Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 18.04.2024 w Odpowiedzi

  1. Z cyklu: Śpiewnik pielgrzyma Na sto trzydzieści jeden Chodź ze mną Zabiorę Cię w podróż Chodź ze mną Póki czas Dwóch wędrowców Co chcą poznać świat Dwóch wędrowców Co chcą poznać świata smak Poczuć zimny wiatr na twarzy Sprawdzić jak się słońce żarzy Zakochać się w nieznajomej Wspomnienia mieć miłe po niej Zarobić trochę pieniędzy Aby nie umrzeć dziś z nędzy Z przyjacielem kraść konie Bo z przyjacielem się nie tonie Kochać, płakać, cieszyć się Tego chce wędrowiec we mnie Iść i nie martwić się o jutro Nie potrzebne mi jest futro I złote naszyjniki Wolę drewniane koraliki Chodź zabiorę w podróż Cię Tam gdzie dni ciągną się Tam gdzie słońce nie zachodzi I wszyscy są duchem młodzi Chodź zabiorę w podróż Cię Tam gdzie dni ciągną się Tam gdzie słońce nie zachodzi I wszyscy są duchem młodzi //Marcin z Frysztaka Piszę opowieści, dialogi i wiersze Wszystkie moje książki Za darmo Znajdziesz na stronie: wilusz.org
    8 punktów
  2. człowieku nie jesteś błędem jesteś plusem przed którym drzwi otworzył świat człowieku nie jesteś pomyłką jesteś faktem które' ma imię człowieku nie psuj tego nie szukaj w tym drugiego dna możesz go nie zrozumieć może się okazać że to trudna gra dlatego ciesz się życiem niech każdy dzień każda noc sensem tli
    3 punkty
  3. uśmiechem witam dzień nie przejmuje się nocą która plotła byle co chciała ważną być otwieram drzwi i okna zapraszam lepsze by poczuło że tu mu lepiej niż tam bo na gorsze jeszcze przyjdzie pora czas nie uniknę tego bo to życia brat uśmiechem witam chwile nie każę za drzwiami stać skupiam na nich myśli wyganiam płacz
    3 punkty
  4. To jest takie piękne A przecież chwilowe Kaprys losu może to zabrać A na pewno czas I zły człowiek Nie zapominajmy o tym Zły głupi człowiek Uroda kwiatu Dziewczyny Dziecka Miłości Ziemi... Czy ten co gada do ptaków I motyli widzi lepiej? Dobrze mieć obok siebie pomylonego Czujemy się mądrzejsi Ale czy...
    3 punkty
  5. cudny :) mądry! istotny. nie zapisałam...
    2 punkty
  6. Złowieszcze władztwo w drapieżnych miastach - To nie historia żadna fantazja w mega skupiskach od- człowieczona de-mo-kra-cja 17.04.2024 NADUŻYCIE
    2 punkty
  7. czy kolej jest potrzebna... łatwiej wyjąć znaczki z klasera dużo sieci neuronowych nie wszystkie kompatybilne wszystkiego jest dużo to chroni przed uszkodzeniem szczegółu szczegóły ... tu wszystko się komplikuje ja mam , ty masz, on ma, ona ma już nie - ja mam , ty nie masz
    2 punkty
  8. Wyją w miasteczkach jak wilki na polach, Donośnie dźwięczą - strażackie syreny, Jakby zwiastowały pożar, obola Którego Charon da nam i go zjemy. Wyrywa ze snu syren głośna schola, Dźwięk ostrzegawczy, nim to zapłoniemy, Taka już wilków oswojonych rola, Żeby los przyjąć będąc całkiem niemym. Czy to pożoga, czy sygnał do wojny? Wycie nie zdradza diabelskich szczegółów. Lęka się człowiek nazbyt bogobojny, Chociaż przestrzega sojuszy i umów. Bo sojusz wiąże się, by być spokojnym, Aż nas przebudzą z tych pewności ułud.
    2 punkty
  9. ociosywanie go głaskanie dotykanie bicie rzeźbienie słowa snucie muskanie i roztrzaskanie eksploracja, rozkwitanie, eksplozja patrzenie nań z góry gilgotanie od spodu obłaskiwanie po bokach w słowie chowanie się, ucieczka mieszkanie i mieszczenie rozsiadanie królowanie po słowie ściągnięcie w kropkę sens.
    2 punkty
  10. Wiszą arrasy, klejnoty i świeca zdobiona. Na stole stoi korona. Wiele zjawa przenika, gdy chcę ją dotknąć; znika. Przede mną jest obraz stary : przedstawia dzwon i wiszącego zakonnika. Nie obraca się w egzystencjalne pary.
    2 punkty
  11. we dwoje w środku mnie układamy się do snu ciała nie wydają się być kształtne ostre krawędzie przecinają spojrzenie oplata nas mgłą tajemnica dojrzewa spieszą się dłonie nieporadnie rysują granice przed świtem wszystko będzie inaczej zazieleni się niebo ochłodzi nas słońce *2021 rok z tomiku „Nie-poradnik”
    2 punkty
  12. śmierć jest brzydka śmierć jest szara śmierć jest brudna no i stara
    2 punkty
  13. w gradzie wszelakich aluzyj od narodzin do śmieci coś przynależące do odległej przeszłości pokryte historycznym sztafażem szczęście przeczyste gdzieś w sercu niezmiennie żarzy się jak śpiewny szelest pierwszych dni i słów wpuszczonych w krwiobieg osoczem pierwotnej intencji z promiennym uśmiechem wiosny napełnia otuchą i bezinteresownym wzruszeniem
    2 punkty
  14. rozpostarta na ceglanym murze chcę wywęszyć odłamek życia przytwierdzona na stałe do krzyża poszukuję litości by wskrzesiła wieczność nie jesteś tą samą podróbką za którą toczy się życie moja natchniona miłość to sen z którego pragnę się ocucić propaganda zdarzeń jest węzłem nie przetnie obosieczny miecz języka łza za łzą wydłuża się kolejka do nieba sekret za sekretem kłamstwo jest dziś w modzie przeinaczona do smutku skazana na nadzieję jestem tym samym ptakiem co odleciał za daleko nie karmię moich złudzeń drzewo genealogiczne nie kłamie zamykam drzwi do jutra otwieram wczorajsze okno to kilka natchnionych smutków zręcznych paraboli przedziałów wciąż niecnie pustych
    2 punkty
  15. @any woll :) no tak ... dziewiczych tematów już chyba niewiele...:( Ale "my way" zawsze:) Dziękuję i również pozdrawiam @jaguar ;) ot co :) Dzięki @agfka ;) z tym erotyzmem to może głęboko podświadomie :);) że sobie nie uświadamiam :);) Mieszczenie się - pewnie bardziej poprawnie, ale nie chciałam powtarzać 'się się ' Dzięki 🌱 @andreas :) limerykowo jesteś mistrz :) Dziękuję @Leszczym :) być może;) Dziękuję @Natuskaa @Dragaz @Omagamoga Podziękowania:)
    2 punkty
  16. trzeba dorosnąć do demokracji niech każdy w sercu ją przyjmie wybierze ludzi co mają rację a nie wytyczne partyjne szanuje ludzi odmienne zdania choć czasem ciężko jest słuchać bo pomysłowość niespotykana znajdzie wyznawców fallusa lecz gdy choć jedną szarą komórkę zaprzęgnie człek do roboty wyłowi sensy w ideach utknie odrzuci wszelkie głupoty ...
    2 punkty
  17. @Starzec @poezja.tanczy Zgadzam się !!
    2 punkty
  18. W miarę upływu czasu nawiedzają mnie duchy z przeszłości i wypełniają pustkę, w której niegdyś gościła radość i nadzieja. Prawda, są to piękne, niezapomniane chwile, ale nie pomagają stać konsekwentnie na kursie, prowadzącym do nieznanej przyszłości. Powtarzam duchom, żeby wróciły na swoje miejsce, ale nie słuchają, nie chcą zostawić mnie w spokoju. Siadam wtedy do komputera i piszę o tym, co miało miejsce dawno temu. Ufam, że pisanie pozwoli mi wyrzucić wspomnienia z pamięci, lecz sceny nabierają życia i są intensywniejsze niż przedtem. Chyba głęboko w sercu pragnę, żeby takie były. Czyż nie o to chodzi duchom — aby zawładnęły naszym życiem? Był środek zimy, całkiem ciepły i słoneczny. Minęły zaledwie dwa miesiące odkąd wylądowałem na lotnisku Kingsford-Smith z całym dobytkiem spakowanym w jednej torbie i dwudziestoma dolarami w kieszeni znoszonych dżinsów. Zatrzymałem się na dalekim przedmieściu u kuzyna, który skusił mnie ofertą pracy, lecz prędko wyszło na jaw, że była to obietnica złudna. Na szczęście zdołałem wkrótce znaleźć robotę w niepozornej firmie produkującej światłowody i sprzęt komunikacyjny. Zarobek, choć niewielki, pokrywał kwotę płaconą kuzynowi za pokój i śniadanie, a resztę pieniędzy wpłacałem na bankowe konto. U kuzyna w domu panowała napięta atmosfera, toteż wolałem zostawać w pracy po godzinach, dzięki czemu stan konta rósł systematycznie. Co tydzień drukowałem wyciąg bankowy na małej, błyszczącej kartce, budzącej zadowolenie i optymizm. Miałem wciąż sporo wolnego czasu i krążyłem bez celu po okolicy. Tygodnie mijały powoli i żeby je czymś wypełnić, złożyłem podanie o dodatkową pracę w supermarkecie w czwartkowe popołudnia i weekendy. Stanowiska ekspedientów i menedżerów układających towar na półkach były obsadzone tymczasowo przez uczennice i studentki z miejscowych szkół, ale potrzebowali młodego, silnego faceta, który dałby radę dźwigać ciężkie ładunki z furgonetek i ciężarówek. To była najszybciej zatwierdzona i najłatwiejsza praca, jaką kiedykolwiek wykonywałem, a do tego płacili mi gotówką w grubej, zapieczętowanej kopercie, co do jednego centa. Nadszedł zatem dzień nie tylko pogodny, ale również dzień wypłaty. Otworzyłem kopertę i wrzuciłem wszystkie banknoty do bankomatu, a za drobniaki kupiłem sześć butelek Victoria Bitter. To były dobre czasy, kiedy picie piwa na ulicy nie ściągało baczności stróży porządku, lecz na wszelki wypadek owijano w sklepie butelki szarym papierem, aby promować kulturę picia i nie gorszyć widokiem spożywania alkoholu w miejscu publicznym, chociaż cóż innego u diabła spracowany człowiek mógłby robić w sobotnie popołudnie? Wracać do domu kuzyna nie miałem ochoty, wobec tego poszedłem na stację i wsiadłem do piętrowego pociągu jadącego do centrum. Gdy tylko pociąg ruszył, zauważyłem atrakcyjną dziewczynę siedzącą po przeciwnej stronie. Nie zwróciła na mnie uwagi, gdyż była pochłonięta wyglądaniem przez okno, chociaż trasę musiała znać na pamięć, bo cały czas patrzyła zamyślona w jeden punkt na szybie. Pociąg zwalniał na zakrętach, omijając liczne zatoczki i pagórki stworzone przez naturę, aby najbogatsi z bogatych mogli tam budować rezydencje swoich marzeń. Przejechaliśmy tunelem na drugą stronę wzgórza, gdzie pociąg miał następny postój. Dziewczyna i osoba siedząca obok niej wstały z miejsca i wyszły na peron. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale tuż po sygnale do odjazdu moje ciało zmieniło nagle pozycję i przeskoczyło przez wąską szczelinę w drzwiach, w ślad za kobietami. Dziewczyna i towarzysząca jej niewiasta, chyba jej matka, odeszły bezzwłocznie, jakby dobrze znały to miejsce. Przeczytałem nazwę przystanku na tablicy, kilka razy, żeby dobrze ją zapamiętać. Z peronu prowadziły dwa wyjścia: jedno schodami na wiadukt nad torami i ulicę, wzdłuż której stały jednakowe bloki z czerwonej cegły; drugie z boku, brzegiem wąskiej doliny opadającej ku zatoce. W tym kierunku wypadło mi iść. Pośrodku doliny zawieszono kładkę, żeby skrócić drogę przechodzącym. To na tej kładce postanowiłem wyminąć dziewczynę, która przystanęła na chwilę, aby dać odpocząć starszej pani. Przechodząc obok niej, nie wytrzymałem i rzuciłem jej przelotne spojrzenie. Była naprawdę piękna. Piękniejszej kobiety nie mogłem sobie wyobrazić, ale nim zdążyłem upaść z zachwytu, coś bardziej nieoczekiwanego podcięło mi nogi — mówiła moim językiem! Nie byłem dla niej kompletnie obcy. Mógłbym zagadać: „Cześć, jak dobrze spotkać rodaczkę na drugim końcu świata. Proszę, wskaż mi drogę do lunaparku. Widzisz, straciłem orientację w tym labiryncie ulic”. A ona na to: „Czemu nie? Chętnie ci pomogę, a może nawet pokażę gdzie chodzimy na dobrą kawę, jeśli nie masz nic przeciwko temu” i zrobi to z uśmiechem na twarzy, bez niemiłych uprzedzeń, jakie żywimy wobec ludzi, z którymi nic nas nie łączy. Jej polski był dobry, zbyt dobry, by go opanować za granicą, chyba że mówiła w domu językiem swoich rodziców. Tyle wydedukowałem na podstawie obserwacji, ale wolałem milczeć. Lepiej pozostać anonimowym przechodniem, przynajmniej na razie. Wiedziałem teraz o niej więcej niż jeszcze pół godziny temu i zamierzałem wykorzystać tę wiedzę na swoją korzyść. Szedłem za nimi w nie budzącym podejrzeń dystansie prawie do końca półwyspu. Teren był luźno zabudowany willami na dużych działkach. Nie zauważyłem żadnych sklepów, biur ani budynków przemysłowych. Miejsce wyglądało na osiedle mieszkaniowe dla ludzi, którzy preferują wygodne życie i prywatność. Patrzyłem, jak dziewczyna i jej matka znikają w wejściu do jednego z domów. Była to okazała posiadłość z przestronną werandą i podwójnym garażem, otoczona dobrze utrzymanym ogrodem — sama działka warta milion. Ceny znałem z broszur, które przeglądałem nieraz w agencjach nieruchomości. Tylko zamożna rodzina mogła sobie pozwolić na taką majętność, chyba że kupili ją w czasach, kiedy ziemia była tutaj tania jak barszcz. Rozmyślałem o tym przez chwilę, po czym zawróciłem tą samą drogą i po krótkim marszu natrafiłem na ścieżkę wiodącą do małego parku oddzielającego jezdnię od plaży. Usiadłam na drewnianej ławce i patrzyłem z ciekawością przed siebie. Zza sylwetek kilku łodzi o zwiniętych żaglach, wyzierał podobny, nieco mniejszy cypel. Woda po lewej stronie odbijała czerwień zachodzącego słońca. Jedynym szczegółem psującym znakomity widok był zardzewiały zbiornik paliwa na przeciwległym brzegu. Dobrze, że szpetotę maskowała choć częściowo bujna zieleń otoczenia. Otworzyłem plecak i wyjąłem butelkę wciąż zimnego piwa. Odkręciłem kapsel i pociągnąłem solidny łyk, potem jeszcze jeden. Wtedy pomyślałem o dziewczynie. Przynajmniej wiem gdzie mieszka i mogłem bawić się myślami, kiedy zobaczę ją znowu. Odtąd przyjeżdżałem do parku każdej soboty, mniej więcej o tej samej porze. Kupowałem sześć butelek piwa koło stacji, lecz nigdy nie wypijałem więcej niż dwie i resztę zawoziłem do domu. Park był rzadko odwiedzany; nawet mój kuzyn nie wiedział o jego istnieniu. Początkowo wydawało mi się to dziwne, aż wreszcie ustaliłem przyczynę — miejsce leżało na uboczu i nikomu nie wypadało po drodze, a mieszkający tu ludzie woleli siedzieć w domach, albo jeździć gdzieś dalej. O ślicznej dziewczynie byłbym już zapomniał, gdyby nie przyszła do tego samego parku z koleżanką. Usiadły na ławce z tyłu, poza zasięgiem mojego wzroku, dlatego zszedłem na dół, a stamtąd chyłkiem, wzdłuż płotu wdrapałem się na górę, między drzewa, skąd mogłem je swobodnie obserwować. Zima już dawno minęła, słońce przybrało na sile, a powietrze było coraz bardziej wilgotne. W kraju o klimacie umiarkowanym, bezlistne gałęzie, odsłoniłyby moją kryjówkę, ale tutaj drzewa zachowują oliwkową zieleń przez cały rok. Dziewczyny siedziały nadal w tym samym miejscu i rozmawiały tak cicho, iż nie mogłem usłyszeć jednego słowa, dopóki nie wybuchły głośnym śmiechem. Wtedy się zorientowałem, że obydwie mówią bezbłędnie po angielsku, a skoro tak, to ta, którą spotkałem, musiała tu dorastać od wczesnego dzieciństwa. Druga dziewczyna była niższa i masywniejsza, miała rude i krótko przycięte włosy, do których założyła spodnie i brązową skórzaną kurtkę, kontrastującą z obcisłą, zieloną sukienką jej koleżanki. Pochylały się ku sobie, aż dziewczyna o rudych włosach dotknęła dłoni drugiej. Tamta w odpowiedzi położyła głowę na jej ramieniu. Nie widziałem w tym nic zdrożnego: ot, typowo dziewczęce zachowanie. Jeszcze im zazdrościłem, że potrafią wyrażać uczucia w tak intymny, subtelny sposób. Mniej więcej w tym momencie sprawy zaczęły zmierzać w niespodziewanym kierunku. Ruda pocałowała tę w zielonej sukience, tylko nie był to przyjacielski pocałunek w policzek lub czoło, ale mocny, głęboki pocałunek w same usta, trwający długą chwilę. Kobiety siedziały teraz zwrócone bokiem i przylgnęły do siebie blisko, jakby ich ciała chciały podążyć za grą ust. Patrzyłem na to ze zdumieniem, lecz bez odrazy. W głębi ducha to nawet poczułem ulgę, że była z dziewczyną. Lepsza dziewczyna, aniżeli pozwolić to samo robić facetowi, bez względu na to, kim on jest. Tylko mnie wolno ją pocałować, oczywiście w wyobraźni. To nie była zdrada, bo jakże mógłbym rywalizować z jej przyjaciółką? Próbowałem się postawić na jej miejscu, ale nie miałem pojęcia, jak to jest być kobietą; wiedziałem tylko co takiego chce mężczyzna i czego oczekują od niego kobiety. Widząc z jaką przyjemnością oddaje się pocałunkom, zadawałem sobie pytania: Czy kiedykolwiek kochała się z chłopakiem? Czy kobieta może stracić dziewictwo z inną kobietą? Teraz żałowałem, że nie otworzyłem ust, kiedy zobaczyłem pierwszy razem. Bylibyśmy prawdziwymi przyjaciółmi, nie tracilibyśmy nerwów na egoistyczne podjazdy, rozgrywane przez oszukujące się nawzajem pary. Mogła wyjawić mi wszystkie sekrety, bez obawy, że wykorzystam je przeciwko niej, co więcej, może zechciałaby udzielić mi cennych wskazówek, jak dotrzeć do serca kobiety. To był ostatni raz, kiedy ją widziałem. Zaraz po Nowym Roku pożegnałem bez żalu kuzyna i wynająłem dwupokojowe mieszkanie bliżej pracy. Zamieszkiwałem tam do czasu, kiedy właściciel nie wystawił mieszkania na sprzedaż. Potem czekała mnie daleka przeprowadzka do zachodniej części miasta. Nigdy więcej nie odwiedziłem parku nad zatoką. Dopiero niedawno, całkiem przez przypadek, jechałem drogą przecinającą dolinę i wówczas ją zobaczyłem: stała przy barierce i uśmiechała się do mnie, tylko piękną twarz pokryły zmarszczki, kasztanowe włosy zabrała siwizna, niebieskie oczy straciły kolor… Zastanawiam się, jakie było jej życie — czy wyszła za mąż, miała dzieci, czy pozostała samotna? Czy wciąż spotyka rudowłosą partnerkę, chodzi z nią do nocnego klubu, czy zawiązała podobną przyjaźń z inną kobietą? Cokolwiek się stało, zawsze będę ją widzieć, jak tamtego dnia, gdy razem jechaliśmy pociągiem.
    1 punkt
  19. Kiedy idę na wybory czuję się naprawdę chory wielkie święto demokracji huk zwycięstwa słusznej racji do mnie nie przemawia nie wiem czy jest takich wielu miedzy dżumą a cholerą wybór jest nie tylko nudny ale również bardzo trudny farsa albo zła zabawa teraz mamy kumulację trochę to za dużo dla mnie sejm samorząd i Bruksela tradycyjnie głos frajera władzę zmienia ja nie jestem fanatykiem tylko młodym geriatrykiem trochę w życiu już widziałem trochę też zapamiętałem dalej nie wiem czy głosować na osoby czy też na partyjne lobby mam dylemat prosty problem partia nie przemawia do mnie szybciej człowiek pierwsza tercja te do sejmu dobry wybór jeszcze nie wiem były jakieś obietnice ale się skończyły niczym polski hokej ostro grają wciąż po bandzie są komisje żeby znaleźć że na lodowisku brudy w tym przypadku to nie trudno lubię spokój druga tercja wciąż prze de mną już sąsiedzi z pełną gębą się na płotach afiszują raj na ziemi obiecują mam uwierzyć wiem za nimi stoi grupa zawsze łatwiej jak jest kupa ale z kupą są problemy kupa śmierdzi trzecia tercja do Brukseli hokeistów biegnie wielu czy najlepsi będą pierwsi czy najgorsi będzie lepsi czy znów mierni każdy z nich też obiecuje każdy coś reprezentuje lecz gdy mandat już dostaną inne priorytety mają liczą diety ciężkie czasy co mam robić na wybory trzeba chodzić większość ma podobno rację tak to dzisiaj z demokracją jest niestety
    1 punkt
  20. Poetą być to przywilej. On cenić umie życiowe, krótkkotrwałe chwile.
    1 punkt
  21. Ale Homerku czesz se z cukrem. O, Hela.
    1 punkt
  22. I znowu los nadepnął mi na serce Za dużo już tej śmierci wokół Następna będzie moja kiepska wielce A potem to już tylko spokój Jeszcze ta łza ukryta i samotna Tak cicho żeby nikt nie dostrzegł Na srebrną ziemię spada przeogromna Za podły los co końca dobiegł Po tamtej lepszej stronie doczesności Tam będę czekał wiersze pisał I niech już wreszcie kurwa będzie koniec Tam będę o was dalej myślał
    1 punkt
  23. @Leszczym Nie wiem, czy czytałeś, ale to tytuł książki Pierre laMura o Touluse Lautrecu, a miejsce akcji właśnie w MR. Pozdrawiam.
    1 punkt
  24. @poezja.tanczy dziękuję i pozdrawiam:) @andreas rozsądny zawsze zabezpieczony:) Dziękuję i pozdrawiam:) @Leszczym kłopoty to moja specjalność:)) Dziękuję i pozdrawiam:)
    1 punkt
  25. dotknąć ustami ust twoich choć na jedną chwilę poczuć tę rozkosz utraconą myślałem że zapomniałem się od ciebie uwolniłem ja znowu zatęskniłem za skrawkiem minionego czasu ująć w dłonie co nie moje twoje co do mnie nie należy już w bólu nie tęsknić i tylko my dwoje
    1 punkt
  26. Też nosiła zawsze mocno pomalowane usta. Socjologicznie zapewne wiele się zmienia. Wydaje mi się, że udało Ci się to połączyć w miniaturce. Pozdrawiam
    1 punkt
  27. śmierć mózgu, czy serca – artysto ?
    1 punkt
  28. Co to jest, Że ciągle wracam wstecz, Do tamtych , do tamtych miejsc, Gdzie razem śmieliśmy się? Co to jest, Że ciągle wracać chcę, Do tamtych, do tamtych dni, Do spędzonych z Tobą chwil? Co to jest, Ze wciąż oglądam się, By Ciebie szukać znów, I zdanie rzec... z dwóch słów?
    1 punkt
  29. @ja_wochen Bardzo ładny ten erotyk :)
    1 punkt
  30. Witam - przed świtem wszystko będzie inaczej - dokładnie tak - życie jest pięknem - Pzdr.
    1 punkt
  31. Witam - zgadzam się trzeba kochać - Pzdr.
    1 punkt
  32. co to jest pustka co to jest smutek co to jest żal czy owe pytania nie są puste mimo że bolą że hen za nimi nieznana nam ukryta dal
    1 punkt
  33. Pan Paszczak doskonale tu się wkomponowuje. Proste jest najlepsze. 🌼
    1 punkt
  34. Byczmy się czasem, gdy okolica plus okoliczności sprzyjają. Jakże budującym bowiem bywa niebyt leniwca, co mam nadzieję (tutaj akurat małą) zaświadcza niniejsze poemo - mini (dłuższego pisać mi się nie chciało). Seranon, 16.04.2024r.
    1 punkt
  35. Wiem, gdzie wciąż stoi w górach kościółek z klamką przeżartą rdzą. Jak mnisi w szarych kapturach cyprysy wokół niego się pną. Zapomnianych świętych gromada mieszka tam przy ołtarzu samotnie. Wieczór im aureole zakłada przez szyby wybite w oknie. I Rainer: Am Berge weiß ich trutzen ein Kirchlein mit rostigem Knauf, wie Mönche in grauen Kapuzen steigen Zypressen hinauf. Vergessene Heilige wohnen dort einsam im Altarschrein; der Abend reicht ihnen Kronen durch hohle Fenster hinein.
    1 punkt
  36. WSPOMNIENIA SERCA Nie był zwyczajnym pocałunkiem Nie był zwykłym przytuleniem Jego ramiona dawały mi bezpieczeństwo przed uczuciem, którego tak bardzo się bałam. Usta rozumiały to czego powiedzieć nie umiałam. Oczy sprawiały, że imienia swojego zapomniałam, a wszystko, co najważniejsze w nich znajdowałam. Ciało rąk nikogo innego nie przyjmowało Serce na każdego, kto nie był nim się zamykało. Nie był zwyczajnym chłopakiem Był osobą, która prawdziwie pokochałam i chłopakiem, o którym nigdy nie zapomniałam.
    1 punkt
  37. @violetta Tak, popcorn, cola, i można śnić w najlepsze :)
    1 punkt
  38. @Konrad Koper zabiłeś ją?!
    1 punkt
  39. @Gizel-la tak, zgadzam się. Milczenie milczeniu nierówne. Dziękuję i pozdrawiam:)
    1 punkt
  40. @Leszczym milczenie bywa czymś obok czego nie można przejść.. milcząc;)
    1 punkt
  41. @Waldemar_Talar_Talar muszę zapytać jednakowoż, czy jestem plusem dodatnim, czy ujemnym?
    1 punkt
  42. Witaj - lubię róże więc wierszyk też - Pzdr.wieczorowo.
    1 punkt
  43. @agfka to prawda :) @Nefretete dziękuję :) a co byś zmienił? :) @poezja.tanczy dziękuj, bardzo miło :) Pozdrawiam
    1 punkt
  44. @Starzec Ogłoszenie dosyć asekuracyjne. I słusznie, bo może się tak zdarzyć, jak we fraszce Sztaudyngera. Ratunku! Tyle umiała włożyć w pocałunek, żem musiał wszystkich świętych błagać o ratunek. Pozdro.
    1 punkt
  45. Ładne to multum rozterków. Dziękuję:) 🌞
    1 punkt
  46. @jan_komułzykant :))) Też słyszałam, że nasi lotnicy to potrafią:) a nasi poeci równie świetnie sobie radzą:) Dziękuję @agfka ;);) 🌞 Podziękowania:) @Nefretete :) Dziękuję bardzo i również serdeczne pozdrówki @poezja.tanczy :) Dziękuję i również miło pozdrawiam:) @Olgierd Jaksztas :) Kaligrafia... Super. Podziwiam kunszt wschodnich kultur w tym względzie - zarówno Sztuka jak i Medytacja. W naszym starym piśmiennictwie podziwiam Inicjały. Oryginalna ta Twoja twórczość. Również pozdrawiam i dziękuję:) @jaguar :) dzięki
    1 punkt
  47. Mówisz zapewne o słom... przepraszam, o 'domkach w Słupsku'? Miło Cię gościć, dziękuję bardzo i pozdrawiam.
    1 punkt
  48. @befana_di_campi dziękuję Ci pięknie i pozdrawiam! @Starzec dziękuję :) na pewno wiele się na przestrzeni lat zmieniło, Śląsk się troszkę rozjaśnił, ale nie aż tak bardzo i wcale nie wszędzie… pozdrawiam serdecznie @poezja.tanczy niezwykle mnie to cieszy, że wracasz, pozdrawiam Cię
    1 punkt
  49. @CiotkaDroll Na tą starość, i doznania Powtórzenie, przekonania Ciekawy wiersz Fajna perspektywa Pozdrawiam miło, M.
    1 punkt
  50. @CiotkaDroll "Coraz jesteśmy ozdobniejsi...srebrni, i na tym świecie coraz mniej potrzebni." - Sztaudynger
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...