Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

marekg

Użytkownicy
  • Postów

    717
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez marekg

  1. na stole owsianka za oknem płatki śniegu zwykłe górskie i błyskawiczne
  2. w myślach rozerwana kieszeń czas siedzi obok mnie z zegarkiem w ręku śpieszy się jak zwykle kopie w lewą nogę na kilku stronach wykreślam depresyjne słowa w domu cisza zwierzę pokutne wędruje między wierszami nieproszeni pukają do drzwi
  3. szary zrugany poranek to nie przebudzenie nie udręka obraźliwie to jeszcze będzie miasto rozdaje autografy klaustrofobiczne ulice chowają głowę w metrze wiersz miłosny na początek rozepnij guzik i śnij roznegliżowany na billboardzie gorzkich słów
  4. Boże Narodzenie stąpa po niebie pełnym gwiazd ta jedyna przybędzie jutro zanim pojawi się słowo w nierozbudzonej ciszy nocy przytulimy świat na nowo nie pytaj o przestrzeń w kruchym istnieniu wystarczy wszystkim
  5. deszcz krople nieprzeliczalne myśli mokre głowa skryta pod parasolem wdzieram się w miasto skruszony pod nogami dzień ponury taki rozdeptany prawdę mówiąc dokucza mi jedynie nieuleczalny widok martwego wróbla bury kot memła jęzorem
  6. noce są ironiczne a lista nieobecnych długa portretuję księżyc ani pełni ani pustki nad ranem świat otwarty targa się z drzwiami na oścież pierwszy tramwaj dynda na pętli
  7. adresat nieznany ale kochany kiedy przysiadasz przy moich słowach niepokornie zamieniam się w noc gaszę latarnie pośpiesznie późno jest nieokreślone trochę śpiące trochę milczące nieobecni malują gwiazdy za oknem krąży świat czytamy wiersze nienapisane we śnie musimy się przeliterować
  8. pamiętasz było kiedyś ta­kie nieme kino z lus­tra­mi i pus­tym bufetem cza­sem ko­bieta w golfie sprze­dawała tam herbatniki zja­daliśmy je bezszelestnie a wokół słychać było krzyk łuszczo­nych małych pestek zbi­ci w jed­no ciało szu­kaliśmy bezustannie gniazda prawdy nadzieja przyk­ry­ta śla­dami czołgów jarzyła się śniegiem w ciemności nig­dy nie przes­tałem wierzyć że Wol­ność is­tnieje realnie
  9. są wiersze uczepione do choinki zatrzymaj mnie jeszcze wczoraj czytaliśmy w leśnym domku dziś w pośpiesznym do Krakowa potem był pusty peron i czerwona czapka nie pasujemy do nikogo nawet w dobranych słowach miasto kwitnie śniegiem na białych ulicach marzną kartki niezapisane i wersy do nieba przytulone
  10. @Dagmara Gądek Dziękuję !
  11. włączyłem noc w świecy zasnął knot bajki chrapią na parapecie we śnie każdy rozgrzesza siebie w imię bólu prawego kolana i pędu świata w przeciwną stronę
  12. @Alicja_Wysocka Frazeologizm a nuż, widelec jest żartobliwym przekształceniem wyrażenia a nuż. W wierszu zamieniłem to na prawdziwy nóż na stole , tak mi bardziej pasowało . Dziękuję za uważne czytanie , doceniam i kłaniam się z szacunkiem !
  13. ponaglam ekspres do kawy pusty kubek uronił codzienność wytargał mnie za ucho papierowe białe niebo zaszeleściło w oknie a nóż widelec na stole gdy złożysz zamówienie ułożę dziurki w serze i żarłoczne metafory
  14. chciałem zawrócić bez przyczyny riposty cięte jak kwiaty usychają na końcu języka
  15. spaceruję w świecie nieobowiązkowym ani jednej myśli ani żywej duszy nie odbieram telefonów w zaakceptowanej ciszy głos morza tylko mewy przesiadują na moich słowach rozdziobując porywisty wiatr w tle krajobraz zrywa się do lotu
  16. @Dagmara Gądek Dziękuję z wielkim uszanowaniem ! Pozdrawiam z szarego , matowego obecnie Podlasia .
  17. urywamy się kolorom nocy kiedy jeszcze nie ma snów z ust przygryzionych na wietrze ulatują zarumienione słowa w chwilach największych obietnic nikt nie sprawdza sumienia nieprawdziwy jest czas krótkie chwile gubi zegar puentę przyniesie poranek w przebudzonym wierszu otworzą się cudze oczy
  18. a kiedy przechodzę obok matowe morze ścieli się do snu w niekończącej się wędrówce słońce gaśnie kolejny raz dokucza mi jedynie cień przemijania
  19. inaczej mówiąc psia pogoda gryzie moje myśli moknę w szarej rzeczywistości po pas w wirtualnym deszczu
  20. z szelestem liści przebiegł kolejny listopad nie zapisałem niczego kilka kartek dalej noc zapada w oniryczne wiersze gdzieś w szczelinie czasu ujada ostatni wers wszyscy czytamy w tym samym kierunku
  21. siedzimy trochę niedomalowani jeszcze nienarodzeni a już śmiertelnie poważni księżyc układa się z klocków Lego w gwiazdozbiorze Barbie lalki tulą się do snu noc przyszła się kochać rozbudzić pobudzić z rozkoszą odkryć niebo jest też inna wersja znudzimy się i pozabijamy w dzień powszedni w miejscach intymnych tam gdzie ulice nie mają nazw
  22. człowiek nie pochodzi od małpy może część małp od człowieka ale to zgubne kiedy zrozumieją
  23. w środku wiersza pusty peron spóźniony pociąg z Suwałk i kolejna kropla deszczu zmiana rozkładu nastąpi jutro jeszcze tylko kilka spojrzeń między wersami pojawią się wędrowcy noc ujada psy siedzą cicho
  24. przejść o jeden krok dalej jedną ulicę potem rozkopać całe miasto szukać siebie cienia fragmentu chmury kałuży w której skrył się wczorajszy deszcz tym którym jest zapisane utonąć każda kropla dnia może okazać się śmiertelna
  25. dziś zakładam szalik i wychodzę ten sam szalik od lat wielu chmury pełzają w cieniu miasta zakrywają słońce zakrywają twarz wszystkie kolory nieba ujadają na mojej smyczy oswajam się z ludzkim szczekaniem po śladach słów wracam do moich drzwi
×
×
  • Dodaj nową pozycję...