Gdybym się stała moją kociczką,
która mi codzień mruczanki śpiewa,
to bym od jutra rzuciła pracę
i pozwiedzała przydrożne drzewa.
I bez pośpiechu poszłabym w pole,
odwiedzić wszystkie jesienne myszki,
niech się nie boją czarno-białawej
Marysininej sprytnej kociczki.
A te kocury, co tu się kręcą
ostrym pazurem wszystkie przegonię,
no, ... na jednego przychylnie spojrzę,
bo jest wesoły, z dużym humorem.
W kuchni mam miejsce jedno najlepsze
między doniczki na parapecie,
tam lubię przysiąść lub się położyć,
patrzeć przez szybę: co tam na świecie?
Gdybym się stała moją koteczką,
którą uwielbiam brać na kolana,
to kto by wtedy mnie czule głaskał,
karmił, przytulał z samego rana?
21.11.2018r.