-
Postów
862 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez tomass77
-
Hej ty! Weź no napisz O potędze życia O klęsce.. Nie wstydź się! Nie unikaj Dotąd dzień Nie nadejdzie Ani noc się Stanie Dopóki nie powiesz O krwawym wulkanie O łzach wyrzuconych Niechcianych! Pod niebo Same... O zerwanych strunach Życia doczesnego Nie peniaj! Wyjdź na balkon Pelargonie sąsiadki Łzami podlewaj A gdy już napiszesz.. Obnażysz bladą duszę Na żywe gniazdo Spokojnie połóż się I zaśnij Nieczuły iglic Bezdusznych wkłucia Ciebie tutaj nie ma Gdzie ich jest Obyczaj.
-
:) chodzi o młodociane, niedoświadczone niczym spojrzenie. Super komentarz :)
-
Jeszcze dodam: pamiętasz, Jancio Wodnik chciał cofnąć czas, oczywiście to niemożliwe. Ale staramy się gdy nie potrafimy czegoś przeżyć. Pozdrawiam.
-
Dziękuję za wskazanie błędu.
-
Dziękuję za wskazanie błędu.
-
Niech cofnie się czas Zastygną sople wstecz Rzeka cofa, cofa swój bieg.. Wynurzam się wyszczuplony Moje oczy warczą złem Rzeka cofa, cofa swój bieg.. Nikogo nie poznałem Śpiewałem srogo Rzeka cofa swój bieg.. Przyszli, odeszli - przestraszyli się Zataczaliśmy się obaj Rzeka cofa swój bieg.. Nie przyszła wtedy Nie poznałem jej Rzeko, cofnij swój bieg..
-
Zielony chochoł w każdym domu Spogląda za igliwia braćmi Nieswojo czuje się I obco Kiedy go stroją W plastikowe, kruche łaszki Ogromną jest tradycji siła Ludzka tęsknota za przeszłością Zwodzi gorące ludzkie serca Uczucie, które mieni się Miłością Tak jak roślinom czysta woda Miękkim dżdżownicom jest potrzebna Naiwna wiara w świata cuda Która oddala śmierć w nas Niepojętą Człowiek.. wieczny marzyciel Zbudowany z twardej świńskiej skóry Czasami sobie uzmysławia Że nie w nim tkwi Zbawiciel
-
Jemall, nie każdy wiersz musi być meta, ale dziękuję Ci za komentarz. Pozdrawiam
-
Umarłem spokojnie Sam byłem w domu Tak by już nie wadzić Nic nie robić komuś Ani się umizgać Ostrą strzałą w pięcie Nie być szklaną drzazgą W śmiertelnym zakręcie Tak bardzo się cieszę I tak jest mi lekko Przestałem nareszcie Być tą piątą klepką Odszedłem bez żalu Wszystkim przebaczyłem Proszę o to samo Że z drogi zboczyłem I nogi zmoczyłem W tej mętnej snu wodzie Że buty przemiękły.. Od góry do spodu Tak bardzo rad jestem Że nie na ulicy Że nie wypowiedzieć.. Aż chce mi się krzyczeć Choć głowy pół nie mam Jedno oko poza Drugim ciągle widzę Szary świtu pejzaż Drzwi domu zamknięte Nikt mnie tu nie znajdzie W piecu dawno zgasło Ciało szronem zajdzie Kiedy wiosna wstanie Rudy kot zamiauczy Kilof w drzwi się wbije Skrzydła much zatańczą I nagle czar pryśnie Wszystko się wyjaśni Nikt już nie napisze O tym życiu baśni
-
Masz rację, spróbuję poprawić. Pozdrawiam
-
Może to pojęcia ogólnie znane, ale mało kto gdy go zapytasz potrafi podać ich definicję ? ale nie o tym. Chyba nie zrozumiałem o co chodzi w Twoim komentarzu. Pozdrawiam.
-
Po zimnym bankierskim porównaniu kolego. Popyt, podaż to terminy używane w handlu. Dzięki za komentarz.
-
Studiowałeś ekonomię?
