Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 23.05.2024 w Odpowiedzi
-
Naucz mnie boże swego języka i naucz modlitw, które zrozumiesz. Naucz mnie czerpać wnioski od życia. Tyle mnie naucz, bo potrzebuję. Jeśli się ojcem czujesz od wieków, jeśli swe dzieci uczysz z rozkoszą, masz przecież patent na życie wieczne daj przykład z góry. Podziel się proszę. Bez abecadla, lekcji, przykładu, kręcę się wkoło jak satelita. Spadłeś, niestety, już z piedestału, za chmurą znikasz... Nie da się wtłoczyć pompą z ciśnieniem wiary co była, chociaż naiwna. Dorosłam boże, przerastam siebie i widzę więcej, choć nie powinnam. Jak każde dziecko odczułam wielkość rodzica w formie, kształcie i treści. Im jestem starsza, pełna doświadczeń tym jesteś mniejszy. Dojrzewam boże, nie jestem mała, straciłam cnotę, wiarę, niewinność. Ale i Ciebie się bać przestałam. Masz jakiś pomysł na naszą przyszłość?5 punktów
-
Jednym życiem mnie obdarzył los czy Stwórca ciągle nie wiem ale w chmurach własnych marzeń wierzę że to jedno z wcieleń wczoraj młodość wiatr rozgonił ważnej kwestii nie skończyłem czy nie chciałem czy nie mogłem jedno wiem - przegrałem miłość dzisiaj kiedy siwych włosów widzę w lustrze coraz więcej chciałbym wsiąść w wehikuł czasu poukładać przeszłość lepiej Wszechmogący lub ty losie daj mi jeszcze jedną szansę jesteś wielki wszystko możesz teraz będę o nią walczył4 punkty
-
wieczorem przed burzą śpiewam swoje piękne piosnki arie przynoszę na łąkę stokrotki tańczę kankana i rozkwitam najlepszą wersją siebie malutka z mamą4 punkty
-
mgły nad stawem księżyc na wodzie osłania swoją nagość niebiańska muzyka w terkocie konika polnego budzi marzenia na ławce pod bzem rozpoczął się maj znów kwitnie stara jabłoń dwa cienie wyładniały od przyjemności dzikiej słodyczy głos poety wędruje wśród gwiazd i pozostawia ślady pióra rajski ogród szczodre gody posypały złotem4 punkty
-
Kapitan Trzeba się schować, by nikt nie widział, By już nie szukał, o nic nie pytał. Trzeba się odciąć, myśli pozbierać, By uspokoić mógł się ocean, Zmysłów wzburzonych i rozedrganych. Słyszę go, słyszę jak mnie osacza, Mapy i meble ciągle przewraca, Mocniej i mocniej statkiem wachluje, Pręży się, trąca, wyżej chce unieść; Więcej na pewno nie wytrzymamy. Spieszy się, spieszy fala za falą, Wodne języki pchając i pchając, Wbija się w burty, deski wyrywa, Pokład obnaża, działa podmywa; Po nas, panowie, wszystko już na nic. Zbliża się koszmar, zbliża się dramat, Dzielna załoga walczy wciąż sama. Coraz mniej ludzi, krzyczą i krzyczą, Niechże przestaną, niech się uciszą; Toną wspomnienia znów pod żaglami. Nie ma, już nie ma dla nas ratunku, Wicher tańcuje po takielunku, Śmierć nad masztami improwizuje, Tuląc nasz okręt czulej i czulej; Przyszłość okrutną wkrótce poznamy. Siedzę i siedzę w swojej kajucie, Chciałbym to skończyć, chciałbym już uciec, Nie wiem co robić, jak się zachować, Ludzie znów krzyczą: prowadź nas, prowadź! Koniec wędrówki widać w oddali. Tchórzy i tchórzy główny oficer, Ponad okrętem palą się znicze, Łamią