Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 30.04.2021 w Odpowiedzi

  1. piszę list życia odwiecznym piórem ręką co wie że tak trzeba wyznaję uczucie zrodzone przez lata w najgłębszym bólu wartym istnienia słowa są proste jak miłość gdy kwitnie kocham dziękuję słucham wybaczam potwierdzam pieczęcią dotyku na ogrzanym sercu dowodem dla świata jest papier kalka stalówka stawia finalną kropkę nadawcę brata z adresatem na parapecie siadł biały gołąb jestem w domu
    8 punktów
  2. każdego dnia się obawiam że o mnie zapomnisz spojrzysz gdzieś obok jakby wszystko było obojętne każdego ranka nasłuchuję czy moje imię nadal jest na Twoich ustach co jeśli kiedyś zamilkniesz? każdej nocy powtarzam jak mantrę że przecież będzie dobrze napisałam pamiętnik w razie wypadku zdarzeń o każdej porze obawiam się czasami nawet samej siebie co jeśli most mnie nie utrzyma? to co było fale sobie przywłaszczą w każdym wierszu jesteś nawet gdy to drobiazgowa anafora lub jedynie wydźwięk jeszcze piszącego pióra Klaudia Gasztold
    6 punktów
  3. przeklęty światła to rozczynił czar rosa na udach kroplami stała w ustach pierwszy we mnie drugi wrzałam w nadrzeczywistości przenikało czułam obejmowałeś dłońmi moje maleńkie piersi pod czarne podeszłam znamię tych ciężkich myśli nie udźwignie woda ani wiatr ognia trzeba tonę
    5 punktów
  4. z godnością wynalazcy guzików patrzysz na skrzydło ptaka sięgasz już wyżej wiesz o tym dobrze ta pewność jest krzepiąca jak kasza z czujnością radaru z czernią smokingu za łeb się bierzesz z nietoperzem w jaskini w lesie na dnie rzeki skazujesz intruzów na strach to twoim władcom nie lwim czy wilczym znana jest dobrze dymisja lecz stadnie gwarnie ziemię przykryjesz na każdym drzewie wyryjesz „tu byłem”
    5 punktów
  5. zdany na łaskę schylam łeb liczę do trzech podnoszę wzrok patrzę w oczy twoje przechodniu mój darczyńco ofiaro mogę wiele ale tu nie osiągam nic pouczony przez życzliwych staram się być wystarczająco błahy by nie wzbudzać poczucia niższości leżę w brudzie pod progiem tego czy innego kościoła tej czy innej idei lecz to za mało robię sztuczki – udaję że nie mam mózgu w końcu dajesz jałmużnę i myślisz że masz władzę
    5 punktów
  6. Nie nauczono mnie słów odpowiednich dla pamięci z palety emocjonalnej do obrazu tego życia. Zapominam lata boleśnie nienazwane w ważkości tego świata dla przyszłych pokoleń. Codzienność w pomrukach otacza się i myśli spowija w drodze na szczyt ku mojemu końcowi. Nie nauczono mnie tych które mogą zachwycać...
    4 punkty
  7. Inspiracją do wiersza jest kompozycja "Alegoria gramatyki" Laurenta do la Hyre z 1650 roku. Dama skupiona wielce, pokarm podaje z gracją i umiarem widocznymi w ruchach. Wyzwolona sztuka, nauki fundament, szukać sposobu na piękne mówienie. Poprawna mowa i pismo idzie z doświadczenia. Mistrzostwem tchnie przeszłość, teksty starożytnych. Pielęgnuj z troską umysły młode, świeże, dostarczaj pożywki uważnie, jak roślinom wody.
    4 punkty
  8. Rozumiem, że ktoś odchodzi z portalu i zabiera (kasuje) swoją zawartość. Rozumiem, że ktoś co jakiś czas robi remanent i kasuje część słabszych swych (w swoim odczuciu :)) utworów. Rozumiem, że kogoś raz czy dwa poniosły nerwy i pokasował. Ale nie rozumiem notorycznego kasowania. To po co taką osobę komentować jak i tak zaraz to zniknie...
    4 punkty
  9. @iwonaroma Jakby co, to mnie akurat nie zdenerwowałaś :* Przeciwnie - uważam, że to bardzo nieładnie i niekulturalnie usuwać tekst w którym ktoś zaznaczył swoją obecność, a przede wszystkim poświęcił temu komuś swój czas. Tym bardziej gdy dodał dobry merytoryczny komentarz, dzięki któremu początkowy „zarys” tylko zyskał, a Autor skorzystał z tej. „pomocy”. Mnie się trafił ów despekt nie raz i nie dwa. Nawet niedawno jeden z Autorów po prostu wywalił wszystkie teksty, w których wielokrotnie pomagałem mu np. zachować układ wersów, rytm, średniówkę, po czym już bez (nie tylko moich) poprawek ale i innych komentarzy wstawił je (poprawione) po raz kolejny. Co do komentarzy negatywnych lub „zawstydzających”, wiem, że mogę liczyć na szczerą i mocną chłostę, bo faktem jest, że często takie wrzucam. Uwaga i wrzucał będę nadal, głównie z powodów gramatyczno- ortograficznych. Nawet, jeśli Parlament Europejski uzna to zjawisko za wykluczające, stygmatyzujące czy inny bzdurny nowomodny bzdet. :) Rozumiem, że boli, trudno – wystarczy się trochę bardziej przyłożyć lub zajrzeć do słownika. Ale nie wyrzuca się gości z domu, że przypomnę pewną „Kwokę” J. Brzechwy. PS Jasne, że każdy ma prawo wywalić, z tym że wywala czasem przy okazji "dusze", ale i złości innych zawarte w komentarzach. Pozdrawiam.
    4 punkty
  10. Rejs W grze słów to sztuka znaczy swe karty, nie mogąc inaczej przecież wpłynąć na nas. Tylu utonie - w jej obronie upartych, złych pieśni syrenich nie słysząc w jej falach. W sens słów wlewamy tylko część prawdy. Rozcieńczamy strach, mądrość, zachwyty. Czy przez to umiemy się stwarzać tu sami? A może jesteśmy nad powierzchnią przyczyn. Jest znów niewiadomą to, co było jak pewnik. Artysta to podmiot czy przedmiot codzienny? Aktywny czy bierny jak część maszynerii, co tworzy nasz obraz w ramach swej pełni. W grze słów jest sztuką znaczyć te karty, by siebie oszukać i się zachwycać. By nie musieć użyć ratunkowej tratwy i nie wpłynąć zbyt łatwo na prozę życia.
    3 punkty
  11. nowe opowiadanie o przestrzeni wokół było krokiem do wtórnego rozważenia zasad równowagi i symetrii podarowanego mi świata samo dopasowanie ogółu do całości sprawiało nieustanną trudność ulegałem nielogicznym emocjom a niejasne odpowiedzi podwieszone rzeczowniki i przymiotniki podważały ugruntowaną koncepcję samego siebie chwytałem się każdego źdźbła mogło się przydać
    3 punkty
  12. Poeci to wrażliwcy, nie zawsze trzymają emocje i nerwy na wodzy, w gorszej chwili tak mają. Mnie to nie przeszkadza. Pozdrawiam
    3 punkty
  13. Dawny wręcz chłopięcy wiersz. Nie pamiętam już imienia platonicznej ukochanej , ale wiem, że dla takich chwil warto żyć… słońce i gwiazdy przy ustach Twych bledną a serce śpiewa dla Ciebie pieśń chwalebną dusza co ją los uwięził w mym niecnym ciele rwie się i pod stopami Twymi ściele chciałbym miła otoczyć Cię ramieniem lecz ramię me kruchym jest westchnieniem niczym jest życia nić i Ziemi istnienie gdy skronie pali niespełnione pragnienie ach, zrzucić czar i w chmury się wznieść w obłokach ostatnią życia zanucić pieśń niech biegnąc ku Tobie pierś mą rwie nim w wiecznym pogrążę się śnie
    2 punkty
  14. Każdy z nas zna smak czekolady: czarnej, mlecznej, białej, nadziewanej rozmaitościami, albo i nie. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę jaka była historia powstania tej słodkości. Tego właśnie będzie dotyczył artykuł. Nie byłoby czekolady, gdyby nie istniały drzewa kakaowca i to od nich zaczniemy naszą opowieść. Wykształciły się około 15 000 lat temu i już wtedy wykazywały istotne różnice w stosunku do otaczających je roślin. Zresztą różnią się do dziś od większości drzew tym, że ich biało-fioletowe kwiaty wyrastają nie na gałęziach, ale bezpośrednio na pniu. Pierwotnie kakaowce porastały lasy Jukatanu i Gwatemali. W języku Majów nazwa tego drzewa oznaczała drzewo bogów, a wywar z ziaren kakaowca zwano pokarmem bogów. Nie bez przyczyny, w starożytnej Grecji pokarmem bogów była ambrozja, a w Meksyku i Gwatemali bogowie posilali się wywarem z Drzewa, czyli kakaowca. Ludzie wytwarzali ten wywar tylko w wyjątkowych, świątecznych okolicznościach. Z 22 gatunków kakaowca tylko jeden, „Theobroma cacao” rodzi ziarna zdatne do wyrobu czekolady. Bardzo długo uważano, że kakaowce są drzewami wiatropylnymi i dopiero pod koniec XX wieku okazało się, że jest inaczej, a to za sprawą nagłej zapaści produkcji kakao na Kostaryce. Tamtejsi farmerzy, żeby zwiększyć produkcję, zaczęli zakładać plantacje kakaowców z dala od dżungli, na innym podłożu. Takie oderwanie on naturalnego środowiska nie posłużyło drzewom z jakiejś tajemniczej przyczyny i nagle zaczęły dawać niezwykle mało owoców, podczas kiedy drzewa w dżungli wciąż owocowały normalnie. To nie było zwyczajne. Należało odkryć tajemnicę. Poproszono o interwencję entomologa Allana Yunga, który odkrył, że na naturalnych stanowiskach, w ciepłej, wilgotnej ściółce leśnej żyje maleńka, nie większa niż główka od szpilki muszka o bardzo skomplikowanej nazwie Ceratopogonide forcipomya i to ona w lwiej części jest odpowiedzialna za zapylanie kwiatów kakaowców. Drzewa kakaowe rodzą dość duże owoce w łupinach, które odcina się od pnia kiedy są żółte i dojrzałe. Nie odcięte w odpowiednim czasie, stopniowo usychają, czernieją i twardnieją. Zawierają one wewnątrz około 30 ziaren kakao ukrytych w grubym, różowym miąższu, który jest jadalny, słodki i miękki. Ziarna wraz z miąższem wydobywa się z owocu i pozwala się im fermentować od pięciu do sześciu dni, co zapobiega kiełkowaniu. W trakcie tego procesu ziarna stają się porowate i brązowe, zaczynają też wydzielać czekoladowy aromat. Następnym etapem obróbki jest pozostawienie ich do wyschnięcia na tydzień, a czasem dwa, co obniża zawartość wody nawet do 7 procent. Po tym czasie ziarna praży się od 30 minut do 2 godzin w temperaturze 120-130 stopni, a później oddziela od odpadów typu łupiny i kiełki. Dopiero wtedy są gotowe do użytku. Powróćmy jednak do Majów. Motyw kakaowca pojawiał się w ich ikonografii, gdzie widnieją owoce, uważane za symbol życia i płodności. Podczas uroczystości religijnych, „pouczeni” przez bogów, przygotowywali w specjalny sposób wywar z ziaren kakaowca. Najpierw, otwierano owoc i wydobywano nasiona, następnie fermentowano i suszono ziarna, a później prażono je na glinianym piecu, a później tłuczono między dwoma kamieniami. Do uzyskanego proszku dodawano wody, mieszano i przelewano, aż ukazały się bąbelki. Do tego napoju dodawano na koniec przyprawy: ostrą paprykę, muszkat i miód, ewentualnie mąkę kukurydzianą. Napój dla Majów stanowił rodzaj ofiary składanej bogom w tej, czy też innej intencji. Zachowały się zaledwie cztery manuskrypty, zwane kodeksami, które datuje się na okres postklasyczny (XIII-XV wiek). Zawierają one między innymi rysunki przedstawiające bogów z owocami kakaowca i proces przygotowywania napojów rytualnych z kakao. Tradycje wykonywania tego napoju kontynuowali Aztekowie, następcy Majów, którzy tak cenili ziarna kakao, że służyły im one jako środek płatniczy. Według przepisu Majów we współczesnym Meksyku wciąż jeszcze wyrabia się tradycyjny napój z kakao i mąki kukurydzianej, nazywany „tejate”. Napój wygląda nieciekawie: mętny, żółtobrązowy płyn z szarobeżowymi szumowinami ma smak i konsystencję delikatnie rzecz ujmując wody w zlewie po umyciu naczyń, ale jest bardzo ceniony i lubiany przez miejscowych ludzi. Już Krzysztof Kolumb zaobserwował, że miejscowi Indianie bardzo cenią ziarna kakao, ale dopiero Cortes przekonał się o tym naocznie. Po pierwsze kiedy on i jego ludzie byli częstowani specyficznym napojem i nawet zaczęli w nim gustować, a po drugie kiedy ujrzeli skarbiec władcy Azteków, Montezumy, wypełniony po brzegi milionami ziaren kakao. Cortes zabrał trochę ziaren do kraju, ale tam napój z nich nie został przyjęty entuzjastycznie i dopiero już po kolonizacji około 1540 roku, grupa zakonnic przebywających w Gwatemali, przystosowała napój kakaowy do europejskich kubków smakowych i ulepszyła poprzez dodanie do mielonego kakao gorącej wody, wanilii oraz cukru. Teraz już nic nie przeszkadzało popularyzacji napoju czekoladowego w Europie chociaż wiąż miał cierpki, oleisty smak, ponieważ ziarna kakao zawierają 50 procent tłuszczu. Hiszpania była pierwszym krajem, który zaczął kontrolować handel kakao między Nowym Światem, a Europą. Ziarna kakaowca dotarły do Europy w 1585 roku, a jeszcze wcześniej rozchodziły się wśród ludzi wieści o cudownym napoju. Kiedy więc pojawił się transport ziaren, mimo horrendalnej wręcz ceny rozkupiono je błyskawicznie. Oczywiście stać było na zakup jedynie bogatych. W XVII wieku napój czekoladowy zyskał popularność już nie tylko na hiszpańskim dworze, ale także w całej Europie, między innymi za sprawą kościoła katolickiego. W 1615 roku, Anna Austriaczka, żona Ludwika XIII, ogłosiła czekoladę oficjalnym napojem dworu francuskiego. Pod koniec XVII wieku napój czekoladowy stopniowo przedostawał się do mniej zamożnych warstw społecznych. W 1828 roku holenderski chemik van Houten wykorzystał najnowsze zdobycze techniki: maszynę parową i prasę hydrauliczną do wytłoczenia z ziaren kakao niemal połowy zawartego w nich tłuszczu. W efekcie pozostał suchy placek, po którego zmieleniu powstawało kakao w proszku. Ten wynalazek umożliwił rozpoczęcie produkcji czekolady do jedzenia. Około 1847 roku Anglik Joseph Fry jako pierwszy wyprodukował czekoladę do jedzenia, a około 1876 roku szwajcarski cukiernik Daniel Peter stworzył pierwszą mleczną czekoladę, łącząc mleko skondensowane z kakao, masłem kakaowym i cukrem. Odkrycie przez Europejczyków kakao, a później czekolady ma też i swoją ciemną stronę. Hiszpanie, kiedy docenili te ziarna i zorientowali się, że mogą na nich doskonale zarobić, założyli plantacje kakao na Karaibach i w Ameryce Południowej. Początkowo wykorzystywali do zbiorów lokalnych robotników, ale pod koniec XVII wieku populacja rdzennych mieszkańców drastycznie się zmniejszyła z powodu chorób i ciężkich warunków życia. To spowodowało dotkliwy niedobór rąk do pracy i narodzenie się pomysłu na przywóz niewolników z zachodniej Afryki. Popularność czekolady rosła, Francuzi, Anglicy i Holendrzy zakładali plantacje kakaowców na Wybrzeżu Kości Słoniowej i tam również wykorzystywali niewolników do pracy. Czyli przez długi czas ten słodki przysmak okupiony był bólem i ludzkimi łzami, o czym zwykły zjadacz czekolady zazwyczaj nie wiedział.
    2 punkty
  15. ubita spojrzeniami jak tłuczkiem droga gdzie co dzień od nowa wszystko po staremu domy stojące plecami do moich powrotów każdy zawsze pod swoim numerem i ja idąca pod prąd do siebie wracającej niewiele zmian poza tym że płot co kierunek marszu przedrzeźnia przerosłam i nogi jak coraz bardziej znudzone wahadła
    2 punkty
  16. Przyszłość jest martwa, pragnę gangreny. Nic już nie jest w stanie mnie pocieszyć. Mam tylko dwa cholerne problemy, tchórzostwo i drugi gorszy - dzieci. 30.04.2021 r.
    2 punkty
  17. dwa pociągi na kolizyjnym kursie pierwszy już hamuje drugi tylko przyspiesza tuż przed zderzeniem jeden z nich zamienia się w chmarę motyli większość ginie ku dzikiej uciesze Motorniczego tak właśnie szczęście pokonuje nieszczęście swoim kosztem dając mu satysfakcję z siebie samego czyż to już nie szczęście
    2 punkty
  18. graphics CC0 rozcieńczone życie smuci użyteczne jak oranżada po treningu przekwitła w wysiłku bezsilności na spinningowym rowerku i żelowym krzesełku pochylona w triatlonowej pozycji z pupą stalową pokrytą sproszkowanym lakierem gdy słońce zachodzi szczuplejsze w pasie mniej owalne marzenie drenuje w społecznym parseku kalorii dystansem pulsem zbliżona do granicy poznanego wszechświata na kwasie mlekowym odkarmiona ciszą uszczelnia wzory w czworogłowych mięśniach ud na haju kaskady reakcji chemicznej dryfuje z nurtem neuroplastycznego orgazmu w drastycznej potrzebie ukształtowania sylwetki konsumuje ten wysiłek a jednak… aksonem neuronu na innej komórce w szczelinie synaptycznej zagłodzonej anoreksją dryfuje jej neuroprzekaźnik może wystarczy tego teatrum? w strzale adrenaliny w kurkuminie i kadzidełkach suplementuje kontrowersyjne przyjemności na paradyzie innych mięśni modem rozdziela praktyczne nasienie w żyłach łoskotu którym łomocze jej serce a zegar biologiczny z liśćmi akantu wytycza czas ostatecznego odprężenia —
    2 punkty
  19. zrzucono mnie z wpisaną funkcją kontrast w miejscu gdzie bieda mogła być tylko jakimś nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności czy zastanawiałeś się ilu ludzi wciąż chodzi boso za wodą gdy orze po polach ryżowych gdzie tylko może to po ten diament owoce rzadkie metale ty w geście pojednawczo-humanitarnym odsyłasz im ubranie wykrochmalone z dyskontu metka na nim mówi wprost zrobione o te dwa kroki stąd… jak perski kot ziewasz patrzysz z ukosa nie moja broszka jak ich wpuszczę zjedzą mi łososia wyciągną łapska po co dziesiątą parę moich butów gospodarka świata legnie w gruzach - nie czytasz gazet toniemy w długach i drukujemy zadłużeni po uszy ……………………………………………………………………………………… my ziemianie żyjemy na kredyt zaciągnięty u Marsa
    2 punkty
  20. Lubię czasami będąc na bani chodzić po mieście ludzie znudzeni pracą zmęczeni śnią o potędze nikt mnie nie widzi nikt mnie nie słyszy i nie ocenia żadne dzień dobry jak się masz brachu lub do widzenia Pani z nocnego mówi-kolego-ja-koleżanko tyle tu razy nocami byłem może masz manko? a koleżanka-spać mi nie dajesz-spadaj kolego czteropak piwa i paczka fajek dla podpitego? Wziąłem i idę co mi wcisnęła ta z trzeciej zmiany ta z drugiej była ździebko ładniejsza-tak między nami zegar na wieży czas ludziom mierzy wybił już czwartą szkoda że nie ma z kim tu pogadać-miasto wymarło Jeszcze godzina-budzik się zżyma-oznajmi piątą wstaną do pracy smętni rodacy z twarzą pomiętą we śnie coś czuli marzenia snuli żyli akonto a teraz znowu trzeba założyć na kark chomąto Ja sobie idę deszcz na mnie pada i gdzieś mam wszystko nie dam się stłamsić żadnym nakazom i jurysdykcjom kiedyś na grobie ktoś mi napisze taką inskrypcję żył kochał odszedł-rzeczywistością dotykał fikcję
    2 punkty
  21. sąsiedzi po kątach mówią jak to jest możliwe że oni od zawsze patrzą sobie w oczy trzymają się za ręce uśmiechają się cieszy ich wszystko drzewo ptak kwiat krzykliwe dzieci my tak nie potrafimy czasem głośniej musimy zakląć dać komuś w pysk wyśmiać jego śmiałość nie widzimy świata który dobrem nam się kłania
    2 punkty
  22. Nastawienie najważniejsze na pewno się uda Co do kącików trenuj oba bo inaczej będziesz wyglądała jakbyś miała udar :?
    2 punkty
  23. Wyprany z poetyckiego myślenia odcięty od pomysłów na dobrą ripostę obdarty z poglądów, dla których warto umierać Brak nastroju, by krzyczeć do chwili, by trwała Brak muzyki, przy której dociskam słuchawki aby nie uroniły ani jednej nuty Zbyt dużo osób, których nie wiem, jak kochać Zbyt dużo słów, których nigdy nie przeczytam Zbyt mało marzeń, by wstać bez problemów Szukam sił do szukania ratunku Szukam lekarza, lecz boję się diagnozy że cierpię na siebie samego
    2 punkty
  24. Dziś wygadałem się o Tobie Komuś I gdzieś między tymi słowami uciekłaś. A może wcale Ciebie nie zna- lazłem? I teraz dopiero mogę szukać.
    2 punkty
  25. Pozwól, że postawię kropkę nad "i"... i zacytuję: Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego... niby oklepany tekst, ale kolejne wyzwanie, bo... człowiek uczy się całe życie... Podoba mi się pozytywny wydźwięk twojego wiersza i widać, że wiesz, o czym mówisz. Pozdrawiam :)
    2 punkty
  26. @Stracony List piszę do samej siebie :) Gołąb to symbol pogodzenia się z tym kim jestem - pokój. Tytuł wiersza przewrotny. Chyba muszę jeszcze go dopracować, ale wyrwał się niczym ten gołąb. Od pokochania siebie zaczyna się nowe życie.
    2 punkty
  27. @[email protected] Grzegorz przeceniasz moje IQ :D Zbyt ogólnie. Co bym nie odpowiedział, też da się podciągnąć, więc może – „być”? Wiem, trochę asekuracyjnie, ale i tak siedzimy w domu, co nam po miedzi. No chyba że na "bakaliowe" ;p ;) Dzięki za odwiedziny. Przyjemnej majówki. @Jacek_K Jeśli istnieje coś takiego, to bardzo dziękuję :) @8fun Są różne teorie, to pewnie jedna z nich. Polityka, to najpaskudniejszy nałóg i najgorsza z chorób. Brak na nią, moim zdaniem, satysfakcjonujących określeń, więc nie będę się wymądrzał. Pan Piasecki uchylił jedynie rąbek tej kopalni paskudztwa. Miło, że wpadłeś. Pozdrawiam. Przyjemnego weekendu.
    2 punkty
  28. w przepaści się gromadzą uczucia niekompletne przebite opony ruchome piaski górki trudne jakieś nadzieje wysokie groźne fale i słowa nagłe nieostrożne siedzą tam razem z robakami grają w karty przeklinają poddali się nie próbując badać kolejnych warstw szukać mądrych rozwiązań haczyków sznurka chęci mówią że byli tacy którzy znaleźli siłę jakąś potężną i wymknęli się stamtąd to musi być prawda inaczej zapchałaby się na płasko przestrzeń do zgromadzeń
    1 punkt
  29. @Stracony aż wstałam, żeby zobaczyć, jak jest u mnie, rzeczywiście, wypogodziło się na zachód. Ech... Piękna pogoda na wieczorny spacer.
    1 punkt
  30. @Marcin Krzysica hehe, masz rację! Ech, staram się zmienić nastawienie. Już prawie lewy kącik się uśmiecha... ?
    1 punkt
  31. @siachna Wiesz co? Napisz wiersz lub prozę o tym jak chcesz ,aby wyglądał Twój świat. Słowa mają moc zmieniania świata.Uda się.
    1 punkt
  32. Agi filut tuli figa Zła mała zła mało nie złamała łamał ze ino łamał załamał Z
    1 punkt
  33. Łatwo jest zginąć, żyć znacznie trudniej Dlatego właśnie nie jesteś tchórzem Chociaż dostępne różne używki Ty zamiast tego walczysz Poezja to także wołanie o pomoc ...
    1 punkt
  34. @Pan Ropuch Głęboko się zamyśliłam... jak wymyślę, wrócę ;)
    1 punkt
  35. @GrumpyElf Dążenie do czegoś zawsze wymaga świadomego wysiłku. Dążmy więc :)
    1 punkt
  36. @GrumpyElf Żyć w zgodzie z samym sobą, to w dzisiejszym świecie luksus. Większość ludzi go nie ma :) Podziwiam i pozdrawiam :)
    1 punkt
  37. @GrumpyElf Wiersz jest dopracowany, pierwsza strofa wszystko wyjaśnia.To ja wszędzie widzę miłość :) Teraz ,Twój wiersz jest jeszcze lepszy:)
    1 punkt
  38. żar pozostał, tryskają iskry tylko blachy przepalone korpus pordzewiały słabnie cały jeszcze,ale już stracony Jak zawsze dziękuję Ci za dobre słowo :)
    1 punkt
  39. @siachna Życzę Tobie/peelce dnia kiedy Ty obrócisz się na pięcie i podziękujesz za pogorzelisko, dzięki któremu powstało coś dużo cenniejszego. Bardzo ładny wiersz.
    1 punkt
  40. @iwonaroma Bo nigdy nie Wiesz kiedy Twój komentarz uczyni czyjeś życie ( i Twoje) lepszym :)
    1 punkt
  41. @GrumpyElf Z tego co piszesz wynika, że trochę o czekoladzie wiesz. Wynika też, że prawdziwy z Ciebie smakosz... Zapachu prażonego ziarna kakaowca nie znam, ale domyślam się, że musi to być specyficzny, zapadający gdzieś tam w "pamięć węchową" aromat. Ja mam tak z zapachami cukrowni :) Dziękuję za czytanie i refleksję. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  42. stać się poetą urwany wers z dramatycznym i na krawędzi wystarczy tylko popchnąć by i stało się kropką
    1 punkt
  43. stała na stacji w gorącu piekielnym a ze mnie pot spływał czerwone poliki jak cegła rozgrzana - z pieca martenowskiego Dziewczyna po tak długich miesiącach po tak strasznej rozłące dyszałem sapałem w upale a domniemana Panna figlarnie wzrokiem za mną wodziła - z pierwszego wytłaczania Oliwa jakie oczy masz modre jakże usta gorące! aż tak zagięła na mnie parol że choćby i przyszło tysiąc wierszokletów i każdy napisałby o niej tysiąc epitetów - to nie drgnąłby! – tej żądzy Ciężar nagle – gwizd! nagle – świst! para – buch! nagi – brzuch! najpierw powoli – jak żółw ociężale ruszyła na mnie niby ospale szarpnęła za kołnierz i ciągnie z mozołem i kręci się wierci na krześle pod stołem i ciągle przyspiesza i coraz prędzej i dudni i stuka łomoce i pędzi …………………………………………………………………………………………………………………………. Ona Lubię kiedy omdlewa w objęciu Kiedy w lubieżnym zwisa przez ramię przegięciu Lubię to – i tę chwilę lubię, gdy koło mnie Wyczerpany, zmęczony leżysz nieprzytomnie - Tym razem zapłacę przelewem
    1 punkt
  44. @corival Bardzo ciekawie to opisałaś! No cóż, ja uwielbiam czekoladę i jełki jestem gdzieś, gdzie akurat jest muzeum czekolady albo sklepy przyfabryczne, to zawsze staram się znaleźć czas i tam wylądować. W moim rodzinnym mieście rozciąga się zapach prażonego ziarna, aromat nie do podrobienia. Czekolada to piękny temat, ach. Pozdrawiam.
    1 punkt
  45. @Somalija Po tym byłam już usatysfakcjonowana, reszta tylko spotęgowała praimpresję. Końcówka bardzo smakowita, hm. Lofoty marzą mi się od dawna!!!
    1 punkt
  46. Jesteśmy w świecie systemów, kultury i powinności, czy obowiązków i tak po całości, to się jednak sprawdza, a że sa ograniczenia i bunty niezadowolonych i ograniczanych jednostek i całych grup, to normalne:). Pozdrawiam
    1 punkt
  47. Na pewno nie jest łatwo tym, którzy utknęli w nieprzyjaznych miejscach z beznadzieją podając sobie ręce. Niedawno na pewnej grupie fb pewien mężczyzna napisał post, utkwił mi w głowie i odszukałam go dla ciebie: "Rozmawialem dzis z kims o paru sprawach I mowilem o tym, ze osobe na ktorej jej zalezy, a która jest narkomanem nalezy zostawic sama sobie poniewaz to jest jej droga jej doświadczenia i jej życie. Ten ktoś buntowal sie temu tlumaczac ze martwienie sie o ta osobe i proby wywierania presji aby przestala cpac sa sluszne wmawiajac mi tym samym ze jest to dzialanie pochodzace z milosci aby ocalic czyjes zdrowie. A ja Wam powiem ze kazdy ma swoja wlasna droge i widze doskonalosc we wszystkim co sie wydarza tu i teraz i nie chce nikogo zmieniać. Uwazam ze na tym polega milosc do swiata - na w pełnym akceptowaniu go takim jakim jest i poszanowaniu wolnej woli innych istot. Jesli ktos cpa - nie chce narzucac mu swojego zdania co jest uzurpowaniem sobie prawa do cudzej woli i mówić mu co ma robic bo mojemu ego wydaje sie ze tak jest lepiej. Nie jest lepiej. Wszystko jest doskonale takie jakie jest. Powiedzialem ktosiowi ze martwienie sie o innych to odbieranie energii zarówno im jak i sobie a wiara w innych dodaje im skrzydel" To coś w deseń tego o czym piszesz... tak niektórzy ludzie myślą. Dzięki i pozdrawiam :) Zawsze powtarzam swoim dzieciom "skoro tu jesteś, to znaczy, że nie jesteś jeszcze ukończony". Dziękuję i pozdrawiam :) Cieszy mnie, że zauważyłeś w nim coś wartego uwagi. Dziękuję i pozdrawiam :)
    1 punkt
  48. Mieszkała naprzeciwko starego teatru, upadłem tam kiedyś, gdy jechałem rowerem. Następnego dnia Potrąciło mnie auto, kierowca uciekł z miejsca zdarzenia. Może to i lepiej, nie chciałem kłopotów i nie poznałbym jej, gdyby zabrali mnie do szpitala, W końcu nie była lekarką. Uratowała mnie, Choć nic mi nie było, zginąłbym gdyby nie ona. Podłożyła mi jakieś tabletki. Wziąłem je. Nie mogłem jej odmówić. Ludzie mi mówili, jakie to nieszczęście mnie spotkało. Nie rozumiałem ich. Nie pamiętam, co się działo później, ale to był ostatni raz, kiedy ją widziałem. Zdaje mi się, że kochać ją będę do końca życia.
    1 punkt
  49. Kto napisze moją biografię skoro każdy chce, by to o nim była kto wyciągnie dla mnie dłoń pomocną gdy każdy sam sobie gratuluje Tworzę więc autobiografię lecz pisząc ją, zżera mnie niepewność czy ktoś zechce odczytać me życie kiedy każdy zajęty swą historią Szukam kogoś, kto pokocha moje wybory i na ich podstawie będzie szedł przez życie pragnę czytelnika, który nie zmruży oka zastanawiając się, o co mi chodziło Niektórzy, gdy słuchają, na końcu każą płacić a mi kończą się już środki na spełnienie mych pragnień ostatnie pieniądze wydam chyba na megafon by wykrzyczeć cicho światu, jak bardzo żałuję
    1 punkt
  50. A daj i Kanta!!! Bat na kij Ada.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...