpowiedziała jej uśmiechem, mówiąc coś przy tym. - A ten kształt przypominający... wodną chmurę, co to takiego? - zapytała. - I co ona powiedziała? - To Lagertha - przytaknął Jezus. - I duch wody. Powiedziała ci, że widziała cię niedawno kilka razy w swoich snach. A teraz przygotuj się na postać, której się nie spodziewasz. Odczekał chwilę, nim zadał pytanie: Jesteś otowa? Cdn. * Bajkę na podstawie słowiańskiej legendy o kwiecie paproci napisał Józef Ignacy Kraszewski w drugiej połowie XIX wieku. Voorhout, 24.10.2022
-
Inne spojrzenie, część 67
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Tak, Soa marzycielka. Ale to marzenia i pragnienia sprawiają, że jest ona taka, a nie inna. Tworzą ją, budują i stanowią o jej poziomie. I dotyczy to każdej osoby ludzkiej. Ago, dziękuję Ci za odwiedziny, czytanie i komentarz. Serdeczne pozdrowienia. Wiesławie, ale przecież Mistrz Jezus doskonale wiedział, co mówi, gdy zalecił Soi jako padawance wyciszenie przez medytację. W końcu widzi ją na wylot, jak to Pierwszy Jedi. Tożsamy z Mocą, a nie tylko z niej korzystający. Dziękuję Ci za wizytę i czytanie oraz słowa pod utworem. Serdeczne pozdrowienia. -
- Ale, jak widzę, chcesz wiedzieć, jak toczą się losy marynarzy i oficerów z zatopionego przy pomocy krakena okrętu. Podobnie zresztą jak Soa, która trafem pomyślała o tym w tej samej chwili - Jezus przerwał jej zamyślone wpatrywanie się w ocean, wysyłając myślowe wezwanie. - Cóż, stworzyliście między sobą więź. Pytanie brzmi, jak silną i na jak długo. - Posłuchajcie więc - gdy Soa podeszła, Jezus zaczął opowieść. - Oficerowie w większości plywają na statkach handlowych, wykorzystując doświadczenie z czasów służby na pancerniku, który wszyscy razem mieliśmy okazję pożegnać. Ten najmniej pozytywny nie posłuchał lekcji i traktuje podwładnych tylko trochę lepiej, niż poprzednio. Za tę małą poprawę czeka go szybka śmierć od ciosu szpady w bitwie morskiej, zamiast linczu ze strony zbuntowanych marynarzy. Kapitan odszedł ze służby i osiadł w Indiach, sprzedawszy majątek pod Londynem. Tak, Soa - tu Jezus uśmiechnął się, na co ona szybko spuściła oczy. - Pamiętam o bosmanie. Wydał ci taki męski, prawda? Dlatego mi o nim przypominasz. Ale nie chciałabyś z nim żyć. A przynajmniej do chwili, kiedy zacznie traktować kobiety inaczej. Jako równe sobie, a nie jako niższe istoty, które można krzywdzić. - Uspokoję cię jednak, już zaczął - ciągnął Jezus udając, że nie widzi zmieszania na jej twarzy. - Ustatkował się i zamieszkał na wsi na wschód od Londynu. Ożenił się i gospodaruje na małej farmie, hodując owce, krowy, kilka koni i dbając o sad. - Dziękuję, Mistrzu - Soa dygnęła wdzięcznie. - Za odpowiedź na pytanie i... - Z tym "i" będzie kłopot, jak wspomniałem - Jezus pogroził jej palcem, udawanie robiąc gniewną minę. - Tego "i", o którym marzysz, nie będzie. Bez ślubu ani rusz, nie licz na sama wiesz co - Jezus powtórzył palcogest. - Ale, Mistrzu - Soa nie chciała zrezygnować, a przynajmniej jeszcze nie - przecież znasz mnie dobrze, nawet bardzo dobrze. W końcu sam mnie stworzyłeś i doprowadziłeś do sytuacji, że jestem twoją padawanką. Więc... - Więc lepiej skoncentruj się na medytacji, by uspokoić i wyciszyć seksualne marzenia - Jezus spokojnie wszedł w jej tok wypowiedzi. - Bo zanim popłyniemy z kapitałem Nemo, jego załogą i naszymi przyjaciółmi w dalszą drogę, tu, na Wyspie Wielkanocnej, przyjdzie tobie i Milowi spełnić jeszcze jedno marzenie. Właściwie bardziej jemu niż tobie, chociaż na skutek waszej emocjonalno-duchowej więzi przejęłaś częściowo jego marzenie. - Ach, to? - rozradowal się Mil, od razu skojarzywszy, o jakim dokładnie marzeniu mówi Mistrz. - Mm, wspaniale! - uśmiechnął się szeroko. - Tak - Jezus oduśmiechnął się do swego padawana. - Wspaniale. Cdn. Voorhout, 21.10.2022
-
V - I ty, jak widzę, chcesz znać przyszłość - Jezus, skończywszy rozmowę z Soą, zwrócił się do Mila. - Ale przecież ćwiczyłeś tę umiejętność w medytacjach. I szło ci dobrze. Stare nawyki nie dają spokoju, prawda? - udał, że uśmiecha się krzywo. Chociaż zwyczajnie po ludzku nie podobało mu się, że jego padawan wciąż bywa wygodny. - Będąc wygodnym, idąc na przysłowiowe "skróty" ułatwiasz dostęp do siebie istotom Mroku. Zamiast mnie pytać, sam powinieneś zajrzeć do przyszłości. - Ale skoro i tak już zapytałeś o to myślowo, powiem ci, co cię czeka. Nie wprost i nie wszystko, aby było trochę trudniej. Olga jest sympatyczna, owszem - Jezus uśmiechnął się, widząc błysk radości w myślach padawana. - Ale nie licz na nią w dłuższej perspektywie. Ze względu na rodzinę i przyjaciół nie zechce przenieść się z Rosji do ciebie. Uczuć wystarczy jej tylko na krótko, jako że zbyt często ogląda się za siebie. Przykro mi, ale tak będzie. - A może jednak... - Mil w naturalny sposób chwycił się nadziei. - Mężczyzna, wierzący w miłość kobiety trzyma się nadziei - powiedział Mistrz We Wszystkim. - To naturalne i zrozumiałe. Jednak z drugiej strony patrząc, to właśnie jest jeden z twoich nawyków: chwytać się nadziei. Jeśli mówię ci, abyś ciągle rozwijał umiejętność wyrzekania się osoby, którą kochasz, to widocznie mam powód. Wiele razy powtórzyłem ci: kochać to jedno, przywiązywać się - drugie. I właśnie powtarzam ci tę zasadę po raz kolejny. Dokładnie trzydziesty siódmy. - Aż tyle?... - zawstydził się Mil. - Ale przecież ty sam, Mistrzu... - zająknął się uznawszy, że po prostu nie wypada kontynuować. - Ja, mój drogi, posiadłem tę umiejętność - odparł Jezus. - Chociaż dla każdej ze swoich żon mógłbym zatrzymać czas i sprawić, aby były wiecznie młode i żeby na przykład za tysiąc lat wyglądały dokładnie tak, jak wyglądają teraz. Jednak tego nie czynię. Nie bez powodu wpisałem przemijanie w naturę istot dwurzeczywistych: składających się z materii i z ducha. Wbrew pozorom trudno jest żyć, wiedząc, że żyje się wiecznie w tym samym ciele. I że nie można umrzeć. Przecież rozmawiałeś z Kainem * wiele razy, opowiadał o swoich przeżyciach i odczuciach. Znasz Connora MacLeoda ** . Oboje z Soą ich znacie. - A zatem - podjął Jezus, dawszy swojemu padawanowi kilka chwili na przypomnienie sobie rozmów ze wspomnianymi - jest, jak powiedziałem. I postępuję tak, jak powiedziałem. Kocham je wszystkie wiedząc, że któregoś dnia każdą z nich pożegnam. Tak, jak nieśmiertelni, których ci przypomniałem, żegnali swoje żony jedną po drugiej. Wracając zaś do sedna: wkrótce spotkasz tę wyczekaną. Z wzajemnością. - Kiedy to dokładnie będzie, Mistrzu? - ożywił się Mil, przygaszony wiadomością o stracie Olgi. Jezus odpowiedział mu podobnie jak Soi: - Zobaczysz. * Nawiązuję tu do "wersji" Kaina, przedstawionej w serialu "Lucyfer", emitowanym na platformie "Netflix". ** Wspomniany Connor MacLeod jest bohaterem filmu "Nieśmiertelny" z 1986 roku. Voorhout, 18.10.2022
-
Na razie 😂😂😂 ? Ciekawe, czemu miałbym w to uwierzyć 😉 😂😂 ? Na Wszechświat, Aga! Żebym ja Ci musiał zwracać taką uwagę 😉 😂😂 ?? Alkohol się pije. Nie wąha 😂 . W każdym razie w tym wypadku tak było: to znaczy w wypadku mistrza Andrzeja. 😇 Mistrz widzi ją na wylot i zna lepiej, niż ona sama siebie. Serdeczności 🙂 .
-
@Somalija @Somalija Życzę więc mu zdrowia 🙂 . "Wyście, panie, Wiedźmin?" "Potem znów był świst opadającego miecza (...)". "Żebyś ty wiedział, co one potrafią. - (...) Zerrikanki to urodzone wojowniczki, od dziecka szkolone do walki. - Nie o to chodzi (...) . Miałem na myśli, jakie są w łóżku". "A Soa (...) z Mistrzem na przygodzie". Tak. Również z Milem, jak mogłaś przeczytać. Ale wszystko dzięki Mistrzowi - to prawda. 🙂 Serdeczne pozdrowienia - Soo, ziemianko, kobieto 😉 .
-
@Somalija Powiadasz "(...) brzydki wiersz raczej..." Odpowiem, cytując zdanie Andrzeja Sapkowskiego z "Wiedźmina": Opowieść "brzydko prawdziwa". Czyli również za uwiecznienie Cię w mojej powieści. Miło mi bardzo 😊 , Aga. Twoje dziś spokojne? Synek już wyzdrowiał? Serdeczne pozdrowienia.
-
Inne spojrzenie, część 65
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Rzeczywiście zadałaś mi to pytanie pod rozdziałem 64. Myśli od Wszechświata podpowiedziały mi, aby rozpocząć kolejny rozdział tym pytaniem. Tak więc rozpocząłem 🙂 . Serdeczne pozdrowienia. -
Z literackiego punktu widzenia udany w dziewięćdziesięciu procentach. Prawdziwości nie podkreślam, gdyż jest oczywista. 🙂 A za co mi jeszcze dziękujesz 🤔? 😉 Serdeczne pozdrowienia.
-
@Somalija Lekki ton do wcale nie-lekkiego, przemyślanego i poukładanego wiersza 🙂 . Przeczytałem naprawdę z przyjemnością 🙂 , a zastrzeżenia, które mam, są tylko stylistycznej natury. W literackim języku polskim dajemy pierwszeństwo czasownikom. Dlatego "odgrzewa stary kotlet na przepalonej blasze" i "uwija się przy szynkwasie". Nadto, potrzebne "by" przed "zdążyć" i linijka odstępu po "menopauzą". Chyba, że w tym fragmencie wiersza chodzi Ci o menopauzę właśnie, a nie o kaprys. Zapytam też, czym uzasadniasz "Ci" w miejsce "ci". Serdeczne pozdrowienia.
-
Inne spojrzenie, część 65
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Aga, Tobie również wielkie dzięki za odwiedziny i czytanie 🙂 . Było mi miło. Serdeczne pozdrowienia. -
Inne spojrzenie, część 65
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Pewnie, że masz rację twierdząc, że "(...) Mistrz mu w tym pomógł." Duchowe połączenie z Mistrzem/Mocą gwarantuje powodzenie. Serdecznie Ci dziekuję za wizytę i czytanie. Plus za komentarz, oczywiście. Miło mi było Cię gościć. Pozdrowienia, Wiesławie ;-) . -
- Soa będzie cierpieć? - Jezus rozpoczął rozmowę, przytaczając jej zdanie. - Każdy cierpi w danym wcieleniu na tyle, na ile zdecydował się - będąc w innym wymiarze, czyli w przerwie między wcieleniami - wyrównać naruszoną uprzednio energetyczną równowagę. Dotyczyło to również mnie. Masz, moja droga padawanko, swoją drogę dokładnie taką, jaką sobie wybrałaś. Odmienną niż Mil, to prawda. I raczej odrębną - zgodnie z twoją własną decyzją, jak zaznaczyłem uprzednio. Rozmawialiście przecież o tym i odmówiłaś mu. Prawda? - No tak, Mistrzu. Prawda. Ale... - To kobiece "ale" - Jezus skrzywił się udawanie. - Nie tylko kobiece, męskie też. I to równie często. "Ale" to, "ale" tamto. Jako człowiek i jako mężczyzna też mam swoje "ale". Boskie, trochę jakby większe, pomijając - Jezus roześmiał się swobodnie. - Niech zgadnę: rozmyśliłaś się po upojnej nocy? Zaczęłaś wyobrażać sobie Mila jako męża? Czy może przemówiła do ciebie kobieca zazdrość, że odtrącony odszedł, by znaleźć sobie Olgę? Mnie, moja droga, nie musisz odpowiadać. Odpowiedz samej sobie, co właściwie tobą kieruje. Zbadaj swoje uczucia * , że powtórzę za innym moim padawanem. Albo, jak pewien twój rodak zaśpiewa we wcieleniu równoległym do waszego obecnego: Spytaj siebie, czego pragniesz ** Co prawda, w następnych słowach i pomylił się, i zarazem miał rację. Co ludzie myślą, to nieistotne *** - zanucił. - Tak. I nie. - A zresztą - kontynuował po krótkiej przerwie - jako moja padawanka powinnaś patrzeć szerzej. Postrzegać rzeczy i sprawy szerzej. Przynajmniej z dwu stron. Dlaczego więc nie przyszło ci do głowy ani też za specjalnie do serca, że i jemu nie było miło usłyszeć twoją arbitralną odmowę? Posłuchał moich nauk, koncentrując się na pozytywach, a odrzucając negatywy. Wyciszył wnętrze, by znaleźć sobie inną kobietę. Znalazł i zajął się nią. Po męsku. - Masz rację, Mistrzu - zaczęła Soa po kilku chwilach ciszy. - To wszystko prawda. - Pewnie, że prawda - zgodził się Jezus. - Kłamstw, jako sprzecznych z moją naturą, nie wypowiadam. A ty, proszę, nie wypowiadaj kolejnego "Ale". Zwłaszcza, że wkrótce, wbrew poprzednim deklaracjom, odnowisz związek z przeszłości. - Prosiłem bez "Ale" - nie pozwolił Soi dojść do słowa, unosząc dłoń z wyciągniętym palcem wskazującym. - Skoro mówię, że tak postąpisz, oznacza to dokładnie, że to właśnie zrobisz. Będąc przyszłością - ba, całym czasem - wiem to na pewno. Ujmując to mniej precyzyjnie - mam stały wgląd w przyszłość. Powiedz, że masz na ten temat inne zdanie. - Nic już nie powiem - zawahała się Soa. Jednak po chwili zastanowienia dodała: - Naprawdę tak zrobię? Z kim? Jezus spojrzał na nią, robiąc tajemniczą minę. Dla żartu. - Zobaczysz. Cdn. * Słowa te wypowiedział Luke Skywalker do Dartha Vadera w początkowych scenach "Powrotu Jedi". ** Zacytowane zdanie pochodzi z tekstu "Kołysanki dla nieznajomej", napisanego przez Bogdana Olewicza, wykonywanej przez zespół "Perfect" (1994). *** Tamże. Voorhout, 01.10.2022
-
powiedz mi czy
Corleone 11 odpowiedział(a) na Wiesław J.K. utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dobrze wyczuwasz we mnie belfera, Taka nauczycielska jest moja Maniera 😉 . Serdeczne pozdrowienia, Wiesławie 🙂 . -
Inne spojrzenie, część 64
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Podobnie jest z Milem, też jest śmiertelnikiem. Co zaś tyczy się jej niezdecydowania, mm - Soa należy raczej do zdecydowanych. Prawda? -
Inne spojrzenie, część 64
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Nie mam w planach przedstawiać jej cierpień. Ale... przecież wolała drogę bez Mila. Dzięki Ci wielce za wizytę i czytanie ? . Serdeczne pozdrowienia. -
Inne spojrzenie, część 64
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Pytasz co u mnie, kolego po piórze? Wszystkie radości śpiewają jak w chórze. Odsyłam smutki w zakątki Wszechświata, jeżeli powrócą, trzymam w ręce bata. Skróciłem trochę Twoją fraszkę - z 11/11//12/13 do 11/11/11/12. Przez to czyta się ją lżej ? . Przeczytaj na głos, poczujesz. Serdeczne pozdrowienia ? . -
@WiechuJK Widać starania Autora, włożone w napisanie powyższego wiersza ? . Doceniam je. Wspaniale, że wróciłeś do pisania - czekam na kolejne wiersze. Zbędne "j" wkradło Ci się do "nadziei" w drugiej zwrotce. Serdeczne pozdrowienia.
-
Inne spojrzenie, część 64
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@WiechuJK Mil popija medytację Pepsi Colą, a Ola go nie rozprasza z dobrą wolą. Cierpliwie do czasu czeka, chwile upojne odwleka ? . Wiesławie, dzięki Ci bardzo za wizytę, czytanie i komentarz ? . Ciąg dalszy rozdziału dodam wkrótce. Co tam u Ciebie ? ? Serdeczne pozdrowienia. -
I Mil medytował w swoim pokoju "Iżotela" w Iżewsku. Przerywając od czasu do czasu medytację i sięgając po szklaneczkę, napełnianą miejscową Pepsi Colą. Olga siedziała na fotelu w pewnym oddaleniu, oglądając "Drapacz chmur" z Dwaynem Johnsonem. Z przyciszonego telewizora, aby przeszkadzać jak najmniej. - Spełniłeś zatem kolejne marzenie - Jezus postanowił włączyć się w tok wyciszających myśli. - Tak, jak ci podsunąłem w ramach naszej duchowej - i podróżniczej - współpracy. Efekty, jak sam przyznasz, są zadowalające. Nawet wielce zadowalające. Ponad twoje oczekiwania. Poznałeś pozytywnych i pomocnych ludzi w kraju, którego obywatele co do jednego, wręcz koncertowo, odsądzani są od przysłowiowych czci i wiary. Co świadczy o odsądzajacych tak, jak świadczy. Życzliwych ponad pieniądze, ponad zajmowane stanowiska i ponad krótki czas znajomości. Sprawdziło się twoje założenie, by nie słuchać i nie wierzyć negatywnej propagandzie. Wszelkie oczerniające generalizowanie jest tyle warte, ile właśnie widziałeś. Czyli niewiele - Jezus uśmiechnął się, kończąc wypowiedź czytelnym ruchem dloni. - Tak, to wszystko prawda - Mil również uśmiechnął się wewnętrznie. - Tyle życzliwości trudno było się spodziewać. Ale zmieściła się w szerokich ramach oczekiwania i wiary, że będzie dobrze. Słowem nic, tylko wierzyć i oczekiwać. - Dokładnie tak - przytaknął Pierwszy Pozytywny Wśród Ludzi. - Jakkolwiek w pierwszej chwili może wydać się, że brzmi roszczeniowo. Ale tak - ciągle nastawiaj siebie pozytywnie, a to, czego się spodziewasz, po prostu przyjdzie samo. Ba, jeśli dobrze pamiętam - Ten, Który Nie Mógł Niczego Zapomnieć uśmiechnął się ponownie - moi padawani z czasów ostatniego wcielenia zapisali to w słowach "Proście, a będzie wam dane". Różnica w interpretacji jest taka, że sami dacie sobie to, czego oczekujecie. Na zasadzie połączenia z duszą, moją w was cząstką zaangażowaną do urzeczywistniania waszych pozytywnych celów. Współczesnie nazywa się to prawem przyciągania. Jak zresztą zwał, tak zwał. Ważne jest sedno, nie nazwa. - Ale, ale - tu myśli i słowa Mila zbiegły się w jedno ze słowami Pierwszego Spośród Mistrzów - chyba wystarczy tej medytacji. - W tym momencie Mil w swojej wyobraźni zobaczył wskazującą oczami na Olgę twarz Jezusa. - Bo ona czeka cierpliwie. Ale już zbyt długo... Iżewsk, 22.09.2022 II - Faktycznie czekasz już zbyt długo - uznał Mil, podchodząc do Oli, ujmując jej dłoń i pociągając lekko, aby wstała. - Faktycznie - zgodziła się - ale nie chciałam ci przeszkadzać. No i film był interesujący. Dwayne Johnson... - zawiesiła celowo głos. - Chyba nie jest bardziej interesujący ode mnie? - Mil udał oburzonego. - Może i byłby - Ola inteligentnie i z uśmiechem kontynuowała słowną grę - ale jest daleko. Poza tym ty sam jak ty sam - w tej chwili dla mnie jest interesujące co innego. - A cóż może być bardziej interesującego ode mnie?! - udał oburzonego jeszcze bardziej. - Ja - Ola w odpowiedzi zrobiła nadąsaną minę - dla ciebie. Po czym uśmiechnęła się przebiegle i pocałowała Mila. Raz i drugi, sięgając po kolejnym do paska jego spodni, przesuwając dłońmi poniżej. - Mmm, czekam na właściwą reakcję - zamruczała, kontynuując całowanie. * * * Około południa następnego dnia siedziała razem z Milem na ławeczce, mając przed oczami staw skweru Patriarszych Prudów. - Ach, więc to tutaj - powiedziała po kilku chwilach, rozejrzawszy się, nim usiedli. - Tu chciałeś się znaleźć i umieścić nas w swojej nowej powieści. Jak Michaił Bułhakow, twój imiennik. Też znam tę powieść i też ją lubię. Trudno zresztą jej nie lubić. - Trudno jej nie lubić - potwierdził, uśmiechając się. Zarazem do Oli i do swoich myśli. - Jestem twoją Małgorzatą - wypowiedziała Ola myśl, która nagle przyszła jej do głowy. Trudno powiedzieć, spodziewana czy nie. - I twoim natchnieniem. - Właśnie tak - odpowiedział Mil, spoglądając jej w oczy. Przysunęła się bliżej i oparła o niego, kładąc głowę na jego ramieniu. Milczała dłuższą chwilę. - Michaił - nieoczekiwanie dla samej siebie zwróciła się doń rosyjską wersją jego imienia. Tak, jak najprawdopodobniej zwracała się do Bułhakowa jego trzecia żona, Helena * . Nieoczekiwanie, bo zwykle mówiła do niego "Zbigniew", używając drugiego imienia. - Pozostanę nią, chcesz? - zapytała. - Chcę - odpowiedział wzruszony, ściskając lekko jej dłoń. - Pewnie, że chcę. Nie musisz pytać. Ale... - Jakie ale? - zapytała szybko, zmienionym trochę tonem. - Pewnie, że chcę - powtórzył w reakcji na zmianę w jej głosie. Bądź tego pewna. Ale... - znów powtórzył. Przekomarzająco. - Ale? - przekrzywiła głowę, spoglądając mu z uśmiechem w oczy. - To zależy od ciebie. Później, trzymając się za ręce, szli Sadową w kierunku domu ** , gdzie przed laty mieszkał Bułhakow. Ona w długim, jasnym płaszczu, dziwnie podobna w nim do Małgorzaty. On w brązowej skórzanej kurtce i kapeluszu. Kontrastowo. Było ciepło, chociaż pochmurno, jak na drugą połowę września. - To dla ciebie ważne - powiedziała w zamyśleniu. - Aby być tutaj. Ze mną. - Tak, ważne - potwierdził. - To podróż miłosna i literacko-duchowa, jak ci mówiłem. Moja Małgorzato. - Olu-Małgorzato - poprawiła z rozbawieniem w oczach. - Moje natchnienie - odwzajemnił spojrzeniowy uśmiech. Cdn. * Helena Siergiejewna Szyłowska była trzecią żoną M.Bułhakowa i inspiracją powieściowej Małgorzaty. Ich ślub miał miejsce w 1931 roku. ** Budynek ów znajduje się pod numerem 10. Moskwa, 23.09.2022
-
Inne spojrzenie, część 63
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@WiechuJK Jako autorowi miło mi bardzo, że Tobie jako czytelnikowi spodobał się również powyższy rozdział ? . Serdeczne pozdrowienia.