Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Robert Wochna

Mecenasi
  • Postów

    719
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Robert Wochna

  1. Kiedy cisza tonie W objęciach W czeluściach W nas Echo milknie Z rozkoszy Z zazdrości Z nami Gaśnie ekran Nudzą się iskierki Bledną Opuszki palców Gładząc klawiaturę Szukają Ucieczki z pamięci Z sieci kłamstw Escape I już Nie trzeba goździków Kawy Tym bardziej róż Herbacianych tych
  2. Nie w słowa ubieram Pozbierane chwile Patrzę tylko Uważniej jak ukryte w zmierzchu Myśli coraz głębiej Chowają się w kredensie Wyprasowane obrusy Stygną uwięzione w krochmalu Czekają By otulić biesiadny stół Zaprosić słowa Ułożyć je w wystawną kolację Czerwień wina ośmieli Spojrzenie rozleje się Głęboko w kielichach Przysiądzie w towarzystwie Wymieni fotografie w albumie Na kolory
  3. Stajemy codziennie nad krawędzią Drugiej strony z wyrazem twarzy Przechodnie wydają się zbyt odlegli Asfaltowa rzeka nagle hamuje nurt Zielone światło uwalnia pęd Miesza się pośpiech z nadzieją Że jeszcze zdążę Inaczej tym razem skłamię w pracy Krzyżują się perfumy zmieszane Z oczekiwaniem energia rozchodzi się Kolejny krok przecina przestrzenie Zatraca się widok ze wzgórza Nie ma potrzeby spojrzeć W oczy sokoła poszukać odcieni wolności Czas jest uwięziony w sieci Czerwień paraliżuje odwagę Podzieli nas na dwoje w wielkim mieście Będziemy sami tak blisko by skoczyć Tak daleko by zapytać o siebie Nawzajem Jutro przyjdziemy znowu
  4. Wyjątkowo dziś jesień Leniwie spogląda na słońce Plącze się słota W żółtym listowiu To schowa się za mimozą Częściej maluje brunatne Pierzyny którymi Przykrywa zmęczone szumem Drzewa Dziś jesień wyjątkowo Zrzuca koronę z drzew Gubi w trawie zapach grzybów Ubranych w brązowe kapelusze To kąpie się w perłowej rosie Częściej z gliny Układa ślady W klucze odlatujących wspomnień Mijającego lata Już jesień W wazonie ostatnie konwalie Bieleją nie pozwalają Odejść Nie podlane uschną
  5. Zapytam Syzyfa o zgodę Zamierzam toczyć ten kamień Dziś można on line Zastanawiam się tylko jak
  6. Potargałem myśli Zaczesane Elegancja dławi się Próbuje ubrać szyk W zgrabne słowa Nie układa się W kolejność Pragnień Bo są Częściej nagie Wędrują ścieżką Boso Słowa delikatnie Muskane tylko O krawędź Klawiatury Jakże inaczej Na pięciolinii Wybrzmieć można Poczuć Zapach szczerości
  7. @sisy89 dziękuję @Rafael Marius cieszę się, dziękuję i pozdrawiam
  8. Grad myśli Rozbija szklane granice Grad słów Niszczy owoce warg Nie szukaj gradu Kiedy dżdży na sny
  9. Z purpurowych ust Płynie Psalm Zmęczone słowa Szkarłatne Leniwe układają się W meandrach przysiadają na chwilę Jeszcze przed zimą Chcą odlecieć Do ciepłych dłoni Przytulić się do błękitu Narysować Myśli ubrane w tęczową pelerynę
  10. Już nie słyszę lasu Chichotu pojedynczych drzew Nie przypominam sobie Odcieni zielonych listków Skąpanych w lazurowym słońcu Nie rozumiem śpiewu ptaków Filharmonia natury jest mi obca Nie brzmi w betonowych obrazach Jestem z miasta mam bilet miesięczny Ze zniżką na życie w korkach Podziwiam neonowe okna Widok ze wzgórza ubiera się Stylistycznie jak zdanie na koniec czasu Jeleń nie przyjdzie na rykowisko Tylko dlatego ze jestem stąd Moje ślady układa chodnik Szkicuje plan zbłąkanych myśli Jak wyrwać płytę Winylową nostalgię niech tańczy Jeden dzień na leśnej polanie
  11. Powietrze zastyga Kiedy zbyt wolno Zamieniam myśli w słowa Gęstnieje Chwila zatrzymuje obraz Na fotografii Nie widać uczuć Trudno ubrać Kolorowy żakiet W pochmurne dni Powietrze zastyga Kiedy cisza Daje do zrozumienia Krzyczy prosto w twarz Zagląda nieśmiało Wzrok utkwiony Wstrzymuje koło czasu Wspomnienia Oplecione pajęczyną Drętwieją Późno już powietrze zastyga Kiedy zbyt wolno Zamieniam myśli w słowa
  12. @GrumpyElf dziękuję j cieszę się, ze to dobry kierunek
  13. Kolejnym myślom Nie nadaje znaczeń Zaskakują mnie z każdym Świeżym oddechem wiatru Poznajemy się Jak dwoje nieśmiałych Zakochanych w sobie Kreślimy nowe wyrazy By opisać widok Z przełęczy która zespala Dwa masywy Nawzajem Dziewiczym atramentem
  14. Opowiem o ciszy Jak rozkłada mocne ramiona Zmęczone myśli Tuli do snu Pozwala zatrzymać się Usiąść na łące Jak odgania Słowa niespokojne Otula szalem Z białego jedwabiu Pachnie lawendą Kołysze się leniwie Zawilec żółci Do buczyny Tylko bąk zwyczajny Niezdarnie brzęczy Zapomina się Tego lata Wyjątkowo W koronach drzew Chowają się marzenia Czasem Przesiadują w obłokach Opowiem o ciszy Proszę przyjdź Boso
  15. Zdjąłem właśnie Garnitur Szyty na miarę Złoty zegarek Którym wzgardził bezdomny Wyrzuciłem do rzeki Przynajmniej dalej Płynie mój czas Z nurtem Nie ubiorę się W zazdrosne spojrzenia Prawidła Pójdę nagi Drogowskazem będzie serce Czasem echo Smakuje świeżo Jak było opowiem Potem
  16. Tak wiele chwil Wymyka się Z dłoni Tak wiele wzruszeń Ucieka Przez palce Pięści wciąż Zaciśnięte Życie jak piasek Ziarenkami Przeciska się Bezpowrotnie
  17. Suma myśli Ubranych w strach Stanowi różnicę Dwóch światów Na orbicie Krąży pożądanie Odbija światło słońca W jednym z nich W zwierciadle przegląda się Czasem zagląda w okna Pełnych obaw Samotność To tylko kawa bez słów Namalowany świat Na błękitnym ekranie W lustrzanym odbiciu Pełen obaw Czasem zaglądam w okna W zwierciadle przeglądam się W jednym z nich Odbija się moje światło Krąży pożądanie na orbicie Dwóch światów Stanowi różnicę Ubranych w strach Wszystkich moich myśli O Tobie
  18. słów, które odbiorą wolność nie rysuj jeszcze nie zebrał się horyzont prędzej za morze odlecą myśli niepokorne sójki nie wyrzucaj, czego fale nie wrócą nie żałuj ciszy może ułoży się świt brzask pokoloruje morze
×
×
  • Dodaj nową pozycję...