Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Czarek Płatak

Użytkownicy
  • Postów

    5 765
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    55

Treść opublikowana przez Czarek Płatak

  1. Niezwykły zbieg okoliczności (na zdjęciu aktualnie grający z yt koncert) i świetny wiersz zbudowany na materii, do której rzadko kto potrafi ostatnio umiejętnie nawiązać. Pozdrawiam
  2. Kapitalna alegoria. I jakże brakuje takich wierszy, które ujmują się za tą obrzucanom kamieniami Matką. Ale jest i słońce, czyli nadzieja na lepsze jutro. Oby przyszło jak najprędzej. Uklony. I szacunek
  3. Musi jakiś artysta. Oni znani są z rozwiązłości ;)
  4. Nie wiem, czy to przez to, że to wiersz o Mieście Aniołów, ale czuję w tym tekście ducha Morrisona co mnie dodatkowo urzeka. Pozdrowieństwa
  5. Było się z Mefistofelesem po nocy układać? Literówka - Pozdrawiam
  6. Zazwyczaj nie 'biorą' mnie wiersze o wierszach, pisanie o pisaniu. Ten jednak płynie lekko, zgrabnie, no i te 'sterczące kikuty półnagie'. Z przyjemnością czytałem. Pozdrawiam
  7. Nie wiedziałem, że palisz. Ale od teraz wiesz, że można puścić dymka ze Stwórcą :)) Dzięki Nat. Ślę ukłony i uśmiech Dziękuję. Dla mnie jako autora taki komentarz to potężny zastrzyk energii. Przyda się :)
  8. Dziękuję. Nie spodziewałem się Ciebie. Doceniam i pozdrawiam Bardzo dziękuję. Trochę tutaj pochowałem z nimi pod kołdrą, ale co to już trzeba zaglądać. Pod kołdrę i za chmury :) Dziękuję koledze ;) Przemiło mi. Pozdrawiam Słusznie, bo misterium to jedynie narzędzie do ukazania innego aspektu ;) Hahaha, wieszczu :)) Szykować mi miejsce na Skałce proszę :)) Dziękuję i odpozdrawiam
  9. Postscriptum do Najświętszego Sakramentu Kiedy już topografię opuszkami palców liczę, pas skóry pachnie mlekiem, a przecież jak sól smakuje, tam gdzie pod piersi gzymsem pocałunek mój schnie. Kiedy już na rozstajach lędźwi ostyga kaplica, z tabernakulum świeci kropla jak hostia w lunulę łona wtulona, cisza oddycha i pół śmierć drga. I kiedy Ona nad nami zawisa schylona, by głaszcząc włosami gwiazd gasnące plateau naszych czół, kiedy mógłbym tak skonać, mógłbym zostać tak już. Wtedy krwawa eksplozja i błysk zórz— to papierosa zapalił w niebie Bóg.
  10. Ale Waldku, bez duszy? Pozdrawiam
  11. Już za samo pochylenie się nad tematem wywodzącym się z antyku serce wielkie i ukłony. Z aporią sam niejednokrotnie się zmagałem. Szczególnie w chwilach kiedy traciłem kogoś mi bardzo bliskiego. A świat pozostawał bez zmian. Niebo było błękitne, a ptaki wciąż śpiewały. Szacunek raz jeszcze i ukłony!
  12. A ja jednak wierzę, że trzeba walczyć z tymi ukrywającymi się w nas pasożytami. Człowiek może się zmienić. Podstawą jest podjąć wyzwanie. Niestety najczęściej kończy się na stwierdzeniu, że nic z tego nie będzie. I pasożyty wygrywają. Łączę pozdro!
  13. Nie zabrzmiałeś. Jest tu jedynie zdrowa dawka sceptycyzmu, którą sobie cenię i szanuję. A Depeszami jarałem się bardzo na przełomie szkoły podstawowej i liceum. Czasami wracam. Pozdrawiam serdecznie Dzięki Z pozdrowieniem
  14. Eee tam Dokładnie tak. Peel nie chce stać się Bogiem, a jedynie jak ten stanąć z boku i spokojnie przyglądać się na zmagania z materią, czasem i nie tylko Stwórcy, który stworzył człowieka (podobno) na swoje podobieństwo. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie :)
  15. Dobry, dobry. Najbardziej żeby poczuł na co skazał człowieka dając mu ciało, które miało być doskonale, ale czy jest doskonałym? Pozdrawiam
  16. Nie chcę władzy i nie pada o tym najmniejsze słowo. Czekanie? Tak, bo czymże innym zajmuje się Absolut? Z pozdrowieniami :)
  17. Nie powiem tak, nie powiem nie. Dowolność interpretacji to niezbywalne prawo, a mnie cieszy chyba każda możliwa. Pozdrowienia
  18. Dziękuję Pozdrawiam
  19. Jak ja do tematów Absolutu (nie mylić z tym 40%, ten jest mi od lat odległy. W sumie ten, który mam na myśli też. A może to tak, że może chciałbym umieć znaleźć, ale póki co nie umiem). Pozdrawiam
  20. Własnej skórze Zamieńmy się mam dla ciebie całkiem przyzwoite ciało — dłonie wręcz stworzone do stwarzania równie dobrze sprawdzą się też w sianiu zniszczenia — nogi które jeśli tylko im pozwolić nie raz zaniosą cię w niejedno nowe i wielokrotnie do dobrze znanych miejsc nadadzą się również do kopania — krew którą będziesz mógł poświęcić lub przelewać na ołtarzach idei może wyruszysz na poszukiwania jej spokojnych dorzeczy — mózg jako siedlisko umysłu i sumienia niewidzialnym ramieniem obejmującego serce o których nie raz zdarzy ci się zapomnieć które nie raz zdarzy ci się zagłuszać mam dla ciebie ciało z jego całą wewnętrznie skomplikowaną maszynerią ubrany w nie jak w skafander możesz postawić stopę na grzbiecie planety i posiąść ją we władanie to ciało niemal idealne jednak nie przyzwyczajaj się ponieważ z przyczyn zupełnie od ciebie niezależnych za pradawną przewinę niesubordynowanych protoplastów jest skażone robakiem starzenia podatności na ból i choroby w ich efekcie ten wspaniały skafander zacznie wiotczeć niszczeć i rozpadać się dłonie stracą precyzję ruchów pokryją je plamy wykręci je reumatyzm nogi obrzękłe supłami żył i pękniętych naczyń osłabną tak że będą potrzebować dodatkowego wsparcia a każdy krok zamieni się w walkę z przestrzenią spojrzenie ostygnie krew najprawdopodobniej także o sumieniu trudno z góry wyrokować to zostanie zbadane później rozpad ten dokona się niejako na twoich oczach z pełnym udziałem świadomości i pamięci dni kiedy kombinezon twojego ciała działał sprawnie i bez zakłóceń istnieją neurodegeneracyjne wyjątki od reguły świadomości przemijania na przykład zanik istoty szarej zanik ciebie w sobie zanikanie słów na twoim języku zanikanie światła i duszy w twoim spojrzeniu aż po całkowitą atrofię świadomości istnienia po rozpadzie tego wszystkiego co niezaprzeczalnie istnieje jest jednak niematerialne pozostanie tylko ostateczny rozpad materii musisz poznać cały ten proces cały cykl narastania i ubywania stawania się i zanikania nie liczy się żadne zastępstwo czy wycofanie się w sile wieku choćby z koroną męczeństwa zamieńmy się nawet nie na specjalnie długo raptem tyle ile trwa przeciętne życie przeciętnego człowieka no i baw się dobrze Boże ja poczekam
  21. To dobry sposób - sam odnajduję swoich najbliższych w takich wspólnych nam kiedyś dźwiękach, zapachach, obrazach. Oni stamtąd nigdy nie odchodzą, nawet jeśli są już bardzo daleko. Pozdrawiam
  22. Jest tu sporo jakiejś rezygnacji i pogodzenia. Jakieś szczerości, prawdy. To siła tego tekstu. Ukłony
  23. Uliczni, miastowi, wpisani w miejskie murale, popękane chodniki, szyby okien mrugajacych niebiesko po zmroku. Z dużym podobaniem czytałem. Pozdrawiam
  24. Oby jednak była to okazja pooddychać głębiej. Nacieszyć oczy dobrociejstwami kwitnącej i rodzącej natury, a uszy jej śpiewem, by łatwiej między tymi wronami iść w stronę widnokregu. Pozdrawiam
  25. Współczuję i doskonale rozumiem, bo czasami też się tak odbijam... Z pozdrowieniem i życzeniami, by los częściej prostował drogi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...