Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 30.08.2020 w Odpowiedzi

  1. Chcę wszystko! nie będę cukierków wąchała w papierkach nie będę już pragnień chowała w butelkach bo czasu mi szkoda na te puste słowa. Chcę więcej. Konkretnie do bólu i do prozy życia, ryzyka, zepsucia i wyjścia z ukrycia, mam dosyć teatru i dosyć mam sceny. Umrzemy. A jeśli nie możesz mi wyjść na spotkanie, to daruj czas zbędny i daruj konanie, poświęcić się mogą wsze nieszczęśnicy z ulicy, więc stań naprzeciwko, i powiedz co czujesz a każde to słowo ja w pełni szanuję, bo lepiej jest w prawdzie niż taplać się w błędzie. Nie będę.
    6 punktów
  2. Więc to zawsze życie ociera się o śmierć. A nie odwrotnie. Kiedy umrę, w co nie wierzę, więc kiedy umrę, nie ja będę muskał życie, ale życie muśnie mnie, kiedy ktoś żywy o mnie pomyśli – Edward Stachura. ----------------------------------------------------------------- Więc śmieję się lecz On bardziej drwiąco Otwieram okno On otwiera drugie Przepraszam: czy pan też umiera – Rafał Wojaczek od czasu do czasu jestem kimś w rodzaju skoczka. gdybym tylko mógł stworzyć sobie lepszy tor lotu; byłbym wiecznym ptakiem. pod wychudłym niebem coraz mniej ptaków, czarna żółć pokryła im skrzydła; abstrakcją jest siła – odśrodkowa pozostawia szlam o metalicznym smaku.
    5 punktów
  3. Kiedyś o świcie wspólnym spaceremGdzieś na polanie, a może w lesiePośród błękitnych chmur i paproci(To było lato lub wczesna jesień)Skleciłeś bukiet z lilii i chabrówSiadłeś na trawie, albo na drzewieChwilę patrzyłeś mi prosto w oczyCo było później? Niestety nie wiem...Teraz, gdy mija kolejne latoI nie myślimy o sobie czuleMamy przy sobie już inne dłonieTak jakby nas nie było (w ogóle)
    5 punktów
  4. W letargu skłębionych myśli odwijasz promienne drgania. Kręcą się barwy w pokoju na tle smutnego zegara. Szarością cisza spowita, a jednak miękkość rozczula. Przytulam z Egiptu mau, rozbudzonego kocura. Miau miau zapewne piękny sen, jak biegał po mlecznej drodze. Chciałby och chciałby już coś zjeść, a ja wstać z łóżka nie mogę. Na dzień dobry noski- noski i czeka z niecierpliwością. Tak rozbudzić słońce ciężko, widzę wciąż dwie gwiazdy nocą. Może w pyszczku niech przyniesie z kofeiną mi cardiamid. I niech jeszcze połaskocze trochę swoimi wąsami. Wiem jak lubisz smakołyki, ale pomrucz mi do ucha. Wolę bardziej od wskazówek twojego serca posłuchać.
    5 punktów
  5. . gdy delikatnie wsuwasz dłoń między mnie i świat żywe spoiwo ja i on i ta Twoja bliskość .
    4 punkty
  6. nie zwierzam się tak po prostu z potraw których nie lubię to są sprawy bardzo osobiste prawie jak kolor bielizny kupowanej przez internet i pomyśleć że kiedyś nie było ani komputerów ani staników wszyscy poruszali się powoli by im myśli nie latały zbytnio gdy mijają w drodze płeć inną było intymniej w smaku zapachu nienawiści albo kochaniu a dziś głośno się przechodzi przez wieszaki goni przerzuca jest ich tyle że wybrać nie sposób czasem bezpieczniej dla żołądka jest nabawić się wysokiej alergii na składnik ukryty w koronkach tak by w miękkiej bawełnie odnaleźć całą gamę delikatności
    4 punkty
  7. Lubię kiedy powoli podchodzisz uśmiechasz się i giniesz w moich ramionach z ostatnim głębokim wdechem totalny reset a ja mam czas by w plątaninie włosów odkryć drogę do szczęścia budząc receptory na karku o jeden buziak za daleko
    4 punkty
  8. Zamroziłam się w sobie nagle w sopelek lodu za niespełnione na dłużej w niepamięć na przeczekanie To nie boli do żywego zamarza Nie martw się lubię malinowe lody zasmakowałam
    4 punkty
  9. do pokoju z ulicznych latarni wpadło trochę pomarańczowego blasku wreszcie zrozumiałem co znaczyły jej słowa poznaj moje wnętrze jak pająk zwisający z sufitu w końcu mogłem złapać oddech i westchnąć z podziwu czuły na znaki przyrody prostuję na niebie ścieżki życie nabiera lekkości
    2 punkty
  10. chciałabym odejść bez darcia prześcieradła i zdzierania gardła szlochów achów i ochów mam tylko jedną małą prośbę żeby nie bolało
    2 punkty
  11. czy prawdy się bać czy musi być burzą czy warto na nią kląć czy musi być kamieniem a może prawda to kłam wymyślony gdzieś tam gdzie jej nie było gdzie był tylko wiatr sami widzicie że to nie żart że to powaga warta przemyślenia czy to prawda prawdą
    2 punkty
  12. W grze zdobyłem nową postać, jest podobna do mej mamy. Włosy blond i suknia w różu, może razem dziś zagramy. Tak się bardzo namęczyłem, nie chcesz swego czasu trwonić? Ty nie kochasz mnie już powiedz, mam do kumpla znowu dzwonić? Co ja muszę tam więc robić, jaka jest też w tym wygrana? Trzeba walczyć o przeżycie, w zwykłej formie zabijania. Ale po co powiedz szczerze, czy nie lepiej grać o szczęście? Przecież cieszę się z ich mocy, każdy ludzik radość niesie. Jaką siłę ma ta lala i co będzie jeśli umrze? Nie chcę wiedzieć - to zabawa, ja tak bawić się nie umiem. WIRTUALNY świat ożywa, bardziej niż ta rzeczywistość. Czy pamiętasz co mówiłam, najważniejsza jest w niej miłość.
    2 punkty
  13. poranny desant na plaży każdy chce zdobyć przyczółek dla wyimaginowanego szczęścia i ukryć się za murem parawanu już nie ma dzikich plaż
    2 punkty
  14. Pewien malarz gdzieś z południa Krety szuka nowej dla sztuki podniety; choć widoki tam cudne, on uważa, że nudne, więc w tawernie podaje krokiety.
    2 punkty
  15. Tam, gdzie pies na ciebie czeka, wirus trzyma się z daleka. To pierwsza ze wskazówek. Wszystkie mają solidne podstawy naukowe. Tu mobilizacja układu odpornościowego w rezultacie wytwarzania odporności krzyżowej. . https://vetnolimits.com/2020/03/29/zwierzeta-domowe-uchronia-cie-przed-groznym-koronawirusem-zobacz-jak/
    2 punkty
  16. usiedliśmy przy niebieskiej cerkwi pamiętasz kiedyś byliśmy młodzi dziś pozostał ten sam uśmiech i niewinne dziewczęce spojrzenie na grobach dziadków iskrzą znicze odwróciłaś kwiaty w nasza stronę wspominając w malowanych słowach Wiecznaja pamiat - Człowiek cierpi i kocha w następnej zwrotce już płynie rzeka między pamięcią a snem błyszczy Narew szukasz dawnego echa w tajemnicy życia słońce zakrywa powoli usta utkany z kawałków wieczornego nieba z zapachu łąk kolorów dyni wspomnień powietrza ludzi i cieni podlaski krajobraz letniej chwili
    2 punkty
  17. @WarszawiAnka Ma te tam? na półce figi nagie figowy listek zostawiam sobie
    2 punkty
  18. Rymy przesadnie dokładne↔zamierzone. ciepła poświata słońca promienia w ogrodzie który tym tu zasłynął że kiedyś kwitły tutaj wspomnienia lecz w oczku wodnym czas już nie płynął nieustające wszystko wciąż nowe w szeleście liści drzewa tu stały jabłka czereśnie i wyjątkowe spełnieniem marzeń cicho szumiały na falach wiatru pszczoły śmigały w zaciszu miodu tak złocistego że aż mieniły się gdy fruwały skrzydełka złote od blasku tego ślady swych lotów ptaki stroiły nutą muzyki co wiatrem lśniła szybując zwiewnie gdzieś tam wysoko by każde piórko radość spowiła * słońce z księżycem zawirowało gwiazdy spłoszyły iskierki z nieba źródło tajemnic cząstkę oddało bieliły się w kłosach początki chleba aż kiedyś nagle czas znów popłynął róże kolcami nie zatrzymały mimo że ogród cały przeminął to wspomnienia owocowały
    2 punkty
  19. . .. gorące dni sierpniowe rozpaliły serca Polaków w oczekiwaniu na .. - wielu z nas postrzegało w kategoriach cudu zwycięstwo zrodzonej właśnie SOLIDARNOŚCI, pod przywództwem Lecha Wałęsy, którego to nazwisko zdążyło już obiec cały świat .. Szczecin z Marianem Jurczykiem, a kolejnego dnia Stocznia Gdańska z Lechem Wałęsą, czy też mniej zapamiętane z Jastrzębia Zdroju i Huty Katowice, gdzie prowadzono przez wiele dni rozmowy ze stroną rządową, zakończone podpisaniem jakże ważnych historycznie porozumień, kiedy to przecież zarówno w Polsce - jak i poza jej bliskimi granicami - stacjonowały wielotysięczne oddziały Armii Czerwonej. Nikt i nic nie odbierze zasług Lechowi Wałęsie, - nawet gdyby i w swoim życiorysie miał jakąkolwiek skazę - bowiem w tamtych dniach to z jego imieniem na ustach, polskie społeczeństwo pierwsze wybiło się na niepodległość wśród demoludów, zarządzanych z Kremla. Któż bowiem znał wtedy z imienia i nazwiska jego dzisiejszych, zagorzałych przeciwników, stojących przy boku żądnego władzy J.Kaczyńskiego, uważającego się za wzór cnót obywatelskich, który to w tamtych - trudnych przecież czasach - nawet nie odważył się przyjąć członkostwa w NSZZ Solidarność?!! Jeno niewielka grupa osób w terenie, mająca dostęp do ówczesnych teleksów, połączonych z KK NSZZ Solidarność i opracowująca na ich podstawie ulotki z dostępnych treści, wiedziała, że w otoczeniu Lecha Wałęsy przewija się - pośród dziesiątków innych - nazwisko Lecha Kaczyńskiego w roli doradcy KK NSZZ Solidarność .. O jego bracie bliźniaku - Jarosławie - nikt z nas nawet nie słyszał, co mogę poświadczyć, jako osoba poświęcająca wtedy niejedną dobę na opracowywanie tak oczekiwanych przez społeczeństwo wieści - w swoim, miejscowym MKZ NSZZ SOLIDARNOŚĆ Szczecinek. Czterdzieści lat temu Polacy zaufali Lechowi Wałęsie i nie zawiedli się. To ludzie pokroju Jarosława Kaczyńskiego doprowadzili naszą Ojczyznę na skraj wojny domowej, próbując na nowo pisać historię .. Rodacy - obudźcie się!!!
    2 punkty
  20. Musisz doprecyzować czego powiewem ma być, bo jeszcze się spełni :)
    2 punkty
  21. Drogą na skróty? Grzech wydaje się łaskawą dłonią Pragnącą przywitać każdą duszę To oczy tobie w ciemności zapłoną! Czy do przywitania go cię skuszę ? Przecież to dłoń, co korzyść niesie Puchar luksusu, krew z żył sukcesu Nie byłeś bliżej, ochota ci pnie się Lecz po krawędziach spłynie sedesu W rozkład gnoju przy wtórze robaka Pcha się nadziei pełna dusza twoja Nadziei marnej, jak ostatnia pokraka Płoniesz i ty gniewem - tak jak Troja I po cóż witać w sercu grzech ciężki ? Dlaczego wolisz łatwizną odziać czyn ? Czy honor twój jest aż tak niemęski ? Czy bandyctwo moralne wiedzie prym? Możesz wieczność przytulić z ochotą Ale i piekieł otchłanie zdobić klęską Droga cięższa i warta to ta piechotą Inna przykryje wiarę żałobną wiązką Autor: Dawid Rzeszutek
    1 punkt
  22. poezja nie musi być zrozumiała nawet na poziomie języka i słowa czasem to sama tonacja i tembr głosu iskra wyraz twarzy zastygły pejzaż lubię przypisywać piewszo-słyszany głos do wyimaginowanej osoby i jakże często się mylę i jakże często zdziwienie wywołuje mimowolny uśmiech tym razem to była kobieta o hebanowej skórze :) Pozdrawiam Pan Ropuch
    1 punkt
  23. wpojona w ciebie rozgrzana kawą czarnej nocy dajesz wykradzioną po brzegi lepkich dotknięć chwilę znaczę kark mokrym śladem mierzę pocałunkami ścieżkę kręgosłupa twarzą muskam rzęsami podążam w pioruny twoich dreszczy ramiona rozwieszam szukam ust drobnych sutków miękkiego brzucha nagim członkiem karmię zmysły igły dnia zasypujesz cukrem
    1 punkt
  24. Odzieram chmury z szat Na tych, co mnie znają - nie znajdziesz ani palców ani ręki Nie umiem zliczyć lat - bezmyślności, próżności, udręki Dopijam sherry z truskawek Uderza gdzieś ponad głową Chmury już tylko w kozakach Śmiechem zanosi się pustka Słowa są sprawnym lemieszem - w zalakowanych ustach Często odchodzę ''na zawsze'' - by wrócić Po dwóch minutach I czuję się zwykle jak szewc Ten, który chodzi bez butów. Pytam się czasem życia: ''Czy ja ci czegoś nie daję?'' ''Jakie popełniam błędy?'' ''Dlaczego jesteś ... nietrwałe?'' I tylko - głucha cisza. Upijam się - siedząc w kościele Bosko-szatańskim winem Umieram - w każdą niedzielę. A później lekko przechodzę Do kolejnego życia Z głupawo bezczelną miną Lepiej się wcale nie dziwić. Brać to, co jest Niebieskość Kradzione kolie i futra Brak ograniczeń - pod kreską I bez oparcia krzesło I późne zmartwychwstanie ... Chmury nie będą się dziwić. Odzieram swój lęk z gorsetu Płaszcz ziemi zaczyna się krzywić ...
    1 punkt
  25. 1 punkt
  26. Przychodzisz do mnie zawsze o tej samej porze. Leciutko pukasz do drzwi, wchodzisz boso czasem w czerni, a czasem w kolorze. Palec na ustach kładziesz, uśmiechasz się nieśmiało. Prosisz, bym nie myślał o tym co przyjdzie, lub o tym co się stało. Pod powieki wpełzasz, kladziesz się tuż obok i pytasz o mą duszę gdy zapada mrok. Dzięki tobie latam, by dotknąć palcem słońca. Innym razem spadam w otchłań bez hamulców, tak bez końca. Często gdzieś uciekam, lub czegoś się obawiam. W gniewie zabijam ludzi, lecz częściej z nimi rozmawiam. Niekiedy przyjdzie ona i stajemy się jednością. Lecz trwa to tylko chwilę, przyznaję to z przykrością. Odchodzisz tuż nad ranem, zostawiasz mnie samego czasem z uśmiechem na ustach, a czasem spoconego. I wiem, że przyjdziesz znowu dręczyć mnie okrutnie, lecz nie przyjąć cie ponownie byłoby rozrzutnie. Bo w tobie jest dróg wiele do piekła i świętości. Uchylasz drzwi pragnieniom, jesteś kluczem do nieświadomości.
    1 punkt
  27. @>Marianna< ale mam teraz ochotę na lody malinowe :) A tu deszcz i burza. Nigdzie się nie ruszam :( Wiersz jest piękny. Mimo bólu czuć nutkę nadziei. Podmiot sam siebie pociesza, o czym świadczy puenta. No właśnie. Te lody w kolorze różu :) Pozdrawiam :)
    1 punkt
  28. Często Bóg groźnie patrzy. Póki nie odwrócimy wzroku, Jezus nas nie rzuci.
    1 punkt
  29. @>Marianna< U mnie Marianno 12 stopni, lód malinowy w kalendarz kopnie. Pozdrawiam, w tym roku jestem bez loda... ufff!
    1 punkt
  30. Bo to na trzeźwo trzeba... ;) A wiersz melodyjny, sympatyczny.
    1 punkt
  31. ...zimny jak... Uśmiech, a serduszko prosze weź sobie sam...
    1 punkt
  32. {wersja okrojona} Nóż wchodzi w podbrzusze i mlaskając we flakach, sunie w kierunku nieba. Jakbym otwierał zamek błyskawiczny, lub makowiec, by wypełnić makiem. Wypływające wilgotne jelita, osuwają się po obu stronach ręki. Cieplutkie, czerwonawe i śliskie. Łapię najgrubsze niczym węża. Wyciągam na odpowiednią długość. Facet śpiewa piosenkę, ale strasznie niewyraźnie. Nie mogę zrozumieć słów. Uprzejmie proszę, żeby się bardziej skupił na dźwiękach jakie wydaje. Koniec mokrego powroza, mocuję do oparcia krzesła. Z torby wyjmuję różnorodne ozdoby. Na tym długim lepiącym, wieszam kolorowe pajacyki z jasno żółtymi lizakami w buziach. On nadal jęczy, bezczelnie parodiując śpiew. Co to za tytuł? Chyba takiego nie znam. Zaczyna się niebezpiecznie osuwać na podłogę. Nie dziwi mnie to. Ślisko tu. Pewnie hak przestaje przy ścianie ciało trzymać. Poprawiam. Wciskam mocniej. Tłumaczę mu, że będzie drzewkiem, ślicznie przystrojonym. Dlatego stoi na białym obrusie. Lubię czerwień na bieli. To mi się kojarzy z polską flagą. A przecież ze mnie patriota. Moi ojcowie za Polskę walczyli. Życie poświęcali. Doceniam to. Wieszam następne ozdoby na długaśnym wężu. Wszelkie inne flaczki i mięsko, obsypuje igliwiem. Jego też. Żeby było wesoło. Tak uroczo. Jakby jesień wiosną była. Śpiewa coraz ciszej. Nie mogę dopuścić do tego, żeby drzewko obumarło. Rzucam na niego śnieg. Coś tylko jęczy i mruczy. A przecież zawsze mnie uczono, że jak się dostanie prezent, to należy się ładnie ukłonić i podziękować. Widocznie był nieukiem. Nie chce się schylić. W boczne gałązki wbijam druty. Sztuczne ognie później zapalę. Myślałem o tym, żeby włożyć gałązki do oczu lub szyszki, ale by nie mógł biedny widzieć, jak się dla niego staram. A jednak jedną gałkę wydłubuje łyżeczką i odrywam z nerwu. Przecież może patrzeć drugą. Oślepić kogoś, to wielkie zło. Będzie pięknym drzewkiem. Takim ach, ach, cudnym. Tylko paznokcie muszę mu zerwać. Są strasznie brudne. Szpecą całość. Na pewno zrozumie, jak się dla niego poświęcam. Nadal coś tam marudzi. Szczególnie gdy grzebię przy paluchach i wyrywam. Zamiast dodać otuchy, że tak dobrze mi idzie, to on mnie zaczyna lekceważyć. Wcale się nie cieszy, że będzie pięknym. Może nawet prezent ode mnie dostanie. Znowu dosypuje białego puchu. Do nosa przyczepiam papierowego aniołka. Kilkoma szpilkami, żeby nie odleciał. Teraz jest wszystko takie ładne i różowe. Jak pupcia niemowlaczka. Wieszam następne ozdoby. Mają odpowiednie haczyki. Tłumaczę mu , żeby się tak nie wiercił, gdy wciskam w gałązki, bo będzie go boleć. Odchodzę parę kroków, kiwam głową, mówiąc głośno: no ba, całkiem ładnie, mam talent. Trochę mnie denerwują szkarłatne odgłosy kapania. Pozostał jeszcze włochaty czubek. Ale cóż to za pierdoły po bokach. Te odstające. Czubek powinien być gładki. Biorę laubzegę i mu tę szpetotę odcinam. Trochę to trwa. Znowu zaczyna głośniej śpiewać, a ja znowu nie kojarzę tytułu. W końcu się uspokaja. No nie… tak zupełnie. A ja nawet nie zdążyłem go oczyścić, z tych pozlepianych wiechci na górze. Za grosz poczucia wdzięczności. Chyba drzewko potnę i wyrzucę na śmietnik. Skoro w ten sposób mnie potraktował. I bądź tu człowieku dobrym. @~~~*~~~@ – Babciu, babciu!! Dziadek znowu się zabawiał w sadystę psychopatę. Obserwowałem z dala. Żeby go nie spłoszyć. – Przecież wiesz, że tak naprawdę, to by muchy nie skrzywdził. – Ale wytłumacz babciu, jak mu wystarcza na tak długo, wciąż ta sama kukła. Ciągle ją wybebesza… rozcina… szmaty wyjmuje i stare rajstopy z niej rozciąga... zakłada ozdoby... przemawia... rusza papierowymi ustami... obsypuje igliwiem... kawałkami styropianu... cukrem pudrem rzuca... odrywa sztywne papierki ze szmacianych paluchów... jakieś wypustki z głowy laubzegą piłował... obraz zdjął, żeby mieć przydatny hak… a starą gazetę na jej brzuchu, to kwirlejką rozcinał... – Kwirlejką? Co ten stary wyprawia. Ze szuflady mi zajebał. – Babciu! Ty się przy dziecku tak brzydko nie wyrażaj, bo mnie to wkurwia. – Dziadek ciebie nauczył takiego brzydkiego słowa? – A ciebie babciu, kto nauczył? – Nikt mnie nie uczył. Sama słyszałam na obejściu u sąsiadki, gdy jej lis kurę… no. Jak on mógł. Ostatnio zwykłym patykiem rozcinał. Kanarkowi z klatki wyrwał. – To dlatego już ptaszka nie ma? – Tak. Udusił się między dwoma szczebelkami. – Może go zgubił. – Co zgubił? – No patyk. – Zapytaj dziadka, co z tym patykiem. Tobie odpowie. Mnie tylko fajką straszy, że mnie sfajczy. – Nic z tego. Dziadek jak zwykle po takiej zabawie, wziął torbę i wyszedł. Nie zdążyłem z nim słowa zamienić. – Nie dziwota. Lubi się po nocach włóczyć. Już ja go znam. Pocieszny z niego dziwak.
    1 punkt
  33. są oczy co kłamią są ludzie co ranią są są światy przyległe są loty podniebne są są wiersze co wiszą są słowa co ciszą są są schody do nieba są pieśni jak trzeba są Pozdrawiam.
    1 punkt
  34. Raz hodowcy ogierów z Salonik jeden zwiał – a rasowy był konik. Choć go szukał do rana, koń nie wrócił do pana, bo dla zmyłki założył melonik.
    1 punkt
  35. Więc najpierw zdejmujemy aureolę i z czcią odkładamy na czystą ligninę. Gotowy skalpel? Rozcinamy. Czy państwo widzą jak zdjąć z łatwością można skórę, niczym kąpielowy czepek zsuwa się z czaszki. Nie widać obrażeń, co nie znaczy, że głębiej ich nie odnajdziemy, jestem pewny. Włosy lśnią jeszcze jak oddale w ogniu i pachną dymem. Już przejdźmy do rzeczy, proszę o piłę, tak, tę właśnie, z obrotowym ostrzem. Nieprzyjemny dźwięk, ale kto z nas nie był u dentysty. Znajomy swąd, prawda? Pochodzi od tarcia metalu o kość, jeszcze chwilę, klik - odskakuje jak wieko od puszki, przejrzysty odsłania się widok wprost na szarą istotę problemu. Proszę spojrzeć na metafizyczny obszar urażonych do głębi uczuć – promień dostał się przez oczy lub uszy i bezbłędnie, jak wypuszczona strzała z łuku przeszył kryształ, nieodwracalne szkody sprawiając, śmiertelne i wieczne obrażenia wartości. Zapytam o nie na kolokwium.
    1 punkt
  36. Nie wiem czy to do satyry, ale narysowałeś słowami taki obraz, że usłyszałem zgrzyt piły o kości i przeszły ciarki i zobaczyłem jak się odsłania mózg.
    1 punkt
  37. Twierdzą także też niektórzy, nie wiem, wierzyć im czy nie, że z wirusem spirytusem najskuteczniej walczy się. ;) Pozdrawiam serdecznie i oby nas duch walki nie opuszczał :)
    1 punkt
  38. Już za sam tytuł należy się serce :) ale cały wiersz - bardzo, bardzo :)
    1 punkt
  39. Ech, Marek, Marek. Ciebie wciąż trzymają się kudłate myśli :) Pozdrowiony
    1 punkt
  40. od rana tańczę z listkiem i śpiewam
    1 punkt
  41. @>Marianna< mój kot myszką tylko się bawi :) Pozdrawiam.
    1 punkt
  42. @M.A.R.G.O.T Kotek przyniesie w pyszczku myszkę, nawet pieszczoszek. One to lubią najbardziej. Pozdrawiam.
    1 punkt
  43. @PuszKin no wiesz co? ;) Nie jestem pani. Jestem Margot :) Dziękuję i pozdrawiam serdecznie :)
    1 punkt
  44. Chwilową iskrą, światła błyskiem, co mnie w oczy poraził i spłynął do dłoni, a z nich do notatnika.
    1 punkt
  45. @Jan Paweł D. (Krakelura) Zostanę przy swoim - ale dzięki...
    1 punkt
  46. kochanie to nie tylko miły uśmiech i gest przytulania gdy zły dzień to lekarstwo na smutek i łzy brama za którą lepsze to ocean czystej miłości nie ma dna nigdy nie boli to droga którą warto iść jej drogowskazy mają moc która nie boi się burz i ciemności zawsze gotowa by obok być
    1 punkt
  47. czerstwa też była smaczna, nie ma znaczenia:)
    1 punkt
  48. Pamiętam, że odeszłaś w milczeniu. Kyrie eleison, bo nie wiem co czynisz, gdy teraz mówisz - uratuj siebie, bo na mnie jest już za późno. Łykamy psychotropy jak tabletki na kaszel później śpimy do rana śniąc o świecie, który istnieje tylko w naszych głowach. Dzisiaj tańczymy w deszczu. Znów karmią nas kłamstwami, lecz my wierzymy tylko w prawdę, wierzymy w odkupienie win i uzdrawiającą moc miłości. Dzieci stawiają zamki z błota, bo znów zabrakło im piasku. My, nieszczęśliwi, zakładamy maski, a ten, którego nazywamy katem kolejny raz zatoczył się w ogrodzie, budząc śpiących sąsiadów. Mówią, że rany na duszy bolą bardziej niż te na ciele. Znów więc łapiemy każdy odruch bezwarunkowej miłości, byle tylko nie cierpiały nasze dusze. ~Lucy
    1 punkt
  49. Witam - słodko dziś u ciebie a tak lubię - z przyjemnością przeczytałem. Pozd.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...