Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 25.05.2024 w Odpowiedzi

  1. jaśminy oparły się o poranną mgłę morze białego kwiecia buja się na wietrze jak welon panny młodej żaglówka na pełnym morzu rozmawiają o miłości nucąc piosenkę zerwalbym jednego wpiął w Twoje włosy wyglądałabyś uroczo czerwień ust dodałaby kolorytu nie chciałbyś zabrać ich naturze zostaną u siebie dadzą radość innym a ty ty zawsze jesteś...daleko 5.2024 andrew
    7 punktów
  2. słońce połyskiwało na ostrzu noża jak dzika pierwotna emocja przyprawiona listopadową szarością danse macabre gdzieś między dzień dobry a Szczęść Boże spływam purpurą jak baranek ofiarny i licytując powietrze czekam na cud a nocą na rozstaju dróg kurwy niczym zaczarowane wiedźmy w oczekiwaniu na rytuał symbolicznego oczyszczenia domagają się światła i głosu tymczasem ja podaję algorytm wyszukiwania i ulegam dychotomii myślenia po raz pierwszy mam poczucie własnej małości o świcie oprawca odchodzi tęczą w kierunku fioletu
    7 punktów
  3. na łące pełnej jaskrów gloryfikuję nas w radości z mnóstwem roślin wokół to kuszące uczucie tylko śpiew ptaków chcę się nad tym trochę zastanowić przedzierasz delikatnie palcami włosy słodki zapach dociera do moich nozdrzy
    6 punktów
  4. Bielisz mi się jeszcze tak szybko odrastasz w głębinach chcę - jesteś Serca polarna gwiazda Bielisz mi się jeszcze dla Ciebie potoki słów dla skrzydeł dni szeroki ciepłego wiatru szum Bielisz mi się jeszcze pęka kamień jak lód przy nacisku Twych rąk pod naporem Twych stóp Bielisz mi się jeszcze mienisz każdym kolorem uzupełnij mnie tęczą bym przestał być szronem
    5 punktów
  5. rozmigotane zielenią Żupne Ogrody jak te moje przedsionki i niedomknięte zastawki - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - gęstą wonią czarnego bzu płynie zdyszana krew - - -
    4 punkty
  6. - Och, słowa nic nie kosztują - Rzekł Pearse do Connolly'ego, - Może aura politycznych słów przyczyną Jest uwiądu drzewa różanego; A może to tylko za sprawą wiatru Przez gorzkie morze wiejącego. - - Trzeba mu tylko wody, - James Connolly odrzekł na to, - Aby znów się pięknie zazieleniło Na wszystkie strony, bogato, I rozkwitło kwieciem z pąków. Da to sławę ogrodu kwiatom. - - Lecz skąd wodę mamy wziąć, - Rzekł Pearse do Connolly'ego, - Gdy wyschły wszystkie studnie wkoło? Nic bardziej oczywistego, Że bez czerwonej naszej krwi Nie będzie drzewa różanego. - I William (to o Powstaniu Wielkanocnym, Dublin 1916 - tak tylko wspominam, bo pewnie wiecie): O words are lightly spoken,' Said Pearse to Connolly, Maybe a breath of politic words Has withered our Rose Tree; Or maybe but a wind that blows Across the bitter sea.' It needs to be but watered,' James Connolly replied, To make the green come out again And spread on every side, And shake the blossom from the bud To be the garden's pride.' But where can we draw water,' Said Pearse to Connolly, When all the wells are parched away? O plain as plain can be There's nothing but our own red blood Can make a right Rose Tree.'
    3 punkty
  7. Zamknięte oczy, gorycz w ustach I krzyk nie do zniesienia: Dlaczego wokół mnie jest pustka I życia dalej nie ma? Nieskażona krzyżem, księżycem ani gwiazdą, Oczy mi same mokną. Nie pamiętam, czy miałam kiedyś w sercu radość, Przytłacza mnie samotność. Szukam namiastek, namiętności, mocnych doznań, Żyję kolorową chwilą. Przylepiony uśmiech, depresji nie rozpoznasz. Pożądanie - to miłość. Na majtkach serduszko odzwierciedla postawę, Zmienione funkcje narządów. Mężczyzn tylko zaliczam, wierności nie trawię, Ważna siła popędu. Zamknięte oczy, gorycz w ustach I krzyk nie do zniesienia: Dlaczego wokół mnie jest pustka I życia dalej nie ma? 2006
    2 punkty
  8. Speleologowie z Bogoty wspólnie penetrowali groty, że nie sami faceci posypały się dzieci, skutek jaskiniowej ciasnoty.
    2 punkty
  9. kolejny już raz liczył na odbicie od dna lecz znów przedziurawił aż tak że poniżej spadł
    2 punkty
  10. jak napisać miło o życiu skoro smutek na horyzoncie jak napisać miło o życiu skoro los jest na nie i pachnie kłamstwem jak napisać miło o życiu skoro kręta droga do prawdy jak napisać miło o życiu skoro człowiek na człowieka patrzy z pogardą jak napisać miło o życiu gdy ciągle wieje i pada a dziecko płacze jak napisać miło o życiu gdy nie pachnie nadzieją jak napisać miło o życiu tak by nawet ciemna noc była łaskawa jak napisać miło o życiu skoro wszystko co wyżej jest nie łatwe
    2 punkty
  11. Grawitacja Tak ciemno, a tuż za mną wszystko, co kochałem; Wyraźne jeszcze widmo zdąża ku czerwieni, By w nicość nieuchronnie całkiem się przemienić, Przeniknąć przez horyzont, zbadać co nieznane. Jest nieźle, ciągle żyję, lecz jak przewidziałem, Zaczyna mnie rozciągać wir czasoprzestrzeni. Za moment od atomu atom się oddzieli, By czystą nieskończoność śród fotonów znaleźć. Mój Boże, chciałbym wrócić, po co to zrobiłem? Próbuję wysłać sygnał, jeszcze kilka sekund… Nie działa! Muszę sprawdzić, proszę, daj mi chwilę, Nim wszechświat ją obróci w kilkanaście wieków. Czy to już osobliwość? Nie wiem, właśnie ginę, Jak przeszłość, porzucona w barwach nadfioletu. ---
    2 punkty
  12. przechadzam się w czterech ścianach według prostej nawet przestałem się garbić szukam symetrii lewa strona prawa gdzie jest oś niezgody kość zwierciadełko powie przestańcie krzyczeć nie słychać sprzedawcy luster małym drukiem skrobie siedem lat za pobicie i nieszczęście pokoleń
    2 punkty
  13. To tylko my (Nasze cienie i mgły) Utopione w bólu łzy
    2 punkty
  14. Jest napięcie, obrazy, energia. Obrazy bardzo dobre. Warto było się zatrzymać. I przyszła myśl, że kurwy niczym zaczarowane wiedźmy stworzyli poniekąd mężczyźni. Pozdrawiam, bb
    2 punkty
  15. Oryginalnie. Wszystkie te dodatki artystyczne nadinterpunkcje takźe ;) Właśnie myślałam, skąd ten czarny w okienku. Bez czarny jest na razie prawie spadający, ja sobie wysuszyłam kwiaty, niezwykłe stężony zapach. :)
    2 punkty
  16. Mi się kojarzy z kolorami flagi. Czerwień odebrana komuś to ta na fladze, której nie ma, która żyje po prostu. :)
    2 punkty
  17. Wściekłe psy ujadają wszystko ośmieszając, cielaki przytakną nic z tego nie mając, a żłobem zawładnął libertyński źrebak. Wszystkie prawa łamie – ma taką potrzebę, zamiast iść za ścianę, to chodzi do obcych, a członki do kaczki walą prosto z procy. Zaś kaczka powiększa stado w ciężkiej pracy mówiąc: „ możecie cmoknąć w kuper kaczy”
    2 punkty
  18. jaśmin dodatkiem czerwieni ust to chyba trochę za mało on uwypukla policzków róż zapachem ogarnia całość ...
    2 punkty
  19. Lecisz dziś z misją na Marsa. "Kupisz jakiś batonik?" Zostawiasz mnie całą we fiołkach. Odpinam się od sandałów. Przylepiam się do rzeczywistości. Kosmiczna kapsuła na ból rozstania. Przedawkowałam, ale wracam trzeźwo. Setki źle nieodebranych telefonów. Wycie psa nad raną. W sercu? Szósta rano. Odchodzisz. Od zmysłów rzecz jasna. Kalosze i bukiet bananów. To nic. Poradzę sobie. ... Dziewczyna blada w falbankach, w grochach, z haluksami (twierdzisz,że to znana marka obuwia), młoda, niechętna a mimo to naiwna. Śmiało: "bierz ją." Te takie "jak ja" to przywiędłe reprezentantki pokolenia minionego zapału. Muśnięte zaniedbaniem, bo ''po co?,'' bo ''już nie zależy'' O wiele więcej chciały, ale trafiły na oszusta: czas. (...) A na przystanku rym: Haleczki i balsamy - kolejne blaknące wiosny Następnym razem ubiorę - podomkę w kolorze wina Nałożę duszy makeup, by było bardziej radośnie Nadgarstek: zegar słoneczny. Wskazówka rzuca cień: "na zawsze twoja dziewczyna" Koścista i niewidzialna, na pozaziemskich plażach Bacznie pochłania to, co szczęściu się nie zdarza ...
    1 punkt
  20. Owinięta szarfami - śpiewam Leninowi pieśni Zabija mnie obstrukcja Wypluwam kwiat czereśni Podobno 'bez drugiego' - nie zawsze można być sobą 'Zwierciadło,' 'woda i ogień' i 'mego serca ozdoba' Ja powiem, że to bzdura: omijam szerokim łukiem, wszystko, co ''im'' się podoba Szuflą odgarniam ... licho Przesuwam bramy miasta Nie wieczne jest - bo śmiertelne Czy wie ktoś, co znaczy ... 'namaste'? Kolebie się wagon wspomnień Jest wczesna jesień i aspiryna Miętowa czekolada I wschody księżyca w Chinach Długie zachody słońca - na Marsie i w Urugwaju Wygnana z twojego Nikąd Wracam do swego kraju Gdzie nikt mnie nie zaburza Jest kawa z cykorią, dwa chleby I gra w zderzanie hadronów - fikcyjnego nieba ...
    1 punkt
  21. wieczorem przed burzą śpiewam swoje piękne piosnki arie przynoszę na łąkę stokrotki tańczę kankana i rozkwitam najlepszą wersją siebie malutka z mamą
    1 punkt
  22. przytul obraz nim lustro rozbijesz czeka na ciebie w srebrnej kołysce znalazłeś skrzydła co dawno zgubiłeś by znowu szybować nad łąki czyste wciąż pustą kartkę gdzie krawędź rani białym wilgotnym pomaluj śniegiem zauroczona złudnym balsamem w nieświadomości troski zabierze na pięciolinii nut przebudzenie tam gdzie ostatnio dżwięki uśpione czy znowu zabrzmią orkiestra zagra nieodgadnioną jeszcze symfonię
    1 punkt
  23. nie lubię go pokazuję mu język a potem zamykam usta
    1 punkt
  24. Wiecznie młody chytry lis, siedzi we mnie, lecz czar prysł ku twojemu potępieniu i mojemu. Nie wiem w końcu, który las siedzi we mnie przyjdzie czas dogonię cię? w mojej jawie czy we śnie sama nie wiem. Lecz czar prysł chytrego lisa. Już od dawna nie ma cię w mojej jawie czy we śnie mojego ułomnego jestestwa ku wiecznemu potępieniu. Nie wiem w końcu, który las siedzi we mnie pokaże czas czy znajdę się w mojej jawie czy we śnie ku wiecznemu potępieniu. Zagubił się z czasem chytry lis w ciemnym lesie wieść niesie, że osłabnął, w ciemnym borze, kto mi pomoże chyba tylko Ty mój dobry Boże w moim ja, którego już nie ma.
    1 punkt
  25. ach te przedsionki i te zastawki jak te kwitnące wiosną ogrody z bzem krew stworzyła ciekawy nastrój kardiolog echo słysząc się głowi :)
    1 punkt
  26. rozmyślać na śpiewem ptaków uczucie zda się przepiękne lecz wybrać tego jednego i słuchać jego namiętnie :)
    1 punkt
  27. bielisz mi się jeszcze grafiką pod słowami a obraz wraz z wierszem utkwiły przed oczami twojego "Ja" troszeczkę zostało gdzieś na wersach w grafice też się skryło by innym wpaść do serca :)
    1 punkt
  28. Witam - wiersz na tak - Pzdr.serdedcznie.
    1 punkt
  29. Piękny wiersz i piękna grafika... Szacun!
    1 punkt
  30. List do człowieka. I nawet kiedy milczysz i robisz to nazbyt skromnie, wiem co czujesz, co myślisz i daleko Ci do mnie. I oddaliłeś się już. Chciałbym tak po prostu wiedzieć, czy mój świat Twoim jest wciąż. I zrobić z tym nic nie mogę. Dzieli nas boska dłoń, Ty milczysz wciąż. Jesteśmy z jednej gliny - to przyznam i Ty wiesz. Życiowe koleiny wytarły prawdy treść. I uśmiech swój zgubiłeś. Za dużo wokół zła. Już nie umiesz byś miły. Nie chcesz. Mówisz - nie warto tak, nie wartościując. Wsłuchujesz się w marzenia, a przecież nie ma ich już. Szukasz własnego cienia i wciąż nie czujesz nic. Zbyt wiele smutku obok. Granice zniszczył czas. Zamykasz się na ludzi. Nie lubisz wtedy nas. I milczysz. Tylko ten kot ci wierny, choć mówią, że swoimi ścieżkami chadza wciąż. On siedzi przy twej nodze i patrzy bez refleksji. Skąd taki człowiek się wziął…miau
    1 punkt
  31. @beta_b W sumie, chciałem napisać coś bardzo podobnego. Chociaż nie lubię wulgaryzmów w wierszach... No razi ta kurwa :-) Ale reszta ma bardzo fajną symbolikę. Podoba mi sie.
    1 punkt
  32. Violu, do poprawienia, wedle intencji. Ale ulotny, uwodzicielski, miły tekst sercu. bb
    1 punkt
  33. Matka wierna jak pies Kiedy rosłem, ona też razem ze mną wzrastała, pierwszy ząb mi wyleciał — grzechotała nim, w nocy przy mnie kładła się naga, coś szeptała wciąż, a ja tak się bałem poruszyć pod językiem jej szorstkim. Odwróciła na moment się z przekąsem plecami, kiedy scałowywałem lądy pierwszych miłości, przeglądała się we mnie w dzień, gdy ojcu sczerniały krzyż na drogę jak goździk w butonierkę włożyłem. Rechotała bezgłośnie, gdy sam wyć sił nie miałem i żyletka krwi niebo w jedną rozcięła chwilę. Była przy mnie jak szedłem w mgły zatraty i głodu, kiedy wschód słońca rzucał mi cień pętli na szyję, wydrapała mi spokój na powiekach od spodu, kiedy życie do okien moich oczu skoczyło, uderzyło jak obuch i poczułem je znowu, wtedy była w gorączce moją zimną świątynią. Ona — bez dna ocean i ostatnia litera, ona — rzeka bezkresna, która imion zna milion, ciągle powtarza moje, słyszę, jak mówi teraz, że jej łono wciąż czeka, by mnie sobą owinąć; moja matka, śmierć moja, jak pies zawsze wierna.
    1 punkt
  34. Uwielbiam ten zapach:) też piszę o nich wiersze:)
    1 punkt
  35. @Jacek_Suchowicz @agfka To wiersz o zjawiskach fizycznych, występujących podczas opadania na czarną dziurę. Podmiot liryczny zgłosił się na ochotnika, by zbadać jej tajemnice. Niestety zdążył przekroczyć horyzont zdarzeń i już nikt nie dowie się, co zbadał.
    1 punkt
  36. Bardzo mi się podoba. Po co to zrobiłem pyta podmiot liryczny. W mojej interpretacji to myśl samobójcy, który w momencie śmierci poznał, że istnieje wieczność, ale on umiera, bo wierzył tylko w "prawa fizyki". Te prawa wymyślił?odkrył? Człowiek. Pięknie napisane, zapewne za lat tysiąc będą się śmiać z tych teorii. :) Pzdr🌞 A za nadfiolet dziękuję 🌞
    1 punkt
  37. @agfka Jeny, nieee! Nie tylko on nie wylewał za kołnierz :)
    1 punkt
  38. @Jacek_Suchowicz Super, foto śliczne. Pozdrawiam serdecznie Miłego dnia Jadę rowerem, Kołobrzeg. Po drodze przyroda, wszystko gratis.
    1 punkt
  39. @Bożena De-Tre kiedyś kochałam ludzi, byli dla mnie fascynujący, poprzez swoją odmienność, uważałam, że od każdego mogę się czegoś nauczyć, ale ostatnio mam tylko w głowie "ludzie ludziom zgotowali ten los" mam kota i psa, kocham te dwie wariatki, po równo, choć to z psem spędzam więcej czasu, kiedyś byłam team psy, ale teraz, uważam, że koty są tak samo czułe jak psy a może i jeszcze bardziej, tylko inaczej, to okazują :)
    1 punkt
  40. samo życie jest cudem więc po co dalej szukać a Stwórca ludzi pokochał naucz się Jego słuchać i nie jest twoim sługą na każde zawołanie błędy własne sam napraw a miłość Jemu zanieś :)
    1 punkt
  41. @Amber To o syrenach super, nigdy tak nie nie spojrzałem na tę bajkę (mythos to tyle co bajka :D). Pozdrawiam :)
    1 punkt
  42. Nic się nie zmieni, a wręcz odwrotnie, tzw. produkcja zwierzęca staje się coraz bardziej "odczłowieczona", jeśli można użyć takiego słowa, coraz mniej empatii dla istot, które żyją, czują, cierpią, a jednocześnie są coraz bardziej uprzedmiotowione. My konsumenci mamy także w tym swój udział, więc chociaż trochę pomyślmy o tym, jaki okrutny jest nasz świat. Dziękuję za zainteresowanie.
    1 punkt
  43. @beta_b Przeczytałem z dużą przyjemnością. Może jak On przeczyta to zadzwoni pozdr.
    1 punkt
  44. @iwonaroma Nie schowawszy wcześniej języka, będziesz wyglądać dziwnie.
    1 punkt
  45. Kapitan Trzeba się schować, by nikt nie widział, By już nie szukał, o nic nie pytał. Trzeba się odciąć, myśli pozbierać, By uspokoić mógł się ocean, Zmysłów wzburzonych i rozedrganych. Słyszę go, słyszę jak mnie osacza, Mapy i meble ciągle przewraca, Mocniej i mocniej statkiem wachluje, Pręży się, trąca, wyżej chce unieść; Więcej na pewno nie wytrzymamy. Spieszy się, spieszy fala za falą, Wodne języki pchając i pchając, Wbija się w burty, deski wyrywa, Pokład obnaża, działa podmywa; Po nas, panowie, wszystko już na nic. Zbliża się koszmar, zbliża się dramat, Dzielna załoga walczy wciąż sama. Coraz mniej ludzi, krzyczą i krzyczą, Niechże przestaną, niech się uciszą; Toną wspomnienia znów pod żaglami. Nie ma, już nie ma dla nas ratunku, Wicher tańcuje po takielunku, Śmierć nad masztami improwizuje, Tuląc nasz okręt czulej i czulej; Przyszłość okrutną wkrótce poznamy. Siedzę i siedzę w swojej kajucie, Chciałbym to skończyć, chciałbym już uciec, Nie wiem co robić, jak się zachować, Ludzie znów krzyczą: prowadź nas, prowadź! Koniec wędrówki widać w oddali. Tchórzy i tchórzy główny oficer, Ponad okrętem palą się znicze, Łamią się maszty, żagle rozprute, Jego sumienie głuche wciąż, głuche; Nikt nas od zguby dziś nie ocali. Toną, ach, toną sny i marzenia, Giną w odmętach, bladych odcieniach. Milknie powoli cała załoga, Tylko kapitan gdzieś się uchował; Tratwa dryfuje wraz z topielcami. Noce i noce ciągle mijają, Gwiazdy nad wodą świecą i trwają, Trupy zniknęły, nie ma okrętu, Ciesz się dowódco, ciesz się i świętuj; Widać, już widać klify i skały. Jesteś, ach, jesteś nasz kapitanie, Ponad klifami słyszę wołanie; Myśmy niczego nie zapomnieli, I los tragiczny z nami podzielisz; Biegnę, uciekam; Za nim, ach, za nim! Stało się, stało, zemstę czas zacząć, Zjawy chichoczą, zjawy mnie straszą, Bo porzuciłem swych marynarzy, Kiedy czekali na me rozkazy; Wkrótce szkielety będą śpiewały. Ginę, wciąż ginę, w mrok się zapadam Moje tchórzostwo było jak zdrada; Tego pożąda dawna załoga, To się załodze wielce podoba. Pośród przyjaciół trzęsę się cały. Zbliża się, zbliża duchów przywódca, Kara za grzechy będzie okrutna; Znam go, on wtedy, gdy uciekałem, Z nieuniknionym walczył zuchwale; Wstyd mnie poniża, dręczy i rani. Powiem ci, powiem, co masz dziś zrobić, Nie wiem, czy jednak jesteś gotowy. Długo, oj długo na to czekałeś, Znasz to uczucie, znasz doskonale. Duchy już dosyć się nacierpiały. Musisz się schować, by nikt nie widział, By cię nie szukał, o nic nie pytał. Musisz zapomnieć i się pozbierać, Bo spokojniejszy stał się ocean, Akwen bez zmysłów wciąż rozedrganych. ---
    1 punkt
  46. @Lidia Maria Concertina Dobre. Na Boga! – na Boga? – na Boga... Peiper w sztuce swojej do teatru ma 8 różnych wymówień słowa "tak" :D
    1 punkt
  47. Jak się nazywasz? Alkione, prawda? Bo tak właśnie się nazywasz? Nikt nie znał twojego imienia aż do teraz. Opada w chmurze gryzącego kurzu zasłona tajemnicy. Po miliardach lat. Po całych eonach dekad niczym wieczność. Mimo że w przestrzeni jeszcze do końca niewyśnionej… Zatem, powiedz mi, bo tamto nie uzyskało żadnego poklasku, podoba ci się czy nie? Mów szczerze. Masz, naleję ci czegoś mocniejszego. Może rozwiąże ci się język i popłyniesz wartkim potokiem słów. Tylko przesuń się trochę w bok, bo nie widzę księżyca w pełni. Widzę jedynie twoją twarz usianą księżycowymi kraterami. Albo może to ty nim jesteś? Jesteś nim, prawda? To ty jesteś tym księżycem, który wkrada się chytrze srebrną smugą blasku? A zatem mówię do księżyca, nadając mu nawet imię. A zatem… Tu przerywam na chwilę pisanie, albowiem słyszę jakieś stukania i szurania krzeseł dobiegające z książkowych półek regału. To bohaterowie powieści próbuję wydostać się na zewnątrz. Kołaczą się i wyją jak te psy uwięzione w klatkach. Książka spada na podłogę. Jedna. Druga. Trzecia… Spadają, furkocząc w locie skrzydłami rozbieganych nerwowo stronic. Wzniecają pył zakrzepły przez lata… I znowu cisza… Cisza, aż w uszach dzwoni. A więc to był jedynie krótki zryw rzeczywistości. Chwilowy błysk pamięci. Tylko takiej enigmatycznej. Zatajonej. Zatem wchodzę po półkach jak po drabinie. Wspinam się, poruszając wieloma odnóżami, aby dosięgnąć czułkami drgających gwiazd. I kiedy tak osiągam powoli szczyt słyszę jakieś polemiki dobiegające z ciemności. Ktoś się z kimś sprzecza. Spoufala. Kłóci… Muskają mnie słowa, jakby zimne usta całowały skronie. Zamknięte powieki… Okrywam się koszulą z wilgoci i pleśni. Upodobniony na kształt ekscentrycznej ćmy, która wciska się na powrót do kokonu poczwarki. Zapadam w letarg… Kiedy się budzę, w dole słychać trzaskanie podłogowych klepek od czyichś kroków. Ktoś bez wątpienia chodzi w tę i z powrotem. Jakby w zadumie. Ale będąc na górze jestem bezpieczny. Nie dosięgną mnie niczyje myśli. Chyba, że jakiś olbrzym o wzroście strzelistej topoli i wiotkich ramionach. Kołyszą się. Kołyszą się za oknami drzewa. Tak blisko i tak strasznie daleko. Na wyciągnięcie ręki. Kołyszą się całe szpalery, te prawdziwie i te urojone… Światła ulicznych latarni żółkną jeszcze bardziej jak woskowe ciało nieboszczyka szykującego się do kolejnej próby wniebowzięcia. A więc jestem w górze. A więc się przepoczwarzam. Albo raczej dopoczwarzam. Wracam do początku. Do nadmiaru niewiadomego piękna. Księżyc przesuwa się. Coraz bardziej odchyla… Odchyla… Odchyla… Coraz bardziej odchyla… Aż trzeszczą wszystkie kości i stawy. Albo ta twarz czyjaś. Nieustalona w rysach.. Absolutnie obca. Niczyja… Oświetla wszystko wartkim potokiem blasku. Posrebrza nawałą pikseli mżące krawędzie przedmiotów… Po lewej stronie rozgrzebane łóżko. Odsunięte na środek krzesło… Po prawej… Na stoliku zwietrzały skrawek papieru. Wazon pęknięty na wpół. I rozsypane wokół okruchy czerstwego chleba… A więc ktoś tu był. Kto taki? Ktoś coś zaczął, ale nie skończył. Rozsypał się w proch. Zwietrzał jak ta karetka papieru z okruchami nic nieznaczących słow. I widzę siebie. Koło stołu. Siedzę pod ścianą z kolanami pod brodą. Ale nie poznaję do końca, albowiem kościste truchło zatarł w połowie czas. Pod płachtą pajęczyn. Wrośnięte korzeniami w ziemię. Połączone ze ścianą. Z żeliwnymi rurami rozgałęzionymi pod stropem, jakby pępowinami z krwiobiegiem matczynego ciała. Wszystko znieruchomiałe i martwe od wieków. Od całych tysiącleci… W absolutnej ciszy gwiazd. W głębokim oddechu nieskończonej nocy… (Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-13)
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...