Usiadłem w spokoju w pokoju i przeczytałem swój jakże wczorajszy wiersz o sensie. Stało w nim jak wół, że sens jest.
Dzisiaj – faktycznie po czasie – myślę, że ten wiersz jest zupełnie bez sensu, bo po pierwsze mogłem go inaczej napisać, a po drugie jestem skłonny przypuszczać, że sensu jednak nie ma. Ktoś z zewnątrz może śmiało pomyśleć – być może całkiem sensownie – że porwała mnie dekadencja. Słowem, że przepadłem.
Możliwe jednak, że za dajmy na to rok tamten wiersz znowu przeczytam i wówczas dojdę do przekonania, że wiersz ma sens, bo przecież występuje tutaj coś takiego jak sens. Taka myśl znowu wyda mi się niezłudna i sensowna.
Ale jest również możliwe i nawet całkiem prawdopodobne, że za rok po raz kolejny stwierdzę bezsensowność i pochopność tego wiersza, podobnie zresztą jak dajmy na to - co do zasady - pisania i czytania.
Warszawa – Stegny, 29.01.2023r.
Inspiracja - poetka izabela799