Oooo to ja z kolei uwielbiam coś co popełnił nasz Słowacki, a nazywa się Anhelli. Klimat odosobnienia syberyjskiego zesłania plus walka o tę malutką iskierkę nadziei jest tam pokazany świetnie. Sam utwor jest też bardzo hmm... druidyczny i nawet magiczny, pełny cudownych metafor np. gniazdo płatków w czaszce pochowanego na cmentarzu zesłańca, będące metaforą tego, że tylko nowe pokolenia przyniosą wolność jak wolne są owe ptaki. Starre pokolenie jest już niezdolne do walki czego symbolem jest czaszka.
To co się tam dzieje jest przecudowne. Uwielbiam ten utwór.
Kurczę Verne'a niczego nie czytałem ale chodzi mi po głowie 20000 mil podmorskiej żeglugi. :))