-
Tak miało być, naiwne logiczne myślenie dziecka by podkreślić pewien tragizm ludzkiego losu. Dzięki
-
Dżuma i inne Wszystkim, którzy żyją Śmiertelne grozi niebezpieczeństwo Spacerującym w parku.. Uprawiającym bezeceństwa.. Wszystkim, którzy nie-żyją I są nagrobnym napisem Lęgną się tylko larwy w ziemi Lub brak w cmentarnym spisie Wszystkim, którzy oddychają Bliska jest w gardle twarda rura Tym co są z wypadku.. Niepamięci wieczna chmura Lepiej mają ci, którzy nie-żyją I w umarłej zastygli pieśni Świat im już nie zgotuje Swojej ponurej treści
-
Serdecznie dziękuję, wiersz jest do kitu. Przerost formy nad treścią. W dążeniu do napisania czegoś wielkiego popełnia się elementarne błędy. Pozdrawiam.
-
nie masz już prawa wyrażać pierwotnej siły tu wszyscy biją brawa żądają słabości, ducha mogiły a mówią: bądź silny nogi stawiaj bezwględnie w tym świecie gnilnym miej spojrzenie oględne miałeś być ojcem jutro upiorem i dłonią drżącą przecierać schodów poręcz zostałeś błaznem co płynie w ślad rzeką błystką w jej nurcie zamkniętą powieką
-
W krzywym zwierciadle
tomass77 odpowiedział(a) na tomass77 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Przepraszam źle mi się napisało już poprawiam. Dziękuję. -
odbicie nie jest odbiciem brak na języku-przedsmakiem cień nie jest złudzeniem szlak drogi-mknieniem wschód nie jest zbudzeniem brzask-zorzy promieniem niebyt-bytu lśnieniem życie..serca drgnieniem
-
Krocząc przez życie wpadamy w dół Ostatni błysk Nie widać nic Na stacji tłok A w oczach mrok Gdzież nas zawiezie ten tabor Gdzie? W krainy szczęścia Czy w śmierci pleśń Hej! wietrze nieś A jeśli nie.. Zawezmę się I wstanę znów Na dworze nów Pod ziemią grób Nie wstaniesz już
-
Był efemerydą Człowiekiem z gwiazd Wyśnionym którzy nie śnili Że może być jednym z nas Utykał na drodze Obcasem darł śnieżny pył Co miał orać w tej grodzi Wrzącą w żyłach krew Podlali mu tam tu trochę Zbudzili życia bieg Jednak i tak on tam poszedł W pszczelny szczelny sen Słaniał swe nogi nie wiedząc Dokąd zaniosą go Pukał do drzwi nie znając Któż je otworzy, kto Budził się nocą zdziwiony Że oto nastał znów dzień Gdzie wiatr ciskał z ambony Dla niego nie miał nic Śpiewał z nami pieśń życia By pośród nas mógł być Oddalić czas swej udręki Kewlarową zerwać nić I przegrał dla was w tym tłumie Co tłumem lubi być Udało mu się-nie umiem Być z wami... I bez was żyć
-
Napada nocą samotnie Przybiera kolory, kształty Raz jest kwiecistą łąką Za chwilę słyszysz śmiech małpy Odwraca wskazówki zegara Płynne gałązki fizyki I nie ma litości bo zaraz Cisza zmienia się z ciszy W splątanych zwątpień wawozy Mających jedno zadanie Oddalić zapaść narkozy.. Odporna na chemiczne związki Tańczy na sennym kurchanie Ona jest Panią tej nocy! I bez niej nic się nie stanie Gdy gości którąś noc z rzędu Zamienia ramiona w szpony Jest już surową matką Świata-co urojony
-
Uwolnij mnie Uwolnij mnie Panie Rozłóż skrzydła srebrzyste Nad moją głową Parasol bezpieczeństwa i spokoju Zatrzymaj myśli rozpaczliwe Cofnij do oczu łzy Pozwól upajać się muzyką Bez potoków rwących Zachowaj w oddali czerwone światła Opróżnij duszę z błądzeń Daj ruszyć z miejsca złotej karecie Która zawiezie mnie w przestworza Uwolnij mnie Panie Przecież aż tak nie zawiodłem Ucisz szepty Nadaj im niebiański ton W żyły wlej mi o Panie Soki magnezu i potasu Twoich rojeń ludzkie fakty Bo jestem tylko człowiekiem A nie aż drzewem martwym
-
Smolny krok ma ważne znaczenie w tym wierszu. Nie miałeś nigdy wrażenia, że próbujesz iść, uciekać we śnie, ale twoje kroki były zwolnione, nie mogłeś uciec. Nie zrozumiałeś. Pozdrowienia
-
Tak, dziękuję.