Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 25.02.2024 w Odpowiedzi
-
6 punktów
-
Klamka zapadła, słowo się waży Wzbija nad kluklot, wadzi jak kamień – Język wybranych, runy w ruinach Gadamy z wiatrem, wschodzi karmazyn Dokomponuję zwrotkę o końcu W myśl o wielkości licho się garnie Chwieje się akord, trwa pantomima Kończyn, fałszuję – sufler w amoku Lepiej to zagra byle statysta Zdycham. Gardłuję o lekką karę4 punkty
-
przestrzeń magiczna zbliżeń uniosła dusze do miłości odrywam się trudny ziemski przepływ energii nadwyręża układ nerwów tu wszystko jest smutne pełne starych rytuałów czarów wróżebnych i zabija w doskonałym połączeniu odnaleźliśmy splot słoneczny ciał w nieskończoność głęboki korzeń łechtaczki rozciąga podbrzusze obkurcza sutki rozmywa spojrzenie kleją się gorące twarze uda pod powiekami gwiazdozbiór okołobiegunowy3 punkty
-
pierestrojka umysłowości narodu jest niemożliwa staje się raną przedśmiertną dziurą na wylot w sklepieniu czaszki jeszcze nie zdążyliśmy zapomnieć o ruskim prawie na gruzińskiej ikonie wśród prawosławnych świętych pojawił się Stalin starowiercy myślą po swojemu dowód poszlakowy wskazuje władza i siła zdobią panteony nie oduczysz góralki beczeć na koloraturę kładzie zaśpiew bez względu na skalę głosu zaciąga ciągle nowe linie imperium naszego brata przez setki lat podnoszą ciśnienie wysyłają synów jednoczesnym chrztem bojowym na śmierć lokowanie na swoim pozwala ściągnąć podatek pieniądz najbogatsi są kapłani Amona W piątek wieczorem do mojej córki przyszli znajomi. Nie była gotowa do wyjścia, więc mówię do nich: - Ej, chłopcy zapraszamy na herbatę malinową i ciasteczka, bo Zuzia będzie biegać pół godziny między pokojem a łazienką i trzaskać drzwiami... Przyjęli zaproszenie i weszli, rozmowa przebiegała miło, śmialiśmy, syn był oczarowany ,,dorosłymi chłopakami" i zaczął zakładać buty, bo wydawało mu się, że pozwolę mu pójść z nimi na miasto. - A pani trzyma za Ukrainę czy Rosję? - usłyszałam pytanie. - Za Ukrainę... - otworzyłam szeroko oczy. - Ja, za Rosję, a Ty Szymon? - Ja też.3 punkty
-
nastrój się nie przelewa palce krążą wokół jabłka adama żmudnie idzie dochodzenie do prawdy pod drzewem wystrojonym w jaśmin można rzygnąć lub się zakochać w sobie uzbrajasz bomby w atomy nieporozumienia nie podnoszę głosu z podłogi wyściełanej mnóstwem starożytnych bakterii od których łapie się bakcyla i na zawsze zamyka w czterech spustach potrzymaj mnie tylko za rękę kiedy będę pod iskrzącym światło jupiterem na samym końcu korytarza ucinać ci jaja3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
Gdy powszednieje dokoła świat - ego pozwala trwać Kiedy zaś myśli łapią kurs mam wątek już Gdy płynę środkiem nurtu w dal to jest to miejsce i ten czas A kiedy cel widoczny tuż tak... trzymam kurs2 punkty
-
Przemijanie powraca do życia Uwierzył. Myślał, że pojął wszystko - gdzie Krym, a gdzie Rzym. Sens życia prawie odkrył pracą (marzeniem) prowadzony, tak myślał siadając na skraju ławki - sam w pustych murach. Porzucić wszystko, uciec przed Światem, zostać czy płynąć? Życie to przecież taka gra. Ma cały Świat na głowie i tego chorego psa… Wyjść ze skorupy warstw - myślał tak - siedząc od chwili… Tylko co mu to da? O przemijaniu nie uczył nikt, a on w tym Świata pędzie pod płaszczem tęsknot blichtrem przykrytych tu, teraz sam. Tylko pulsuje krew, tak myślał tu na krawędzi. Głodu nie czuje, gońcem nie będzie, skoczkiem też nie chce być. Gdzie dalej iść? Odwieczne proste, ludzkie pytanie: uderza w głowę (łomocze w głowie) dręcząca myśl. Salve Regina - Anielski śpiew ktoś stawia na szali teraz (dziś) … salve Regina… Regina salve…słyszy muzykę, burzy się krew. Niech tak już pozostanie. Ludzka marna siła skazana na przemijanie powraca do życia2 punkty
-
Twoje usta… Śnię o twoich ustach. Na jawie śnię, we śnie, w sennej projekcji, w kalejdoskopie niedoistnień… Dlaczego milczysz? Albowiem twoje milczenie… W lodowatej pożodze kamiennego jestestwa. W lodowatym piekle milczenia. … ja tu wciąż, ja wciąż… Wiesz? Popadłem w wyciszenie. W ślepotę barw, brnąc przez zszarzałą znienacka luminescencję przemijania, co opada powoli miliardami płatków w tej dziwacznej substancji czasu. Doskwierają mi cienie, które przymilają się w jakiejś schizoidalnej malignie, aby zniknąć zaraz w księżycowym mroku nocy. Przechodzę wciąż wśród echa odbijającego się od ścian pustego domu. W dalekim gongu stojącego zegara. Wśród oddechów, niezrozumiałych, jakby mniszych szeptów… Do kogo tak mówię, łykając chciwie kęsy powietrza? Do nikogo, ponieważ do nikogo idę po równi pochyłej samotności. Aby stoczyć się do końca z wielkim jak wszechświat łoskotem. Puste krzesła. Stół z pękniętym wazonem na wpół i okruszynami czerstwego chleba… Niedokończone popiersia, portrety umarłych w zakurzonych ramach… Na podłodze stosy prześwietnych foliałów, na pólkach… Zaciskam powieki. Otwieram. Wszystko to spopiela blask ledwie tlącej się lampy, kiedy tłumię ciężki w ukryciu oddech z bólem wdeptanym, jakby w ślad stopy na piasku. (Włodzimierz Zastawniak, 2024-02-25)2 punkty
-
Myślę i myślę, więc sądzę, że od bardzo dawna nie grzeją mnie te wszystkie ludzkie sprawy. Poza tym wyglądam topornie, jestem przestarzały i od kilkunastu lat tutaj słabo przystaję. I tylko złośliwy konstruktor rzeczy martwych nie nauczył mnie płakać, czego proszę nie mylić z kapaniem. Warszawa – Stegny, 23.02.2024r.2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
~~ (...) upływem czasu zatarte wspomnienia w obrazach niekompletnych, wyłaniających się w kadrach chwil zapamiętanych, a tak bliskich mojemu sercu. Strumyczek, wijący się malowniczo pomiędzy wzgórzami - w czas wiosennych roztopów stawał się rwącą, niesforną rzeką, podchodzącą pod progi wiejskich chałup, pobudowanych z drewnianych bali, z dachami, krytymi strzechą. Obie strony potoku porośnięte olchami i gęsto ścielącą się pod nimi gęstwiną paproci; w jednym miejscu przecięte koleinami wyżłobionymi przez koła wozów konnych, przejeżdżających przez lata do polanki, rozpościerającej się malowniczo pod skalnym urwiskiem. Podejrzenia moje - nie potwierdzone przez starszych wiekiem mieszkańców wioski - kierowały się ku stojących dawno temu w tym miejscu, zabudowań jakiegoś domostwa .. W ścianie urwiska widniała dosyć pokaźna jaskinia, którą to skrzętnie wykorzystywali Cyganie, używając jej w formie piwniczki, w corocznych, kilkudniowych postojach małego taboru na owej polance. Na czas pobytu taboru cygańskiego - my - dzieciaki z pobliskich domostw, musieliśmy rezygnować z jaskini, będącej przez większość roku naszym miejscem spotkań. Żal utraty i łzy wzruszenia, we wspomnieniach z lat mojego dzieciństwa w Beskidach (...) ~~2 punkty
-
Gra na flecie naśladując : strumień, szum drzew, świergot… Wszystkich wprawia w trans. Później grafoman recytuje wiersz. Śpiący budzą się.2 punkty
-
Witam - Ludzka marna siła skazana na przemijanie powraca do życia - pięknie to brzmi - Pzdr.serdecznie.2 punkty
-
rozpycham się między snem a tobą w oknie naprzeciw twarz świeżej paprotki księżyc fermentuje noc śpimy na twardych kropkach stand- up lucyfer przełamał mój wstyd biegam jak oparzony mleko się wylało zbierasz kożuch i napęczniałe słowa na dobranoc - dobry wieczór miś pluszowy śpiewa nam2 punkty
-
Wziąć kwiat z Ogrodu Eden. Zapalić cząstkę słońca. Zwrócić się ku gwiazdom ? Jednakże droga prowadzi przez „księżyc”.2 punkty
-
Rozkwitł ogród w domu wariatów przebywam u wrót piekieł w krainie lodu i piasków Sahary tu są runy Twarz Arreatu tarcza burzy homunkulus co w retorcie alchemików wszechobecny smak barbituranów Piszę do mędrca na cokole za oknem sztychy japońskie tworzą impresje to już trzydzieści wiosen mojego życia jesień pośród wariatek z Montdevergues Większość rzeźb w pracowni zniszczyłam pozostały tylko porozbijane skorupy popielniczek gromada głodnych kotów i myśl że nie pocznę żadnego owocu2 punkty
-
Projekt Takamoya, chwila 119 Tam, gdzie obłokom rozdają nogi, W kwiecistych lasach czają się zbóje, Krowa nie ryczy, komar nie kłuje, A świat teatrem dla ubogich. I tam, gdzie ciszy nikt nie słyszy, A czas rachują ziarenka piasku, Gdzie nie zachwycają lustrzane blaski, Gdzie wszędzie dalej jest niż bliżej. W każdym z tych światów, Jak nić Ariadny, Twoich ust smak każdy Prowadzi. I kocham Cię za to.2 punkty
-
przesiąknięta łzami liczę suche miejsca które nie poznały smutku jakoś niewiele zostało chwil nieprzyćmionych zbyt długimi nocami nasze błękity powoli zmieniają odcień a gwiazdy gubią się w ciemnościach może sen rozwinie ostatnią wspólną myśl zapisze karty przyszłości nadzieją chciałabym pobiec po twoich śladach ale wrosłam w ziemię na której stoję korzenie sięgają zbyt głęboko byłoby łatwiej gdybyś został tak po prostu obok głaszcząc mój strach przecież wszystko można oswoić2 punkty
-
Tu ból się panoszy, dotyka, dociera Przez watę przesiąka – przecieram ligniną Wyłazi na zewątrz, uczepia się rdzenia Przetrawiam, przełykam, próbuję ochłonąć Wywieszam różową bibułkę przez okno Zakrywam, w ciemności nie trzeba się wikłać W teatrzyk dialogów – co mi się nie śniło Świat wyje, rozpulchniam skorupę, Coś świta1 punkt
-
Goniłam za światłem rozświetlającym tę noc, Na moją twarz spadały płatki kwiatów wiśni. Co chwilę sprawdzałam grunt pod nogami Po czym znowu podążałam za różową jasnością. Moje stopy pozostawiały odbicia na trawie. Z nich rosły nowe niepozorne domysły Wzrastające w stronę nieba bezsensownie Próbując dosięgnąć nieboskłonu swoimi liśćmi. Czułam letnią bryzę okalającą moje skronie Otwierającą każde serce, każdy zamknięty sekret. Światło zdawało się gasnąć z każdym oddechem. Biegłam próbując go nie stracić z oczu. Zwolniłam, po czym wolno opadłam na kolana Szukałam jego poświaty, coraz bardziej nerwowo. Na moje policzki spadły cztery szczere łzy. Po nich spłynęły dwie strugi oczyszczenia. Drobne kroki, pękające gałęzie upadłych drzew. Dochodzące do moich uszu niczym dym. Po czym poczułam dotyk czyjejś dłoni na szyi. Znajomy, zbyt znajomy, aby go nie rozpoznać. -Przecież nie zostawiłbym ciebie samej. Lampionów jest jeszcze dużo.1 punkt
-
CICHA WODA QUIET WATER A vocal fragment from the Russian film "Viy" 1967 from the Gogol's same name horror novella of 1835 based on the folklore of Small Russia. The Cossacks sing a traditional song in the Cossack dialect of the Russian language. Its lyrics in that dialect are below in my translation. The soloist is the main character of the film Khoma Brutus played by a Russian film star Leonid Kuravlyov. Fragment wokalny z rosyjskiego filmu „Wij” 1967 z powieści grozy Gogola pod tym samym tytułem z 1835 r., opartej na folklorze Małej Rosji. Kozacy śpiewają ludową pieśń w dialektu Kozackim języka rosyjskiego. Tekst w tym dialekcie znajduje się poniżej w moim tłumaczeniu. Solista jest Choma Brut, główny bohater filmu, grany przez rosyjską gwiazdę filmową Leonida Kurawlowa. Cicha woda, cicha woda Bierieżeńki łomic... Mołodij Kozak, mołodij Kozak Pułkownićka prosic: Quiet water, quiet water Wears away a stone. Thus a young Cossack, thus a young Cossack, Asks to let him go. Cicha woda, cicha woda Brzegi łamie ... Młody kozak, młody kozak Prosi pułkowniczka: - Pusti menie, pułkowniku, Iz wijska dodomu, Bo wże skucilaś, bo wże zmucilaś Diwcina za mnoju. - Let me go, let me go, Colonel, home on furlough, Cuz my girl, Colonel, longs for me, Colonel, She misses me being lone. - Puść mnie, puść mnie, Pułkowniku, do domu na urlop, Bo moja dziewczyna już tęskni za mną, Jest zniecierpliwiona czekaniem na mnie. - Oj,rad by ja pusciti ciebie Da dołgo ti budiesz A napijs wodi ci goriłoćki Diwcinu zabudiesz. - I wish I could do it, I wish I could do it, But back you wouldn't be, surely. You'd better have a drink, you'd better have a drink To forget her, would you? - Och, chętnie bym pozwolił сi odejść, Ale będziesz tam przez długi czas. Lepiej się napij wody lub wódki - Zapomnisz o dziewczynie. Piw ja wodu, piw chołodnu, Taj nie zabuwaju. Poki żyw budu - nie zabudu ja, Kogo ja kochaju... - I've had a drink, I've had a drink, I cannot yet forget her. While I'm still alive, while I'm still alive, I won't forget my love, Sir. - Piłem wodę, piłem zimnę, Lecz nie zapominam. Dopóki żyję, nie zapomnę, Kogo ja kocham… The rhymed are only the second and fourth lines in every stanza of the verse. On the other hand, it may just be the rhyming couplets. Of course, some details had to be sacrificed, for example, the colonel offers the young Cossack to drink either local vodka, Gorilka, or cold water, and the latter one replies that he drank water, drank cold water. However, in general, I was able to convey the folklore, informal form of the song and its main poetic features. Moreover, my text is equirhythmic, and it fits well into, belies a natural rhythm of the melody. The first line of the poem sung by the Cossacks in the above-mentioned feature film reminds of the first line of a Polish folk song "Cicha Woda Brzegi Rwie" ("Quiet Water Tears Off the River Banks") which, in its turn, is a proverb, an idiom like "Still waters run deep" and/or "Dripping water wears away a stone". Rymowane są tylko drugie i czwarte wersy w każdej zwrotce wersetu. Z drugiej strony mogą to być po prostu rymowane dwuwierszy. Oczywiście trzeba było poświęcić pewne szczegóły, np. pułkownik proponuje młodemu Kozakowi wypicie albo miejscowej wódki, Goriłki, albo zimnej wody, a ten odpowiada, że pił wodę, pił zimną wodę. Ogólnie jednak udało mi się oddać folklorną, nieformalną formę utworu i jego główne cechy poetyckie. Co więcej, mój tekst jest ekwirytmiczny i dobrze wpisuje się w naturalny rytm melodii. Pierwsza linijka wiersza śpiewanego przez Kozaków we wspomnianym filmie fabularnym przypomina pierwszą linijkę polskiej pieśni ludowej "Cicha Woda Brzegi Rwie", która z kolei to przysłowie, idiom typu "W cichym obłoku diabli się kręcą" oraz/lub "Kropla drąży skałę". https://youtu.be/IwSwcSh1F2M?si=w6--ew6UfKWvN5dr Tekst przez Ludwika Jerzego Kerna Lyrics by Ludwik Jerzy Kern Muzyka przez Zbigniewa Kurtycza, Adolfa Rosnera Music by Zbigniew Kurtycz, Adolf Rosner CICHA WODA QUIET WATER Płynął strumyk przez zielony las, A przy brzegu leżał stu kilowy głaz. Płynął strumyk. Minął jakiś czas, Stu kilowy głaz zaginął, Strumyk płynie tak jak płynął. A stream flowed through the forest green, A hundred-pound boulder in its path appeared. A stream flowed. An hour within No trace left of the boulder, The stream flowed as it flowed. CHORUS Cicha woda brzegi rwie, Nie wiesz nawet jak i gdzie. Nie zdążysz nawet zabezpieczyć się, Bo nie zna nikt metody, Jak się ustrzec cichej wody. Cicha woda brzegi rwie, W jaki sposób? Kto to wie, Ma rację, że tak powiem, to przysłowie: Cicha woda brzegi rwie. Quiet water tears off the banks, No one knows in what ways. No way in time to get protected, 'cuz None knows by what way to go To escape from quiet water. Quiet water tears off the banks, No one knows how it makes, In a word, right is the proverb, "Quiet water tears off the banks". Szła dziewczyna przez zielony las Popatrzyła na mnie tylko jeden raz. Popatrzyła. Minął jakiś czas, Lecz widocznie jej uroda Była jak ta cicha woda. A girl walked through the forest green, She just took at me a single glance indeed. Just one glance. An hour within Evidently beaut that marked her Hit me like that quiet water. CHORUS Płynie strumyk przez zielony las, Skończył się już dla mnie kawalerski czas. Dzisiaj tylko czasem - proszę was - Kiedy żonka mnie nie słyszy, Śpiewam sobie jak najciszej. A stream flowed through the forest green, But since then I have been ...no longer single. Now, sh!, - just keep my secret please, - When my spouse doesn't hear I croon this quietly a little, Cicha woda! Brzegi rwie! Cicha woda! Brzegi rwie-e-e-e... Quiet water tears off the banks, Quiet water tears off the banks! When saying that the Cicha woda is a Polish traditional song though the author of its lyrics is Ludwik Jerzy Kern (1920-2010) and those of music are Zbigniew Kurtycz and Adolf Rosner, I am not wrong either. This song flowed through the public mind of the Polish people and became "folklorised". So this song is not just a golden oldie, a classical song of the Polish pop music. Besides (I say it among us, "the girls", informally), every single folk song has got its authors whom we, as a rule, do not remember or know. The act of an artistic creation can't be collective, but the songs can usually be modified during the people's usage afterwards. But don't worry, the author's lyrics of the Cicha woda are still being kept intact. By the way, the song's melody is a... foxtrot and a... polka! Foxtrot-polka! This is also a love song! But the jocular one! Nie mylę się, twierdząc, że "Cicha woda" jest polską piosenką ludową, choć autorami jej tekstu są Ludwik Jerzy Kern (1920-2010), a muzyki Zbigniew Kurtycz i Adolf Rosner. Piosenka ta przeszła przez świadomość publiczną Polaków i została się "folkloryzowana". Zatem ta piosenka nie jest tylko złoty przebój, klasyczną piosenką polskiej muzyki rozrywkowej. Poza tym (mówię to między nami, "dziewczynami", nieformalnie) każda piosenka ludowa ma swoich autorów, których z reguły nie pamiętamy i nie znamy. Akt twórczości artystycznej nie może mieć charakteru zbiorowego, ale utwory zazwyczaj można później modyfikować w trakcie ich użytkowania przez ludzi. Ale nie martwcie się, autorskie teksty "Cichej wody" są nadal zachowane w nienaruszonym stanie. Swoją drogą, melodia tej piosenki to... foxtrot i... polka! Foxtrot-polka! To także piosenka o miłości! Piosenka żartobliwa! Yet I prefer the way this song was being performed by Elżbieta Czyżewska in the early 60s (listen to the first song in her potpourri (medley) of the famous Polish tunes below). Wolę jednak sposób, w jaki tę piosenkę wykonywała Elżbieta Czyżewska na początku lat 60. (posłuchajcie powyżej pierwszej piosenki z jej potpourri znanych polskich utworów).1 punkt
-
1 W młodości rówieśnicy bili go, znieważali i robili „jajca”. W późniejszym życiu utożsamił się ze złem. Co myślicie o nim ? 2 Kilkaset lat wcześniej pierwsze państwo zabrało krainę drugiemu. Traktowało ją jako swoją część. Mieszkańcy utożsamiają się z nim. Teraz drugie państwo odbiło krainę. Jest usprawiedliwione?1 punkt
-
Wczoraj się uśmiechał rozmawiał z cieniem kłaniał się drzewom był sobą Wczoraj patrzył w niebo podziwiał gwiazdy sny miał czyste jak rosa Wczoraj wiedział kim jest nie bał się jutra myśli nie dokuczały dal była bliska Dziś się nie poznaje czarno widzi świat prawdy się boi życie dużo waży Więc pyta się siebie czemu dziś to nie wczoraj czemu za drzwiami nie ma nic1 punkt
-
1 punkt
-
@Mateusz Szkoda, że to nie prawda. Wiersz na pewno jest miniaturą poetycką. Został przeniesiony do wierszy politycznych, bo administrator nie życzy sobie prawicowych komentarzy. Myślę, że kwalifikuje je jako "faszystowskie". "Wiersze polityczne " nie wyświetlają się w "najpopularniejsze w ostatnich 14 dniach". Cenzura wróciła! Jest mi bardzo przykro, że to się dzieje w naszym kraju. Pozdrawiam wszystkich poniżej. @Michał78@BiałaSowa@[email protected]@Jacek_Suchowicz@jan_komułzykant @Florian Konrad @hania kluseczka @violetta @poezja.tanczy1 punkt
-
1 punkt
-
Ja kłamię Ty kłamiesz On Ona kłamie Nawet lepiej My kłamiemy Wy kłamiecie Oni kłamią Szkoda słów Wysiewać ziarna w taki mróz W sieci każdy ma swoje ścieżki Cisza aż krzyczy Tylko że nikt nie słucha W taki chłód Marzną serca szybciej niż dłonie Na zgodę1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Ale zmienia się wszystko, kiedyś się piło Shake:) teraz Izolat lub izotop waniliowy:) ja akurat to piję :)1 punkt
