🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄
Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 02.05.2021 w Odpowiedzi
-
Grał w leśnym borze, słowik na fletni basowej, chyba marzył, oj marzył, o harfie strunowej. Wszyscy są zadziwieni - zadzierają głowy, stał się, oj stał, wielki cud, prymat sobie zdobył. Dorównać mu chciał, oj chciał, puzonem skowronek, nastroszył, oj nastroszył, pstrokaty ogonek. I zadął ponad siły w instrument złotawy, wsłuchuje się z przejęciem w muzyczne oktawy. Cóż na to, nasz wróbelek... fujarkę rychtuje, ćwierkał będzie, oj ćwierkał, w dziureczki napluje. Słucha słowik - skowronek, kto tak cudnie nam gra, Oba ptaszki, oj ptaszki, odfrunęli... raz, dwa. Do tercetu go wzięli, mają ptasi chórek, pobiją, oj pobiją, swym śpiewem Kiepurę. A ja stąpam, oj stąpam w koncertowym lesie, z pięknem ptasiej melodii, ćwiru - ćwir... odlecę. "Słowa są jak ptaki, łatwo się płoszą." - Wiesław Lewoc.6 punktów
-
jest dobre gdy więdną kwiaty zła a trujący owoc nie rodzi nawet w czeluściach lecz kiedy zapominam Ciebie błądzę po obcych miejscach i cierpię oddalam się oddalam od Wiecznej Pamiątki5 punktów
-
jak nie wiesz o czym pisać tak jak ja to nie pisz napisz o tym czego nie wiesz albo czego najbardziej się boisz czekałam na kwiaty gruszy nie zakwitła w tym roku bo to zła kobieta była w każdym razie nic nie jest tym co nam się wydaje 2105014 punkty
-
Od dziś już będę zawsze samotna - otoczona dobrymi ludźmi, serdecznym słowem. Nie chcę nic więcej, wszystko już miałam - dziękuję Ci, Boże, za dzieci. Niechaj to będzie moją pokutą: Za głupot całe potoki Za łzy wylane z własnej potrzeby Za samodzielnie wydane wyroki Za czyny, których nie przewidziałam Za skutki, przyczyny, efekty Od dzisiaj chcę być już zawsze samotna W gronie i tłumie was - uśmiechniętych. 30.04.2021 r.4 punkty
-
codziennie rodzimy się i umieramy by ratować świat w miałkich dyskusjach Ziemia nadal będzie się kręcić lepiej milczeć patrząc wschody i zachody słońca w nich prosty przekaz otwórz się i kochaj niech promień światła dotknie serca4 punkty
-
zastąpić siebie ciałem spożywając resztki codzienności chłonąc obrazy niczym czytnik pamięci a potem wyrzucać na bruk zdarzeń wszystkie głosy płynące z wewnątrz i nawet tama nie uchroni czasu co wije się myślą w księgach zamierzeń oddać komuś los to jak pozbyć się marzeń na stos z nim na stos niech umrze w sercach gwiazd i narodzi się w Tobie 20520214 punkty
-
Ludzie wściekłe psy Ujadanie meczy Ja chce być z tobą W ciszy Zatrzymałeś mnie Otworzyłam serce oczy umysł Oni nie potrafią Boją się Widzę chaos Nie mój Ich smutnego życia Widzę małe piękne rzeczy Oni ślepi Kwiaty objęcia Ich słowa puste Odpychają mnie Słucham cierpię3 punkty
-
3 punkty
-
Torebka leków i żaden na duszę Pukam do siebie, choć wiem, że nie muszę Kłódka bez kodu Zardzewiałość. Ludzkie kawałki to jedna całość Choć uwielbiają: ''jesteśmy inni'' Może i są - choć nie tak, jak powinni Instynkt i podłość, walka o ciało "Całość wszechświata" - to ... pozostałość Nikt się nie modli w nocnych tunelach, nikt w nic nie wierzy Czucie? ... w piszczelach Miłość? Miesięczny bilet. Zawsze pędzi i zawsze bez pożegnania Najbardziej stałe uczucie, a podróżuje co chwilę - przeważnie pobita, wygnana Samotność, ta chociaż zapewnia: ''żadnej samotności!'' Siedzę ze sobą przy stole, ta pyta: "będziemy miały dziś gości?" "Obiecaj mi że wrócisz" - proszę siebie z rana Po ciężkiej nocy spędzonej - na porodówce marzeń: śniło mi się, że zradzam ... woalki i ołtarze Na nocnym stoliku bajki - dni kilku i jednej nocy Są szpilki! - sama upinam. Nikogo do pomocy Cyranki i sowy i dżin - pływają w pasteli stawie Zamawiam kielich goryczy - siedząc przy pustej ... Warszawie Powiaty wyobraźni i wszystkie gorzkie Szanghaje - to mój kawałek nieba Z pękatej torebki leków coś chyba jednak wystaje Zaraz, może to dusza... Nie mam jej - ale ... czeka: "Łap welon! I woalkę! Ostatnie metro!" ... ucieka3 punkty
-
2 punkty
-
Tym razem wiersz nawiązuje do wierzeń Wikingów. Wodną drogą podąży. Fal srebrzystych szlakiem, dusza dotrze do krainy zmarłych. Łódź jest już gotowa o morski konungu. Ciała towarzyszy i stos na korabiu czekają. Słup dymu, coraz bardziej nikły, wyznaczy szlak wędrówki ku Walhalli.2 punkty
-
Boję się swego szaleństwa którego nie śmiem nazwać chorobą obawiam się, że mi przeszkodzi wypełnić sens, który ja tylko znam Po prostu nie chcę czuć się bez wartości naprawdę miło będzie tego uniknąć wiem jednak, że nie jestem faworytem w tej walce a opatrzność nie refunduje najwyraźniej pomocy Czy wiesz, jak to jest czuć się pustym a jednocześnie być pełnym obawy i niepewności? Czy wiesz, jak to jest chcieć dobra dla wszystkich zarazem zaś lękać się, że zrobisz komuś krzywdę?2 punkty
-
wyszłaś z morza w porcelanowym porcie na tle strzelistej bazylii spały lawendowe koty tamburyny witały wędrowców spragnieni sączyli nagość słońce odmieniało uśmiech przez przypadki w oknach krystaliczne fale zmywały niebiański błękit w spakowanej walizce kolejna podróż i białe łódeczki z papieru2 punkty
-
Stać się BYTEMPrzemierzać czarną otchłań KOSMOSUPod postacią czystej energiiZ prędkością światłaZ sercem wypełnionym płynną czerniąTak nieprzeniknioną jak ta wokółMijać gwiazdy i sprawiaćBy przeze mnie płakałyOdnajdywać zamieszkałe światyI uwalniać je od ciężaru istnieniaMentalnego i materialnegoZamieszkujących je żywych istotTrwać tak i wypełniaćSwoje i ich przeznaczenieA gdy wszystko się już dokonaZasnąćUtulonym przez ciszęCzarnej otchłaniKOSMOSU2 punkty
-
każdego dnia się obawiam że o mnie zapomnisz spojrzysz gdzieś obok jakby wszystko było obojętne każdego ranka nasłuchuję czy moje imię nadal jest na Twoich ustach co jeśli kiedyś zamilkniesz? każdej nocy powtarzam jak mantrę że przecież będzie dobrze napisałam pamiętnik w razie wypadku zdarzeń o każdej porze obawiam się czasami nawet samej siebie co jeśli most mnie nie utrzyma? to co było fale sobie przywłaszczą w każdym wierszu jesteś nawet gdy to drobiazgowa anafora lub jedynie wydźwięk jeszcze piszącego pióra Klaudia Gasztold2 punkty
-
. ONA Biel z czerwienią. Jednia. Przez wieki i po wieki. Dla Narodu "Opończa ode dżdża". Swojska, bo polska. Otula nas w cierpieniu. Budzi radość i dumę. Nie wolno rozmieniać Jej na drobne gesty. Jednoczmy się pod nią i dla Niej .. . .2 punkty
-
Bóg zna się na zdrowiu. Kiedy boli, jesteś syty… Podczas codziennej rozmowy nie pal papierosa. Najlepiej rzuć !2 punkty
-
@siachna To jest Siachna właśnie życie, co za rogiem - nie widzicie. Czasem miłość, może zdrada, pisać dalej... nie wypada!? Wszystkiego dobrego w zacną niedzielę.2 punkty
-
2 punkty
-
pod pałacem nadgryzam dzień pierwszy kęs o smaku deszczu przykryty chmurą ociemniałym spojrzeniem miasta marzenia gdzieś na kolejnej stronie we wstępie kilka uwag o życiu i raju zakochanym w Bogu zero pragnień zero cukru dbam o każdą pulsującą chwilę odmawiam piwa o smaku dzielnicy i nowennę pompejańską z zagubionym tylko pozostały rowery mknące ku zielonym światłom powiewają majowe flagi cień kwiatu przebija się przez kamień2 punkty
-
wyszliśmy z raju życia w symbiozie Ja Czlowiek orzekłem siebie najwyższym przy wyzysku najbliższych rewolucja przemysłu zawłaszczając powietrze wodę ziemię Ja Człowiek Jestem Największym Wynaturzeniem1 punkt
-
Jak może kobieta wyhaczyć faceta? Sprawdzona przynęta, bluzeczka rozpięta, króciutka spódniczka najlepsza zaliczka i widok uroczy dla spragnionych oczu1 punkt
-
graphics CC0 rozcieńczone życie smuci użyteczne jak oranżada po treningu przekwitła w wysiłku bezsilności na spinningowym rowerku i żelowym krzesełku pochylona w triatlonowej pozycji z pupą stalową pokrytą sproszkowanym lakierem gdy słońce zachodzi szczuplejsze w pasie mniej owalne marzenie drenuje w społecznym parseku kalorii dystansem pulsem zbliżona do granicy poznanego wszechświata na kwasie mlekowym odkarmiona ciszą uszczelnia wzory w czworogłowych mięśniach ud na haju kaskady reakcji chemicznej dryfuje z nurtem neuroplastycznego orgazmu w drastycznej potrzebie ukształtowania sylwetki konsumuje ten wysiłek a jednak… aksonem neuronu na innej komórce w szczelinie synaptycznej zagłodzonej anoreksją dryfuje jej neuroprzekaźnik może wystarczy tego teatrum? w strzale adrenaliny w kurkuminie i kadzidełkach suplementuje kontrowersyjne przyjemności na paradyzie innych mięśni modem rozdziela praktyczne nasienie w żyłach łoskotu którym łomocze jej serce a zegar biologiczny z liśćmi akantu wytycza czas ostatecznego odprężenia —1 punkt
-
Ziszcza moje marzenia ona, w dni i noce. Niewidzialna, zewsząd wypatruje wrażenia; bytem puka do mieszkającego człowieka - 'nie mieć' wygra z nadrzędnymi rolami życia W tym teatrze jest jedna scena, bez kurtyny, nawet nie! Pokrzyczysz sobie do gwiazdek w operze. Mówi: kawałki światła ci pożyczę Niech! Zasili wnętrze. Żyj długo i szczęśliwie. I śmiejesz się ze mną dostrajając zmysły, na podwieszanym niebie patrzysz na mnie. Ta zielona! Wszechobecna prądem pokopie; gdy budzi cztery kółka i ciebie - tylko jazda Drogą się nie kończy! Autostrady wyczuwam Tak jak śmierć. Znam cię - byłem dzieckiem. Wówczas zrozumiałem, że dla niej, jestem tu. I bonus dla wszystkich. Stało się-:)) Zdjęcia przesyłam, z załączonymi, dwoma wierszami. W sumie macie, 3 in one -:))1 punkt
-
w przepaści się gromadzą uczucia niekompletne przebite opony ruchome piaski górki trudne jakieś nadzieje wysokie groźne fale i słowa nagłe nieostrożne siedzą tam razem z robakami grają w karty przeklinają poddali się nie próbując badać kolejnych warstw szukać mądrych rozwiązań haczyków sznurka chęci mówią że byli tacy którzy znaleźli siłę jakąś potężną i wymknęli się stamtąd to musi być prawda inaczej zapchałaby się na płasko przestrzeń do zgromadzeń1 punkt
-
Boże mój Boże jestem nikim nic nie znaczę z Tobą mogę wszystko Twój syn człowieczy wywraca stolik do gry każdego dnia z mozołem zbieram z podłogi karty Boże prowadź posadziłem w życiu tak wiele drzew dobre czy złe wydadzą owoce? na jaką glebę padną nasiona? na czym zbuduję dom? Boże daj mi siły by bez lęku patrzeć w oczy wrogom moim nie brać od nich a dawać im tak by uznawali za swoje i wzrastali a ja wraz z nimi Boże daj mi cierpliwość bym mógł znosić trudy z uśmiechem na twarzy i szczerze dziękować za łaskę którą tak szczodrze mnie obdzielasz jesteś moim punktem odniesienia bytem który mnie ostatecznie powabi1 punkt
-
Huk. A to pewne, że w dole Chmarę wzniesionych lornetek Zaślepił jaśniejszy nad słońce ogień, Jak to też, że od drgania gruntu Utonęło w jego blasku wszystkie Poderwane z gałęzi naraz ptactwo. To nieważne. ... Bo my, gdzieś w górze, dotykamy Już słońca, a tak, jakby wabieni jego Chylącym się, załamanym W poczerwieniałych chmurach promieniem..., Był zachód. ... Potem błękit, nieco wyżej granat, Minęliśmy foliową torebkę. A gdy strzałki kontrolek stały się Wyraźnie seledynowe, patrzysz... Noc... Myślisz, wszyscy poszli spać. I to nieważne. Lecisz..., bez snu, jakby w wiecznej nocy, Do majaczących gwiazd w dali, Obietnicy jutrzejszego światła.1 punkt
-
1 punkt
-
@[email protected] wiem Grzesiu, towarzyszy mi od bardzo dawna, dla mnie nie ma złej pogody, a zimno porządkuje myśli ?. Dobrej nocy ?.1 punkt
-
Dzięki za uwagi. Faktycznie... te czyny niespecjalnie brzmią, usunęłam. Natomiast ta powtórka 'oddalam'...chcialam zaakcentować ciągłość i natężenie..poza tym wersy takie równe ;) ale może jeszcze przemyślę. Również pozdrawiam Tak też można to odczytać. Zresztą, osoba bardzo kochająca, dobra dla nas - na pewno ma też cechy boskie :) Dzięki i również zdrówka Fajnie to, poetycko określiłaś- brama do wolności lub labirynt bez wyjścia... A samoobserwacja siebie w różnych relacjach - czy wzrastamy, czy toniemy - powinna nam wejść w krew :) Ja również dziękuję :) @Jo Shakti @Marcin Krzysica Dzięki! :)1 punkt
-
1 punkt
-
@[email protected] poprawiłam tą literę. Nie chcę rozgniewać tego miejsca, bo jest magiczne, to podwodne i wyspiarskie góry. Dziękuję za wszystko ?.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Udane i prawdziwe. Trzeba iść pod prąd, aż ten nie zawróci. Wielu jest ludzi, którzy już tak żyją. Na rządy bym za bardzo nie liczył.1 punkt
-
UCZUCIA Tekst: R.Loba Miłość po co nam miłość Po niej zostaje tylko pustka i żal Zazdrość po co nam zazdrość Tylko nas zżera jak rdza stal Ref. Uczucia jak sępy krążą nad nami By nas dopaść pochwycić szponami Zniewolić , pozbawić umysł jasności Potem rzucić ,zostawić bez żadnej litości Szczęście trwa tylko chwilę Euforia ,ekstaza i nagle strach Że wszystko runie jak potok spłynie Zostaniesz nagi ,bosy we łzach Złość spada nagle Wybucha jak wulkan ,duszę rozsadza Nienawiść ta pociąga za cyngle Ludzi w bestie przeradza1 punkt
-
Życie traci sens wtedy, gdy już nawet Bóg odmawia nam posłuszeństwa. Życie przestaje być podróżą, gdy sam archanioł odmawia okazania biletu do kontroli. Płacimy manadat za życie, kiedy sama miłość daje się we znaki i zatrzymuje się ... na rondzie. Kombajny nieba ... Budzi cię prosta świadomość, że ktoś się śmieje. A ktoś inny - jeszcze się nie narodził. Ty - nie masz do kogo wysłać listu, a pamiętniki - po kilkudziesięciu latach wciąż jeszcze pachną świeżutką ryzą: wyszły spod prasy, którą zbojkotował zecer. Wolność jest cudownym potrzaskiem, z którego nie chcemy się wydostać, krętym labiryntem, do którego starannie dobudowujemy ściany ... Bardzo chciałabym zobaczyć zachód słońca z ... kawałkiem zimy w kąciku ust Wtulę się wtedy w świat, wysączę palący dżin, pomacham chmurom na do widzenia i rozpocznę żniwa ... Poznajesz mnie ... ?1 punkt
-
masz rację, nie ma to jak pisanie wierszy:) ja akurat chodzę na bardzo dobre uczelnie, najlepsze jakie mogły mi się trafić. mam to szczęście:) czeka mnie jeszcze dużo nauki, z pracą, którą mam dam radę.1 punkt
-
@Wolnostylowy165 Taki cmentarz mamy od narodzin, póki nam drogi nikt nie zagrodzi. Pozdrawiam, teraz jest może bardziej przygnębiający.1 punkt
-
Jestem z Gosławą, przestań płakać i do przodu, bo samotni faceci dookoła:). Wiosna. Pozdrawiam1 punkt
-
nie odstawiamy niczego, jesteśmy święci, tylko czasem jakieś wybryki się nam wymykają. robić, a mówić, to dwie różne rzeczy :( egzamin poprawkowy, podchodziłam drugi raz, żeby zdać, trzeba naprawdę dobrze napisać, powyżej 50 %, a ja oscyluję wokół tego. cieżko mi przeskoczyć, nie mam aż takiej wiedzy. nawet, gdy się uczę to jest za mało. tak samo z pisaniem poezji, jestem zawsze w połowie drogi. nie mam takie szczęścia jak Ty w życiu. jest mi zawsze miło z Tobą pisać, masz tyle do powiedzenia, zawsze inaczej zrozumiesz mnie, to jest celowe czy tak jest naprawdę?1 punkt
-
Raz pewien król miał siedem cór a syna ni jednego cóż robić mam już nie wiem sam potomka nie mam swego To prosta rzecz wystarczy chcieć i zięciów usynowić masz piękny dwór i siedem cór wnuków ci będą rodzić Posłuchał król co rzekł mu dwór wesela wnet wyprawił a każda z cór miała swój dwór król wnuków nieraz bawił Tak to już jest gdy bardzo chcesz to dopniesz w końcu swego wystarczy chcieć i szczęście mieć by radość była z tego1 punkt
-
@Nata_Kruk Dzięki:). Nie lubię pisać wierszy śmiertelnie poważnych, a może po prostu nie nadaję się do takiego pisania, nie umiem. Cieszę się, że zauważyłaś te elementy humoru. Pozdrawiam:)> @GrumpyElf Masz rację. Pozdrawiam:).1 punkt
-
Nigdy nie poznałem jej imienia. Nie wiem dlaczego po prostu nie spytałem. Może dlatego, by nie spłoszyć tych jej opowieści, które toczyła każdego dnia, gdy tylko słońce zaczynało chować się za dachami, na końcu miasta, tam gdzie do późnych wieczornych godzin handlowano czym się tylko dało. Siadała wówczas przed swoim domem, na starym, odrapanym krześle i czekała, aż wieczór zawiśnie nad ulicą. I tak dzień po dniu, od wczesnej wiosny po późną jesień a ja spieszyłem z drugiego końca miasta, by przykucnąć obok i słuchać jej słów jak urzeczony. Wydawało się wówczas, że świat przystanął na ten czas, choć auta sunęły czarną drogą, przez uchylone okno po drugiej stronie ulicy słychać było radio grające skoczną muzykę, do portu wpływały rybackie kutry z pełnymi ładowniami a zmęczeni rybacy ożywali, gdy tylko ich stopy dotknęły lądu. Staruszka wyglądała jak królowa cyganów. Twarz miała ogorzałą od wiatru, spękaną od zmarszczek ale czarne oczka pełne były tajemnych blasków a kiedy spojrzała na człowieka, to miało się wrażenie, jakby ktoś gorącym żelazem wypalał mózg, trzewia a nawet stopy. Może dlatego większość ludzi jej się bała i kiedy tylko zasiadała ze swoim starym, trzeszczącym krzesłem, w którego rogoży – tak nam się czasem wydawało, łowiła gwiazdy, w pośpiechu przechodzili na drugą stronę. Pierścionki z kolorowych kamyków lśniły na jej palcach. Gruby, czarny mimo wieku warkocz, spływał niczym wodospad z jej ramienia. Z wnętrza domu przez uchylone okno, czuć było zapach przeróżnych ziół, mających przynieść ulgę w cierpieniu. Przeróżne maści które sama robiła niosły ulgę poparzonym, obolałym a nawet ukąszonym przez jadowite żmije, których niestety w Alkamon nie brakowało. - Babko Jazmin – odezwała się stara Hortensia, dalsza sąsiadka, która czasem przychodziła, by zapytać staruszkę o coś, co w danej chwili zaprzątało jej głowę – Śniło mi się, że ten nowy listonosz przyniósł mi list. Wszyscy mówili o niej Jazmin, bo tak mówił do niej mąż ale ona twierdziła, że to nie jest jej prawdziwe imię. - Jaka była wówczas pogoda w twoim śnie? - Zapukał do drzwi a ja wyszłam przed próg, chociaż zawsze wpuszczam go do środka. Wydaje mi się, że był piękny dzień ale gdzieś z daleka słychać było jakby grzmot. - Nie czekaj na list, prędzej od niego dotrze do ciebie wiadomość od kogoś, kto wróci z dalekiej podróży. - Ale co to będzie za wiadomość? Dobra czy zła? - Czekaj cierpliwie, już niedługo ten podróżny zawita do naszego miasteczka. Nieco rozczarowana Hortensja machnęła ręką, odwróciła się i odeszła. Któregoś pięknego, niedzielnego popołudnie, kiedy to nasz maleńki świat pogrążył się w sjeście, w półsnach, w których to wszyscy starcy stawali się dziećmi a dzieci śniły o dorosłości, przechodziłem obok domu babki Jazmin, kiedy usłyszałem jej głos: - Kim! Kim! Przystanąłem zdziwiony i spojrzałem w kierunku skąd dobiegał głos. Stała w oknie i machała na mnie abym podszedł a kiedy to zrobiłem, powiedziała: - Wejdź do domu, brama jest otwarta. Tak oto znalazłem się w jej królestwie. Ciemny, pstrokaty dom, pełen starych, kulawych mebli, kilku ściennych zegarów, pokazujących różne godziny, wyblakłych dywanów, no i tej kuchni o której tyle w mieście się mówiło. Pod powałą wisiały zioła na sznurze, przeciągniętym od jednego do drugiego końca pomieszczenia. - Usiądź chłopcze – wskazała na krzesło przy okrągłym stole w pokoju, który kiedyś był chyba jadalnią. Sama usiadła na przeciw, położyła ręce na stole i zaczęła dłońmi wygładzać koronkowe serwetki. Ojciec kiedyś opowiadał, jeszcze w dawniejszych czasach, kiedy to lubił wieczorem po kolacji z nami porozmawiać, że tak naprawdę to niewiele wiadomo o rodzinie babki Jazmin. Przybyła do Alkamon wraz z mężem, człowiekiem niespokojnym jak wiatr, który podobno, gdzieś tam daleko stąd, znalazł nieco złota i za tą resztkę której nie zdążył przehulać z kompanami Jazmin kupiła ten dom. - Kiedyś był tak piękny, że wielu im go zazdrościło. Z tyłu był piękny ogród, z głęboką studnią do której wpadały liście drzew, lecz nie promienie słońca. Stary ogrodnik przychodził by dbać o kwiaty, którymi lubiła się otaczać pani domu. Przycinał róże, plewił grządki z warzywami, jesienią grabił liście. Młodym niedługo po osiedleniu urodził się synek, piękny niczym promyk słońca, oczko w głowie rodziców. Jako kilkuletnie dziecko biegał po ospałych ulicach Alkamon, wodził prym wśród dzieciarni i z niezwykłą łatwością zawierał nowe znajomości. Mały Lucas zaprzyjaźnił się z ogrodnikiem. Zwierzał mu się ze swych dziecięcych marzeń i tajemnic a stary Benjamin opowiadał mu bajki, które często sam wymyślał. Do dziś nie wiadomo, co się wydarzyło tamtej nocy. Ciało męża Jazmin, Carlosa, znaleziono w przydrożnym rowie. Mówiono, że wdał się w bójkę z nieznanymi ludźmi w oberży Pod Bykiem. Tej samej nocy, kiedy ludzie przyszli powiadomić nieszczęsną żonę, ta ubrała się w pośpiechu, zarzuciła ciemnofioletową chustę na głowę i wybiegła z domu, pozostawiając śpiące dziecko. Kiedy wrócili z ciałem Carlosa, niesionym na ramionach mężczyzn, złożyli go w patio, by obmyć i ubrać, Jazmin zauważyła zniknięcie syna. W jedną noc jej życie przestał mieć jakikolwiek sens. Wiatr poruszył okiennicami, zaszeleścił firanką i ustał. Po chwili, choć na to nic nie zapowiadało, spadły pierwsze ciężkie krople deszczu. - Zawołałam cię tu po to, by poprosić cię o przysługę – wciąż poprawiała koronkowe serwetki, wygładzając je jakby jej dłonie były żelazkiem. - Może napijesz się herbaty? Mam też pyszne konfitury z malin i mięty. - Wody bym poprosił, jeśli można. Po chwili staruszka postawiła przede mną metalowy kubek z zimną wodą i pyszne, słodkie konfitury z ożywczą miętą, które, muszę przyznać, zjadłem chyba nieco za szybko, tak były dobre. Jazmin również jadła konfitury. Powoli nabierała je na łyżeczkę a następnie, kiedy czerwony przysmak zniknął w jej ustach, wydawało mi się, jakbym patrzył na małą dziewczynkę, której wielką radość sprawia jedzenie tego smakołyku. - Jesteś uczciwym i pracowitym chłopcem i każdy w mieście może to potwierdzić – zaczęła rozmowę a ja próbowałem nie patrzeć w te jej niesamowite oczy – Jestem już stara, samotna i zapewne wkrótce przeniosę się do tego lepszego świata. Obserwuję cię już długo i wiem, że dobrze wybrałam. Nikomu w mieście chyba przez myśl nie przeszło, że babka Jazmin mogłaby umrzeć. Wrosła w to miasteczka i było tak, jakby tu przyszła na świat i tak też ją traktowali mieszkańcy. Znali ją na bazarze i dobrze wiedzieli, że żadna przekupka jej nie przekrzyczy i że zawsze jest tak, jak ona tego chce i żadne targowanie nic nie zmieni. Znali ją rybacy od których kupowała świeże ryby, by suszyć je potem na słońcu, aż zaczynały błyszczeć i mienić się srebrzyście. Znał i cenił ją nawet burmistrz, któremu kiedyś ratowała chore dziecko, z powodzeniem oczywiście, za co był jej bardzo wdzięczna i kłaniał się, uchylając lekko kapelusz, ilekroć spotkał ją na ulicy. - Mówi się, że tacy ludzie jak ty mają skrzydła. Właściwie to powinno się to mówić o ludziach którzy kończą już swoje życie a nie dopiero zaczynają, ale ja znam się na ludziach, dlatego postanowiłam powierzyć ci moją tajemnicę. Moje dni są już policzone. Niedługo nad naszym miastem zawieje wiatr z północy i przyniesie wiele zła, ale pamiętaj, zło nigdy nie przychodzi nie proszone. Ktoś je tu zaprosi, ktoś kogo ty już poznałeś. Miasto zaczęło budzić się do życia. Stukały otwierane okiennice, przez uchylone okno dobiegały ożywione głosy i choć po deszczu nie pozostało ani śladu, to w powietrzu czuć jeszcze było jego zapach. ××× Tej nocy długo nie mogłem zasnąć. Rozmyślałem o słowach babki Jazmin i dopiero kiedy słońce zaczęło wstawać nad morzem, sen otulił moją głowę. Obudziły mnie krzyki dobiegające z ulicy i dźwięku dzwonu bijącego w niezwykły sposób, gwałtownie i nieprzerwanie, przez długi, długi czas. Do pokoju wpadł ojciec i zawołał, że pali się dom babki Jazmin ale do mnie to nie docierało, mój mózg był jeszcze zanurzony we śnie i dopiero kiedy ojciec mną potrząsnął, zorientowałem się, że stało się coś bardzo złego. Kiedy wybiegliśmy z domu, ciepły północny wiatr owionął nam twarze i od razu przypomniałem sobie słowa staruszki o północnym wietrze i o kimś kto zaprosi zło do naszego miasta. - To ten mężczyzna który pojawił się u nas w sklepie, zaraz po tym jak zjawił się cyrk. Matka od razu powiedziała, że za tym człowiekiem idzie zło – myślał, biegnąc obok ojca z bijącym sercem. Widać już było płonący dom staruszki a właściwie to dopalało się to co z niego zostało. Mężczyźni podawali sobie wiadra z wodą, strażacy gasili z sikawki konnej a z dołu biegli rybacy, którzy niedawno powrócili z połowu, porzucili wszystko i ruszyli na pomoc. Kobiety stały nieco dalej, rozmodlone i jakby nieobecne. Dzieci stały poszeptując sobie coś i chyba nie zdając sobie sprawy z powagi sytuacji. - Gdyby nie ten przeklęty wiatr, może udałoby się ją uratować – rzucił ktoś z tłumu. - Gdyby nie ten wiatr, być może nie doszło by do pożaru. Musiała zasnąć przy zapalonej świecy, którą zawsze stawiała na szafce przy łóżku, a że noc była parna, okno uchylone, to o nieszczęście nie trudno. Zerwał się wiatr, firanka zapaliła się od świecy i dalej to już szybko poszło. Babka pewnie nie zdążyła się nawet przebudzić. Na drugi dzień po pożarze, poszedłem pod spalony dom, by się nieco rozejrzeć. Grubym kijem grzebałem w pogorzelisku w nadziei, że może coś znajdę. Nocny deszcz dogasił jeszcze tlące resztki, także nie musiałem się obawiać, że się poparzę. Nie wiem czy dobrze zrozumiałem słowa starej kobiety - Pamiętaj, kiedy to zło mnie dopadnie, szukaj w tym domu małej, srebrnej szkatułki w której znajdziesz srebrny pierścień, który ochroni cię przed złem, dopóki będziesz dobrym człowiekiem. Ten pierścień miałam nadzieję ofiarować kiedyś mojemu synowi, no ale los chciał inaczej. Stałem w miejscu gdzie nie tak dawno był salon i jadłem pyszne konfitury, gdy nagle ziemia zadrżał. Trzęsienie ziemi nie było dla nas czymś niezwykłym, lecz tym razem wydawało się, że zatrzęsło nieco mocniej i mury które ocalały z pożaru, zaraz runą. Nie zdążyłem ruszyć się z miejsca, gdy poczułem, że spadam w dół a po chwili ogarnęła mnie ciemność.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Jak zapłaciłaś no to zdałaś, najwyżej w późniejszym terminie, dziś - złożenie papierów na prywatne płatne uczelnie jest umową zleceniem w którym ty jesteś zleceniodawcą. Rozumiem, że zleciłaś ukończenie przez siebie uczelni. Oni za ciebie to zrobią - skutecznie, i ambitnie - tak ja rozumiem współczesne czasy w emanacji do dydaktyki - piszę ogólnie - i bez personalnych sugestii co do jakiejkolwiek szkoły. No chyba, że nie doczytłaś czegoś pod małymi gwiazdkami i drobniutką czcionką. ??? To tego - to ja już nie wiem?1 punkt
-
1 punkt
-
Wyprany z poetyckiego myślenia odcięty od pomysłów na dobrą ripostę obdarty z poglądów, dla których warto umierać Brak nastroju, by krzyczeć do chwili, by trwała Brak muzyki, przy której dociskam słuchawki aby nie uroniły ani jednej nuty Zbyt dużo osób, których nie wiem, jak kochać Zbyt dużo słów, których nigdy nie przeczytam Zbyt mało marzeń, by wstać bez problemów Szukam sił do szukania ratunku Szukam lekarza, lecz boję się diagnozy że cierpię na siebie samego1 punkt
-
@Marek.zak1 Wojna męsko - damska na haki, kto ma większego dla niepoznaki. Trzymaj sie Marku i patrz w dekolt, ja zawsze patrzę w oczy. Maska ich nie zasłania.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne