Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 17.10.2022 w Odpowiedzi

  1. Na Poczty a nie - na poczcie nie tu chodzi o ulicę gdzie dorastałam tamto podwórko było moje... nasze gromadki rozbrykanych źrebaków pamiętam zmierzchy nie chcące iść do łóżka i dłonie brązach bo na samym środku w garści trzymał ziemię olbrzym - orzech tulił gałęzie do ściany budynku dając cień w upalne dni ścieżynki między garażami były labiryntem do chowanego ... zupełnie jak dzisiaj... no i... dalej kiedy wiek... a jeszcze nie wiek kotwiczy w gardle kalendarze nie wiedzieć czemu zawieszają się... mkną na wstecznym biegu robiąc w głowie dłuższe przystanki szkoda że podwórka miast umierają albo już umarły... jak tamto pod dywanem tłucznia i asfaltu który strawił wszystkie owocowe drzewka czas rozgonił dekady plątaniną zegarów a rok za rokiem wciąż tak samo rzuca kasztanami w jesień kołysze złoceniami lub zniewala i uśmierca jak widać nie wszystko a ta ulica to było... na Poczty Gdańskiej a twoje podwórko ? październik, 2022
    6 punktów
  2. Lepiej mieć niż nie mieć nie we wszystkim racja bo pomiędzy nimi czai się frustracja. Dobrze mieć mamonę lecz dług niewskazany tym bardziej, że musi być jednak oddany. Zdrowie i kondycja powinno być zawsze urazy, choroby te są mniej ciekawsze. Sukcesywnie piąć się po szczeblach drabiny lecz gdy braknie szczebli mamy głupie miny. Miłość jest esencją naszej egzystencji zaś koszmarem bywa groźba impotencji. Dobrze jest, gdy wena z boku podpowiada bo kiedy jej zbraknie poeta wysiada.
    4 punkty
  3. Popsułam harfę dźwiękiem samotności Oddałam dzieci w objęcia nicości Czarnym przepasana wtedy szalem Wyszłam na dwór, w śniegu jaskrawości Ciosana wiatru szyderczym oddechem Krwią splamiłam zimową uciechę Tworu tańca niezasłużonego zabiłam wcielenie Teraz płacze rzewnie, z łona markotnieje Oddaje się tobie, powiadam życzenie Oddaje się tobie, mówię i pierzchnąć zaczynam Moje wyrzeczenie.
    3 punkty
  4. Piszący kurczowo pochwyci Ogólnik by nadać mu kształtu Uładzi, zaprzeda się chwili Przekłamie - w najgorszym wypadku Fotograf podkrada momenty Ziewnięcia, igiełki obcasów Sylwetki rozmyte jak szepty Nadmierność pod szatą lub nagość Tam refleks, igranie skojarzeń Dym z fajki układa się w halo Pstrykają ziarniste pejzaże Wstrzymuje nas w biegu nim zwiędną Rośliny i ciała, płat ziemski Próbując przedłużyć doczesność W najlepszym wypadku uwieczni
    3 punkty
  5. pada deszcz, a ja idę szarą ulicą przechodni już nawet mnie nie widzą lecz ja widzę: tęczy koniec ciekawe jak jest po tamtej stronie... ciekawe czy jest tam kolorowo jak w bajce czy na kolorów stopniach odprawiają tańce ciekawe czy są szczęśliwi i życiem się śmieją a w ich oczach odcienie przeróżne się mienią ciekawe, czy patrzą czasem w moją stronę i wierzą, że wcale tam nie jest tylko koniec.. czy myślą że ktoś tam żyje na drugim krańcu tęczy ciekawe czy ich wyblakłość też męczy... lecz tak samo jak tęcza, te myśli są złudzeniem bo wszyscy żyjemy pod jednym wielkim cieniem ciemnym, głębokim, wchłaniającym nas w siebie przez który, nie widać kolorów na niebie liczę, że nie zniknę wraz z tym marzeniem że przechodni przenikną mnie jeszcze spojrzeniem lecz razem z tęczą znikną te kolorowe miasta kolorowi ludzie.. i kolorowe kłamstwa
    2 punkty
  6. Oto dom stoi Żółtawe światło pada Widać dach blaszany Okno ciemne W nim jesienna zjawa... Oto krzew po lewo Co kwitnie fioletem Przed nim drzewo krzywe Pień ścięty Czerwone jesiennie... Oto dama z kosą Wystaje za bramą Wrota są spróchniałe Skrzętnie Wejść jej zabraniają...
    2 punkty
  7. Nie bój się żyć człowieku życie to nie tylko smutki i niepowodzenia To marzenia i nadzieje które ozdabiają noce i dni Nie bój się życia ani jego krętych dróg nie poddawaj się Nie marnuj jego chwil ciesz sie tym czym częstuje los Nie martw się jutrem nie przejmuj się byle czym uśmiechaj się
    2 punkty
  8. On: Paulina, chodź ze mną na kawę. Ona: Zaraz, zaraz, chwileczkę, z Tobą mam iść? Nie wyobrażasz sobie przypadkiem za dużo? Że jak to, że my razem? Że ty i ja w jednej kawiarni przy jednym stoliku? On: No tak. Ona: No nie wiem, nie wiem, są tutaj sprawy, które muszę przemyśleć. To niby nic a jednak jest coś. Daj mi rok zastanowienia. On: Moja droga, a mówiłem ci już, że jestem po metamorfozie? Ona: Ach, super, to zupełnie zmienia postać rzeczy. Trzeba było tak od razu. Hm, możemy iść nawet do opery, bo od teraz z tobą nie wstyd. Zresztą chodźmy czym prędzej! On do siebie: Fajne są te słowa klucze :) Warszawa – Stegny, 15.10.2022r.
    2 punkty
  9. jest dziewiąta rano-ok ja dopiero do życia się budzę jesteś jak ten kot albo pies ja bez ciebie ciągle się nudzę ty mi miauczysz lub szczekasz do ucha ja się czuję wtedy trochę lepiej rób to częściej a będzie-ok pierzchnie w pizdu ta moja nuda z tobą jakoś jest zawsze inaczej chociaż humor twój jest raczej cierpki jak to wino które popijasz na zadupiu w tej twojej Pomezji winoroślom ty nie wierz bo one zdradzą ciebie przy byle okazji podchmielony ujadałeś ponoć że jak zwykle to ja nie mam racji *fota z netu.
    2 punkty
  10. Nastał jesienny poranek. W całym domu panuje chłód, a za oknem, z drzew spadają czerwono-bordowe liście, które pozostaną na ziemi do wiosny. Wkrótce przykryje je biały puch i wszyscy o nich zapomną, niczym o ubiegłym roku. Zdarzenia, które teraz są ważne - zostaną tylko cieniem Twojego sumienia. Nie będzie się więc liczyć czy umrzesz teraz. Ludzie się nie interesują, chwili nie mają na poświęcenia. Każdy skończy jak jesienne liście zapomnienia. Najpierw kolorowym, barwnym człowiekiem jesteś, jednak po czasie będziesz dążyć do zagłady. Przykryje Cię nędza tego świata, a o Twoich problemach słuchać będzie Pani Radosna - Wiosna.
    2 punkty
  11. Ze śmiercią pod rękę, z demonem wypić wino. Jedna noc na cmentarzu, druga w piekle. Twoja ukochana do swoich kości Twoją głowę przytuli. Wierności przysięgać nie będziesz. Ślubu nie było, wesela też nie będzie. Ty z ukochaną w objęciach. Białą różę rzuć pod jej kościste nogi. I zatańczycie razem. Życzenia wam poślę, tylko czego życzyć.
    2 punkty
  12. Kto podąża za kotem, przez las, nad jezioro; Ostrożnie, kocim ruchem, wieczorową porą, Temu świerszcze zagrają koncert... Ryby biorą.
    2 punkty
  13. mieszkam w szczycie to dziwne miejsce pod ziemią choć bardzo wysoko mam swój kącik i nikłą przestrzeń na świat jednak brak okna by coś zobaczyć muszę wejść na szpic - po komfort w ziemię się zapaść może gdzie indziej jest lepiej niż tu lecz nie znam poziomych światów
    1 punkt
  14. Polityczki z własnej opcji, bajerują z partii chłopcy, ale godne jest atencji, uwieść taką z konkurencji.
    1 punkt
  15. Nasza córka nie mogła w to uwierzyć. — Co? Ślubu nie mieliście w Vegas? Żeby tylko to. Przywołałem w myśli dawno zapomnianą scenę: sala w urzędzie stanu cywilnego. Przywitała nas urzędniczka. Miała na sobie granatową marynarkę, na szyi srebrną szarfę ze zwisającym na piersiach orłem — tym chłopskim, bez korony. — Ma pan obrączki? Sięgnąłem do kieszeni, była pusta. Popatrzyłem na pannę młodą, ona na swoją matkę. Musiał to być omen, już drugi tego dnia. Pierwszy objawił się wczesnym rankiem: Panna młoda przymierzała ubranie, dokonywano ostatnich poprawek. Byłem zapięty na ostatni guzik, ale przedślubnej gorączki nie znosiłem najlepiej. Zaproponowałem przejażdżkę żaglówką po jeziorze. Do ceremonii zostało kilka godzin, na pewno wrócimy na czas. Za sterem usiadł mój najlepszy kumpel, Robert, grający teraz rolę świadka. Po bokach dwie śliczne dziewczyny: siostra panny młodej, będąca jednocześnie świadkową i jej koleżanka. Ochajtać się z trzema naraz, to dopiero byłaby noc poślubna! Poczuliśmy łagodne kołysanie fal; na niebie pojawiło się kilka niewinnych obłoczków. Robert rzucił na nie kątem oka, po czym obrał kurs na środek jeziora, gdzie erozja dna utworzyła wyspę. Można ją było opłynąć w ciągu godziny, ale zostawiliśmy łódź przy brzegu, usiedli wokół pośpiesznie rozpalonego ogniska. Zrobiło się całkiem przyjemnie; improwizowany biwak zachęcał do rozmów, lecz w najlepszym momencie nadciągnęły białoszare, mgliste chmury, zaczęło mżyć. Ogień przygasł, wilgotne gałęzie pokryły się gęstym dymem, dziewczyny uciekły pod drzewo. Deszcz padał coraz grubszymi kroplami, to podnieśliśmy mokre żagle i łapiąc słabe podmuchy wiatru, pożeglowaliśmy tam gdzie wciąż jaśniał skrawek błękitnego nieba. Patrzyłem na las po lewej burcie, Robert na ogródki działkowe po drugiej stronie, gdzie wypoczywali w cieniu odrapanych altan ogrodnicy. Na brzegu tkwiło nieruchomo wśród tataraku kilku wędkarzy. Wyglądali niczym żurawie przyrośnięte sztywno do drewnianych kładek. Stojący najbliżej nagle się ożywił i pogroził nam pięścią, żebyśmy nie płoszyli ryb. Nie zważając na jego groźby, żaglówka zawiozła nas do wąskiej, urwistej plaży, skąd roztaczał się widok na szczere pole, za nim samotne wzgórze, zaznaczone na wierzchołku budynkiem z czerwonej cegły, w którym okna zabito deskami. Do wejścia prowadziła długa kolejka. Stanęliśmy w dzikim rumianku na końcu ogonka, bo drugi bok ścieżki porastały pokrzywy. Pod stopami chrzęściło potłuczone szkło, zalatywało skądś gnojem, słychać było śmiechy i przekleństwa, ktoś dowcipkował z lokalnymi dziewuchami. Za czym ta kolejka? Nikt nie potrafił powiedzieć, ale właśnie dlatego warto stać. — Piwo! — poszło raptem hasło od drzwi, przekazywane z ust do ust, jak podczas zabawy w głuchy telefon. — Piwo elbląskie przywieźli — powtórzył zachrypnięty głos. Dobra jest, stoimy. Zanim zdążyliśmy dojść do lady, zerwał się silny wiatr. Uniosłem ku górze pośliniony palec: dmuchało od strony miasteczka. Wracaliśmy bajdewindem. — Lewy foka szot wybierz! — wołał do mnie Robert, wykonując zwrot przez sztag. Aluminiowy bom śmigał nam nad głowami. Nisko pochyleni, pruliśmy zygzakiem wzburzoną otchłań jeziora. Łódź łopotała żaglami, kładła się na bok; przyciskana coraz silniejszym szkwałem, nabierała wody. Przerażone dziewczyny wyglądały na darmo brzegu, który zniknął w strugach deszczu. — Co teraz? — spytał Robert. — Wola boska — odpowiedziałem spokojnie. Po każdym zwrocie Robert luzował przedni żagiel, odpadał od linii wiatru. Łódź brała ochota uwolnić się spod ludzkiej kontroli, potańcować z żywiołem, ale ze zmagań wychodziła zwycięsko za każdym razem ręka żeglarza. Łodzi nie pozostawało nic innego tylko stać posłusznie na kursie i oszczędzać nam gwałtownych przechyłów; ujarzmiona utrzymywała prędkość, niosła załogę po falach stabilnym ruchem. Złapałem za linę od grota i wychyliłem się za burtę, aż woda chlastała mnie po plecach. Niech łajba wywróci się do góry dnem! Obydwaj świetnie pływaliśmy, wyratujemy dziewczyny, położymy je na brzegu. Będą leżeć bez znaku życia, a my będziemy udawać, że udzielamy im pierwszej pomocy: usta w usta, potem masowanie piersi. Ślubu nie będzie, zostanę singlem. Prawdziwy żeglarz żegluje po to, aby nigdy nie osiąść na stałym lądzie. Jednak nasza omega była dzielnym jachtem i mknęła po jeziorze, niczym klacz po bezkresnym stepie. W oddali zamajaczyła wieża zamku krzyżackiego, niżej długie przęsło mostu, wytyczające kierunek do ujścia rzeczki, skąd zamachały ku nam maszty łódek na przystani. Zapłaciłem cieciowi za ekstra fatygę, żeby zwinął żagle i doprowadził łódź do porządku. Pobiegliśmy do domu. Panna młoda, zaniepokojona dłuższą nieobecnością, przywitała mnie z wyraźną ulgą. Przebrałem się i po chwili jechaliśmy na ślub. Siedziała blisko mnie, nie wypuszczając mojej ręki, a jej oczy wyrażały radość i spokój: odtąd nic nas już nie rozdzieli. Długo czekała na moment, żeby się ubrać w białą bluzkę i kwiecistą spódnicę, na nogi włożyć białe pończochy i białe szpilki. Personel salonu piękności dołożył wszelkich starań, żeby wyglądała jak na okładce magazynu mody, ale teraz wydawała mi się nienaturalna i obca. Nie mogłem uwierzyć, że już za chwilę ta kobieta zostanie moją żoną. Nie na miesiąc, choćby i rok, ale całe życie. Właśnie te ostatnie dwa słowa kołatały w mojej głowie, jakby to był wyrok śmierci. Czemu akurat ona? Tyle możliwych kombinacji, skąd mogłem mieć pewność, że to moja druga połówka? Gdybym szukał jej na wszystkich kontynentach: w wioskach Nepalu, na plażach w Rio de Janeiro, a ja ledwie wychyliłem nos poza równinę mazowiecką. Dryfowałem bezpiecznie w znajomych wodach; idealny wiatr nigdy się nie zrywał… Urzędniczka wciąż czekała. — W takim razie może przesuniemy uroczystość na późniejszy termin? — zasugerowałem nieśmiało. — Wykluczone — odezwała się tonem nie znoszącym sprzeciwu moja przyszła teściowa. Dała znak taksówkarzowi na ulicy. Zabrało mu pół godziny obrócić do rynku, tam i z powrotem. „Niech wraca szybko z obrączkami” — myślała lepsza połowa mnie, ale zaraz zagłuszył ją czyjś głos: „A żeby tak uderzył w taksówkę na przejeździe pociąg, obrączki wpadły do jeziora, skąd nikt ich nie wyłowi”. Wszyscy zebrani czekali cierpliwie. Taksówkarz podał obrączki matce, która miała zamiar wręczyć je urzędniczce. Było to niezgodne z procedurą, dlatego musiała oddać je mnie. Obróciłem pierścionki w palcach: ruskie złoto, wydarte zamarzniętej ziemi, pewnie przez nieszczęsnych zesłańców, żeby uczynić mnie równie nieszczęśliwym, ciekawe na jak długo? Usiedliśmy w czerwonych fotelach. Rodzice i babka panny młodej spoczęli na krzesłach za nami, w cieniu rachitycznej palemki, świadkowie i goście nieco z boku. Razem dziesięć osób. Urzędniczka coś mówiła, lecz słowa nie docierały do mnie. Patrzyłem na boazerię na ścianie, na rząd cynowych półmisków powieszonych tam nie wiadomo czemu. Brakowało tylko dwóch nagich mieczy. Wstaliśmy, żeby włożyć sobie obrączki na palce. Jakaś pani zagrała na miniaturowych organach. Nie było to preludium Bacha. Wyłamane żebro, z którego wystrugano niewiastę, wróciło na swoje miejsce. Staliśmy się mężem i żoną w jednym ciele.
    1 punkt
  16. i nie trzeba wyglądać przez okno enterem w hołmpejdż mapuję googlem yeah wślizgiem przez bakspejs zaciągam pasek http wbijam się w tajmslot piksel mi w inter fejs zlizuję mapę źrenic językiem yeah wczyt pod powiekę opuszek krztuszę [ping] <jeden siedem w milisekundę [ping] <jeden siedem w milisekundę [ping - taki FX] kabel podaje transfer przez router ad hoc na smartfon nad apką adblock treści niechcianych hasztag w reklamy za fri/pół darmo full kontakt z bazą s.piny klikbajty spam transfer danych skroyolo oltajm online na łączach ciekną obrazy w kwarcowych oknach krew jest czerwona chociaż nie mokra ej dobra weź ej no kurw@ oj tam
    1 punkt
  17. Na białej kartce, koślawy szkic, tylko. Ktoś narysował. Kiedy? Jak dla mnie, przed chwilką. A kto? Siedziałem, przy małej rączce z kredką. Rysowało. Lecz na błękitnej kartce dokończy całość. Dziwnie prawisz. Jakbyś śnił. Daj już spokój mi. Mam mętlik w głowie. Nic więcej nie wiem, nie powiem. Jestem tylko, przytulanką na grobie. ∞ Wersja 1 Na białej kartce, koślawy szkic został, tylko. Ktoś narysował. Kiedy? Jak dla mnie, przed chwilką. A kto? Widziałeś? Tak. Siedziałem obok, żwawej rączki z kredką. Rysowało, lecz już na wietrznej kartce dokończy całość. Dziwnie prawisz. Na wietrznej przez: er zet, czy przez czy? Daj spokój mi. Mam mętlik w głowie. Nie wiem, nie powiem. Jestem tylko, przytulanką na grobie.
    1 punkt
  18. Kwiecie lawendowy - Tak blisko, a tak w oddali. Murem oddzielony, Przez jednych wielbiony, lecz tylko, Kto po twej stronie barykady. Otchłań - Ściana. Tam, miłość do kwiatu zakazana. A może tylko zauroczenie? Które boli jak nożem zranienie. Jak człowiek spragniony na pustyni, Z wiadrem wody. Napić się nie może, Bo skażona. Tak Pan domu stoi na straży, I niepowołanych do kwiatu nie wpuszcza. Woń lawendy unosi się w chmury Wypełnia wszystkie duszy dziury. Łata je. I pokazuje nie co mieć człowiek może, A czego dostać by nigdy nie mógł. Jak wielkie zaszczyty mogą spotkać jednych, by kwiat w dłoniach trzymali, I jak wielkie nieszczęście tych, którzy chcą a dotknąć listka nie mogą. Życie nie jest proste i nigdy nie będzie, Coraz częściej ludzkość popada w obłędzie. A jeśli nie chcesz żyć jak ci każą - żyj po swojemu - z kwiatem, czy bez kwiatu. Bo każdy kwiat kiedyś zwiędnie a zostaniesz ty. We łzach, niewzruszeniu lub szczęściu.
    1 punkt
  19. Ona lubi maki ona lubi maki a ja ją piękne bukiety jej z tych kwiatów robiłem zawsze ze swym sercem je jej zanosiłem lubiłem patrzeć jak je podziwiała taka piękna się wtedy stawała oczy blaskiem się świeciły usta lekko rozchylone jakby tym pięknem były zdziwione ja szczęśliwy zadowolony pod niebiosa wyniesiony gdy wiosna się skończyła miła mnie także opuściła pewnie będzie jeszcze niejedna wiosna 10.22 andrew
    1 punkt
  20. Boże ochroń mnie od chciwości, wiem że żyje w doczesności, zależy mi na drugim człowieku, Boże nie jesteś dla mnie marionetką, moje ręce są wolne, działają pod wpływem Ducha Świętego i pod Jego natchnieniem pisze wiersze, wiersze których napisałam wiele wiedzą o tym moi Przyjaciele
    1 punkt
  21. Miłe końcowe słowa i... to... ... nie sądzę, żebyś myślał w tym momencie, czy oprzeć się delikatnie.. ważne, żeby w ogóle się podeprzeć... ;) Marcinie, najgorszy wers, dla mnie, trzeci od dołu, sorry.... jakbyś przeczył tytułowi. Serdecznie pozdrawiam.
    1 punkt
  22. Kwiaty wzrosły w słońcu. Z nich zrobiono aromat. W perfumie jest słońce !
    1 punkt
  23. @Dragaz te wspomnienia :) i jeszcze jarzębina :)
    1 punkt
  24. @tomass77 nie przemawia do mnie ten sposób pisania, ale rozumiem utwór i myśl w nim zawady na plus :)
    1 punkt
  25. .... a to kusiecielek.... :)) uciekam.. jutro sprawdzę.
    1 punkt
  26. @goździk Bardzo dziękuję za komentarz. Na wszystko musi przyjść czas, nawet na opowiadanie. Mam podobnie. Pozdrawiam T.
    1 punkt
  27. Bóg jest na ziemi szukamy Boga w niebie tam się zwracamy zwłaszcza jak się dzieje coś źle do NIEGO mamy pretensje patrząc na niebiosa a ON jest tutaj na ziemi we wszystkim co stworzył W NAS dał nam wolną wolę i to nie ON robi zło które nas otacza a kto je robi zastanówmy się Jezu ufam TOBIE 10.22 andrew Niedziela, dzień Pański Adam Mickiewicz Do nieba patrzysz w górę, a nie spojrzysz w siebie: Nie znajdzie Boga, kto go szuka tylko w niebie.
    1 punkt
  28. Zobaczyłem przyjaciela we mgle. Niezwyczajna aura rozproszy ją.
    1 punkt
  29. Wciąż leże i się zastanawiam czy ty też myślisz tak o mnie Czy tylko ja wciąż nie wiem co mi dolega Pewnie nie chcesz już mnie Czy kiedykolwiek chciałeś? Czy byłeś mi pisany Czy świat nasz miał być dla nas Na razie tego nie wiem lecz wciąż tu jestem w tym samym miejscu i kontynuuję swą myśl Chce wiedzieć a nie nadzieją wciąż żyć Piszę dla ciebie wiersze Ty tego nie wiesz Nie wiesz o mnie nic Czy chcesz wiedzieć i mój być ? Czy czesz żeby coś z tego wyszło Patrzyłeś tak pięknie Te twoje oczy chyba mam słabość Serce boli a glowa pisze wiersze Jak długo to potrwa nie wiem i wiedzieć nie chce
    1 punkt
  30. Wiersz porusza, choć jest naiwny w wymowie. 💜 Pisać warto — przynajmniej wnuki będą wiedzieć, czym się babcia zajmowała za młodu. 😊 Pozdrawiam. 👋
    1 punkt
  31. Iwona Janowi? 🙃 Palindromy, to nic nowego.
    1 punkt
  32. Nie mogę spać i szwendam się po orgu... Filmy to nuda, ale kiedyś parę obejrzałem, ten kilka razy Pozdrawiam 🙂
    1 punkt
  33. @ais Cześć, to, o czym piszesz, jest nie do zaakceptowania, podobnie jak wiele innych rzeczy... Prostytucja dziecięca, burdele dla dzieci, nędza, z której tak obrzydliwie korzystają bogaci. Dlatego zostałem komunistą... Powstań wyklęty ludu ziemi!! Pozdrawiam 😔
    1 punkt
  34. Piękny. Przemawia do mnie tak leksykalnie, jak i obrazowo :) Bardzo :) Pozdrawiam :))) Deo.
    1 punkt
  35. Prawda :) @kwintesencja @Giorgio Alani Dzięki :)
    1 punkt
  36. @Kapistrat Niewiadomski Ta by... Spotkam Iwonę zapytam; i ma typ Azę? Nowi, ma kto psy? Bat...
    1 punkt
  37. @Dekaos Dondi Świat wykreowany w Twoim wierszu mnie jakoś tak ujął za serce, pozdrawiam serdecznie!
    1 punkt
  38. Odespałem, bo żem musiał wstałem drinki żem wysiusiał reszta to już bez potrzeby w międzyczasie cztery chleby zjadłem także chleb po dziadku - czy wystarczy do obiadku? Czekam, czekam niecierpliwie na golonkę w jasnym piwie. Pozdrawiam
    1 punkt
  39. Tak, taki nasz żywot, że jesteśmy zdani na łaskę lub niełaskę sąsiadów. I tak, jak tu podane, chętnie by się ich nazwało SK... Skrajni egoiści, myślą tylko o sobie a nie o tym, że przeszkadzają ludziom za ścianą czy nawet w odległości hałasem, szczekaniem psów, smrodem itp. A potrafią to wszystko także w środku nocy, tak, aby za wszelką cenę wkurzyć innych .
    1 punkt
  40. Pozazdrościć takiego sąsiada! Kiedy to przeczyta, na pewno się ucieszy. Fajny wiersz okolicznościowy. 👍
    1 punkt
  41. :))) Kolejna część Kwiatuszek! Bardzo mi się podoba wiersz i współpraca :)
    1 punkt
  42. Jajka są pyszne i zdrowe. Ja jem. Tak!!! Dlatego jest kosmyk włosów. Ta historia wstrząsnęła światem i trudno przejść obojętnie. Mam nadzieję, że dziewczyny zrobią rewolucję i wywalczą odrobinę wolności. Dziękuję za odwiedziny. Pozdrawiam serdecznie! Goździku, a mają coś do powiedzenia? Oczywiście, że mają. Ale sprawdź regiony, gdzie słowo kobiety jest traktowane na równi z męskim. Wystarczy zerknąć w polskie zakamarki. Narzucanie wzorców następnym pokoleniom jest bezradnością i zacofaniem, dlatego ważna jest edukacja. Ale w "tych krajach" dziewczynek się nie edukuje. Pozdrawiam serdecznie!
    1 punkt
  43. @goździk akurat do końca przemyślane i ogarnięte, ale Ty możesz oczywiście mieć na ten temat swoje zdanie. Pozdrawiam! :D
    1 punkt
  44. @A-typowa-b tak to jest z tymi tęsknotami. Dziękuję i pozdrawiam :) @goździk bardzo ciekawy komentarz, nie powiem :D Pewnie i tak się zdarza... Dziękuję i pozdrawiam :)
    1 punkt
  45. CO MI KTO MA, TO MA; ZAMOTA MOTKI MOC.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...