Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Polman

Użytkownicy
  • Postów

    1 372
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Polman

  1. Polman słucha ;-) Serdecznie pozdrawiam ?
  2. @Marek.zak1 prawda niestety nie jest dla nas miła. A za gratulacje dziękuję :-) Pozdrawiam :-)
  3. Do kraju tego, gdzie wzgardy kamienie Rzucą w bliźniego przez znienawidzenie Niemym ich sumienie! Wiodą nas, Panie. Do kraju tego, gdzie słowo fałszywe Które niweczy wszelkie ich staranie Nie jest obrzydliwe! Wiodą nas, Panie Do kraju tego, gdzie władzą się stają Ci którzy posiądą tu to uznanie Kradną ale dają! Wiodą nas, Panie Do kraju tego, gdzie nie jest obrazą Inności wszelkiej piętnem stemplowanie Tu jest nam zarazą! Wiodą nas, Panie Do kraju tego, gdzie krwią okupiona Wolność wolą ludu tego zostanie Za grosze sprzedana! Wiodą nas, Panie Do kraju mego, gdzie naród zbratany trzech słów odnowi dawne ich znaczenie: Bóg honor ojczyzna Wrócić daj, Panie
  4. Polman

    Życzenia świąteczne

    Niech narodzi się Dobro w nas i dla nas. Wesołych Świąt.
  5. @Dekaos Dondi gdy czytałem Twój tekst, czułem jakbym czytał własne myśli. Zgodność co do nawet pojedynczego atomu :-) Przyznam, to nadzwyczajne odczucie. Dzięki i pozdrawiam :-)
  6. Polman

    pytanko?

    Wiec Janie żyjemy nadzieją:-) Pozdrawiam. Tylko czy ludzie jeszcze rozróżniają to co się mówi od tego co jest w rzeczywistości?
  7. Polman

    pytanko?

    Ale to były piękne czasy... Mieszałek mówił ludzkim głosem... Żart był żartem.... Było to to uszczypliwe, ale nie chamskie. Czy my możemy jeszcze być tacy?
  8. Andrzej Koraszewski 2018-07-15 „Modlitwa” obraz namalowany przez Abramka Koplowicza w 1943 roku. Abramek miał trzynaście lat, kiedy znalazł się w transporcie z łódzkiego getta do Auschwitz. Cudem ocalał zeszyt z jego wierszami. Odnalazł go po śmierci ojca Abramka syn jego drugiej żony, Eliezer “Lolek” Grynfeld i niestrudzenie próbuje te wiersze ocalić od zapomnienia. Kiedy papież Franciszek odwiedził stolicę Izraela, czytano mu jeden z tych wierszy w Jad Waszem, chociaż byłoby po stokroć lepiej, gdyby te wiersze czytały dzisiejsze nastolatki. Tak często zachęcamy młodych ludzi do marzeń, tak bardzo chcielibyśmy, żeby nie tylko znali historyczne fakty, ale również rozumieli ich ludzki wymiar. Abramek Koplowicz miał marzenie, że kiedyś obejrzy świat, w swoim wierszu tak to opisywał: Jak ja mieć będę dwadzieścia lat, Zacznę oglądać nasz piękny świat. Usiądę w wielkim ptaku motorze I wzniosę się w wszechświata przestworze. Popłynę, pofrunę w świat piękny, daleki, Popłynę, pofrunę przez morza i rzeki. Chmura siostrzycą, wiatr będzie mi bratem. Się będę zdumiewał nad Nilem, Eufratem, Zobaczę sfinksy i piramidy W prastarym kraju boskiej Izydy. Przepłynę nad ogrom wody Niagary Kąpać się będę w słońcu Sahary. Przez szczyty Tybetu, co w obłokach giną, Nad cudną, tajemną magów krainą. A wydostawszy się spod skwarów mocy Będę szybował nad lodem Północy. Przefrunę nad wielką wyspą kangurów I nad szczątkami Pompei murów. I nad świętą Ziemią Zakonu Starego I nad ojczyzną Homera słynnego. Się będę zdumiewał nad pięknym światem - Chmura siostrzycą, wiatr będzie mi bratem. Abramek nie miał żadnych szans na to, żeby to jego marzenie się ziściło. Kiedy pisał te wiersze, był w łódzkim getcie, zarabiając na miskę zupy w warsztacie szewskim. Czasem opisywał to życie żartobliwie, chociaż z innych jego zapisów wiemy jak dobrze rozumiał powagę sytuacji i koszmar otaczającej go rzeczywistości. W wierszu „Hej, w resorcie” pisał: Hej w resorcie tam wesoło, Siedzą sobie szewcy w koło, Biją prosto, biją krzywo, a robota wre aż żywo. Jeden gwiżdże, drugi śpiewa, A pan majster się nie gniewa, Bo jak śpiewa się foxtrota, Prędzej idzie gwóźdź spod młota. Nasz pan majster człek morowy, Filozof on sobie zdrowy, Jak słówko jakieś powiada, Głęboko w serce zapada. Biją młotki z patosem, Obcęgi klekocą, Leżą trepy stosem, A szewcy się pocą, Za zupę co w resorcie mają. Te jego wiersze dotarły do polskiego czytelnika po raz pierwszy dopiero w 1993 roku. Wydała je w małym nakładzie „Oficyna Bibliofilów” i dotarły do nielicznych. Były już wtedy znane nie tylko w Izraelu, ale i we Francji. Dowiedzieliśmy się o Abramku z artykułu zaprzyjaźnionej publicystki „Jerusalem Post”, Sary Honig i zdumieni, że nigdy o nim nie słyszeliśmy, skontaktowaliśmy się z Eliezerem “Lolkiem” Grynfeldem i dostaliśmy od niego zbiorek wierszy Abramka. Małgorzata, wspólnie z Sarą Lawson przełożyły kilka z nich na angielski (wcześniejsze tłumaczenia na angielski były z hebrajskiego, a nie z polskiego oryginału.) Te tłumaczenia wierszy Abramka opublikował na swojej stronie Jerry Coyne, a tam znalazła je amerykańska artystka plastyczka, Kelly Houle, która robi bibliofilskie wydania książek niezwykłych. Poruszona tymi wierszami Kelly postanowiła wydać wybrane wiersze Abramka w tłumaczeniu na angielski, najpierw w 60 egzemplarzach na czerpanym papierze, z jej ilustracjami i ręcznie drukowane na starej, klasztornej prasie drukarskiej (potem książka ma ukazać się w normalnym nakładzie). Dostaliśmy już próbny egzemplarz, oprawiony w płótno i zdumiewająco pięknie zrobiony. Kelly zamieściła na swoim Facebooku kilka zdjęć zrobionych podczas pracy z tą książką Tu akurat drukowany jest wiersz „Zegar” Wisi zegar na ścianie, Powoli godziny mierzy, Po kątach słychać cykanie, Co kwadrans głośniej uderzy. Się obracają wskazówki, Po białej tarczy zegara, Coś wewnątrz burczy jak mrówki, I płynie melodja stara. Bez słuchu się luźni sprężyna, Kółeczka się obracają. Już późna wybiła godzina, A one nie ustawają. Czasem się dłuży minuta, Zdaje się być wiecznością, A gdy jej potrzeba, Ucieka z zawrotną szybkością. I wisi zegar na ścianie, Powoli godziny mierzy. Po kątach słychać cykanie, Co kwadrans głośniej uderzy. O historii tych wierszy Lolek Grynfeld pisze: „Dopiero po śmierci (ojczyma) Mendla Koplowicza (a więc w roku 1983 – A.K.) dowiedziałem się o dziejach jego syna Abramka. Po wojnie Mendel odnalazł na strychu ich mieszkania w getcie zeszyt z wierszami pisanymi przez synka, fotografię rodzinną oraz rysunek Żyda owiniętego w tałes, modlącego się przy arce w ubogim pokoju. Mendel oprawił ten rysunek w ramkę i powiesił go w pokoju, ale o zeszyciku Abramka nikomu nie powiedział. Gdy zająłem się badaniem czasu Zagłady, wśród rzeczy pozostałych po Matce i Mendlu znalazłem zeszycik Abramka, a w nim pisane po polsku wiersze. […] Pierwszymi, którzy uznali genialne, wszechstronne zdolności chłopca, unicestwione przez Zagładę, byli właśnie Polacy. Polski dziennikarz Zbigniew Nowak, który mnie odwiedził z grupą polskich pisarzy, zareagował z entuzjazmem i postanowił opublikować te wiersze w Łodzi. Znany poeta i krytyk literacki, Zbigniew Dominiak napisał w przedmowie: ‘Piećdziesiąt lat po śmierci Abramka stajemy oszołomieni wobec ogromnej straty zadanej naszej kulturze’. […] Gdy opowieść o znalezionym zeszycie Abramka zyskała rozgłos w miejscowej prasie, zgłosiła się znana poetka i tłumaczka, Irit Amiel i przełożyła wszystkie wiersze na hebrajski.” To hebrajskie tłumaczenie wierszy Abramka wydane zostało przez Jad Waszem, a pierwszy egzemplarz przekazany został prezydentowi Ezerowi Weizmanowi. W Łodzi jest ulica Abramka, jest tam również jego symboliczny grób, słyszałem o planach budowy jego pomnika. Czy bibliofilska książka Kelly Houle z wierszami Abramka Koplowicza i jej ilustracjami dotrze kiedyś do polskich szkół? Mało prawdopodobne, chociaż nie można wykluczyć, że jakieś wydawnictwo zdecyduje się na wydanie jej po polsku.
  9. Ja chciałbym, chciałbym, chciałbym być poetą, Bo dobrze, dobrze być poetą, Bo u poety nowy sweter Zamszowe buty piesek seter I dobrze żyć na świecie Ja chciałbym, chciałbym, chciałbym być poetą, Bo byczo, byczo u poety... Piszesz co było na początku. A jakie było zakończenie? :-) Serdecznie pozdrawiam. Jestem pod wielkim wrażeniem:-)
  10. @TakitamWpis zgadzam się z Tobą całkowicie. Ale obejrzyj ten film jeszcze raz, gdy znasz jego finał. Przy drugim oglądaniu dociera do nas ten przekaz, który był mało zauważalny przy pierwszym oglądaniu. Mam na myśli te dziwne hałasy docierające do szwalni. Gdy znamy już finał i oglądamy drugi raz i widzimy reakcje na te odgłosy szwaczki z tylnej ławki, to przyznam, ze ja byłem tym sparaliżowany.
  11. To rozważania w ramach dynamicznie rozwijającej się w dzisiejszych czasach nowej dziedziny wiedzy - gramatyki szamba :-)
  12. Rok to strasznie długo. Proponuję Wam inną jednostkę czasu: mija dzień, gdy byłem z Tobą a we mnie tylko to jest żalem że nam o ten jeden mniej zostało z dni kiedy los tu dał być razem Serdecznie Was pozdrawiam :-)
  13. Żeby coś o tym powiedzieć... Potrzebne są puzzle, ciemny pokój... I chwila refleksji...
  14. Ta piosenka to utwór przede wszystkim Marka Grechuty !!! :-) Pozdrawiam.
  15. Ten tekst pochodzi z filmu z jego końcowej sceny. Pozdrawiam
  16. Tak na AleKino +. Najbliższa powtórka tego filmu: 10 grudnia 2019 (wtorek) godz. 23.50. Pozdrawiam :-)
  17. W moim tekście zawarte są w zasadzie dwa pytania: 1. Czy bez wsparcia ze strony w jakiejś dowolnej postaci myśli, można oddzielić jasne kamienie od ciemnych? 2. Czy pierwsze struktury DNA mogły powstać jako efekt zdarzeń tylko przypadkowych nie nadzorowanych procesem myślowym? Czy odpowiedzi: 1. Nie 2 Tak to wariant możliwych do przyjęcia przez Ciebie odpowiedzi? Jeśli przypadek nie wsparty myślą nie rozdzieli tych kamieni, to czy przypadek nie wsparty myślą może utworzyć strukturę DNA?
  18. @Annie_M bardzo Ci dziękuje. Miłe słowa. Zawsze mnie nurtowało takie pytanie: Czy są granice złożoności, których nie jest w stanie przekroczyć przypadek, ślepe zdarzenie? Tu pytałem, czy tą granicą może być złożoność struktury DNA. Ludzie nie mają pokory przed złożonością rzeczy. Tak niewielu dziś powie: jestem za mały by to oceniać.
  19. A ja myślę, że Autor podziela moją opinię o zaletach publikowania w tym miejscu (mam na myśli Warsztat) :-) Pozdrawiam Autora :-)
  20. Michał spojrzał na tablicę informacyjną przed największym centrum handlowym w jego mieście. Miejsc parkingowych 450 Miejsc wolnych 0. Idą święta! Michał z ławki ustawionej przy wejściu patrzył na tłum klientów centrum osiągający stan wrzenia. Pełen wózek - to chwila poczucia spełnienia. Bo być to kupić! W te święta rodzina wyznaczyła ich spotykanie w jego domu. Tak będzie też brat z jego bliskimi. Michał rozmawiał z nim o nadchodzących świętach. Brat wspomniał, że bardzo wiele zmieniło się w jego rodzinie od poprzednich świąt. Mówił o braku porozumienia ze swoim najmłodszym synem. Michał trzyma w dłoniach kupiony w centrum 1000 elementowy zestaw puzzli. Jest to dla niego najważniejszy tegoroczny jego zakup świąteczny. Przyszedł je tu kupić po tym, gdy wczoraj przypomniał sobie już odległy czasem obraz, kiedy patrzył na swoją żonę i ich córki bawiące się latem na nadmorskiej plaży. Budowały wtedy zamek z piasku. Obok piaskowego zamku usypały wysoki kopczyk ze znalezionych tu kamyków. Zamek stał u podnóża wielkiej góry. Popatrzył wtedy na usypany przez dziewczynki kopiec kamyków. Były tam kamyki jasne i ciemne. Na wspomnienie rozmowy z bratem, powróciła do niego tamta myśl: Czy można podzielić ten kopiec kamyków na dwa kopce? W jednym miałyby być tylko te jasne a w drugim tylko te ciemne. Pytanie śmieszne. Oczywiście, że tak. Ale jest jeden warunek, że zaprzęgniemy do tego materię i myśl. Myśl może mieć różną postać. Może to być myśl córeczek bawiących się kamyczkami albo myśl mechaniczna, zaprogramowana w czujniku, który potrafi rozpoznać jasny lub ciemny przedmiot i zaprogramowanego, sprzężonego z nim manipulatora, który chwyci i przeniesie kamyk na właściwe miejsce. Jest to myśl mechaniczna będąca jednak owocem myśli człowieka inżyniera, konstruktora robota. A czy zadanie to można wykonać wykorzystując wszystko, co jest dostępne poza myślą? Wykorzystując na to dowolną ilość czasu, dowolną ilość i postać energii czy zmiany takich parametrów jak ciśnienie, temperatura, wilgotność i temu podobne. Tamtego dnia snuł dalej swoje rozważania. A teraz masz stworzyć strukturę DNA – nośnik informacji genetycznej organizmów żywych. Czy zadanie to można wykonać wykorzystując wszystko, co jest dostępne poza myślą? Michał zamierza zadać takie pytania swojemu bratankowi, studentowi renomowanej uczelni. Planuje tą właśnie kwestię uczynić zasadniczą osią ich świątecznego dyskursu. Dla niego samego, jego osobiste przekonania w tej kwestii, stanowią fundament jego światopoglądu. Z informacji przekazanych przez brata wie, że codzienne drogi jego syna nie wiodą go już do kościoła, dołączył do wyznawców teorii o nie istnieniu Boga, wyznawców bankructwa wiary i głosicieli potrzeby wyzwolenia się z jej pęt. Zestaw puzzli jest Michałowi niezbędny ku temu, by bratankowi pokazać przez porównanie z czymś, czego poziom trudności jest sobie w stanie wyimaginować, poziomu złożoności, jaką niósł w sobie proces powstawania na naszej planecie pierwszych struktur DNA – nośników informacji genetycznej organizmów żywych. Zestaw puzzli jest mu potrzebny po to, by pomóc bratankowi odpowiedzieć na pytanie, czy zadanie ich ułożenia można wykonać przy wykorzystaniu wszystkiego, co jest dostępne, za wyjątkiem myśli? Tak w zamyśle Michała puzzle mają wspomóc wyobraźnię jego bratanka. Michał wie, że nie musi objaśniać mu różnicy w poziomach skomplikowania pomiędzy tworzeniem struktury DNA – nośnika informacji genetycznej a ułożeniem 1000 elementowych puzzli. Michał wymyślił, jak go zapytać o szansę ułożenia puzzli bez wsparcia ze strony procesu myślenia. Michał położy je przed bratankiem, poprosi o ułożenie ich a potem wyłączy światło w pokoju. Bratanek ma to wykonać w całkowitej ciemności. W podobnych realiach prawdopodobieństwa zapewne mogły powstawać kiedyś pierwsze struktury DNA, przy uczynionym założeniu o ich powstawaniu bez udziału myśli stwórczej. Michał patrząc na nie podlegające zasadom zdrowego rozsądku reguły zachowania przedświątecznego tłumu, problemy brata z jego synem, a także zjawiska społeczne, których doświadczał w ostatnim okresie, nabiera przekonania, iż świat jest spowity w strumieniach czarnego światła. W strumieniach tego fałszywego światła , to co przez wieki było czarnym dziś staje się białym. Jego optymizmu nie budują oferowane z regałów galerii najnowszej generacji 50 calowe ekrany czarnego światła. Czeka nas jeszcze finał. A w nim dotrą do nas rachunki latarników czarnego światła, wystawione za chwile iluzji, które nieuchronnie prowadzą nas ku zgubie – pomyślał Michał.
  21. I to w zasadzie wszystko, co chciałem powiedzieć w poruszonym przeze mnie temacie. Nic już nie będę zmieniał ani dopisywał. Pozostawię ten post i ten w Warsztacie tak jak wyglądają na teraz. Czy coś z tego urośnie? Czas pokaże, ale wiemy że czas to chyba największy okrutnik :-) Nie ma zlituj się :-) Co jest tego nie będzie, czego nie było tego nie ma :-) A żeby coś było, to trzeba żeby się chciało :-) A może jednak komuś się zechce... Nadzieja może być wieczna :-) Całe szczęście! Dziękuję za zainteresowanie tematem i komentarze.
  22. Zerknąłem jeszcze jak to wygląda na ekranie telefonu. Teraz chcę być dobrze zrozumiany! Nie chodzi mi o jakość tekstów w sensie poetyckim! Chodzi mi o jakość czytania tekstu, komfort tego czytania. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Komfort czytania jest bajka. Telefon mam zorientowany poziomo. Strzałki przewijania są z boków tekstu wiersza (nie pokrywają się z obszarem na którym jest wiersz). Dzięki temu jest komfort ich używania. Po przełączeniu strzałką przewijania na nowy tekst, klikam palcem na ten utwór i następuje powiększenie na cały ekran. Paluchem przewijam w razie potrzeby ekran. Gdy skończę czytać, używam przycisku cofnij i powracam na ekran, na którym są strzałki przewijania na kolejny utwór lub poprzedni. Komfort czytania - w mojej opinii - super.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...