Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 19.11.2022 w Odpowiedzi
-
Wzrok wpatrzony w książkę pustą, nuda sunie po umyśle; liter rzędy zaraz usną, zginą, nim o nich pomyślę. Bije ściana bazgrołami; jakieś szlaczki na tablicy. Sala pachnie banałami, mrówki lezą po ulicy. Nikt już celu nie pamięta, dla którego tu siedzimy. Nikt też motywacji pęta, które więzi nas bez winy. Cenną lekcją może być wszechabsurdu doświadczenie, co w tych lekcjach zwykło żyć pełnią życia, głuchym pieniem. XI 202211 punktów
-
Nie chcę konkurować tu z nikim Życie nie na tym polega Nie będę udowadniał nikomu, że jestem człowiekiem Bo po co, o co tu biega? Ja chciałbym tylko mieć spokój By wreszcie móc zająć się sobą A nie być ciągle wzywanym Być czyjegoś życia ozdobą. Jestem już zrażony Do ludzi – również nadistot! Wokoło ludzie sukcesu, Pełni pogardy dla słabszych. Tak, tak – do Was to piszę! Nie myślcie, że jesteście kimś wyjątkowym! Wiem, że pewnie jesteście urażeni, ale Co mnie to wszystko obchodzi? Warszawa, 19.11.20227 punktów
-
Obcy mi jesteś w pościeli ranka Rzeźbiony cieniem wczorajszej nocy Jak uwięziony grzmot podczas burzy I zacienione łzą jasne oczy Obcy mi jesteś w błękicie nieba Którego dotknąć z ziemi nie sposób W cichych krainach, we wrzaskach świerszczy Bladych źrenicach i skardze głosu Tamtym wieczorem, przy rozpalonych Płonących życia iskrą ogniskach W ustach mi krzepły słowa ostatnie Pustka i ciężar, rozpacz, to wszystko Dziś gorzkim smutkiem, cierpką tęsknotą W proteście serca, wyciągam dłonie Maluję portret twój brzmieniem ciszy Nim się zakończy nasza opowieść I zanim spłonę W ciemności powiek6 punktów
-
przytulmy wierszem skrajną brzydotę odartą z liryki nagą i bosą nie oczerniajmy teraz czy potem tej co wyzwala gorycz i dosyt ukryjmy w wersach noc która dnieje dźwięk korytarzy co w czasie się mieści myśli - te same - jak śnieg topnieją w raporcie zdarzeń podobnej treści chrońmy przed nagłą utratą wiary nasze jestestwa hejtem zbryzgane i nie pozwólmy zwyczajem starym pogrzebać tego co sensem nazwane inspiracja: @Tyrs4 punkty
-
siedzimy między tobą a mną gryzie nas proces starzenia się i popękane ściany miasta losowo między kartkami mruczą koty w nieziemskich kolorach płynie księżyc na pryczy między gwiazdami kochają się wiersze poeci żyją w skrócie miasto gaśnie nasze ciała świecą przykładem4 punkty
-
Przy kominku samotność z nadzieją rozmawia płomień się uśmiecha W ciemnym kącie pająk świerszcza obserwuje cienie obok tańczą Przy kominku samotność minionego szuka i byłych marzeń Na jej twarzy grymas bólu i cierpienia w okno echo puka Przy kominku samotność kolejny raz Boga o litość prosi Liczy że to właśnie dziś szeroko swe bramy przednią otworzy Że ją szczerze przytuli i z tej szarej samotności wyzwoli3 punkty
-
Leśna łąka ciepły wiatr zapach burzy Pachnąca rosą trawa ach cóż za miła chwila Czas przemiły dech zapiera jest cudny Żyć się chce śnić i marzyć prawdą być Że ten świat wspaniałością częstuję nas Nie wstydzi sie łez jest dziś jutro też będzie3 punkty
-
I Życie przychodzi niespodziewnie, kiedy nie jesteśmy gotowi. Stoimy w rozkroku zdziwieni przestrzenią. Zamkniętą pomiędzy dłońmi staruszek. II Od kiedy wystraszył się śmiertelności chodziły za nim cienie. Właściwie aż do pogrzebu, wszysycy inni udawali niewiedzę. III Nie każdy świt rozszerza źrenice, szczególnie gdy noc nie wypełnia wszystkich zakamarków. Natarczywy klekot z szafy wywraca sny na drugą stronę. IV Podawał wiek w miesiącach, od pewnego momentu wierząc tylko w złe miłości. W butelkach umieszczał nadpalone zdjęcia. Nigdy nie dotarły do żadnej bezludnej wyspy. V Myśli zamienione w słowa są cięższe, przez to namacalne. Tracimy je codziennie, aż po ostatnie, które być może było też pierwsze. VI Wszystkie kroki w końcu milkną, świat zamyka oczy. Droga pozostaje pusta. VII Ewentualnie jest odwrotnie.3 punkty
-
Zachwyt KOBIETĄ KOBIECIE nigdy za dużo zachwytów jest stworzona do podziwu a zwłaszcza taka kobieta jak TY to CIEBIE podziwiam nie tylko ja i nie tylko za urodę oczywiście TY o tym dobrze wiesz ale nie przyznajesz się jednak do tego nawet czasami przed sobą lubisz być adorowana tęsknisz za miłym słowem gestem pieszczotą przytuleniem brakuje CI tego w codzienności te intymne chwile jakie otrzymujesz to stanowczo za mało ze smutkiem się na to musisz godzić 11.22 andrew Wiersz na weekend i nie tylko3 punkty
-
Lubisz, czy nie lubisz rządu, w weekend mamy nadmiar prądu, to kosztuje cię niewiele, pierz w soboty i niedziele, odkurzanie jeszcze dołóż, i w ten sposób Polskę wspomóż. https://businessinsider.com.pl/gospodarka/nadchodzi-mroz-i-trudne-dni-dla-energetyki-czy-zabraknie-nam-pradu/v38j04h3 punkty
-
planuję podróż w wiosenny słoneczny dzień będę tylko maleńkim ziarnkiem piasku kroplą w rzece niesionej przez twój nurt gdy mnie powąchasz delikatnym zawilcem z suniętej sukienki wypuszczam nogi jak rozwinięte płatki zawilców pieszczotą twoich rąk wygrzewając się w ciepłym słońcu3 punkty
-
2 punkty
-
Zbyt łatwo wierzymy Przekornym enzymom I niskiemu ciśnieniu Gdy zapas paliwa na wyczerpaniu I jak te panny głupie Wydaje się jesteśmy Gdy lampka oliwna słabnie Na poczekaniu Gdy wokół kłębi się tłum na wszystko gotowych Panien mądrych A sprawiedliwy los bawi się W sąd doraźny Tylko nad nami I gdy nasze wołanie o bliskość Zagrożone jest karą Dożywotniego nieistnienia2 punkty
-
dzieje ludzkości to nieobłaskawiona historia poszukiwań obsesyjna cierpliwość potrafiła ciosanym krzemieniem oskórować zwierzę nie utrzymasz życia chorych rannych ciepło szybko się rozprasza a minerały ciała wracają do ziemi śmierć najlepiej oczyszcza plemię nie istnieją problemy decyzyjne przetrwać porządkuje świat z biegiem czasu podniesiona kość gnykowa opiera pierwsze ,,ba" w chwilach tańca ogni na sklepieniu jaskiń neandertalczyk rodzi pierwotną duszę czerwona orcha i czarny mangan upuszczają jej oddech ślady pleśni pyłków brzozy na trzonowcach amazońska medycyna nawet dziś nie potrafi więcej a my przebodźcowani aż po deprywacje sensoryczne kawałki mięsa przyklejone palcem do wyświetlaczy wszystko wiedząc nic nie rozumiem Całej społeczności ludzkiej żyjącej w Europie przed Homo sapiens, nad którą prace naukowe nagrodzono tegoroczną Nagrodą Nobla.2 punkty
-
„Cogito ergo sum” – [1] Myślę, więc jestem... Czuję, więc jestem. – Wbrew wątpliwości bunt: Myślisz, więc jesteś? Czujesz, więc jesteś? Myślim twych nie czytał, Czuć sercem nie imał, Że mogłeś – słaby grunt, Gdy wszechświat mój we mnie – Jaźń w niebyt płynie. Wszak emocje czuję, Ze słowy wojuję Z mych snów mar – tych tłum… Gdy myśl zacząłeś snuć, Czy mogłeś problem czuć Przez swe „solus ipsum”? [1] „Cogito ergo sum” („Myślę, wiec jestem”) René Descartes (Kartezjusz).2 punkty
-
- A zatem jesteście gotowi na tyle, na ile to możliwe - powiedział Jezus, gdy Soa z Milem wrócili, skończywszy wyciszającą medytację w energetycznym polu Moai. - Jak widzę, niezbyt to wystarczające przygotowanie. Ale widzę też, że wystarczy. W takim razie podejdźcie bliżej tak, jak chcecie - uczynił zachęcający gest, odczytując w ich myślach, że oglądać zapowiedzianą przez Mistrza niespodziankę najbezpieczniej będzie, stojąc tuż przy nim. - Pokażę wam niektóre z moich własnych wcieleń. Zaczynajmy. W miejscu, gdzie spośród inkarnacji Mila jako ostatni pojawił się król Michał Wiśniowiecki, wyrosło ogromne drzewo. Pierwsze skojarzenie, które przyszło Soi do głowy, podpowiedziało jej, że to sekwoja. Jednak nawet w porównaniu z nią było znacznie wyższym i o większym obwodzie. Różniło się też liśćmi. Nie były one igłami, * ale zbliżone kształtem do marihuanowych. Tyle, że stosownie większymi. Najniższe z nich rosły tak wysoko, że Soa, patrząc w górę, nie była w stanie ocenić ich wielkości. Szacowała jednak je na co najmniej metr długości, wysokość pnia na sto trzydzieści metrów, średnicę zaś na trzynaście do czternastu metrów. - Tak zrobiłem, jak właśnie myślisz - uśmiechnął się Jezus. - imponujące wybrałem sobie drzewo. I stosowne dla Boga, z którym się utożsamiłem, lub w którym się rozpłynąłem. Albo z którym połączyłem. Nazwijcie to, jak chcecie - zwrócił się do obojga swoich padawanów. - Określenia te, chociaż pochodzące z różnych religii, oznaczają to samo. - Chwilę, Mistrzu - Soa, kierując się swoimi pasjami, zwróciła się do Jezusa. - Nie mam tu swojego aparatu fotograficznego, czy więc mogę zamiast fotografii wziąć na pamiątkę kawałek jego... to znaczy właściwie twojej... kory? - popatrzyła prosząco. - Oto twój aparat - Jezus wyciągnął ku niej otwartą dłoń, na której w mgnieniu oka zmaterializowało się pożądane urządzenie. - A to kawałek mojej, jak słusznie zauważyłaś, kory - z uśmiechem wyciągnął rękę ponownie. - Idź, zrobię ci zdjęcie - uczynił gest w stronę drzewa. Cdn. Voorhout, 19.11.20222 punkty
-
rozkwitaj tysiącami dzwonków będę boso na twoim pniu rozświetlona w błękicie położę się delikatnie wśród pachnącego ciebie jak wróżka nie zrywając Biegam boso pośród morza słodko pachnących, niebieskich hiacyntów, daję krok w lawendowej sukience z długim rozcięciem w drobne kwiatuszki za samotnym, brązowym podróżnikiem, rozkładam jemu miękki, biały koc.2 punkty
-
@Giorgio Alani również pozdrawiam. @Cor-et-anima być może utrzymywanie tego bezsensownego kołowrotka w ruchu jest komuś na rękę2 punkty
-
@koralinek Bardzo, bardzo może tylko "motywacji nikt nie pęta które wiążą nas bez winy"? @Cor-et-anima Kiedysiejsze absurdy czasem stają się rzeczywistością ;-))2 punkty
-
2 punkty
-
@Kapistrat Niewiadomski a czy nie jest tak, że dobro zwycięża tylko w bajkach ;) ? Chociaż chciałabym wierzyć, że tak jest właśnie... Przykre, ale wiele osób nie wytrzymuje tego, co się obecnie dzieje. Dziczeją, dziwaczeją, albo...znikają :(2 punkty
-
Jakże prawdziwe i uderzające słowa: bez poezji świat jest ponury i nagi, bo piękno istnieje tylko w naszych głowach. Pozdrawiam. 😊2 punkty
-
@Dared Wybacz ale to odwracanie kota do góry ogonem. Ojczyzna i rodzina to w pewnym sensie to samo... ,,Czym jest nasz dzisiejszy patriotyzm, w porównaniu z dawnym patriotyzmem naszych dziadów i pradziadów? Tamten niewątpliwie był niedościgłym wzorem… Obecnie nie przywiązujemy do patriotyzmu już tak wielkiego oddania, poświęcenia, gotowości do największych wyrzeczeń. Dawnemi czasy Polak dla Polski się rodził, Polsce oddawał każdy swój oddech, dla Polski umierał… Toteż patriotyzm dla dziadów naszych równie był ważny jak wiara w Boga. Kiedyś, kiedyś patriotyzm nie wyrażał się w potoku słów, próżnej gadaninie, lecz w wielkich czynach, o których przez lata zaświadczały blizny weteranów wojennych. Nasi dziadowie i pradziadowie w imię patriotyzmu zdolni byli do czynów tak wielkich, jakich nawet nie byli sobie w stanie wyobrazić ludzie z najodleglejszych zakątków świata." [[Fragment niewydanej drukiem powieści mojego autorstwa. Wszystkie prawa zastrzeżone]]2 punkty
-
Ty jesteś światem moim Z kolorowych barw utkanym Tak dobrze mi znanym Na niebie gwieździstym Każdej nocy widzę twoje oblicze I tak szybko gasną Wszystkie znicze Na każde twoje skinienie A gdy jestem obok ciebie To czuję w palcach mrowienie Ukazujące mi majestat Twojej postaci I dobra miłość pokarmem Z twoich ust się bogaci Gdy tyle jest wokół Kochających sióstr i braci2 punkty
-
— Kran w umywalce ciężko dokręcić! — Naprawdę? Teraz nie mam na to czasu. Kilka chwil później... — Mówiłam ci, że z kranu w łazience cieknie. Przestań siedzieć przy komputerze. Zadbałbyś trochę o dom — powiedziała z nutką wyrzutu w głosie. Wiedziałem, że jak raz zacznie, temat kranu będzie powracać jak bumerang. Miałem za sobą wyczerpujący tydzień i nie mogłem wykrzesać odrobiny energii na cokolwiek, co dopiero jakiś cieknący kran. — Co chcesz, żebym zrobił? — Chcę, żebyś obejrzał ten kran. Może tylko uszczelkę trzeba wymienić. — Przecież wymieniałem w tym kranie uszczelkę już dwa razy w ciągu ostatniego miesiąca. — Pewnie wymieniłeś nie tę co trzeba. Skąd ona tyle wie o uszczelkach? Pewnie od koleżanki, tej która w Polsce studiowała hydraulikę stosowaną, czy coś w tym rodzaju. Ta koleżanka nie naprawiła jednego kranu, bo ma od tego znajomych. Samotna, atrakcyjna, kokietuje tylu facetów, że sami wymyślają, co by tu jeszcze upiększyć: wysypać żwirem alejkę, pomalować płot i co tylko tamta zechce. — Gdybyś na dom poświęcał tyle czasu, ile marnujesz przy komputerze, już dawno mieszkalibyśmy w pałacu. „A na co mi pałac?” — pomyślałem i co jej przeszkadza komputer? Przed telewizorem mogę siedzieć pół dnia i nie zwraca na to uwagi, a gdy tylko zacznę grać na komputerze, zaraz ma pretensje. — Trzeba wezwać hydraulika — mruknąłem na odczepkę. — Ale oni strasznie zdzierają. Za sam dojazd liczą tyle, co za godzinę pracy. — Najlepiej znaleźć kogoś, kto mieszka w pobliżu. — To czemu nie szukasz? Przestań grać i zrób coś pożytecznego. No tak, sobota zmarnowana, a czekałem na nią cały tydzień. Cieknące krany, przystępne ceny… W ciągu niecałej sekundy ponad sześć milionów rezultatów. Aż tyle kranów przecieka? To gdzie są te pałace? Kliknąłem na kilku odnośnikach z pierwszej strony. Co? Takie ceny to prawdziwy rozbój! Byłem na siebie wściekły: lata studiów, zakuwanie po nocach, egzaminy i przychodzi mi wzywać hydraulika, który może mieć sześć klas podstawówki, a zarabia więcej na godzinę niż ja przez cały dzień. Na taką niesprawiedliwość pozwolić nie mogę! — Skarbie, wiesz jak bardzo nie lubię tego robić, ale doprowadzę ten cholerny kran do porządku, żebyś nie uważała mnie za złego męża. Wstałem od biurka poszukać zapasowej uszczelki. Potem zakręciłem dopływ zimnej wody przed domem. Ciepłej wody nie trzeba było zakręcać, bo szła z tej samej rury, przez kocioł w pralni. Odkręciłem baterię, założyłem nową uszczelkę i sprawdziłem, czy dławica jest dobrze dokręcona. Następnie wykonałem te same czynności, w odwrotnej kolejności. Kapało jak przedtem. „No to problem z głowy” — stwierdziłem z ulgą. Zrobiłem co w ludzkiej mocy i teraz z czystym sumieniem mogę wzywać fachowca. Ale na babski upór nie ma rady. Poszperałem na dnie szuflady i wybrałem uszczelkę grubszą, innego koloru. Powtórzyłem całą procedurę, lecz woda ciekła nadal, chyba nawet bardziej niż na początku. Zupełnie inaczej wyobrażałem sobie ten dzień i nie mogłem uwierzyć, że kilka minut później stałem w drzwiach w wyjściowym ubraniu i z kluczykami do samochodu. — Serduszko, jadę do sklepu zasięgnąć porady. Zaraz będę z powrotem. — Dobrze, tylko bez pośpiechu, mamy cały dzień. Sklep dorównywał rozmiarami hangarowi na lotnisku. Powinni w nim sprzedawać airbusy-piętrusy, ale zawalony był mnóstwem rozmaitego asortymentu, co tylko może mieć użytek w domowym gospodarstwie. Gdybym na oglądanie każdej rzeczy poświęcił choćby sekundę, nie wyszedłbym stąd przed rokiem. — Mam problem z wymianą uszczelki — zaczepiłem przechodzącego sprzedawcę. Był w starszym wieku i miał na sobie długi, czerwony fartuch, a pod spodem szorty. Wyglądało śmiesznie, jakby nosił sukienkę. Gdy tylko usłyszał mój akcent, przestał kontaktować i musiałem powtórzyć pytanie. — Widocznie dławica jest przepracowana i wymaga naprawy. Widząc, że nic nie rozumiem, wyjaśnił: — Można to łatwo zrobić przy pomocy narzędzia do ręcznego frezowania. Nie kosztuje ono wiele, a właśnie dzisiaj mamy specjalną ofertę. Nie tracąc czasu na długie rozmyślania, kupiłem to narzędzie i przystąpiłem do dzieła. Przytknąłem frez do dławicy i powoli, równomiernym ruchem ręki, zacząłem nim obracać, dokładnie według wskazówek udzielonych mi przez sprzedawcę. Gotowe. Spojrzałem na zegarek: dopiero minęła jedenasta, może jeszcze zdążę pograć na komputerze. Odkręciłem wodę. — Psia krew, teraz dopiero cieknie! Podstawiłem wiadro pod zlew. Obserwowała mnie z dezaprobatą. — Może poproś Paula? Naprawia spychacze, koparki, na pewno będzie umiał… Paul to nasz sąsiad, młodszy ode mnie kilka lat. Kiedy zamieszkał obok, zaprosiliśmy go z żoną na grilla, żeby wybadać kim są i zawrzeć pakt o nieagresji. Było to na jesieni, lecz słońce wciąż grzało mocno, dlatego siedzieliśmy pod gazebo, na trawniku za domem. Każdy pił co innego: ja piwo, mój szmaragd białe wino, Vivian Jack Daniel's whiskey. Paul miał ochotę na wódkę, więc zaproponowałem absolut o smaku porzeczki, za którym sam zbytnio nie przepadam. Nalałem mu, wypił do dna. Swój chłop — pomyślałem. Nalałem znowu, wychylił bez namysłu. — Ale dobre! — Mlaskał z zachwytu. — Bądź tak uprzejmy i nalej mi jeszcze jeden. — Powoli Paul, mamy sporo czasu… Paulowi nigdzie nie było spieszno, lecz rozmowa go nudziła. Nie przyszedł tu gadać i miałem wrażenie, że jeśli mu nie naleję, sam złapie za butelkę. Starsza o dziesięć lat Vivian, świdrowała go karcącym wzrokiem, jakim matka patrzy na nieletnie dziecko, ale Paul nic sobie z tego nie robił. Po kilku kieliszkach jego twarz zbladła jak płótno, krzesło na którym siedział traciło w coraz głębszym przechyle styczność z podłożem, aż osiągnęło punkt krytyczny, za którym nie było powrotu. Zatrzepotał w powietrzu rękami i runął na wznak jak kłoda. Ważył chyba siedemnaście kamieni i zataszczenie go do domu wymagało dużego wysiłku. Unikał mnie przez kilka następnych tygodni, a znajomym z ulicy rozpowiadał, jak to Polaczek spod jedenastki spił go w trupa. Na szczęście od tamtego zdarzenia upłynęło już tyle dni bez alkoholu, że znowu byliśmy w przyjacielskich stosunkach. Paul nigdy nie odmawiał wyświadczania drobnych przysług i gdy tylko wyjaśniłem w czym rzecz, złapał za frez ręką potężną jak niedźwiedzia łapa. Zagrało w rurach po całym domu, lecz kranowi niewiele to pomogło. Paul machnął ręką i powiedział, żebym nie żałował pieniędzy na hydraulika, ale mój diament nie chciał o tym słyszeć. Odbyłem w takim razie drugą podróż do sklepu i żeby nie opowiadać całej historii od początku, odszukałem tego samego sprzedawcę. Znalazłem go w dziale wyposażenia łazienki, widocznie była to jego specjalizacja. Układał towar na najwyższej półce i musiałem poczekać aż zjedzie dźwigiem na dół. Kiedy wypomniałem mu, jak dobre narzędzie mi sprzedał, odparł niewzruszony: — Pewnie frez zrobił wycięcia w dławicy, które penetruje woda i dlatego kran cieknie nadal. Powinieneś wybrać inny rodzaj, taki zakładany na wiertarkę. Mówiąc to pogmerał na półce i podał mi kawałek ciemnego metalu w kształcie grzybka. Czemu nie powiedział mi tego za pierwszym razem? Pewnie dlatego, żeby zarobić podwójnie. Poszedłem bez słowa do kasy, zapłaciłem i wróciłem do domu. Wyjąłem ze schowka w przedpokoju wiertarkę, nałożyłem frez, przystawiłem równo do dławicy i pociągnąłem za spust. Wierciłem ostrożnie kilkanaście sekund, po czym poświeciłem latarką, żeby sprawdzić rezultat: powierzchnia dławicy była gładka jak lustro. Nauczony złym doświadczeniem, bez większych oczekiwań puściłem wodę. — Złotko, chodź tutaj prędko! Naprawiłem kran, zobacz ani jednej kropelki, a jak leciutko można zakręcać! Popatrzyła na mnie z nieukrywanym podziwem. Wówczas zrozumiałem, że żadna ilość dyplomów, ani tytułów nie zaimponuje kobiecie. Miał rację jeden z moich kolegów mówiąc: — One lubią faceta, co używa rąk, jest wiecznie zajęty. Coś tam struga, maluje, całymi dniami. A ona wieczorem zrobi mu kawę, pochwali: „O, jak fajnie to skleiłeś, nikt nie zrobiłby tego lepiej, jesteś wspaniały!” Samica ptaków wybiera tego, który uwił najpiękniejsze gniazdko, a czymże jest dom, jeśli nie gniazdkiem? Rozpierała mnie duma, aż do granicy zarozumiałości. — Teraz nie ma takiego kranu, którego nie mógłbym naprawić. Może nawet dam ogłoszenie do gazety i nieźle na tym zarobię. Będziemy mieszkać w pałacu. Co o tym myślisz? — Nigdy nie jest za późno na naukę czegoś praktycznego — odpowiedziała, a z jej oczu wyczytałem, że tej nocy będzie mi przychylna i spełni najbardziej wyrafinowane zachcianki. Nie minęły dwa tygodnie. — Kran w łazience cieknie. — Co, znowu? Niemożliwe! Szybko jednak zapanowałem nad emocjami i dodałem z pewnością w głosie: — Nie rób takiej zmartwionej miny, piętnaście minut i będzie naprawione. Wyjąłem wiertarkę, założyłem frez, wiercę, wiercę, aż raptem metal ustąpił i wiertło wpadło głęboko do dziury. Przewierciłem dławicę na wylot. Woda trysnęła na kafelki, jak ze studni artezyjskiej. Usiadłem na posadzce, mokry, zrezygnowany. — A niech to diabli, dzwonię po hydraulika!1 punkt
-
wszędzie rozpoznam te biodra robi zakupy lubię na nią patrzeć jest taka powolna motowidło szarej kamizelki masz aplikację mojego wibratora niesie mnie to pierwotne niedepilowane zbliżenie próg skalny kotłujący wodę rudy mech i złota trawa bywam nawet zakochana za dużo piję za szybko jeżdżę za mało zarabiam w plecy wrosły mi twoje dłonie nie potrafię zapomnieć1 punkt
-
Odcisk > wdech > wakacje czarterem < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > drenaż energii < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > zwierząt zjadanie < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > plastik plastik plastik < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > deforestacja < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > zakwaszenie oceanów < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > erozja gleb < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > osuszanie gruntów < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > topnienie lodowców < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > degradacja wód < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > spalanie paliw kopalnych > wydech > zwiększona emisja gazów > wdech > palenie w piecu < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > palenie gumy < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > palenie laczków < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > palenie hajsów < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > palenie Jana < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > zwiększona emisja gazów < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > zwiększona emisja gazów < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > zwiększona emisja gazów < wydech < ___________________________1 punkt
-
On: Proszę, bardzo Cię proszę nie krzycz na mnie. Ona: Ależ w ogóle nic nie mówię. Nie odzywam się ani jednym słowem. Milczę. On: Dlaczego tak czynisz? Ona: A Ty jeszcze tego nie wiesz? Zbywam Ciebie milczeniem i domyśl się w końcu dlaczego. On: Dobrze, tylko proszę zdaj sobie sprawę, że Twoje milczenie na mnie krzyczy. Tak, Twoje milczenie ostentacyjnie podnosi głos. Twoje milczenie wrzeszczy jak mało kto i mało kiedy. A domyśleć się znów nie umiem. Ona: Ano właśnie – nie umiesz. W tym właśnie tkwi problem. Warszawa – Stegny, 18.11.2022r. Inspiracja: poeta Czarek Płatak (poezja.org).1 punkt
-
Dzień po dniu czasem czas jest jak guma do żucia płatek świeżości przeżywany przeżuwany rozciągany do granic traci smak pęka balonem zawiniesz resztki w sreberko wyrzucisz do śmieci zostawisz komiks z czterech obrazków złożony na pamiątkę Albertowi1 punkt
-
@Leto Jak stary piernik którym jestem, powiem jak zwykle "przegadane", może pomysł nie dociera do mnie ale wykonanie bardzo dobre, warsztat baaaardzo solidny1 punkt
-
1 punkt
-
@Wędrowiec.1984 dziękuję za słówko pod tekstem:) Poezja nie jest moim głównym stymulatorem w życiu, choć wiem, że niektórym pomaga, pobudza, uskrzydla:) Odrobina jej czasami - jak najbardziej. Ale nie za dużo - żeby nie popaść w melancholię :) Pozdrawiam!1 punkt
-
1 punkt
-
@Leszczym "Dlaczego tak czynisz?","zbywam Ciebie milczeniem" wybacz dialog rodem z serialu, bez urazy1 punkt
-
1 punkt
-
@Kapistrat Niewiadomski @Cor-et-anima Znałem świat bez poezji. Malo tego, całkiem dobrze się w nim czułem, niemniej jednak zawsze czegoś mi brakowało. Pierwsza iskra pojawiła się przy Sonetach krymskich w liceum ale wtedy jeszcze nie wiedziałem, że to będzie to.1 punkt
-
@goździk Tak troszkę niedoczytałaś chyba;-)) dzięki za głęboką analizę, szczerze powiem że to pisanie na nią nie zasługuje, taka myśl w miarę strawnej postaci zapisana;-)) pozdrawiam ciepło1 punkt
-
Rolek↔Dzięki:)↔Nie miałem na myśli, kogokolwiek personalnie, jeno spojrzenie ogólne na ludzką naturę. Swoją własną, także:)↔Pozdrawiam:)1 punkt
-
@Wielebor A ja nie jestem człowiekiem sukcesu, z której strony, by nie patrzeć. Zdecydowanie do tych słabszych się zaliczam.1 punkt
-
Nie do końca mnie zrozumiałeś. Szło mi o takie powiedzonko że "coś nie jest z gumy", co oznacza tyle, że nie można tego w nieskończoność rozciągać, nieważne z czego jest. Nawet jeśli jest z gumy i tak ma swój próg rozciągalności po którym następuje przerwanie struktury materiału i trwałe uszkodzenie, jak w przypadku balona. Doba ma tylko 24h i nie można w nią zmieścić wszystkich czynności jakie chcielibyśmy wykonać, bo może się to skończyć przeciążeniem organizmu, a w rezultacie chorobą np depresją. Wiele osób ma taki problem np pracoholicy.1 punkt
-
@Leszczym oczywiście, faceci są bardzo dobrzy w czymś:) Fajna muzyczka na dobry wieczór :)1 punkt
-
Jasne, że mogę sprawić ci kilka wrażeń, ale obawiam się jednego, a mianowicie iż przyziemny real sprowadzi nas na ziemię z odległej przecież planety Marsa lub Wenus. Zresztą chyba rzeczywiście wolę sprawiać niż sprawować lub sprowadzać, ale tę regułę muszę jeszcze przemyśleć. Wyrzekam się raz na zawsze ocen za dobre / złe sprawowanie, bo nie jest to bynajmniej kategoria, w której chciałbym rywalizować. Sprawdzam!! Warszawa – Stegny, 17.11.2022r.1 punkt
-
1 punkt
-
@koralinek Może nikt go nie pamięta, bo go po prostu nie ma. Wiersz dobry z ciekawymi rymami. Pozdrawiam1 punkt
-
Ano, żebyś mógł dzisiaj pisać „fajnie” po polsku, generacje Polaków musiały przelewać krew, czy pomyślałeś o tym? Oczywiście, że życie ludzkie jest najcenniejszym skarbem i nikt nie chce niepotrzebnie narażać swojej rodziny i bliskich na zgubę, lecz może nadejść chwila, kiedy właśnie w obronie własnych korzeni, wartości narodowych, tradycji, należy chwycić za oręż. Tak robili nasi dziadowie i chwała im za to.1 punkt
-
@Dared Czas nie jest z gumy. Trzeba dać mu odpocząć, bo inaczej może pęknąć z nadmiaru zadęcia w życie.1 punkt
-
Zimny poranek Piec zaprasza na gorącą herbatę Ciało zastanawia się Czy już uruchomić Codzienność1 punkt
-
1 punkt
-
Jutro wydaję się Tak daleko Bez ciebie I twojego dotyku Smak twoich ust Jest podobny Do boskiego narkotyku Który budzi mnie Z letargu koszmarnej nocy Nikt już nie wzywa pomocy Jest tylko tu i teraz Czas zatrzymany Okruchami wspomnień Wzywa mnie do ciebie I tylko my razem W obcym niebie Skuci łańcuchami Razem trwamy I nawet śnieg i mróz Zawsze przetrwamy1 punkt
-
Ona: Czyli mam rozumieć, że jesteś rozwodnikiem po czterdziestce, wyprowadziłeś się z domu, zapominasz o najbliższych, jesteś sceptyczny oraz zapatrzony w przeszłość i tak dalej? On: Tak, tak właśnie jest. Ona: Czyli jak rozumiem masz dużo za uszami, czyż nie? On: Nie, wcale nie. Ona: Jak to tak? Jak to możliwe? On: Nie wnikając w szczegóły mam raczej dużo za plecami. Ona: Słuchaj no jeszcze gorzej, bo nie ma jak Ciebie zmienić. Nie ma jak naprawić. Zabrałeś mi parę cennych godzin rozmowy :// Nie jestem wcale taka naiwna i wiem, że się nie zmienisz :// Finał - Ona i on nie poszli na randkę. Warszawa – Stegny, 10.11.2022r.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne