🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄
Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 21.04.2021 w Odpowiedzi
-
nic nie mówić nie dotykać warczeć na swoje ciało uciec od twojego ja o miękkich dłoniach kobiecych włóknach pełna wyczekiwań i fajerwerków wkładam palce w zimne podbrzusze i już wiem co zrobić z tym chłodem kurczowo uczepionym miejsc w których jestem (napoczęty owoc zatrutego drzewa nadal jest owocem) nie noś mnie na rękach mam ślady gwałtu wtórność jest jak melasa oblepia wbrew wszystkiemu wciąż oddycham przeciwwskazania nie wchodzą w grę dlatego pieprzyć całą delikatność nie zatrzymam się przed wysadzeniem skurwysyna zmówię modlitwę — o śmiertelność tak psyche — dusza musi umrzeć są rzeczy których nie da się cofnąć każdej nocy zimno jest coraz zimniejsze7 punktów
-
Wczoraj się zmodernizowałem. Była kolejkach. To co usłyszałem to zrymowałem „Po Modernie jak tulipan szybko więdnie” „Po Pfizerze rzadko stoi częściej leży” „Astra zmienia preferencje te kobiece na chłopięce i nic więcej” „Po Johnsonie konar spłonie. Powiesz żonie?” „Po Sputniku komplikacji jest bez liku łatwo trafić do umrzyków”4 punkty
-
@tetu Nie umiem rozważać tego wiersza w kategoriach podoba się/nie podoba się. Jest do bólu przejmujący i zmroził mnie kompletnie, aż się skurczyłam w sobie na moment. Szkoda, że wulgaryzm skradł atencję, tu trzeba się pochylić nad bólem peelki. Pozdrawiam.4 punkty
-
Buty Dzisiaj buty nakładam Idę do krainy marzeń Moja droga jest czysta Czas pokaże dokąd mnie zaprowadzi W moim świecie tylko miłość gości W moim świecie nie ma zazdrości Nie ma szarych dni Skowronek śpiewa ludzkim głosem Tęcza jest złota, księżyc różowy Trawa po staremu zielona Niebo błękitne... Zapraszam cię do mojego świata Gdzie wszyscy się szanujemy Wyciągamy do siebie pomocną dłoń Ale ty też musisz w tym świecie oddać swoje serce Iwa4 punkty
-
Chodzi mi wciąż po głowie, Drzewo wielkie i stare. Nieznane jednak Tobie. W mej wyobraźni rośnie Lecz pojawia się tylko, Kiedy myślę o Wiośnie. W jego cieniu lubię żyć Marzyć Przed gorącem się kryć. Jak ten mały ptaszek być. Na ścieżce życia Mądrością swą mi pomaga Zrozumieć sens bycia. Reprezentant przyrody, Pełen jest jej urody. Wiele zwierząt w swej dostojnej koronie kryje, Wie, że Nic ich wtedy nie zabije. Lubię przytulić się do jego kory, Poczuć liści zapach, Wtedy zawsze uciekają wszystkie zmory.3 punkty
-
Być ręcznikiem na twym ciele gdy wychodzisz naga z wanny wilgoć twoją wchłonąć w siebie trochę bardziej być mniej twardym Być grzebieniem co rozczesze potargane twoje włosy przefarbować je i upiąć i nie mówić nigdy dosyć Być bielizną biustonoszem co okiełzna twoje piersi lub stringami co się wpiją w twoje ciało gdy się wiercisz Być bamboszem kapciem butem najmodniejszą być sukienką otuliwszy twoje biodra muskać je palcami lekko3 punkty
-
3 punkty
-
@tetuRównież pozdrawiam! "(napoczęty owoc zatrutego drzewanadal jest owocem)"- Piękna fraza. Wiersz uderza i trafia.3 punkty
-
Szum fal opowiada zamierzchłą historię, ptactwo brzmi zdumieniem, słońce dopowiada... Prześliczny pałac wodny welon skrywał, błyszczący ciepłym i miodowym blaskiem. Niepokój budzą wielki w słonym, wodnym świecie, wyprawy rybaka. Żniwo nazbyt duże. Zemsta być miała, rezultatem miłość. Trwała niedługo. Zakazany owoc. Perun usłyszał, gniew jego ogromny. Kara odpowiednia, piorun zniszczył zamek. Gruz bursztynowy zaścielił dno morza, fala przenosi czasem urocze fragmenty. Zginął rybak, królowa przykuta do skały gorzkie łzy roni, słoneczne okruchy. Mezalians ukarany, tragiczne miało skutki odstępstwo królowej, prześliczne efekty.3 punkty
-
2 punkty
-
pobiec za ostatnim promieniem słońca w zieloną głębinę zanurzyć w gęstwie naturalnej maszynerii w komórkowej omnipotencji w zjawiskowej świeżości zatopić opuszki neurony oddychać do ostatniej kropli chlorofilowej szansy wierzyć że ten świat i każde życie ma sens i drżeć z rozkoszy odkrywając misterium cykliczności2 punkty
-
siedzimy razem ja i mój pasożyt dwie szklanki butelka wódki pasożyt polewa po pełnej dziękuję nie piję nie wiesz co tracisz przechyla jedną przechyla drugą kiedyś byłem tak blisko by w końcu go zabić dziś nawet pijany w sztok może siedzieć spokojny zdobył przewagę skarmiłem go jak świnię obrósł w piórka i moc niebawem przestanę jeść i rybę wypalam nagle nie bój żaby rób co chesz dopóty nie zmienisz głowy będę siedział tam i pił za trzech zrozumiałem że nigdy ciebie nie pokonam to dobrze miło mi to słyszeć od dzisiaj w takim razie będę już tylko pił na wesoło2 punkty
-
/ między wersalkami jest od lat / W rzeźbionej wnęce zakupionego fotela siedzę i kolejny wiersz przy fajce z kółkami wypuszczanymi -- o dymie! Tchnąłem życie w nie bezbarwne powietrze kreując oddechem kołyszącą się analemmę poziomo pływa i trwa jak ósemka w tle gdzie zamknięte okno w bladoniebieskiej mgle stanowi jej bezruch bycia w bezwietrze Kiedy podziwiam te okulary - to dzieję się słyszę syn Astrajosa w łanach nim śpiewające ptaki jak wodospad z oddali kroplami się dzieli dłużej już nie usiedzę - po prostu czuję że muszę zobaczyć w falującym kalejdoskopie dźwięk trzepotu nie tylko nasze oczy całuje pyłek rozsypuje po szklanach rozpływa się na twarze kolorowe tęczą skrzydła rozaniela Oddaliśmy je sobie oddaliśmy się w bezwymiar kart i Nasze motyle które w powieści nie są jeszcze do kupienia2 punkty
-
@Marek.zak1 Święta prawda. Niedługo będziemy musieli zamiast "trup" mówić "osoba bezterminowo dysfunkcyjna", a na jąkałę "osoba z samopowtarzalną dysfunkcją płynności artykulacji" :)2 punkty
-
@[email protected]ą wiersze, są treści w których nie sposób uniknąć wulgaryzmów. Nie róbmy z siebie świętych. Tam gdzie wulgaryzm jest zasadny, nie ma powodów do rozstrzygania. Inna inkszość, gdyby to było niepotrzebne, naciągnięte, zbędne, rażące, to ok. Myślę, że zrozumiałeś o czym jest wiersz, natomiast wątpię czy rozumiesz co czuje zgwałcona kobieta. Nie strasz mnie Mateuszem, tylko znajdź mi odpowiedni zamiennik do słowa "skurwysyn" Będę wdzięczna. A wiersz, jak najbardziej możesz eliminować. Pozdrawiam. @Michał_78dziękuję. Pewne emocje trzeba z siebie wyrzucić, żeby się nie udusić. Nie wolno bać się nazwać rzeczy po imieniu. Serdeczności. @szubazdolkadzięki za akceptację. Pozdrawiam.2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
Pan, niewymieniony z nazwy, najprawdopodobniej pomylił forum literackie z miejscem odosobnienia, do powinien się udać. Jest to zresztą jego szóste wcielenie, po różnych Guciach czy innych Pattach. Zarówno obrażanie innych użytkowników, trolling, stalking jak i zakładanie multikont jest tu niemile widziane. Każde jego kolejne konto będzie blokowane. Jak zauważycie - zachęcam do naciśnięcia "Zgłoszenie" w prawym rogu.2 punkty
-
Poszukiwanie i zdobywanie pożywienia było i jest jednym z podstawowych dążeń istot żywych, w tym również człowieka. Na ziemiach polskich przez tysiąclecia pozyskiwano żywność poprzez zbieractwo, myślistwo, łowiectwo, rybołówstwo. Nieco później pojawiło się również rolnictwo, które z czasem stało się podstawą gospodarki społeczności żyjących na naszych terenach, ale pozostałe wymienione sposoby zdobywania żywności wciąż funkcjonowały. Były wydajnym i koniecznym uzupełnieniem zapasów i stałego dopływu surowców spożywczych. We wczesnym średniowieczu (od VII wieku do XIII wieku) nastąpiła na terenach ziem obecnej Polski wielka kulturowa zmiana. Około X wieku, wraz z kształtowaniem się państwowości, wprowadzeniem chrześcijaństwa, powoli pojawiają się zakony: benedyktyni, dominikanie, kartuzi, cystersi. Początkowo przedstawiciele tych zgromadzeń byli obcego pochodzenia i dopiero z czasem zaczęli do nich wstępować miejscowi chętni. Systematycznie pojawiające się siedziby poszczególnych zakonów, były nie tylko ośrodkami krzewienia wiary, ale także źródłem wielu nowinek, między innymi spożywczych. W zakonnych ogrodach, obok rodzimych upraw sadzone były nieznane na naszych terenach rośliny, które mnisi sprowadzali z zagranicy do własnego użytku, ale też starali się je upowszechniać. To właśnie tam pojawiły się obce na ziemiach polskich przyprawy, zioła, warzywa i owoce. Istniały trzy rodzaje ogrodów. Wirydarz usytuowany był wewnątrz zabudowań klasztornych, stanowił raczej miejsce rekreacyjne i medytacyjne, niż uprawowe, chociaż porastały go rozmaite rośliny. Na zewnątrz zabudowy, w pobliżu klasztoru, znajdowały się natomiast: ogród użytkowy (hortus), gdzie sadzono, bądź siano przyprawy i warzywa, a także ogród ziołowy (hortus medicus), służący do uprawy roślin leczniczych. Założenie klasztorne obejmowało również cmentarz, na którym sadzono drzewa owocowe, czyli przybierał on charakter cmentarza-sadu. W ogrodzie warzywnym uprawiano przede wszystkim to, co od dawna rosło na obszarze ziem polskich na przydomowych poletkach, czyli bób, soczewicę, ciecierzycę, rzepę, ale też groch, marchew pochodzącą od dzikiej lokalnej marchwi, mającą fioletowy kolor i nieco nowszy asortyment kapustę białą, cebulę, pasternak, czosnek, ogórki, a od końca XI wieku sałatę i pory. Z przypraw natomiast uprawiano: koper ogrodowy, kminek zwyczajny, kolendrę siewną, cząber, wrotycz, bazylię. Warto jak sądzę dodać kilka słów co do niektórych warzyw. Jak zapewne zostało zauważone, wymieniłam powyżej kapustę białą, która już w tym czasie znana była w Polsce. Spożywano ją na świeżo, albo kiszoną. Przymiotnik „biała” jest w tym wypadku bardzo ważny, ponieważ dość powszechnie przyjmuje się, że to królowej Bonie zawdzięczamy kapustę. Owszem, sprowadziła ona ze swojego kraju kapustę włoską, ciemnozieloną o ostrym, korzennym smaku. Podobne perypetie dotyczą marchwi. Na terenach ziem polskich od bardzo dawna rośnie dzika marchew i pietruszka, które dopiero we wczesnym średniowieczu powoli zaczęły być uprawiane. Tymczasem w obiegowej opinii, to właśnie wyżej wspomniana królowa sprowadziła do Polski marchew i pietruszkę. Owszem, kazała przywieźć ze swoich rodzinnych Włoch marchew czerwoną i pietruszkę, obydwie o grubszym korzeniu spichrzowym. Nie były to jednak jakieś specjalne nowości roślinne. Ogórki znane były na naszych ziemiach prawdopodobnie nawet od IX wieku. Przywędrowały z Bizancjum, być może z tamtejszymi kupcami. Jedzone były w formie świeżej rośliny, albo też jako kiszone. Cebula również przybyła od wschodu, za to czosnek pospolity pojawił się dopiero w XII, a nawet XIII wieku z tego samego kierunku. Nasi przodkowie początkowo nie przepadali za nim, tradycyjnie używając liści czosnku niedźwiedziego, porastającego dziko rozległe miejscowe lasy. Dopiero około XV wieku zaczął być używany dość powszechnie. Interesująca jest w tym kontekście historia pojawienia się na terenie Polski winogron. Jak wiadomo integralną częścią Mszy Świętej w kościele katolickim jest wino. Zakonnicy, którzy przybyli na nasze obszary napotkali w tej sprawie poważną trudność. Znano tu miód pitny, kwas chlebowy, piwo, a nawet wino, ale zaledwie owocowe. Widocznie mnisi uznali ten rodzaj wina za pośledni, niegodny i nie przystający do potrzeb, bo niemal od początku importowali z zagranicy na swoje potrzeby wina gronowe. W XII wieku benedyktyni wprowadzili do swoich przyklasztornych ogrodów sadzonki winorośli. Ze względu na ostry klimat, rośliny wymagały osłoniętego od zimnych wiatrów miejsca i szczególnej opieki. Mimo troskliwości bardzo często zdarzało się, że i tak wymarzały. Eksperyment okazał się być raczej nieudany i aż do XVI wieku uprawa winorośli z uporem odnawiana w zasadzie nie wyszła poza próby ich zadomowienia. Dopiero w 1564 roku, na rozkaz królowej Bony, w okolicach Warki, w miejscowości Winiary, założone zostały spore winnice. Sprowadzono do nich sadzonki bardziej odpornych na zimno szczepów winorośli w nadziei, że się zaaklimatyzują. Tym razem próba się udała. Za przykładem królowej, możni tamtego okresu również w swoich ogrodach zaczęli sadzić winorośl i tym sposobem dostępność winogron i rodzimego wina gronowego stopniowo rosła. Wróćmy jednak do zakonnych ogrodów wczesnego średniowiecza. W XI wieku zakon benedyktynów sprowadził piołun, jako niezawodny lek na trawienie, środek do dezynfekcji i przyprawa do mięs. W tym samym czasie pojawiły się w tamtejszych przyklasztornych uprawach: kardamon, czarnuszka siewna, anyż badian. Sadzono również tymianek, używany jako przyprawa i lekarstwo wspomagające trawienie. Roślina ta jednak, jeszcze przez długi czas nie była zielem powszechnie znanym i używanym, a jej uprawa ograniczała się jedynie do ogrodów klasztornych. W Polsce powszechnie hołdowano i stosowano do podobnych celów macierzanki piaskowej. Dopiero za czasów królowej Bony tymianek przeżywa renesans i zaczyna być rośliną znaną, uprawianą i wykorzystywaną powszechnie. Pod koniec XI wieku tak benedyktyni, jak i cystersi zaczęli sadzić w przyklasztornych cmentarzach-sadach brzoskwinie i morele, które rosły obok jabłoni, wiśni, czereśni i rodzimych śliwek. W drugiej części artykułu chciałabym przybliżyć założenie i organizację przykładowego, wczesnośredniowiecznego, w zasadzie samowystarczalnego klasztoru, na przykładzie klasztoru cystersów w Łeknie. Zakon cystersów powstał w 1098 roku w Burgundii we Francji. Jego członkowie nazywani byli szarymi mnichami od koloru ich habitów. Wszędzie gdzie się pojawiali, szybko zdobywali wielkie uznanie i tym sposobem zakon rozwijał się bardzo prężnie. Około pięćdziesiąt lat później pierwsi cystersi osiedli w Polsce, między innymi w wielkopolskim Łeknie i małopolskim Jędrzejowie. Klasztor w Łeknie został założony jako filia klasztoru w Altenbergu pod Kolonią i to stamtąd byli mnisi, którzy go zasiedlili. Z rozmaitych powodów został opuszczony w końcu XIV wieku, a zakonnicy przenieśli siedzibę do Wągrowca. Oprócz źródeł pisanych dotyczących historii klasztoru, badacze mieli do dyspozycji uzupełniające te dane wyniki badań archeologiczno-architektonicznych i interdyscyplinarnych. Klasztor w Łeknie został zbudowany w taki sposób, żeby od najbliższej osady dzielił go obszar co najmniej kilometra. Taki był wymóg założenia kontemplacyjno-medytacyjnego. Powstał na półwyspie Jeziora Łekneńskiego, na miejscu wcześniej istniejącego tutaj gródka wczesnośredniowiecznego, którego konstrukcje zostały rozebrane i wyrównane. Dawne podgrodzie, zajmujące teren u nasady półwyspu, stało się miejscem, gdzie zlokalizowano między innymi warsztaty przyklasztorne (na przykład kuźnie) i inne zabudowania zaplecza gospodarczego. Na terenie półwyspu natomiast, posadowione zostały zabudowania klasztorne otaczające wirydarz i ogród warzywny, zapewne połączony z ogrodem zielnym i sadem-cmentarzem. Dokument fundacyjny klasztoru pochodzi z 1153 roku, ale przypuszcza się i potwierdzają to źródła pisane, że cystersi pojawili się tutaj parę lat szybciej, przynajmniej w 1150 roku, a może i wcześniej. Tyle zajęły procesy lokacyjne, podstawowe uzgodnienia i budowa przynajmniej części zabudowań. Pierwotne uposażenie klasztoru stanowiły trzy wsie: Rgielsk, Staszew i Panigrodz, a poza tym Jezioro Rgielskie i teren zasiedlonego półwyspu, wraz z obszarami przyległymi do granicy ziem sąsiadujących osiedli. Zakonowi przyznano też dochody z rynku i karczmy w Tarnowie Pałuckim, miejscowości przez którą przebiegał szlak handlowy w kierunku Nakła nad Notecią i Pomorza. To wszystko stanowiło solidne podłoże ekonomiczne i podstawę pod rozwój założenia klasztornego. Z czasem tereny podlegające klasztorowi w Łeknie rozszerzyły się przez dary, zakupy i tak pod koniec XIV wieku posiadał on już 32 wsie, w tym 18 osadzonych we własnym zakresie i to właśnie one były podstawą do rozwoju folwarków cysterskich, czyli grangii. Folwarki te pozwalały na prowadzenie własnej gospodarki na ziemi użytkowanej wyłącznie przez klasztor. Do tego doszły jeszcze różne nadania, immunitety i regalia, które dostarczały klasztorowi dochodów. Na przykład spore zyski otrzymywano z targów rozwijających się w posiadanych przez zakon miejscowościach. Od II połowy XIV wieku łekneńscy cystersi mieli też prawo do połowu wszystkich gatunków ryb, dwoma łodziami, na pełnym morzu. Asortyment spożywanych przez zakonników ryb rozpoznano podczas analizy szczątków kostnych znalezionych podczas badań wykopaliskowych prowadzonych w okolicy kuchni klasztornej. Okazało się, że z ryb słodkowodnych były to leszcze, krąpie, jazie, płocie, liny, sumy, szczupaki, okonie i ryby karpiowate, a z ryb morskich jesiotr i śledź bałtycki. Gospodarka cystersów opierała się na rolnictwie i hodowli. Uprawiano m.in. owies, żyto, pszenicę, jęczmień, konopie, proso i inne rośliny. Hodowano bydło, owce, kozy, konie, psy, koty i ptactwo domowe, czyli kury, kaczki i kapłony. Ludzie z przynależnych klasztorowi miejscowości, mieli także zezwolenie na polowania na rzecz mnichów. Podczas badań stwierdzono, że menu zakonników poszerzało mięso zajęcy, dzików, jeleni, łosi, saren, przepiórek i kuropatw. Zidentyfikowano także pozostałości trzech niedźwiedzi i zabijanych zapewne dla skór tchórzy i lisów. Źródła nie wspominają o bartnictwie, ale można z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że je prowadzono w pobliskich lasach. Do zakonu należało również sześć młynów i jeden wiatrak, co pozwalało na przemiał własnego ziarna, a także być może ziarna sąsiadów i czerpania z tego zysków. Zakon miał także niewielką winnicę. Materiały archeologiczne pochodzące z wykopalisk prowadzonych u nasady półwyspu pozwalają zidentyfikować rozliczne warsztaty rzemieślnicze pracujące na rzecz klasztoru. Siedziba cystersów w Łeknie słynęła na przykład z dobrze rozwiniętej działalności metalurgicznej i kowalstwa, co potwierdzają pozostałości pieców do wytopu żelaza, brązu i przetapiania srebra. Znaleziono tu także warsztaty murarskie, działające zapewne najbardziej energicznie w czasie budów, a poza tym zidentyfikowano garbarnie, warsztaty rymarskie, ciesielskie, stolarskie, szewskie, tkackie, płóciennicze i inne. Poza tym dopatrzono się rzeźni i piekarni. O klasztorze w Łeknie można by jeszcze wiele powiedzieć, choćby o jego rozplanowaniu, zabudowie, a także różnych odmiennościach prawnych, na przykład odrębności władzy od zarządu miejscowych biskupów, ale to wątki odbiegające od poruszanego tematu.1 punkt
-
1 punkt
-
Lis pod stacyjką w gminie Leżajsk metodą "chińską" ból uśmierza. Przy czym, jak łupi skórę za tę akupunkturę, dzieląc to z jeżem, się nie zwierza.1 punkt
-
Blask wokół jaśnieje, delikatny uśmiech wdzięcznie w noc posyła białolica Pani. Kłębiaste obłoki użyczyły runa na peplos pulsujący blaskiem, tak świetlisty. . Srebrny rydwan, para siwych koni ocieka resztką wód Okeanosa. Wróżebne światło mocą promieniuje, do końca drogi księżycowej damy. Zachodnie wody kurz zmyją pylisty. Srebro zanika, powstaje Jutrzenka1 punkt
-
Amarantowa czerń zmroku, pojawia się przeczucie. Gdzieś za nią, przesłonięta skrzętnie, żeby nie przerażać, musi być szczelina. Powód pędu, pośpiechu, gorączki... To tamtędy wycieka najcenniejsze. Niejeden dałby wiele, by zatrzymać ciągły ubytek, systematyczny odpływ czasu.1 punkt
-
opleciona tobą byłam jak z perskiego fresku teraz twoja narzeczona z gugułą w środku mi się śni wracam nierównym brukiem soliród się płoży zerwij kartkę pogrzebową zostanę nieświadomą1 punkt
-
1 punkt
-
Odebrał pannie cnotę i teraz jest rad wielce lecz wnet się okazało zrobiono to widelcem. Kiedy się sprawa rypła i wyszła z tego draka sprawczynią była ona przebrana za chłopaka. Dla innych to zabawne choć w skutkach niegodziwe lecz jednak to się stało a słowa me prawdziwe. Ja bym na przyszłość takie zabawy ograniczył ażeby być tym pierwszym co pannę rozprawiczył. Bym w męskim środowisku przy piwku w jakimś klubie mógł kumplom opowiadać, że robię to, co lubię. Z góry tu wam zaznaczam, nie będą to przechwałki zdobywcy cnót wszelakich za sprawą swojej pałki.1 punkt
-
@corival Czytając Twoje wiersze przestaję być obiektywny, zanurzam się. Będę więc milczał wymownie.1 punkt
-
Dlaczego tak sądzisz fan? Może ta modlitwa ma mało wspólnego z Bogiem? Skąd wiesz do kogo pelka się modli? Modli się o śmiertelność duszy, co zaprzecza jednej z sześciu prawd wiary, czyż nie? Myślisz, że zwraca się do Boga? Nie umie wybaczyć o czym świadczą słowa "przeciwwskazania nie wchodzą w grę dlatego..." Może już dawno wyparła się Boga? Bo przecież ile można zmagać się z upokorzeniami i przeszłością... na dodatek jeszcze ta rzeczywistość, gdzie sama padła ofiarą. Może wisi nad nią jakaś klątwa? Fraza w nawiasie, którą wskazała szubazdolka jest dość istotna, stanowi pewną tajemnicę, być może klucz, dlaczego peelka tak ostro podchodzi do sprawy i dlaczego "skurwysyn, a nie np suczy syn czego domaga się Nefretete. Pozdrawiam. Niezadowolona? Psikus? Jakie sprawy idą na drugi front? Hm. Nie wiem co o tym myśleć. Dziękuję Gosławo. Na pewno nic nie zmienię, bo tutaj jest wszystko na miejscu. Pozdrawiam. Mocno przesadzasz. W moim komentarzu jakbyś nie zauważył jest napisane "jeśli to prawda, WYBACZ" więc jak widzisz potrafię uszanować, to Ty nie potrafisz/nie chcesz, zrozumieć pewnych rzeczy, dlatego mam wątpliwości co do Twojej prawdomówności w tej kwestii. Sam wplątałeś w ten wątek swoich bliskich, a teraz się czepiasz. Brak wiary w Twoje słowa nie jest brakiem poszanowania dla Twoich bliskich, więc nie histeryzuj. Nie popełniłam żadnego błędu. Treść mojego wiersza nie jest wulgarna. Znajduje się w nim jedno słowo które jest wulgaryzmem - zasadnym (i tutaj w całej rozciągłości zgadzam się z Errorem) ale całość nie ma wydźwięku wulgarnego, zatem uważam, że nadinterpretujesz. Dziękuję za rozmowę, dzięki niej wzajemnie się poznajemy. Pozdrawiam. Dziękuję Error_erros za obecność, odwagę i wyrażenie własnej opinii na temat wiersz. Fajnie, że spełnił swoją rolę i że się podoba. Pozdrawiam. Beatko bardzo dziękuję za taki odbiór wiersza. Cieszę się, że tak to widzisz. Serdeczności.1 punkt
-
Piękny, Tetu. Fantastycznie ważysz ciężar wiersza, emocji, przemykasz po słowach, jak po klawiaturze. Szacun. Nawet nie chodzi mi o pełnię wydarzenia, choć to może nie brzmi najlepiej. Skupiam się na słowach w wersach i tego co niosą, jak dźwięki. Nie zamazałabym żadnego wyrazu. Wszystkie bluźnierstwa to walnięcia w klawisze. I po to są, aby otrząsnąć ze snu, którym koisz w pierwszej części. Ściskam ciepło, bb1 punkt
-
@Sylwester_Lasota KUŁ WÓŁ ÓW ŁUK. OT, KUTO BOTY, ŁUKI, I KUŁY TO, BO TU KTO? MAMO, ŁUKI KUŁ - OMAM!1 punkt
-
Jak mogłaś, napisać słowo "modlitwę" tak blisko słowa "skurwysyna" - jesteś szalona!?1 punkt
-
@OloBolo Świetne i fajnie opisane, no i różne te fetysze, od stóp do głów. Pozdrawiam1 punkt
-
Wspomnienia z dzieciństwa? Taki swój domek na drzewie ,gdzie chowamy się przed światem, powierzamy tajemnice, smutki i radości, jesteśmy bezpieczni i wszystko w koło jest też chronione. Takie we mnie skojarzenia ten wiersz wywołał.1 punkt
-
@Stracony To bardzo wysoka ocena i dziękuję za nią, choć nieco zdziwienie mnie przepełnia, bo we własnym mniemaniu wciąż poetyckim niemowlakiem jestem :) Staram się jednak i chyba się udaje... Pozdrawiam :)1 punkt
-
W każdym wytworze rąk zdolnych, tkwi praca umysłu świadoma. Cel zamknięty w formie o ostrych granicach. Skrzepła myśl o ściśle określonych kształtach. W wytworze ducha cel tkwi podświadomy. Nieosiągalne czynić osiągalnym. Marzenia zmieniane w idee i wizje. Myśl lotna pomyka gdzieś między chmurami. Z głębi wypływa, co światu zamknięte. Porusza drgnieniem, zachwyt wywołuje. Bywa wstrząsem, wybucha burzą. Niesie piękno niezbędne do życia.1 punkt
-
Ciekawe na dzień dobry, ale mam obiekcje do angielskiego podtekstu, bo after now is imaginanion, project, design - bo story to już było. M1 punkt
-
nie wstukasz esemesa nie wypowiesz składnie zatrzymasz na przejściu nie wycofasz autem w pracy już zapomnieli ile słodzisz herbatę szurasz drżącą nogą zgarbiona kluczysz a kluczy jak nie było tak są – odnalazły się w drzwiach zostawiłaś nie ma złodziei – nie było żelazko nie wyłączone światła nie pogaszone garnek za to czarny śmierdzi w lodówce lata mucha robacznica jak bombowiec który zgubił szyk mieni się w jaskrawym nagłym świetle przeszywającym żaluzje budzi do życia wstrętem sen a jakby nie sen wciąż ta plaża mnóstwo dzieci nie ma naszego1 punkt
-
@Jo Shakti Z drugiej strony - rezerwista, kot... z porady nie skorzysta. Miłego dnia Jo. Kotem byłem, ale rezerwistą nigdy.1 punkt
-
1 punkt
-
??? ryby lubię częstochowskie chyba rymy choć nadmorskie oczywiście głupio rzekłem mózg ja sfajczył i przypiekłem już mi ostygł znowu piszę co tam w myślach mych usłyszę o tych rymach cudnych ładnych ani trochę nie szkaradnych dzisiaj w kosmos wyślę wiersze a zaś później jeszcze jeszcze żeby obcy oniemieli o tych cudach nie wiedzieli że tę zdolność w genach mamy na portalach wyrastamy jak te grzyby my poeci każdy z nas poezją świeci o tym polu co spowite flaszką żyta ciut zakryte i słoneczku co znów wschodzi życie blaskiem swym osłodzi o nas samych z tej planety tutaj różne są podniety durne szare i radosne lecz nie zawsze mamy wiosnę podcinamy naturalnie co nie trzeba kiedyś spadnie a my razem jak te spady wtedy już nie damy rady i o dziurach co ktoś kopie może wpadniesz do nich chłopie nie mam czasu mój kolego właśnie kopię dla trzeciego są też grzmoty oraz burze każdy swoje ma podwórze na nim tańczą jego prawdy tak uważa tancerz każdy tu kamieni wór zalega żeby rzucić kiedy trzeba lecz ozdobić napowietrznym częstochowskim rymem pięknym ufoludek rzewnie płacze ślicznych rymów nie zobaczę ech ludziska dupy dali takim wielkim tacy mali ziemia jakoś dźwiga ludzi ale kiedyś jej się znudzi choć kosmici wrzasną chcemy już im wierszy nie wyślemy ???1 punkt
-
Barwna, przepysznych kształtów, w ogromie zapachów kuszących, trwa walka roślin brutalna, dla oka prześliczna. Kwiat narzędziem boju, byt zapewni przyszły. Wabi bzyczących pracusiów: stołówka otwarta, zapraszam. Naczynie pełne nektaru podsuwa ku górze, pszczoła korzysta z czary, czerpie ile zdoła. Na koniec zostawia wiadomość: zbiornik pusty, szukajcie. I leci do ula zrzucić słodki ciężar, inne nie siadają czas jakiś. Kwiat wzdycha ciężko, zamiar nieudany, trzeba powtórzyć. Zbiornik znów napełnia, uparcie dążąc do celu. Wywieszka zdjęta, kolejna miodnica przysiada, przebiera łapkami i pyłek przynosi, ten trafia gdzie trzeba. Kurek zakręcony, kwiat pulsuje radością, szybko zrzuca płatki. Zmiana priorytetów. Nie zamierza już nęcić, co przedsiębrał zdobył, inne zajęcie ma teraz: wytwarza nasiona i zapewnia przyszłość.1 punkt
-
Do suchych ziarenek przytula łodyżki, czołga się i pełznie, bo kocha gromadę. Sprzeczności jest pełna, wiotka, chociaż silna, rozliczne pędziki szukają szeroko. Bez liku listeczków na każdej łodyżce, kwiatki ma prześliczne, czerwonoróżowe. Zapach ujmujący, intensywny, świeży, otuchy dodaje, zdrowie zapowiada. Czyści atmosferę, ze skórą podobnie, wiele innych chorób pokonywać umie. Wspaniała przyprawa, prawie do wszystkiego, barwnym puch kobiercem piaski krąg zarasta: wdzięczna macierzanka.1 punkt
-
Bałtyckie ludy nad Bałtykiem żyły sobie dookoła, rzeczy nieświadome. Przyszedł archeolog i część z nich wydzielił. Przez język, kulturę, bałtyjskimi nazwał. Po drobnych poprawkach...1 punkt
-
1 punkt
-
Pewien oryginał wprost ze Szczecina, cały dzień tylko paprykarz wcinał. By było lepsze, przyprawiał pieprzem, oraz szklaneczką ropy z Karlina.1 punkt
-
Pewien zdradzany małżonek z Warszawy kochankowi żony uciął te sprawy, wezwał pogotowie, bo ważne jest zdrowie. Miał o nie uzasadnione obawy.1 punkt
-
Podobno do zdrojów Krynicy jeżdżą sami rozpustnicy. Sprawdzić chciałam, pojechałam. Prawdę wyznam w spowiednicy.1 punkt
-
Pan Sylweriusz w Salwadorze wpłynął wpław na pełne morze z pleców zdjął saperkę z czoła pot wtarł w ścierkę kopie by się zaszyć w norze.1 punkt
-
Pan Marceli wieś Parcele biegał goły po kościele i krzyczał mój Boże cóż na siebie włożę zanim mnie dopadną cwele.1 punkt
-
Chwile ciągle nam coś umyka, za czymś wiecznie gonimy nie dostrzegając piękna minionej własnie chwili. nie odwracajmy głowy za czasem, który minął, ułóżmy wachlarz wspomnień, by nigdy już nie zginął. i jeśli nawet smutek ślady radości kryje, ciesz się obecną chwilą, bo ona tobą żyje. to nic, że smutki, żale, niespełnione marzenia kołaczą nasze myśli i dusza się rozdziera. ważna niepewność jutra, co uśmiech losowi śle, otwórz okna marzeniom i złap swój szczęśliwy dzień. marzec, 20061 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne