Stoję przed niebieską bramą.
Zamknięta jest na siedem zamków
i trzy łańcuchy.
Słysząc miłą rozmowę,
zaglądam przez szparę.
Widzę wielu na wieczerzy.
Z przeciwka pada moje imię.
Pozdrawiam twoje czarne dziury.
Doceniam zapał i ambicję.
Niestety nauka mnie nudzi.
Lecz pragnę delikatnie dotknąć :
twojej twarzy i ciepłych dłoni.
Nie ważne, nie ważne kim jesteś.
Przyszedłeś do domu z teczką.
Mówiłeś o uczonych rzeczach.
Lecz mnie obchodzi twa koszula…
Nie ważne, nie ważne kim jesteś.
Proszę cię o kilka gwiazdek,
oraz o moc całego świata.
Nasze serca muszą „pulsować”.
Ważne jest, ważne jest kim jesteś.
W centrum miasteczka był targ.
Na mim odbywało się często świniobicie.
Kilka przecznic dalej stał kościół i akademia.
Uczyli tam też prozy życia.
Na skraju miejscowości była chata Kunegundy ( na palach.)
Natomiast za miastem, na końcu ślepej ulicy,
znajdował się dom wyklętego poety.
Na szczęście każdy ma własny szlak.
Są stare kamienice, zaułki, ślepe ulice, wieże...
Na krzywej wisi zegar.
Nieopodal stoi orzeźwiająca fontanna.
Dalej, mijam kolorowe neony, witryny
i ludzi z pustym uśmiechem.
Jestem anonimem i gubię się w mieście.