-
Dnia 18 lipca roku 1956 w niewyjaśnionych okoliczność swojego żywota dokonał Sylvester Amaroun. Znaleziono go martwego w pokoju na drugim piętrze tuż przed lustrem. Policjanci z ogromnym oporem opowiadali o szczegółach związanych z przyczynami zgonu. Ciało martwego całe pokryte były zadrapaniami i śladami po pazurach. Jego oczodoły ponadto, okazały się całkowicie puste. Adam, jako że był ulubieńcem wuja, w testamencie otrzymał jego posiadłość. Adam trzy dni po tym drastycznym wydarzeniu postanowił udać się do domu, który od tego momentu należał do niego. Budynek posiadał dwa piętra i strych, zbudowany był z dębowych desek. Zdecydowanie domostwo miało swoje dni świetności za sobą. Oprócz nowego posiadacza, w posiadłości mieszkał jeszcze stary służący, który oprowadził Adama po całym budynku. Po około godzinnej przechadzce i szczegółowym sprawozdaniu starego Jima, mężczyzna został zaprowadzony do pokoju Sylvestra. Pomieszczenie to zawsze wydawało się mroczne i tajemnicze w latach młodości Adama. Farba opadała ze ścian, a stare biurko wręcz emanowało mrokiem. Pomieszczenie na dodatek opanowane było przez woń starych ksiąg. Oprócz rzecz jasna biurka wuja i jego łóżka, wewnątrz pokoju stało kilka regałów z książkami. Stare woluminy były równie zniszczone i obdarte co cały pokój. Okładki niemal opadały, strony często były ubrudzone jakimiś ciemnymi substancjami. Jedna książka jednak przykuła uwagę Adama. Była zaskakująco nowa. Mężczyzna wziął ją i przeczytał napis na okładce - "Pamiętnik Sylvestra Amarouna". Adam otworzył na pierwszej stronie. Co dziwne, pamiętnik zaczynał się od daty 14 czerwiec 1956. Wujek dopiero miesiąc temu zaczął go pisać. Adam zaczął czytać. 14 czerwiec 1956 Przechadzając się po mojej posiadłości natknąłem się na coś niezwykle ciekawego. Pokój na drugim piętrze jako jedyny świecił pustką. Jedyną rzeczą, która w nim stała to duże lustro. Nie wiedziałem, że w ogóle takie kupowałem. Nie jestem w stanie sobie przypomnieć, czy stało tutaj wcześniej. Kolejne strony były powyrywane. Następny czytelny fragment pochodził z 24 czerwca i był dziwniejszy od pierwszego: 24 czerwiec 1956 Coraz częściej odpuszczam sobie pracę i siedzę przed lustrem. Ono emanuje jakimś dziwnym światłem. Staram się zrozumieć... Tutaj tekst się urywał. Adam zaczął myśleć, że wujek postradał zmysły. Zaczął czytać kolejny wpis: 14 lipiec 1956 Słyszę głosy. Ono chcę bym je ponownie dotknął... To chce mnie... Muszę się temu postawić... Te zapiski nie dawały nadziei na potwierdzenie dobrego stanu psychicznego wujka. Kolejny, a zarazem ostatni czytelny fragment pochodził z dnia jego śmierci: 18 lipiec 1956 Muszę je zniszczyć. Nie zniosę tego więcej. Jeżeli Bóg istnieje, niech mi pomoże. Adam z ciekawości wszedł na drugie piętro i dotarł do opisywanego pokoju. Rzeczywiście, jedyne co znajdowało się w jego wnętrzu to lustro ze zdobioną, miedzianą ramą. Tuż przed nim, na podłoże była jeszcze kałuża krwi. Tutaj umarł wujek. Adam podszedł do zwierciadła i dotknął je ręką. Niespodziewanie z jego wnętrza wyskoczyło dziesięć, czarnych rąk, które chwyciły mężczyznę za koszulę i zaczęły ciągnąć go w stronę szklanej tafli. Adam chciał zawołać po pomoc. Wydać jakikolwiek dźwięk. Niestety ręka wbiła się w jego gardło. Ostatnie co ujrzał, to ogromna, zdeformowana postać, cała stworzona z czarnego śluzu, która się śmiała. Po czterech dniach od zaginięcia Adama, na komisariat policji przyszło zgłoszenie. Stary Jim, gdy sprzątał pokój na drugim piętrze, niespodziewanie dostrzegł poszukiwanego na podłodze. Nie miał pojęcia skąd się tam wziął. Wpadł w jeszcze większe zdziwienie, gdy Adam zaczął swoimi pięściami okładać lustro. Kawałki szkła przecinały skórę na jego dłoniach, ale nie przestawał w nie uderzać. Skończył dopiero po 12 minutach, gdy przybyła policja. W czasie przesłuchania nie był w stanie wypowiedzieć pojedynczego słowa, a gdy funkcjonariusze przeprowadzili go obok lustra w przedpokoju, dostał ataku paniki. Koniec końców, został odesłany do szpitala psychiatrycznego, w którym spędził resztę swoich dni.1 punkt
-
1 punkt
-
za to że byłam Twoją własnością którą się można było pochwalić projektem życia nie dość idealnym bo z uczuciami i własnym zdaniem że oddałaś mnie "na wychowanie" ciociom nianiom i świetlicy bo w życiu przecież wiadoma sprawa najbardziej kariera się liczy że nastawiałaś ojca przeciwko (jakbyś walczyła o jego miłość) i - nie wymawiając mojego imienia (jakbyś brzydziła się bała ubrudzić) że wyśmiewałaś dziewczyńskie rozterki czytając na głos mój pamiętnik za to że biłaś słowami ręką że nikt - dla ciebie - nie był zbyt dobry by tak po prostu być dla mnie ze mną że nie usłyszałam nigdy od ciebie słów ciepła ani miłości (przecież ty sama w sobie do siebie nie miałaś - myślę - nigdy dość jej) za to dziękuję ci dziś. za wszystko! i mówię jak to dobrze że jesteś mimo wszystko tylko jedna1 punkt
-
~~ Oczekiwanie wiosny z nadzieją na zmiany, skutkującymi dla nas uśmiechem od losu - co rok z tym samym skutkiem, niespełnionych marzeń .. Coraz lichsze wraz z wiekiem nasze apanaże, zyskiwane od życia na ziemskim grajdole z rodzaju doznań szczęścia, w wymiarze człowieczym .. Boska sprawiedliwość sama sobie przeczy w ogłupiającej ludzkość wierze w boskie prawa. Nam starszym, egzystencja - dla młodych zabawa .. ~~1 punkt
-
1 punkt
-
Chóry anielskie ze związanymi z tyłu rękoma nie śpiewają. Tępe spojrzenia wbite w ziemię do bólu przesyconą kolorem czerwonym. Niebo się mieni rozbłyskami nadchodzących burz. Przedwcześnie pęknięte przez pół, powietrzem gęstniejącym od krzyku ze ściśniętych krtani. Aureole już na nic, ciała jak kłody padają na bruk. W pamięci pozostaje tylko bezradny szum skrzydeł. I powieki niepotrzebnie otwarte na wieczność, krótką jak sen.1 punkt
-
Rzekłbym - Warto się porywać, by w dziur weszło, co ma wleźć. Ps. Zwłaszcza, gdy nieznośną sztywność, Przez chwil parę trzeba znieść.1 punkt
-
Jest w naszej głowie. (lub jak kto woli, w "pompce" :)) Obrazy, sytuacje to tylko(aż) stymulatory. I dobrze byłoby gdyby udało się to wszystko zsynchronizować. Pozdrawiam. @et cetera Dziękuję za komentarz, pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
nie wszystkich, oczywiście! zacznij od tych, co siedzą w mniejszym, nieoficjalnym sercu, w mikroskopijnej pikawce, gdzie kiśnie żółć i tętni ciemna galaretka. rozpraw się też z tymi, co na wątrobie, co zagnieździli się we wspomnieniach, skolonizowali umiejętności (potrafisz stwierdzić, kto zalęgł się w twoim czesaniu, zdolności mówienia komplementów, kto w utracie panowania nad sobą po dobrym kielichu, jaka szuja posiadła patrzenie, płukanie ust po umyciu zębów, kto mieszka w akomodacji, ilu jest dzikich lokatorów niedostrzegania?). chalstaj! na przestrzał i oślep! są z szybkopokoleniowych rodzin, mnożą się jak opętani! ledwie zgładzisz jakiegoś — zaraz trzeba będzie dźgać prawnuczęta w fazie pokwitania. zrób to możliwie szybko, inaczej zostanie ci resztka ledwie sięgająca innej resztki, słuchanie Radia Podzwonne, kompletna wtórność, czwarty (i do tego krzywy!) plan, zszywanie dziewczyn, zamiast brać się, ciąć je jako pierwszy, ostrym, ale miło brzmiącym słowem. bo przypadną ci ciągłe stany wskazujące. na kompletne rozstrojenie. styl, w którym będziesz niknąć. choć z głową jedynie ciutkę poniżej krawędzi. i to śmieszne moralizatorstwo, którym ci ględzę. rozcieranie listków laurowych bez zapachu. jak skończysz — wyśpij się. spróbuj sobie wyobrazić mężczyznę ciągnącego gałęzie. po ugorze. i że nie ma w tym żadnej przenośni.1 punkt
-
Ta miłość jedynej wiary Chorągiew piekieł ciemna zawisła Cierpieniem jak laską mocno wsparta Otchłań za nią jak powódź przyszła Odwraca się chaosu i mordu karta Cień ciągnie się z dziewiątego kręgu Wraz z ogniem w cieniu wilków paszczy Trwa czas w monet ognistych brzęku Ognistej waluty demon nagle wrzeszczy Szatana wiodą jęki cyklonów cierpień Duszą się dusze ostatnich świętych Wbite są łzy aniołów na zgliszczy pień Z oczu żywych krew tryska przeciętych Teraz modlitwa staje sie wieczerza Karmi cierpiących jakby za wieki Duch przeklęty świat ten przemierza Duch boży broni stargany i kaleki Miłość trwa bez pulsu i bicia serca Serca płoną siłą krzywdy bezradne Nadszedł wieczny czasu życia poborca Woła - ja istnienie Bogu wnet skradnę Jezus obudził się ze snu wieczystego Chwycił grom i szatana nim poraził Zniszczył zło siłą bezgraniczną jego Już słońce wstaje a lud znów marzy To bolesne, ten koszmar, ten upadek Co zbudził ze snu naszego jedynego On sam ciemnosci dał miłosną rade Wzmorzył boskie siły miłości z niczego Autor: Dawid Daniel Rzeszutek1 punkt
-
jestem w środku otoczony przez kokon emocji dzięki nim kontaktuję się ze światem ale też z tym jestem1 punkt
-
Od dnia urodzin cierpię na książkowe borderline połączone z ADHD to naukowo potwierdzone że jestem alfą i omegą dbam o wygląd aż do przesady botoksem wygładziłam lwią zmarszczkę kwasem hialuronowym powiększyłam usta mam długie rzęsy nie zawsze za pieniążki niektórym pozwalałam pachnącym stajnią (końską derką mokrym siodłem) przejść na tryb „fucktime” nim osiągnęłam wyższy poziom „babytime” - dziecko tron akcesoria do wózka dziecięcego z bossem jednym z wyhodowanych Orbiterów1 punkt
-
wczoraj mnie zaskoczył poznał ... podarował słońce deszcz zatrzymał znalazł fajny pokój na ósmym piętrze z widokiem na morze dobrze mieć zaprzyjaźnione miasto mimo...zmiennej pogody podaruje uśmiech przejdę się do parku ciekawe jak przyjmną mnie rzeźby tancerze macierzyństwo... piękne zacznę spotkanie od promenady przywitam wiatr morską ostrą bryzę taka pogoda będzie pewnie dłużej może spotkam... innych poetów na deptaku 2.2024 andrew Musieli się dowiedzieć,że przyjadę, bo molo zrobili gratis, zapraszam.1 punkt
-
Nastał ten dzień- Słońce wreszcie wzeszło Po długim śnie, w którym utraciło swój kolor. Stało się niemal białe, niewidoczne dla oczu. Mimo to, ciągle szukałam go na szarym niebie. Było jak czyste płótno, do tej pory nietknięte. Nie wiedziało, że nie umiałam go wypełnić kolorem I że nie było nikogo kto mógłby mnie tego nauczyć. A jednak, w środku, męczyła mnie ta światłość. Przez nią łzawiły mi oczy- a ja nie płaczę od dawna (Chociaż kiedyś płacz stanowił moją codzienność). Tak, zdecydowanie wolałam ciemność; szczególnie nów. W powietrzu czuć zawsze wtedy ludzkie sny i marzenia. Którymi żyłam, ponieważ były dla mnie obrazem harmonii, Czystości przypominającej starożytne wody zdrowotne. Błąkałam się w świecie innym- lepszym niż ten ówczesny. Gdzie gwiazdy prowadzą krokiem wolnym i pełnym gracji Do przyszłości- zatarłszy ślady miłości i jej skutków. To ja byłam więźniem przeznaczenia i Twoich dłoni. Miłość ta została przykuta do skały i opuszczona (Wreszcie te łańcuchy mogły się do czegoś przydać). Ostatecznie opadnie z sił- po wielu próbach ucieczki. W niebo spojrzy tęsknie i zaraz po świcie, z uśmiechem, Krzyknie: "me hic perdere, to ja jestem winna".1 punkt
-
*Limeryk z cyklu; nauka i wiedza. Pewien profesor znad Orinoko, Zajrzał studentce niechcący w oko. Zaszczepił w niej chęć do nauki, Usłyszał jej ciche pomruki. Chłonęła wiedzę, jakże głęboko.1 punkt
-
TRAIN KEEPS GOING FROM AFAR Train keeps going from afar, Waits for people little time. (Var. : Not gonna lose a minute, wow!) -Dear conductor, be so kind, To get to Warsaw we would like. -Dear conductor, if you please, Bring us to Warsaw, are there seats? -It'll be very hard indeed, Many people may need it. -Sir, be kind to let us in! We see the vacant places here. -Keep moving, quickly take your seats, The train to Warsaw gonna leave.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne