Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Justyna Adamczewska

Użytkownicy
  • Postów

    6 866
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    73

Treść opublikowana przez Justyna Adamczewska

  1. Wypalony chłop z Łońskiego Pieca poniszczył z nagła wszystkie dobre drwa. Piekarnika spalił kąt że czuć było tylko swąd. Pan brązem roznieca blade lica. Pozdrawiam Maćku. Fajna opowiastka. Justyna.
  2. moje manewry na nic.
  3. Magiczne chwilki I biały dzień się zaczyna siła w letargu śni o nowym poranku II jest pora obiadowa jednak brak zupy i co będziemy jedli III nagi oszroniony las a my odziani dajemy siano dzikom
  4. Ale grzeje. Twój wiersz ma wiele uroku. "Zwyczajność" miesza się z "niezwykłością". Łady wiersz. :)))
  5. Smutne miny są w mieście Radzymin handlu w niedziele zakazano im. Brak radości mało gości. Ludzkie serducha dzierżą worek drwin. ;)) Pozdrawiam. Bolku.
  6. Dziękuję za podpowiedź, ale każdy wers tego wiersza ma 10 sylab. Jednak pomyślę nad tym wersem. Dziękuję. Justyna.
  7. Może ułatwię (dzięki temu, że Kot umieścił cały obraz). Pisząc wiersz zaczęłam nawiązywać do scen od lewej do prawej. Jeszcze raz - dziękuję obu Panom.
  8. Waldku, fajnie, że zawitałeś pod mym Tryptykiem. Wiem, że dość trudny w odbiorze. Sama się gubiłam pisząc go. ;))
  9. Dziękuję, Kocie. Nie wiedziałam o tym, że napisałam ekfrazę.:))) Pozdrawiam.
  10. Tryptyk I spójrz na życie zamknięte w granicach boli brak swobody nieruchomych dlaczego dano im takie trwanie martwe ociekające radością nienawiść olewa ramy żądli studniowy kołowrót ukręcany jak napięta do granic cięciwa przez pochyloną czystą zastygłą na zawsze kobietę ze stygmatem Święta czy nasłana czarownica komu stopy umyje swoją krwią nieruchomym zakochanym w pląsie kalece bez nóg to niemożliwe nadchodzi czas zadbania o siebie granica nieszczelna choć zamknięta wpuściła samobójcę w bezruchu drabina ślepo patrzy bezmyślnie podpiera mury starego domu z ogromną zachłannością prostych ścian granica piekła powrozami nóg II patrz dalej niech ci nie umkną grubas beczka koń pod wierzch rożen i mięcha człowiek z muzyką macica pereł której nie da się ukraść pożreć tak kobiece blade lico bez oczu ostre noże na granicznym stole człeczyna i gest ponaglający do obżarstwa do szmaty namiotu medyka pokrak wspartych kijami moc ludzi w niebezpiecznych schronieniach połaciach ponadpalanych brązów pysznych od wiejących wczoraj wiatrów karłowatych i wielkich tajfunów nierozgromionej na końcu tłuszczy granica świetlistego kościoła III wzrok wytężaj szukaj barw witraży szczegółów świątyń dawnej epoki pełnej mrocznych rzezi znaków krzyża teraz bez granic owalnych stołów wita wyznawców biel i żółć szkiełek niebiański kolor sprzedajnej dziewki nagle matrony dającej darmo gdzie wyrzucono odpust za grzechy dokąd pobiegli czarni pasterze nie ma niczego jest śnieżna trumna cierpiący post czeka na świeży chleb odpadki leżą obok chudych stóp w szczerbatych niczym diabelski chichot dawnych sandałach starego Boga granica to purpurowa decha _______________________________________________ Objaśnienia: 1.Utwór jest „rozmyślaniem” autorki – kontemplacją obrazu Petera Bruegla (Starszego) pt. Walka karnawału z postem
  11. Justyna Adamczewska

    O znudzonym

    Dziękuję, Maćku. moje poczynania suną nie za szybko nadal kręcę się jak owad z nitką. Pozdr. ;))
  12. nocami bim - bom - nie waży się mówić - won dobromowy ton J.A.
  13. Bim - bom, bim - bom tak rytmicznie brzmi dzwonu ton Bim - bom, bim - bom tak ckliwie mówi serca dzwon Bim - bom, bim - bom tak tyka czasami dzwonu serca ton Pozdrawiam.
  14. fascynacja często ginie zaciskając dłoń na linie można od tego uciekać można także stać i czekać... Pozdrawiam J. A.
  15. Justyna Adamczewska

    Haiku dworskie

    Haiku dworskie *** I jesień na dworze - czar wieczornej rozmowy łezki na niebie *** II dworski poranek - nikt nie jest obudzony słychać szum liści *** III zimowy promień - wiecznie wodnej zmarzliny sanie u dworu J. A. 2016 r.
  16. Justyna Adamczewska

    O znudzonym

    Zarzuty odrzucał mieszkaniec Wlenia zalążki strachów oraz odrzucenia, zabrały mu poranne siły, i z mózgu papkę uczyniły. Od tego czasu żył w łapach cierpienia.
  17. W Szczecinie zanurzyć dłoń w muślinie... delikatny dotyk i dobro wypłynie...
  18. Oj, to prawda. Napisałam o muskaniu w krótkich acz treściwych zdaniach/ na Hydeparku łamach. :)))
  19. Gdzie ci do złośliwości? prawdę mówisz - jegomościu. Lecz pamiętać trzeba, że kij owszem dwa końce ma Jednak dłoń, która muska też może dać w "pyska" - z czatu urwiska. J.A. ;)) Pozdrawiam.
  20. Tak, super. Pozdr. Kraft - J.A.
  21. W mieście Szczecinie Statków kolejka Potrzeba wpłynie Ruszą po sumie. Justyna Adamczewska 2017 r.
  22. Witam, Kraft. Wiersz pełen retorycznych pytań. Jakieś poczucie winy w nim zawarłeś. Smutek i walka ze sobą. "strach nie przemija". Tak, trudno żyć z wielkim strachem (nieprzemijającym). próbujesz żyć ze spokojem w świecie walącym się na głowę w szufladach równo ułożonych rzeczy gonią swe przeznaczenie odkładasz na później ład nitki zapomnienia wkradają się w twój świat... Pozdrawiam, J.A. 2017 r.
  23. Wiersz o poukładanej, zadbanej przyrodzie. Jedno pomaga drugiemu: "echo echem zawołało tęcza barwy pokazała słońce zza chmur wyszło wiatr drzewa uczesał". Oto jak las dba o porządek - ludzie mogliby brać z niego przykład (nie wszyscy, oczywiście). Piękne strofy, delikatne podejście do natury, kora drzewa nie uszkodzona a wiersz napisany. Pełen też szacunku do leśnych ostępów. Podoba mi się jego delikatność Pozdrawiam Justyna
  24. Gratulacje, Leszku. Justyna. :))
×
×
  • Dodaj nową pozycję...