Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 17.07.2020 w Odpowiedzi

  1. nosimy w sobie pamięć pokoleń w geście spojrzeniu w powtórce losu rozgarniając korzenie próbujemy wyplątać własne skrzydła
    5 punktów
  2. Oby życie codziennie było dla Ciebie magią codziennie zaskakiwało dobrymi rzeczami oby Twoje skrzydła były coraz piękniejsze bo choć chodzimy po ziemi - jesteśmy aniołami :)
    4 punkty
  3. wciąż nie mogę przestać myśleć o niej kiedy nad dachami tańczy noc czy to są naczynia połączone ona oraz nadchodzący mrok gwiazdy tłuką w okno przyszła pora wchodzisz bez pukania to twój czas w głowie stosy pytań starych rosną czemu tylko ciemność kocha nas
    4 punkty
  4. urodziłam się pod powierzchnią żyję podskórnie ciągłym bezdechem ściernisko przepalone uczucia kiełków nie wzniosą żarna sypią czarny pył mogę być przez chwilę kim pozwolisz spełnia się przepowiednia prababki suche majtki mokre poduszki
    4 punkty
  5. mówiłam że nie przyniesie wiosny w ogóle nie przyleciała czekałam do wieczora siejesz trawę a co jeśli wzejdzie niebieska powiesz że bogu się pomyliło bo za dużo wina przesadzasz drzewa kaleczą niebo dom z oknami od zawietrznej żeby psy nie rozszarpały naszych tętnic to dobry pomysł na dzisiaj a jutro wiatr na pewno zmieni kierunek pocałuj mnie 280320
    3 punkty
  6. tworzenie wierszy jest chorobliwym nieprzystosowaniem do życia w szeregu po dogłębnym rozważeniu ryzyka alienacji odosobnienia samotności postanowiłam zdejmuję maskę odkrywam się chcę zachorować PS Wiersz ten napisałam kilka lat temu i dzisiaj zupełnie przypadkowo go wygrzebałam. Jakże jest aktualny. (Chciałabym zobaczyć minę mojej szefowej po zapoznaniu się z nim)
    3 punkty
  7. sufit nad ogrodem najlepszą tele-wizją z jednym programem
    3 punkty
  8. ja mam "am", a mama - maj
    3 punkty
  9. Umarłem wsród roślin A żyłem jak w śnie Zwątpienie tak wielkie Jak szpieg z KGB Latami zbłąkania Się wiodłem po drogach Potknąłem się nie raz Lecz nie na swych nogach Towarzysz podobny był Do Lenina Lecz on skończył szybko Jak łodzie Per Askima Do czego to piszę Łaskawi odbiorcy Bo ten szpieg Niestety był z "Polszy" A ja jestem z Polski I kłamie jak z nut Że coś tam że ktoś Że My polski Ród Nienawiść nam przędnie Tak złowrogą nić Jak zbrudzony strumyk I zazdrość i krzyk Jam nie wyborca znudzony jak drań Ja przez to wszystko Zwyczajnie sam. Celowo te wątki nie są nudnawe Bo przykrymi są i nicości warte I bardziej tu chodzi O samotność społeczną Gdy Polak odrzuca Polaka Bo trzyma "odległość bezpieczną" Więc w podsumowaniu I całej dobroci Miłość mamy rzadką Jak kwiat paproci.
    3 punkty
  10. A ma grom? Z morga ma. A dno? Ba, ma Bonda.
    2 punkty
  11. nad amarantową rzeką siedząc wspominam ciemne strony dnia tracę głos nie mogę już śpiewać nad amarantową rzeką atramentem brudząc twarz wycieram się słowem przenośnia usiadła wygodnie próbuję skleić myśl z melodią wyplatam rytm zdarzeń z wikliny codziennej rutyny nie nadążam za światem a on nie chce mnie nad amarantową rzeką zatracony w gdybaniu tracę siły jabłoń czerwienieje bardziej nie mogąc dosięgnąć korony trawa lekko zdeptana w miejscu gdzie siedzę nad amarantową rzeką wspominam utracone szanse bez nadziei na łaskę tego co czuję nie obejmuje żadna ofiara na amarantową rzekę nie wypływają rybacy nawet jeśli uda się zbudować tratwę nie dopłynie do brzegu rwący nurt jest jak nurtująca myśl głęboki i gryzący przelatują żurawie a może to sępy amarantowe jak rzeka
    2 punkty
  12. upalny lipiec witają wiatr pokłonem pióropusze traw
    2 punkty
  13. Prezentacja, lub pobożne życzenie: - Mamo - Otto. - Ot, to omam. Na spływie: Kaja K. i kajak. Pozdrawiam :)
    2 punkty
  14. I za katami rak i karimata Kazi.
    2 punkty
  15. ale kat to - atak kata, ot tak... Ela
    2 punkty
  16. @Cor-et-anima Jamajka jak ja, maj.
    2 punkty
  17. autorka j.w. Huśtawka - ławka w pewnym ogrodzie, nad oczkiem wodnym buja się codzień. Chmury w dal płyną ponad drzewami, lecą balony... tuż pod chmurami. Pędzą gdzieś auta z motocyklami, a my beztrosko się... pobujamy. Siedzimy obok siebie na ławce, po małej - czarnej wypitej kawce. Pod spodem trawnik krótko skoszony, Ty bujasz...ławkę... rozweselony. Wspomnimy kiedyś lipiec, wakacje, I to bujanie... się na huśtawce.
    2 punkty
  18. Memento w biegu Bieg, bieg, bieg i bieg przed siebie, w dzień, ulicami, przez miasto, do pracy, sklepu, wciąż gdzieś, gdzieś – już noc – już rano – już jasno. Odhaczyć i biec, biec dalej, jeszcze tu, jeszcze tam, prędzej, bo czasu tyle, co wcale, trzeba więc biec, biec, biec, biec. Życie z uporem oracza w obliczach skiby nam żłobi, żeby tam cienie dróg zasiać i zgonić nas przez te drogi. A włosy rzedną, siwieją i wypadają jak zęby, dziećmi byliśmy dopiero, potem nas porwał ten bieg i gnamy, gonimy, gonimy za wczoraj, teraz, za jutrem, z przyczyną i bez przyczyny, w pełne, w półpełne i w puste. Aleksandryjskie panele iluminują nam twarze, ale tak wielu niewiele jest w stanie prawd w nich odnaleźć. Biegniemy, tląc się przez chwilę, niczym popioły na wietrze, zostanie po nas jedynie – parę zdjęć, groby, nic więcej.
    1 punkt
  19. właściwie on zawsze był na linie samotności gdzieś na samym koniuszku daleko pragnąc choćby nici choćby z jednym maleńkim punkcikiem na obfitej wstędze wszechświata
    1 punkt
  20. I jak jest z tą wszechmocną Muzyką, Gdy ktoś przychodzi z naprzeciwko, Jak melodie grane przez stulecia, Może zagłuszyć stukanie berbecia, Słysząc powtarzane wtórne punkty, Na klucz wiolinowy - poważne nokturny, Patrz i działaj, gdy się wokół dzieje, Żebyś nie był plebsem Macieje, Słuchaj dobrych rad spod znaku, Abyś nie musiał wk*rwiać chłopaków, Zważ, że ciężkie drogi pisze... - odpowiedział : Życie? Wiedząc, że to wychodzi znakomicie, Polski język jest nad wyraz ważny, Żebyś nie obudził się obcy, raczmy, A racząc swojego i pilnując swego, Racz dostąpić co mówi pewne ego, Raczej na tańszej Poezji się nie da, Bo krwi przelano więcej niż rzeka, Reasumując pewne znane przebiegi, Zapytając : Jak? Co tam? Leci? PS. Oddechy i akapity proszę sobie samemu skumulować. PS.2 Spirytus lepiej poniewiera niż farbki.
    1 punkt
  21. w niedzielę szliśmy na galaretkę z bitą śmietaną potem do baru zamawiałeś piwo dla mnie chałwę nigdy już nie przyklejała się tak do podniebienia wracając pluliśmy na czarne koty mówiłeś że matka będzie zła bo obiad ja że gdy dorosnę otworzę wszystkie klatki przez pęknięcie w suficie widzę czasami jak lecą na południe 210220
    1 punkt
  22. Tekst jest rzecz jasna→metaforą czegoś. Nie można go brać dosłownie:) —?/– gnije ciało gnije wilgotne lepkie miękkie a w nim bocian na jelicie klekocze pieśni rzewnie ~ plama pośmiertna sączy flagę gdzie trupie gazy w poświacie jutrzenki pieszczone lśnieniem rozkładu zaklęte tulone ~ w miednicy bochen chleba na zakwasie szczypta soli kryształkami zapach ojczyzny wita zdobi ~ na martwym wzroku monety z orłem w żebrach maki czerwone kłosów zbóż złocistych zakole w bezruchu zastygłe spójrz maluję pędzlem duszy patriotycznie ja ciebie uskrzydle rozwijaj talent nie rezygnuj z przekonań wcale dzięki twe rady bardzo sobie chwalę w życie pragnę wcielać zrobię wszystko co w mojej mocy by nie zabrakło mi nigdy natchnienia
    1 punkt
  23. Dobra, idem stond. Jesteście zbyt dobrzy na mój ujemny poziom.
    1 punkt
  24. Przypowieść o „talentach” można usłyszeć również od Lucyfera.
    1 punkt
  25. @w kropki bordo Podoba mi się, że znowu jest tutaj jakaś historia. Można to sobie po prostu poczytać jako opowiadanie, dopowiedzieć sobie szczegóły i stworzyć w głowie film. Moim zdaniem jest to o tęsknocie za czasami dzieciństwa. Do chwil kiedy szło się z ojcem na galaretkę. Kiedy można było liczyć na wsparcie rodzica w rozwiązywaniu problemów (plucie na czarne koty). I o tym, że jak jesteśmy dziećmi tak szybko chcemy dorosnąć. Chcemy zostać kimś. Uniezależnić się. W końcu nam się to udaje. Jednak czasem koszt tego jest walki, nasze przepiórki odlatują na południe. Gdy były w klatkach może symbolizowały bezpieczeństwo i dom. Gdy je wypuściliśmy, odlatują od nas. Może PLka tęskni za domem i rodziną które są w oddali. Oczywiście to tylko jedna z interpretacji. Wydaje mi się, że ten wiersz jest bardziej dosłowny, może po prostu dobrze mi się tak czyta. Może gdyby się w niego bardziej wgryźć znalazło by się inne znaczenie i inną historię.
    1 punkt
  26. Super!!! :) Ja też dopiero zaczynam... Od 2 dni:)
    1 punkt
  27. @w kropki bordo Ten mi się podoba,wyczuwam nutkę nostalgii. Pozdrawiam.
    1 punkt
  28. Jesteś blisko.. Twoje ręce i serce... To moje Wszystko... Z Tobą w Tobie... Obok blisko... Twój zapach i smak ... Ich brak to mój strach ... Twoje oczy i ich blask ... Wiem że nie ma Nas .... Moje łzy , ich tysiące ... Moje dni I noce i ich końce.. Tylko księżyc wie , jak każdej nocy .. Przeklinam dzień w którym poznałam Cię... Tylko księżyc wie , jak ma dusza kona i krwawi... Tylko ...księżyc wie jak dziękuję za to że choć w snach tulisz mnie ...
    1 punkt
  29. @WarszawiAnka Aniu niejednokrotnie obserwuję jak trawy tańczą pod wpływem wiatru. Im większą połać łąki widzisz tym zjawisko kolorystyczne jest wspanialsze. Wszystko zależy od pory dnia i pory roku, za każdym razem jest inaczej. O tej porze oddałaś właśnie to w Swoim haiku. Miłego wieczoru.
    1 punkt
  30. jutro spędzam czas na trawce.
    1 punkt
  31. 1 punkt
  32. zawsze po fakcie nigdy przed pada śnieg w milczącą mgłę ciszy wchodzi życie tchnieniem przeprosin zakryło ślady słońce już śpi w dzień narodzin czekam na ciebie moja córko teraz przed
    1 punkt
  33. 1 punkt
  34. Grzegorzu, ale wierszyczek chyba nie o tym: Zresztą, jako czytelnik masz prawo do swojej interpretacji. (ale qśka?!) Jakby qśka nie skakała, to by nózki nie złamała. Pozdrawiam łikendowo :))) ais ma 666 sylab xD
    1 punkt
  35. Ja po przeczytaniu widzę taki obrazek. Jakiś koniec wstęgi obcięty niedbale tępymi nożyczkami i te niteczki zwisające, a tam na dole ktoś chodzi po linie i bardzo by się chciał ich uczepić, tak żeby się wdrapać, albo chociaż sobie ulżyć w "łapaniu rękoma powietrza". Fajnie, że pojawia się jakiś obrazek, lubię takie wiersze. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  36. @Cor-et-anima Mam ja maj, mam.
    1 punkt
  37. @jan_komułzykant ...bo to było głoskowanie zamiast literowania:) *** - no, gza mam... - a zgon?.. *** - Noga! Za zagon!
    1 punkt
  38. ? ? ☃? ? Patrzę, a śniegu dużo. Postanawiam ulepić bałwana, bo wezbrało we mnie dziecko. Poczuć się jak dawniej, kiedy byłem malutki, a białe kule ogromne. Właśnie umęczony i szczęśliwy, odchodzę kilka kroków wstecz, by obejrzeć swoje dzieło i pochwalić siebie, gdy nagle uderzam plecami o czyjeś ciało, które wydaje odgłos: – Proszę w tej chwili zdemontować bałwana. W przeciwnym wypadku, zapłaci pan grzywnę w stosownej wysokości do zła, jakie pan popełnił. Póki co nie zerkam do tyłu, tylko myślę. Nie chcę łapać dwóch srok za jeden ogon. W końcu pytam jeszcze nie odwrócony: – A czemu? Kim pan jest? – Proszę nie zadawać dwóch pytań naraz, bo jestem tylko: jeden. Co tu począć? Taki fajowy bałwan, tylko nie wiem, który ciekawszy: ten z przodu, czy ten z tyłu. Powtórnie słyszę głos: – Pan mówi sam do siebie. To nota bene objaw niezgodny z prawem. A zatem wyłapałem sens. Jest mi niezmiernie przykro z tego powodu, bo tylko wykonuję swoje obowiązki a pan mnie obraża. Odwracam się, myśląc, że zobaczę co najmniej: lodowego kosmitę, a tu banał stoi w kapeluszu. Postanawiam wziąć sprawy w swoje ręce. Zdejmuję nakrycie z jego elokwentnej głowy i rzucam na śnieg. Następnie patrzę, co uczyni. A on nic. Myślę sobie: licho wie, co to za jeden. Szkoda mojego trudu. Zadaję jedno pytanie: – A pan kto? – Służby Równowagi. A co? Nie widać? – A gdzie reszta? – Jaka reszta? Ja stanowię Prawo i Służby. Nagle sobie przypominam, że przecież chodzi o ukochanego bałwanka. Symbol mojego dzieciństwa. Na pewno zaraz wspomniane służby zaczną swoje. Nie mylę się. Zaczynają: – Proszę w tej chwili zdemontować: marchewkę. – To znaczy: nos? – Tak. – A czemu? – Po pierwsze: obraża pan rolników. Nie miejsce marchewki w bałwanie, tylko na rodzinnym stole, wsród przyjaciół i bliskich, ewentualnie w ojczystej ziemi. Po drugie: no jak tak można. Czerwień na bieli w takim miejscu. To profanacja flagi państwowej. Po trzecie... – Przepraszam... przecież w tyłek mu nie wetknąłem. – Zamilcz pan. Zakłóca pan Równowagę, gdzie wszystko ma swoje miejsce. Niezdrowe skojarzenia, są jak... najgorsza plaga. – Ależ... – Proszę natychmiast wydłubać wszystkie węgielki. – Chyba nie oczy? Oślepię go. Nie będzie mógł oglądać: służb. Co za strata. Roztopi się z rozpaczy. – Pan raczy żartować. Monitoring działa a kara może być dotkliwa, jak przymarznięty język do pionowej rury. – Takiej jak w... – Proszę mnie nie gorszyć... chyba pan nie rozumie, że jedni chcą, żeby kopalnie były, drudzy nie chcą... na dodatek: smog, rasizm czarno na białym, długo by wymieniać. Dla pana dobra mówię. Żadnych węgielków. – A miotła może zostać, że nieśmiało zapytam? – Czy pan kobiet nie szanuję? – Ależ skąd. Sam mam kilka. Tylko nie wiem, o co panu chodzi. – Nie wie pan. Czy pan głupka udaje? – Szczerze powiedziawszy: nie zawsze muszę. Czasami taki luz napawa optymizmem. Człowiek nie myśli o... służbach. – Czyli o mnie? – Taa... dochodzi do siebie, po nadmiarze pychy... lub dochodzi... – Jaja pan ze mnie robi. I to w biały dzień. Bez grzędy? A ja dla pana dobra jak do człowieka mówię. Wyciągaj pan miotłę z prawej strony. – Dla mnie jest: lewą. – To bez znaczenia. No wyciągaj pan. – Czemu, że zapytam znowu? – Kobiety tu chodzą. Jeszcze która pomyśli, że jest czarownicą i ma na nią wsiąść, bo pan ją zaprasza. No jak tak można. Nie wstyd panu? – Ale jedna rzeczywiście jest brzydka. Pasowała by jak ulał. – Dowcip się panu nie zamyka. Pan też ma gębę, jak przechodzona podeszwa. Ale cóż... taki się pan urodził. Nie pana wina. Przyznaję, że moja sąsiadka... ale nie o to biega. Rozumie pan? Czynię jak każe. W końcu dosyć się na bałwanka ubranego napatrzyłem. Zostanie we mnie jako wspomnienie. Taki goły smutny i zmarznięty. Niestety. To nie koniec. – Czy pan nie widzi, że trzy kule są nierówne. Największa, duża, mała. Pan chce szerzyć: nierówność i niezdrowe instynkty społeczne. Maluczkich ugruntować w przekonaniu, że są mali, a dużych, że są duzi i mogą spocząć na liściach bobkowych. Pragnie pan zakłócić rozwój społeczeństwa. Już nie wspomnę o innych sprawach, z czym się mogą kojarzyć. – To ustawię z równych. –Jak to z równych? Wszyscy równi? Jest pan zwolennikiem stagnacji? Wrogiem postępu? Zdrowego współzawodnictwa? Żadnych igrzysk, a jeżeli już, to jedno długie podium na tym samym poziomie. O to panu chodzi? – Alę ja lubię babrać w śniegu. To co mi w końcu wolno? Na co zezwalają służby? – Najpierw proszę mu wsadzić... – Wsadzić? Mam zgwałcić bałwanka? Mróz jak cholera a służby chcą, żeby mi odpadł i żebym więcej nie grzebał w wyżu demograficznym. Przecież służbom powinno zależeć na tym, żeby mieli komu służyć. – Proszę w dziurkę od miotły, wsadzić laskę dynamitu. Będzie łatwiej. – Pragnie pan, żebym projekcję moich wspomnieć, wybuchnął w mroźne powietrze? – Chciałem tylko pomóc. – Dziękuję. Własnym rękami biedaka rozbiorę. Z należytą miłością i z zamarzniętą łezką w oku. Też tak czynię, wewnętrzne rozedrgany. Po czym zabieram głos: – Powtarzam jeszcze raz: lubię babrać w śniegu... szukać w białym puchu dziecka. – No cóż... może pan coś usypać. – I nie zapłacę kary? – Nie. – Tak przyrzekają: służby. – Tak. – Wielkie dzięki. To chociaż coś. – Tylko proszę pamiętać: kupa przez pana usypana, nie może mieć żadnego kształtu. Najmniejszego. Dosyć już pan nabroił! Rozumiemy się? – Chwilę! To wokół tyle kształtów i różnych fałd śniegu, a pan mi mówi... wariata chce pan ze mnie lepić? – A muszę? – Co? – Nic. A pan chce dołożyć nieszczęścia naszemu społeczeństwu, lepiąc znowu co popadnie? Z pana nieprzystosowany do norm społecznych obywatel. Panu się widocznie marzy, żeby rzekę miodem i mlekiem płynąca, lód ściął. Tak? – Lud? – Nie! Lód. Takie zimne coś z fokami. – No nie... jakbym wpadał w przerębel! – Proszę posłuchać.Wyróżniamy cztery podstawowe kształty: przydatny, obojętny, nieprzydatny i destrukcyjny. Czy to jasne? – Jak śnieg... ale mam pytanie. Do którego ja należę? – Do obojętnego. Lecz pana uczynek, to jawna destrukcja. – Ą pan do którego należy? – No wie pan! Co za pytanie! Do przydatnego! A pan co myślał? – A czemu? – Co czemu? Pan myślał? A umie pan? – Nie. Czemu pan przydatny? – Ja jestem: Służby. Sprawuję pieczę nad Wielkim Całokształtem. – A jak panu przywalę w nos, to jakim pan będzie? – No... hmm... nieprzydatnym raczej... – I pójdzie pan na chorobowe, albo nawet na rentę inwalidzką, by odpoczywać jak normalny obywatel, a ja w tym czasie, będę mógł lepić swoje ukochane bałwanki, bo służby nie będą mi zawracać dupy. Tak? – To pan powiedział. Po prawdzie... – Męcząca służba, co? Ile w końcu człowiek może wytrzymać. Dobrze chociaż płacą? – To pan... – Wiem. To ja powiedziałem. – Nie narzucam się... w zasadzie z tym: monitoringiem... pusto tu jakoś... – Rozumiem. Proszę bardzo. Chrupiący odgłos łamanej marchewki, odbija się głośnym echem od kupy śniegu.
    1 punkt
  39. Dzisiaj wyruszam z nową krucjatą i jest normalne, że poza chatą przez cały weekend będę wojował a niepijących ostro strofował bo kto to widział, bo kto to słyszał by mi nad uchem dorosły dyszał a oprócz tego jeszcze się ślinił że on jest czysty, że nie zawinił więc się go pytam chłopie, lebiego czy żeś wychylił, chociaż jednego? Raz dla kurażu, drugi dla szpanu, że co, że żona nie daje panu? No to żeś wybrał sobie kobitkę strzel pan jednego i weź popitkę przecież ci z gardła już nie wyciśnie wódka to nie są kuliste wiśnie a propos wiśni, ma być wiśniówka czy biała czysta, z trawką żubrówka? Gadaj pan szybko, gdy żona z boku i strzel jednego nawet z doskoku tak nawracałem tego pacana żeby krucjata była udana gość się przełamał i pije z nami i nie z kieliszka, lecz szklanicami a u mnie order zawisł na klacie więc jeśli jeszcze takiego znacie który przed wódką trzęsie się zżyma podajcie adres a ja pielgrzyma wyślę i ręczę, że poganina nawróci choćby na picie wina potem do akcji ja się podłączę kiedy? Jak pitą flaszkę wykończę.
    1 punkt
  40. Weź mnie za rękę Przeprowadź przez Martwe oblicze Przez własny kres Weź mnie nie żałuj Już stało się Z papieru żyrandol Z waty mój śmiech Weź mnie pocałuj Odwrócę się W końcu na nicość Na własny kres Przeciągnij ręką W górę i wszerz Poczuj go w końcu Zapomnij mnie
    1 punkt
  41. a ma chama na bana, ma chama
    1 punkt
  42. przy tworzeniu już jesteśmy zachorowani, nawet w maskach i to nieuleczalnie ;))) Dobry, pozdrawiam. a ja myślę, że o jedno i drugie Iwonko :) Pozdrawiam.
    1 punkt
  43. @Henryk_Jakowiec To się nazywa trzeźwe spojrzenie ;)) Pozdrawiam! :)
    1 punkt
  44. @Henryk_Jakowiec Niedościgli dwaj w spożyciu koneserzy dobrych smaków, już po ćwierci z panta-łyków nikt nie strąci – NAS? p... No w życiu! A jak mi nie strefi Wena, oj nie ufam tej cholerze, nasza będzie dziś arena, szansonistki, divy - wierzę bracie, przyjacielu drogi, że dotrzymam Ci w tym kroku, więc nim trunki splączą nogi powiedz, w którym mieszkasz bloku. Odprowadzisz mnie, ja Ciebie, gdzieś się wpadnie przy okazji i wspomnimy jak to drzewiej miód pił Kmicic - bliźniak Azji.
    1 punkt
  45. @ais Życie Hanki z Gajówki co pilnuje swej kuśki. Miłych snów, jednak dwie sylaby a-is.
    1 punkt
  46. boję się myśli nieświadomych co patrzą w oczy zbyt zuchwale ze swego miejsca chętne sądzić choć prawda zwykle dużo dalej poubierane w strojne szaty na własną modłę malowane lubią wybiegać przed publikę wiodąc iluzji złudny taniec
    1 punkt
  47. To miało być...:) Wcześniej - źle wklejone...
    1 punkt
  48. A tor? Pani, ba... kalesony, nos, Ela, kabina Prota. Tka Filip a zapili, fakt.
    1 punkt
  49. 1 punkt
  50. hmm, żarliwie grzeszyć, to jest to ;)))
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...