się maszty, żagle rozprute, Jego sumienie głuche wciąż, głuche; Nikt nas od zguby dziś nie ocali. Toną, ach, toną sny i marzenia, Giną w odmętach, bladych odcieniach. Milknie powoli cała załoga, Tylko kapitan gdzieś się uchował; Tratwa dryfuje wraz z topielcami. Noce i noce ciągle mijają, Gwiazdy nad wodą świecą i trwają, Trupy zniknęły, nie ma okrętu, Ciesz się dowódco, ciesz się i świętuj; Widać, już widać klify i skały. Jesteś, ach, jesteś nasz kapitanie, Ponad klifami słyszę wołanie; Myśmy niczego nie zapomnieli, I los tragiczny z nami podzielisz; Biegnę, uciekam; Za nim, ach, za nim! Stało się, stało, zemstę czas zacząć, Zjawy chichoczą, zjawy mnie straszą, Bo porzuciłem swych marynarzy, Kiedy czekali na me rozkazy; Wkrótce szkielety będą śpiewały. Ginę, wciąż ginę, w mrok się zapadam Moje tchórzostwo było jak zdrada; Tego pożąda dawna załoga, To się załodze wielce podoba. Pośród przyjaciół trzęsę się cały. Zbliża się, zbliża duchów przywódca, Kara za grzechy będzie okrutna; Znam go, on wtedy, gdy uciekałem, Z nieuniknionym walczył zuchwale; Wstyd mnie poniża, dręczy i rani. Powiem ci, powiem, co masz dziś zrobić, Nie wiem, czy jednak jesteś gotowy. Długo, oj długo na to czekałeś, Znasz to uczucie, znasz doskonale. Duchy już dosyć się nacierpiały. Musisz się schować, by nikt nie widział, By cię nie szukał, o nic nie pytał. Musisz zapomnieć i się pozbierać, Bo spokojniejszy stał się ocean, Akwen bez zmysłów wciąż rozedrganych. ---3 punkty
-
cieszymy się, że są państwo z nami (bo za chwilę będziemy ładować wam do łbów wszystkie okropieństwa tego świata) …................................ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ############### $$$$$$$$$$$$$$$ ++++++++++++++ (uffff) do zobaczenia (i koniecznie bądźcie z nami w kolejnym wydaniu, gdyż karmimy się waszą uwagą, waszymi emocjami, a najbardziej waszym wkurwieniem) dobrej nocy (karaluchy do poduchy) (p.s. raczej nie jesteśmy świadomymi sadystami tylko boimy się sami się bać, bo jak to mówią, w g... tj. w kupie raźniej :))3 punkty
-
W świecie groteski, to tuż za progiem, Budują piękną donikąd drogę. O pustce mówią, że jest pełna rzeczy, Lekarstwo truje, trucizna leczy. Mądrość głoduje, prawda cicho krwawi, Głupota zabawą miliony bawi. Szkoły są piętnem zbędnej tortury, z kwiatów i słodyczy - kajdany i mury. W tym tyglu z lodu miłość nędzą płonie, By ślepców zachwycić światłem swej agonii. Jedynie ona, trwając choć przez chwilę, Ma sensu tyle, że aż się wahałem, Po której stronie progu ja sam stałem.3 punkty
-
Na tronie utkanym z obłudy siedzi nagi król Martwi nie mają głosu, mogą tylko się przypatrywać zza światów Przymykają oczy ślepcy, głusi do uszu przykładają dłonie Chcąc zachować obojętność na myśl, że ich świat tonie Gdzieś w oddali tli się wątła iskra nadziei, głupcy pod skrzydłami matki schowani przed słonym jak łzy deszczem Dogasające w zaciszu jaskiń ogniska przestają ogrzewać dżunglę spowitą betonem Mrok ogarnia świat, król wita lud z pałacowych okien Wskazówki zegara stoją nieruchomo, pięć minut przed północą Jest cicho i spokojnie Jest spokojnie i cicho Taki właśnie ma być koniec3 punkty
-
Sukni krwista czerwień jakby czereśnia majowa - Nie ma czym wiatr powiewać gdy kształty okleja materiał I stuk obcasików szpileczkami zwanych czarnych lakierków Ta Kreolka cudo argentyńskich nocy teraz do partnera - kurdupla objęć sprowadzona rwie oko. A szczególnie wtedy kiedy się z tangiem szamoce - niby z lianą storczyk względnie zachód słońca wciśnięty w mulisty akwen 26.10.20122 punkty
-
2 punkty
-
namaluj proszę na płótnie myśli zmysły pragnienia ściana zostanie dziś pusta mój obraz w ciszy zatrzymaj nie zakryj nocy strumieniem ni echem tęsknoty mrocznej zasnę u progu wystawy nasiąknę farbą odpocznę motyle na białych skrzydłach uniosą światło i barwy lecz tak się może przydarzyć błękit zawiedzie i zadrwi2 punkty
-
masz jedno życie i jesteś panem robisz co chcesz i jak i kiedy decyzje własne niezapomniane skutki decyzji tu masz przeżyć kto się nie sparzył niewiele umie a kto sparzony ten zapamięta może dojrzeje może zrozumie a może kiedyś zostanie świętym nie czas narzekać gdy siwych włosów na łbie przybywa w tempie dość szybkim ale się zmierzyć z życiem i losem bo wkrótce włosy wypadną wszystkie :)2 punkty
-
Oj tam, oj tam :) Ale spokój by był z kolejnymi pytaniami :) Miałam na studiach kolegę, który na wykładzie z chemii organicznej, kiedy prowadząca powiedziała o tym, że etanol źle wpływa na połączenia nerwowe odpowiedzialne za erekcję powiedział: Dlatego go nie piję! I owszem, cała sala w śmiech, ale i wszystkie dziewczyny (a u nas na roku to istny babiniec był :)) zauroczone :) Czy ja wiem? Ciąża na etapie biochemicznym się broni ;) Można być w ciąży, a później spontanicznie poronić. I tak parokroć ;) Chociaż z często imprezującymi to faktycznie jest problem. No to dobrze :))) :)2 punkty
-
Kiedy nam wreszcie okaże litość Czucie, co w ciepłych sercach więziło Martwą za życia, zmęczoną miłość, Pozwólcie zostać jej nieodkrytą. Nie wyławiajcie imion spod ziemi, Wszak nic prócz męki nie nazywały, Zamiast pamięci niech krzew różany Na prawdę o nich kładzie się cieniem. A niech przeklęty będzie, kto cierniom Dłoń da, by palce nurzać w sekrecie. Nie zna litości szkarłatne kwiecie - Tęsknotę ześle mu nieśmiertelną.2 punkty
-
prawda to uśmiech smutek lub żal to horyzont który racje ma bez prawdy świat nic nie wart to puste słowo brudna gra prawda to życie pełne barw to droga która nie wstydzi prawda to światło to nadzieja z którą warto rozmawiać nocą i za dnia prawda nie boi się nawet gdy obok czai się kłam - ona to czysty skarb2 punkty
-
Dobra kawa znów za słodka Pomarańcze są za gorzkie Kusi ryba słodkowodna I utopię ją w miseczce Słodko-gorzkiej złej kąpieli By swe skrzydła rozwinęła I jak Bóg jej sen pościeli Nowe dłonie wykształciła Do objęcia moja szyja Pięknym kolorowym drutem Uciszeniem myśli szumu Fałd do wyrzeźbienia dłutem Przemijalna jest energia Gdy zawija cewki w obraz Miedź i mięso już synergia Świat kreuje nową potwarz Słodycz wina już zbyt słodka A w butelce trzecie dno Bo do dłuta trzeba młotka Nowych rzeźb wytwarzam sto Może jest to coś nowego Nieprzenikniona euforia W oczach szatan chodzi w spodniach Dziab ogon mizerykordia Z tyłu lata piękny anioł Milion skrzydeł jedna gałka Mówi żebym się już nie bał Niepotrzebna już ta walka Jego byt jest najstraszniejszy Zniewolony chwałą światła Ciągnie łańcuch najstraszniejszy Zwija wprost do mego gardła Ekran tworzy sztuczne pędy Papier gniecie swe idee Modlę się o Boże względy Bo żyć nie chce już bez Ciebie2 punkty
-
To po prostu takie szare* Życie, wiesz, niczego: już nie - znajdziesz na tym okrutnym padole dwunożnych ssaków agresywnych jak najbardziej trzeba pożegnać i aborcją i karą śmierci i eutanazją - prawem świętej matki natury, one: uwielbiają - nowobogackich i głupich i ostro gardzą takimi jak ja - wolnymi mądrością... *więcej informacji Państwo znajdą w następujących esejach: "Komentarz - komentarz odautorski" i "Mój drogi świecie" - Autor: Łukasz Jasiński (maj 2024)1 punkt
-
Na wznak Na wznak, na poduszkach w złotem tkanej klatce Patrzę by pokazać zamydlonym oczom – Wróbli dookoła myśli kłąb trzepocze, Za murami słychać i potwarz i jatkę. Na kanapie jestem i tutaj i teraz W przetrawioną prawdę niezbyt jednak wierzę. Pozwól minut, kotku, jeszcze pięć poleżeć. Żyć należy godnie – byle nie umierać. Chciałbym jak ten Jowisz móc rozniecać burze. Znam się – twierdzę. Czytam książki i gazety, Czyham na krzyk mędrca, łowię żal kobiety. Zamiar – farsa ciasna; mysi chrobot w dziurze. Marek Thomanek 16.05.20241 punkt
-
Dzięki Tobie odżyło to, co zdążyłam w sobie pochować. Do tej pory szłam na dno, dziś chcę świat z Tobą smakować. Życiu w którym jeszcze tkwię, mówię stanowcze veto. Przy Tobie poczułam, że... że wciąż, jestem kobietą!1 punkt
-
jest dość nieprzyjemnie, wręcz ordynarnie pokacowo, klimat w pokoju schnie na wiór. siedzę na bezwódczu i czuję, jak przenikają mnie szybkopędne obrazy. na przykład taka wiewiórka, niemal do reszty wjeżdżona w asfalt. tylko ogon jako tako się ostał. i falowała ta martwa kita, poruszana pędem powietrza, gdy przetaczały się obok i nad nią, auta. znowu wizualizuje mi się dzieciństwo. zarazem chcę pełni dorosłości. takiej bez trzymanki i na chama. o, ludzie się schodzą. cali z powietrza. deszyfranci moich kolorowych wizyjek, niewidzialni przyjaciele, panie o małpich twarzach jak u Bukowskiego, prawilne ziomeczki w szmizjerkach. parytety – do parteru! niech tylko ksobne się liczy, dreszcz leci z absurdalnie wielką prędkością przez trawione gorącem ciała. musi być agresywniej i z głębi, jakby markiz de Sade, siedząc na plecach Walaszka, pisał scenariusz nowego odcinka Matysiaków! abyśmy wydobyli z wnętrz całe pokłady pozornie niespajalnego, cisnęli sobie w twarze bryłkami tego urobku! parę złych wiadomości: dziecko zaczęło rosnąć w oku naszej wspólnej koleżanki. trzeba je wybrać, ranę przemyć tequilą lub octem. jeden z kumpli wspominał coś o zdolności kredytowej, WIBOR-ze. no i się doigrał. musimy mu przyszyć do głowy durno wesołą czapeczkę ze śmigiełkiem (widziałem takie u dzieciaków na amerykańskich filmach) i zamknąć gnojka w jednoosobowej kapsule (nie wiem, skąd wziąć! może zrobimy z toi-toia!), aby posiedział sam ze sobą, nauczył się szczeniackiego egocentryzmu. a tak poważnie: nic nie trzeba. kruszą się ściany, pęka strop tej dyskoteki. nawet mżawka podeschła. ostatnie strugi, ciurkotliwie ściekające z fal eternitu, niosą powtarzający się obraz: ja mozolący się nad listem, który zamierzam wrzucić do butelki. i cisnąć nią w rozkołysaną przestrzeń. ja pochylony nad kartką, o głowie rozpłaszczanej przez zwały piachu nasuwające się na skronie.1 punkt
-
Była bajka, teraz proza, Dobry był ten „nasz” gospodarz, Dbał o szczęście swoich krów, Takich chyba nie ma już. Wypędzał na łąkę śliczną, Dbał o ich „formę psychiczną”. Nawet kupił dla nich byka, Po to tylko, by je… kochał. I pozwalał małym szkrabom Przebywać ze swoją mamą. Więc biegały tam na łące, Gdzie motylki i gdzie słońce, Mogły mleko ssać swej matki, Psocić, skakać i jeść kwiatki. Inne dzisiaj są warunki, Inne rządzą dziś rachunki. Najważniejszy zaś warunek, Najważniejszy zaś rachunek, Fakt to smutny, nie komiczny, Rachunek ekonomiczny. Dzieci matek swych nie znają, Bo je zaraz „odsadzają”. Już nie skaczą, nie brykają, W klatkach, same, zamykają. Mlekiem sztucznym, z wiader poją, Odchowują... potem doją. Dzisiaj przychód ma znaczenie, Szczęście krów, dziś nie jest w cenie. Stąd wydajność, więc laktacja, Stąd też ta inseminacja. Geny muszą być najlepsze, By podołać tej poprzeczce. Wszystko działa, jak w fabryczce, Nie ma miejsca...na krów szczęście. Nowoczesne dziś obory, I wygody i sensory, same krowy decydują, Kiedy jedzą, kiedy żują, Same też, gdy chcą się poją, Nawet same dziś... się doją! Wszystko ładnie funkcjonuje, Ale czegoś tu brakuje. Gdzie podziała się ta łąka? Ta, gdzie słychać śpiew skowronka, Ta, gdzie cielęta hasały, I motylki tam fruwały. Ta, gdzie byczek był rasowy, Co tak kochał wszystkie krowy. Takiej łąki dzisiaj nie ma, Powie ktoś, ”to jakaś ściema”, Fakty wierzcie mi, nie kłamią, Krowy tego dziś nie znają. Nawet słońca dziś nie widzą, Chyba, że gdzieś tam, za szybą. Jakie smutne to… o Boże! Całe życie być w oborze. A gdy w krowie coś szwankuje? Nikt się tym dziś nie przejmuje. Więc przychodzi życia finał… W cenie dziś jest... wołowina. Nim zamówisz więc stek krwisty, Niech popłyną ci te myśli, Niech pomyśli twoja głowa, Jakie życie miała krowa, Nim trafiła na twój talerz, Byś się mógł do syta najeść. Ile bólu, ile męki, Ją spotkało „nie z twej ręki”. Nim wypijesz szklankę mleka, Nim zjesz jogurt, trochę serka, Nim chleb masłem posmarujesz, Pomyśl, myśleć chyba umiesz? Gdzie są te małe cielęta? Takie słodkie ich oczęta, Czy wesołe są, czy smutne? Czeka je… życie okrutne! Nie ma miejsca tam na szczęście, Nie ma na „ludzkie” podejście. Dziś wydajność i laktacja, Taka... z człowiekiem relacja. Trybem być w „ludzkiej” fabryce, Nawet nie masz prawa krzyczeć. Tak wygląda dzisiaj „bajka”, Taka dzisiaj to „SIELANKA”.1 punkt
-
meandrami myśli dopłynąłem do ciebie od zawietrznej choć znosiło już czekałaś na pokładzie jak syrena nie rzuciłem cumy więc cisza w eterze może kiedyś mi się przyśnisz jak pożerasz moje myśli i serce1 punkt
-
1 punkt
-
@beta_b ...ostatecznie na policzkach elizejskich dwa łuki triumfalne dwie bryły soli zdziwienie i pokora1 punkt
-
1 punkt
-
Ja mam matkę naturę, dba o mnie, troszczy się, mam challenge piję codziennie ziołowe herbatki w skupieniu, w relaksie, patrzę w dal albo czytam. Mam wieczorem francuski i fajnie mi idzie, lektorka jest tak fantastyczna, ma czas tylko dla mnie i uważna:)1 punkt
-
Chyba chodzi o to by trafiać. I chyba w jasno zdefiniowany cel. Tylko że robić tak serią z karabinu do wielkich wyzwań tego świata wcale nie należy, czego zresztą karabinierzy domyślają się tylko troszkę i zawsze za późno, albowiem już po ptakach. Seranon, 23.05.2024r.1 punkt
-
1 punkt
-
Bywa i to często, ale jak mawiał niezapomniany Kazimierz Górski, dopóki piłka w grze. Pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
Jestem. Jak listek, gdy bystrze ciągnie, przecinam lustro jak ostrze noża. Lśni rzeka dalej świeża i hoża, opadam z nurtem, ślad milczy po mnie. Nad łachą zieleń, zdziwiony owad w meandrze prosto w dziób pliszki siwej. Pnie czerwienieją — stwarza bóbr głębie. W ciemnych kopułach topól się chowam. Wśród wyzłoconych kwieciem stanowisk, irys jak żołnierz na Warcie stoi. Pojmiesz, że jedno co w Mirski Przełom wedrze się — obłok. Nie patrzy woda. Chyba że hałas — rytm jednostajnych walców jak wiosła sążni i mordęg. Zetrze cię siła, choć nie pozwolą ciosy wapiennych młynów — ostańców.1 punkt
-
1 punkt
-
Zniszczone miasta, metropolie ogołocone z resztek człowieczeństwa. Zaprzepaszczone poranki, zmierzch napoczęty o niewłaściwej dekadzie. Jestem elementem tej teraźniejszości, brakującym fragmentem ogólnie dostępnego ciała. Słyszę budzący się we mnie raj, słyszę skargę, którą głosi brudne serce. Moje wspomnienia, chore na współczesność, cierpią na przedawkowanie czasu, na głód, który karmi się niczyim dniem. Twoje szaleństwo doprowadza do niewinności obczyznę, okłamuje przerośnięte usta, przyzwyczajone do wołania o ciszę. Wiatr, do bólu uwspółcześniony, przedziera się przez wiecznie skąpe pocałunki, chwile wytchnienia, kiedy zmierzamy, trzymając się za serca. Mój duchu, aniele sprzedany za grosze - odnajdź w sobie dość uczucia, aby okłamać wszechświat, wygrać z życiem. Zaczekam, dopóki tkwi w nas jeszcze coś z człowieka. Zaczekam, choć słońce rozbolała głowa, a wiatr donikąd się nie spieszy.1 punkt
-
@iwonaroma “Istnieje prawda i istnieje fałsz, lecz dopóki ktoś upiera się przy prawdzie, nawet wbrew całemu światu, pozostaje normalny.” Pozdrawiam.1 punkt
-
ciepło się zmieszcza : brzuch nietoperza prawie na dotyk sunie zatorze zbyt szybko światła już zapalamy nie popędzamy w przedwieczorze nad morzem flauta zbyt daleko cukrowa róża wita nam schody nic nie przedłuży się choć to ten wieczór ominął góry lasy wody * się przesiadając ze stada jełopów — masz dyngsa? gwiazdkę zabiera ze sobą z niepotrzebności — test ciążowy (totem zapewne) ostatni: jutro ci powiem puściła się w murze cukrową różą cieszę: odżyłaś cukrowej róży ciepło się zmieszcza w pełen nietoperza brzuch prawie na dotyk — zatorze to sunie zbyt szybko światła jej zapalamy nie popędzamy skądś w przedwieczorze czas nakarmiony się nie układa gdy orły muszą krążyć nad Ziemią nad morzem flauta zbyt daleko cukrowa róża wita nam schody nic nie przedłuży się choć to ten wieczór ominął góry lasy wody1 punkt
-
egzystencja do szpiku nafaszerowana krzykiem tak przeraźliwym jakby każdy i jeden z osobna mógł i go usłyszeć pokora ta to dopiero potrafi się nagłośnić nie spogląda do góry pozwala wyszumieć się przyklaskującym cienkopisom tam gdzie mój umysł wyraźniej spogląda w kierunku bólu nieskazitelnego jesteś i ty - rzetelny kompan bez sukcesów lecz kolejnego podarowania1 punkt
-
1 punkt
-
@Leszczym @Leszczym Chciałem pokazać, że przypadkowe na pozór sylaby można zrozumieć na różne sposoby, byle pozbyć się przyzwyczajeń porządkujących tak samo przypadkowe w gruncie sylaby zwykłych zdań. Nie tyle experyment, bo nie miał na celu wyniku jakiegoś (cudzego podobania). Tego Wód Li teraz rozkminiam i on powstał z kojarzenia "brzmień znaczeniowych", nieprzypadkowo; zależnie od intonacji różne sensy wychodzą, moją interpretację (tylko interpretację) podam również. W ogóle teorją się zajmę, jak Peiper, bo mam Jego ducha, po stu latach jako pierwszy w Polsce. Dla idei, może ktoś coś podłapie jak Przyboś, a o Peiperze zapomniano, czego sobie życzę :D W dziale o literaturze wstępniaka napiszę niedługo, a potem komentarze dopisywać będę. Miłego dnia :)1 punkt
-
I z pazurem napisane, super :-) Mistrzowsko prowadzisz ten wiersz ;-) (Samo się czyta).1 punkt
-
Próbowali już Rzymianie świat nauczyć własnej mowy, lecz się chyba nie udało, dzisiaj problem mamy z głowy. Próbowali i Francuzi i Rosjanie i Hiszpanie. Sukces jakby cząsteczkowy, świat nauczyć się nie daje. Niemców próba nieudana, świat się od nich uczyć nie chce, woli od Amerykana, od Anglika może jeszcze. Pan Zamenhof też próbował, stworzył język esperanto, lecz, niestety, tej idei znów większością nie poparto. Każdy jakoś kombinuje, żeby łatwiej było w mowie świat nauczyć własnej, tylko nie Polacy i Tajowie.1 punkt
-
@iwonaroma Przykre to, ale prawdziwie oddana fala emocji dotknie kolejne pokolenie, które zmieni, być może coś na lepsze; znajdzie schematem w światłowodzie antyschemat, który pozwoli żyć w pełni, tylko nie egzystować. Pozdrawiam!1 punkt
-
A w tym wszystkim jest ważny środek, niemalże w każdej dziedzinie funkcjonuje jako kapela lewego i prawego tworząca w jeden zespół coś, co zostawiłem śladem wiersza; fragment przytoczę: '— prawo zostało złamane na dobro i zło — Jeśli połowic dwóch nie złączy wspólna siła — nikt 'Zła' nie powstrzyma' /W trakcie trwającego od siedmiu (ośmiu? Nie pamiętam...) miesięcy fakultetu na duchowym 'Uniwerku', mogę dziś śmiało powiedzieć, że lateralizacja w latach dziewięćdziesiątych była nie do przyjęcia, gdy dziecko pisało lewą ręką — kura pazurem tępiona przez profesurę ( system), w jaki(m) ej wszystko było zaprogramowane pod praworęczność. Wzięła dziecko siłą, zmuszając je do pisania prawą ręką... Do dziś piszę pięknie a lewą jak doktor-:), który w tamtych czasach — zwłaszcza po parominutowych kartkówkach, czy pięciominutowych klasówkach wynik dał profesorom z polskiego, geografii i historii jeden, że jest nieczytelny. Powiedz mi , proszę, dziecko... Co tu jest napisane? Przeze mnie zostało wszystko odczytane jako zachowane fragmenty z pamięci fotograficznej...Myśli zaczęli poddawać inwigilowaniu, jakie miało na celu usytuowanie w społeczeństwie, od którego stroniłem i do dziś stronie/ Pisząc lewą i prawą wstawię wiersz, jaki układa się w głowie, rojąc pomysłem wstawiony film, w jakim pokaże, jak piszę lewą ręką a jak prawą! Pozdrawiam serdecznie!1 punkt
-
@Leszczym Może dlatego to poważne, może po mojej stronie: nie sądziłem, że w tym co napisałem jest coś do rozumienia. Dzięki za odpowiedź :)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Olgierd Jaksztas Wybacz, ale nic nie rozumiem ;) Pozdro... @Amber zgoda. Profesorów co uczą, a nie bez opamiętania i zasług koszą pusty piniądz... Akurat ja tę wiarę systematycznie wytracam... pzdr.1 punkt
-
Tak bardzo dosłownie :-) Fajnie, śmieję się :-) Nie opłaciłam w tym roku abonamentu i nie korzystam :-) Na internecie wiele lepiej nie ma ;-) Niech żyje poezja! Pa1 punkt
-
@Andrzej_Wojnowski Fajnie bo z humorem Ale lilith bym w to nie mieszał Tak czy inaczej Fajne, luźne pisanie Pozdrawiam miło, M.1 punkt
-
W poezji nie chodzi, żeby przedstawiać swoje odczucia, tylko prawdę wyższego rzędu: meta-forę. Lustro naprawdę jest z wody – jak w filmie Macierz. Ślady są żywe jak cienie w animiźmie, wierze pierwotnej, i milczą one. Owad jest dziwem, bo zawiera D oraz W. Kopuła topól brzmi świetnie też, K po językach ludów występuje czasem jako T, reszta się zgadza. Pysznie, pysznie :D1 punkt
-
(...czyli elegia koślawa na cześć ojca) Gdy umrze elektryk (a umrze na pewno Bo czasem jest tego wręcz bliski) Umyją mu dłonie, odzieją go w drewno I złożą do ciemnej kołyski Raz jeszcze przystaną, by spojrzeć nań z góry I wreszcie zostawią samego A psalm, wyjęczany przy wtórze wichury Do snu go utuli wiecznego I wtenczas podniesie sie larum straszliwe W pokoju, gdzie mieszkał za życia Rozstąpi się dywan - i kable płochliwe Wypełzną ze swego ukrycia Czarnymi mackami podłogę owiną Zachłannie się wespną na ścianę Wyrosną przez okno splątaną gęstwiną Jak drzewa przez wiatr połamane Dosięgną sufitu splotami gałęzi I zmiażdżą go w szale udręki I z żalu po latach rozkosznej uwięzi Uduszą pokoik maleńki I las się rozkrzewi z otchłani dywanu By rozpleść się hen, nad dachami A wtyczki, wytrwałe w swym nocnym czuwaniu Zbratają się cicho z gniazdkami I zewrą się w bólu, i gorzko zapłaczą ...aż wreszcie i we mnie drgnie skała I przyznam z potulną, wstydliwą rozpaczą: "Tatusiu A jednak Kochałam"1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne