Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 29.03.2020 w Odpowiedzi
-
Pewien szlachcic do mistrza przybył niegdyś z rana, - Śniadania nie dostaniesz, żona nie ubrana. - Głodny nie jestem, ale w sercu mam zgryzotę, Miałem niegdyś na związek z sąsiadką ochotę, lecz rodzicom uległem, z inną się związałem, mam z nią dzieci i chociaż bardzo się starałem, nie udało mi się jej nigdy umiłować, i niechcianej decyzji zaprzestać żałować. Mistrz spojrzał na szlachcica, który zasępiony jakiejś jego porady czekał upragniony. - Kiedy innych oszukasz, uciec jesteś w stanie, od własnego serca nie uciekniesz mospanie.4 punkty
-
graphics CC0 doczesność: dobrowolny dystans do dusznej dyskusji dobrze doszkala Daimoniony Damaszku, dantejski dawca dąsów – diabeł - dawkuje defekty, darzy dysputę dedukcją,drażniąc dzwony defetyzmu degustator dóbr doczesnych dzielnie drąży dom dwudziesty dobrze dostać duży domek dzieło dachem dokończone dokupimy dwie działeczki dostawimy dwa domeczki dopilnujmy dobrobytu -[z]- dopożyczeń depozytów dąs deficyt dekoracja doposażeń deklamacja dobrze druhu dokazujesz dzielnie dobra dozorujesz dobrze -[z]- dobyć dom dobosza do dna -[z]- dławić dusigrosza dasz dolara? dobre dary dumą darzę dwa dolary darmo dostać defraudacja deficytu deglacjacja deweloper dokupuje domków darmo dokoptuje draniu dupku defensorze dowal w dziób -[to]- dopomożesz dzwońcie dziarsko do doktora doratujmy domatora deliryczna -[z]- dykty drżączka Dobrodajska? Dobrowolska? dom deputat detalistka detoks dama - demodystka dzika dżaga degustacja dziewczę -[w]- dechę defloracja? dżaga dostawała -[w]- dzioba do dżakuzji i dybanie domek -[z]- dębu dziad dostanie demagogii diecezjanie do dołeczka dupka - dranie dom dogadza digitalny domniemany dopuszczalny diesel dociekliwej - damie debiutantka-[na]- dywanie dóbr doczesnych dyplomaci dyletanci demokraci dziedziczycie daczy dziesięć diabeł dupczy drabów -[w]- dresie -- *utwór w charakterze mega fikcyjnym3 punkty
-
W palce wżera się zaraza obmywam się dziesięć razy dziennie opiekuję się tobą ale bardzo powoli przysypiam kiedy nie patrzysz kiedy bawimy się w chowanego po prostu chowam się pod kołdrę dzisiaj rano próbowałam przypomnieć sobie ile masz lat i wszystkie liczby stanęły mi przed oczami jak pożar a kiedyś myślałam że to takie łatwe policzyć w pamięci do stu i nie zasnąć chodź napijemy się soku z rabarbaru popatrzymy na ptaki za oknem masz takie małe paluszki chodź pójdziemy umyć rączki.3 punkty
-
Kto raz spojrzał w jej oczy ten już nie mógł zaprzestać Czarne dziury i nicość martwych gwiazd cały wszechświat W zimnej izbie chowana w alkoholi oparach Uczuć dobrych nie znała, gdy szukała po barach Ojca, braci i wujków odwiedzała nierzadko Smalec, grypsy nosiła oraz usta z pomadką Niewiadome dźwigała w końcu to wyleciało Było małe i śliskie i cichutko załkało Wzięła w dłonie malutkie przytuliła z czułością Krótki oddech ostatni był ostatnią miłością Do torebki foliowej z uśmiechniętym owadem Spakowała swych wujków, braci, ojca przykładem Wyszła z domu jak stała nawet drzwi nie zamknęła Poszła w las się przytulić do pobliskiego drzewa Ludzie szepczą i syczą: to puszczalska gówniara Zdjęła majtki na drodze za marnego talara Podła z niej była suka i jak suka tu zdechła Przywiązana do drzewa z tym spojrzeniem na przestrzał Tylko szkoda dzieciaka, co mu życie zabrała Mogłaby je wychować, ale je zmarnowała Kto raz spojrzał w jej oczy ten już nie mógł zaprzestać Czarne dziury i nicość martwych gwiazd cały wszechświat2 punkty
-
Dziękuję wszystkim za wsparcie. Dzięki wam moja piosenka zajęła czwarte miejsce w audycji PoliszCzart radia Wnet. Link do głosowania wciąż jest aktywny i można dalej głosować, o co bardzo proszę. Może za tydzień uda się wejść do pierwszej trójki? https://docs.google.com/forms/d/1yNWj2USn29VcJ2RzdjnTdpjUJJmtA74mNbX0I_3G9lg/viewform?edit_requested=true Przy okazji polecę jeszcze jeden utwór mojego konkurenta. Piosenka tak mocno chwyta za serce że muszę to zrobić. Dziękuję za każdy głos w imieniu swoim (Księga miłości) oraz pana Remigiusza (Kołysanka z Aniołkami) Pozdrawiam2 punkty
-
Problemy z trawieniem kiedyś o take Polske druga Japonia sto milionów dla każdego przechodziło przeze mnie bez wzniosłych wzdęć i wybuchów kwaśnych min w późnej młodości pierwszy raz poczułem niesmak na żołądku po ciężkim pytaniu jak można zgwałcić prostytutkę potem było coraz gorzej jak zdradzić martwą żonę jak zajść w ciążę połykając pigułkę LGBT po stosunku urojonym odłożyłem wszystkie spiskowe teorie polepszyło się niestety muszę uważać wystarczy lekko pikantne zginęli równoznaczne z polegli i przestaję trawić2 punkty
-
nie trzeba grać w pokera żeby poczuć szczęście wystarczy się uśmiechać patrząc na drzewa drzewa które są nam zrozumieniem - czymś co ozdabia naszą szarą codzienność nie trzeba być mięczakiem by łezka poleciała wystarczy zrozumieć to co innych boli co nie jest zakazane co zawsze wyzwala myśl która błądzi to tu to tam nie trzeba być szaleńcem aby miłość zrozumieć wystarczy ją pokochać iść obok niej ona jest lekarstwem na które niepotrzebna recepta - wystarczy tylko chęć2 punkty
-
Żeby wygrać trzeba przegrać, takie słowa usłyszałem kiedy byłem bardzo mały nie wiedziałem, o co chodzi, pewnie byłem ciut za młody ale je zapamiętałem wtedy chciałem pisać wiersze, te miłosne, najpiękniejsze czułem w sobie wielki talent gdy rodzice usłyszeli, zaraz mnie w obroty wzięli synu czy ty zwariowałeś to kariera mega trudna, wiesz jak skończył Sted Stachura życie nie jest prostą gierką wziąłem słowa ich do serca, fakt pisanie to udręka sport wybrałem – piłkę ręczną na początku było super, jestem najszczuplejszy w klubie ale rzeźbę szybko robię częsty basen i siłownia, chyba to taktyka dobra pierwszy sukces szumi w głowie no i przyszedł piątek prawdy, gramy derby z budowlanką my chłopaki z ogólniaka duże ego – wszechpotężne, wiara w końcowe zwycięstwo efekt - ręka na temblaku cztery żebra połamana, zęby dwa zostały w ścianie chyba to nie moja bajka od tej pory handball mierzi, chyba, że ten w telewizji lecz przyjemność już niewielka sport to nie jest dla mnie sztuka, postawiłem na naukę chemia to dobry kierunek pierwszy rok z rozpędu wziąłem, w drugim sukces świętowałem w trzecim drugi repetuję czwarty już inna uczelnia, w pewnym sensie również chemia dyplom mam, czy jednak sukces? ale przecież z tym dyplomem, też karierę zrobić mogę w każdej pracy wciąż próbuję czy to pech czy przeznaczenie, sam do końca jeszcze nie wiem staram się nie awansuję często pracę też zmieniałem, żadnych wyzwań się nie bałem lecz dla szefów to za mało o rodzinie trochę wspomnę, dzieci urodziwe po mnie a inteligencja matki doskonale w życiu radzą, ale ojca za nic mają cóż powiedzieć, nie jest łatwo są podboje erotyczne, może lepiej je przemilczę tylko jeden, z kumpla żoną kilka razy, gdy wyjechał, próbowałem ją pocieszać chciałem sprawdzić jak jest z inną on to źle zinterpretuje, często się awanturuje jaki ze mnie Casanova to są tylko epizody, które atakują głowę słabym i czułym mężczyzną fakt jest taki, że kobieta, znajdzie zawsze w niebie etat bóg wrażliwy je rozumie nie chciałem obrażać boga, piękna była, choć niemłoda ciężki grzech takiej odmówić politykiem też być chciałem, gdy Platforma powstawała wtedy w Gdańsku w korku stałem przemawiały trzy tenory, ja wierzyłem w te androny chyba pech, nie dojechałem wniosek prosty, sygnał z góry, temat jest dla ciebie trudny zmień kierunek nie poradzisz ale w sumie wszystkie partie, mają dziś podobną wartość każda chce sprawować władzę jak talentów żadnych nie mam, co zaczynam w końcu przegram jednak humor dopisuje może właśnie to jest sukces, że na twarzy zawsze uśmiech kiedy życie nieustanie kopie w dupę.2 punkty
-
jak głęboka może być lewatywa wie niejaki wojak Szwejk co ukradł psa ciekawe tylko czy alternatywa w płukaniu żołądka jakiś sens też ma.2 punkty
-
Ciemnia Czeluści rozjaśnia czerwona żarówka, ujawnia że czuwasz. Wywołać cię z czerni, snuć wstęgi po szpulkach - analogii to sztuka. Wśród ciemni wewnętrznej sznur kliszy dopieszcza odcieni smug szarfa, światłoczułej powierzchni przenikanie doszczętne negatyw utrwala. W albumie na karcie niedosytu kontrastem wspomnienia dostarczasz, cierpliwość statywem, lecz sprawczym przebłyskiem ból - samowyzwalacz.1 punkt
-
Artysto dobry czas wybrałeś sobie na śmierć teraz ważniejszy będzie chleb chleb a potem krew Twoja Pieśń dla Aniołów Oni czekali Cię naprawdę nie warto oglądać się za światem koron i wirusów wystawnych i nędznych pogrzebów1 punkt
-
Za siedmioma ziarenkami cukru, za ośmioma szczyptami cynamonu, za krupczatkowymi górami i maślanymi rzeczkami rozciągało się pyszne królestwo Ciasteczkowo. Rdzennymi mieszkańcami były łagodne i smakowite cookies. Królestwem zaś władał suchy i dumny lecz o chrupiącym serduszku Król Krakers z żoną, Królową Szarlotką. Królestwo nie było wielką krainą ale za to niezwykle słodką. W centrum mieścił się Główny Urząd ds. Wypiekania, dalej park z pudrowymi drzewkami i czekoladowa fontanna. Za parkiem było przedszkole a obok szkoła, w której przyszli adepci pobierali nauki antygnieciuchowe. Na południowych obrzeżach owej krainy stał zamek królewski czyli piernikowa chatka, do której prowadziła jedyna droga. Odkąd Ku Kluski Klan zostało wygnane z królestwa za przypiekanie biednego murzynka, każdemu wypiekało się spokojnie w umiarkowanej temperaturze pana Ciastecjusza. Wielu przyczyniło się do tego by w Ciasteczkowie zapanował spokój. Najbardziej oddanymi w tej sprawie byli: hrabia Pączek, któremu udało się skolonizować wszystkie zagraniczne podniebienia w jednym tylko czwartkowym dniu; dzielna księżniczka Wuzetka, promotorka trasy łączącej piernikową chatkę króla z pozostałą częścią królestwa; oraz wierna służąca Bajaderka, znaleziona przypadkiem w zardzewiałej foremce, którą porzucili nie wiadomego pochodzenia rodzice. Oni to właśnie doprowadzili do ekspatriacji klanu. W królewskiej, piernikowej chatce mieszkały damy dworu panny Kokosanki, pułkownik Wafel z nieustraszoną armią Herbatników, z którymi pokonał generała Napoleonkę w bitwie pod Wedeloo oraz stajenny Rurka z kremem, narzeczony Bajaderki. Wszyscy kochali Ciasteczkowo i króla, bo był sprawiedliwy i dobry, chociaż czasem łamał się i wpadał w depresję. Wtedy na pomoc przychodziła królowa, matka króla – Babka Drożdżowa, moczyła swojego suchego syna w kozim serku i głaskała czule po ukochanych lekko zaokrąglonych kantach. Po kilku dniach król zgarniał swoje depresyjne okruchy, i na nowo gotów był rządzić swoim słodkim królestwem. I wszyscy żyliby długo i smacznie, gdyby nie wiedźma Galareta, która pomimo zesłania na Bitą Śmietanę ponownie zjawiła się w królestwie by szerzyć niesmak i zakalcowatość. Ciemne bezy zawisły nad Ciasteczkowem. Wszyscy pochowali się do swoich foremek, by przypadkiem niezjadliwa, trzęsąca Galareta nie rzuciła na kogoś uroku, jak onegdaj na królową Szarlotkę, by ta nie mogła mieć potomstwa. Załamany Król przechadzał się po piernikowych komnatach krusząc się ze zmartwienia o przyszłość swojego narodu. Królowa ze zgryzoty zaś całkiem skwaśniała. Nikt nie wiedział co robić, i jak pozbyć się wiedźmy. W tym czasie stajenny Rurka z kremem, doglądał królewskich koni. O świcie wyprowadził zwierzęta na pole karmelizowanych marchwi, a sam usiadł przy maleńkim lukrowym strumyczku nie mając pojęcia o wiedźmie Galarecie. Kiedy upajał się błogim spokojem, nie zauważył zbliżającej się sylwetki. – Witaj młodzieńcze – usłyszał i zerwał się na równe nogi. Oszołomiony przyjrzał się stojącej przed nim postaci i nie był do końca pewny, czy to na pewno jest osoba, którą miał na myśli. – Witaj wróżko Karpatko – odrzekł niepewnym głosem. – Skąd wiedziałeś, że ja to ja – zapytała zaciekawiona wróżka. – Tylko ty w całym królestwie masz (po)parzone lico – nieśmiało wycedził młodzian. – No...tak, więc co tu robisz tak daleko, samotnie rozkoszując się naturalnymi składnikami, kiedy królestwo potrzebuje pomocy każdego, kto mógłby pomóc? – Pomocy? Co się stało? Wczoraj wyruszając na pola marchwi panował słodki pokój. – W nocy zjawiła się wiedźma Galareta z chęcią zemsty. Stajenny Rurka z kremem stał oniemiały a myśli kłębiące się w jego głowie spowodowały przegrzanie się kremu – gdzie jest Bajaderka? co robi? czy jest bezpieczna? – Gotujesz się do walki? – zapytała wróżka widząc bulgoczącego młodzieńca. – Muszę natychmiast wracać do królestwa, potrzebują mnie! – krzyknął chłopak wskakując na królewskiego rumaka. – Poczekaj znam lepszy sposób, by ekspresowo dostać się do królestwa, konno będziesz gnał cały dzień i jedną trzecią nocy, nie wiadomo, co Galareta wytrzęsie do tego czasu – odrzekła Karpatka. – Co proponujesz? – Nie wiem, w końcu jestem wróżką, może coś zaczaruję? O, już wiem! – krzyknęła uradowana Karpatka. – Hokus pokus czary mary niech się zjawią wielkie gary – wyszeptała trzy razy wróżka. Zabulgotało, zaparowało, i nagle ich oczom ukazał się Szybkowar, znany ze swojej bajecznej szybkości w czasoprzestrzeni według profesora Ciasteina. Wszyscy na świecie myślą, że to ufo, gdyby tylko znali prawdę… Prędko wskoczyli do latadełka i ruszyli by zgnieść okrutną wiedźmę Galaretę.1 punkt
-
szybko żyjemy czas gonimy ale on ciągle przed nami niby jest tuż tuż już go mamy ale to tylko złudzenie szybko żyjemy dajemy rade jutro widzimy nie uciekamy ciągle gonimy kochając to co jest przed nami '' Wariaci '' szybko żyjemy przyspieszamy czas się śmieje bawi się nami a my udajemy że dobrze nam z tym ale po cichu przeklinamy1 punkt
-
W pewnym mieście, położonym nad rzeką Wisła Zwalczono wirusa wodą święconą, przemyconą z Przemyśla, Moc miała wielką, wszyscy starzy jej zażywali A potem szybko do domu Pana po niej wstępowali. A w innym mieście, o nazwie bodajże Żary Zwalczono wirusa stosując starożytne czary Polegało to na robieniu głębokiej lewatywy Zatkane zostały w mieście wszystkie odpływy!1 punkt
-
po prostu umarłem nie żyję jak mucha w bezruchu na szybie wstrzymany jest oddech i serce nie spojrzę na Ciebie już więcej a jednak wszak mogłem inaczej Świat przecież tak dobrze tłumaczył cierpienia nie trzeba ni krzyży więc siedźcie w swych domach na rzyci Dziękuję @Andrzej_Wojnowski za inspirację1 punkt
-
gdzie jest mój popcorn został W starym domu więc jem w nocy ciastka trochę po kryjomu. lody też sa dobre takie na patyku lubię pistacjowe po nich dużo krzyku w całym domu robię prawda me kochanie ...cenzura (...) choć czasem to chce w łeb mu strzelić z baniek bardzo też sie staram linie sa dla trzymać nic mi nie wychodzi rany znów przytyłam.1 punkt
-
@Tomasz Kucinaboje się próbować juz haha w moim wykonaniu zawsze to brzmi jak ułomna lista zakupów nietrzymająca się kupy :(1 punkt
-
1 punkt
-
Nigdy w życiu nie stworzyłam dobrego tautogramu, Tobie się zdecydowanie udało, jestem pod wrażeniem...1 punkt
-
Bardzo mi brakuje przebiegania po zapadającym się białym piasku i dotykałam brzózki, igiełek, białych, drobnych kwiatów gdzie nie gdzie. Szukałam zawsze twardszej kępki traw, na której zatrzymywałam się i skałam do następnej, aż wpadłam. Zawsze sobie wyobrażałam, że śpię na tych drzewkach, że nie zje mnie żadne zwierzę, gdy pospieszę się. Las był nad czubkami rozciągający się gałązkami. To była przerwa, zanim pokażę się i popatrzę na fabrykę wzdłuż siatki. Dojdę do rogu, a później skręt, czy ktoś tam nie stoi.1 punkt
-
Pamiętam, w szkole średniej byłem członkiem kółka fotograficznego. Stąd wiem, że masz pojęcie o procesie wywoływania zdjęć. Rozumiem, że wiersz jest usytuowany w relacji z bliską osobą, ta analogowa fotografia ma duszę, zupełnie jak twój wiersz. Czerwone światło, i szpulki to pierwszy etap w praktyce dzieła, pamiętam klisze z aparatów moczyliśmy przez określony czas w koreksie z chemikaliami, potem było mozolne płukanie a w ciemni wytrawione negatywy cięliśmy na klatki, finalnie - na rzutnik i prześwietlaliśmy na papier światłoczuły i wywoływaliśmy pozytywy. Robiło się zdjęcia w teatrach na sztukach i wywoływało na akademie szkolne. Przypuszczam, że wiersz to wspomnienie o bliskiej osobie, może w związku z oglądanym zdjęciem tej osoby z przeszłości, pięknie wywołałaś to wspomnienie z "czeluści ciemni" więc jakby z pamięci która po latach jest czarną plamą przeszłości która naturalnie nam umyka, a pozostają tylko istotniejsze wspomnienia. Jest w tym wierszu pewna nostalgia. "Cierpliwość" jest "statywem" i "przebłyskiem", a "ból" - to "samowyzwalacz". Bardzo techniczne więc dobre to porównania. Pozdrawiam.1 punkt
-
@Tomasz Kucina ... Kobieta bez wymagań jest jak kaktus bez pustyni :) Dziękuję... Ten tautogram jest z polotem i fantazją. Lżejszy kaliber i inny charakter. W/w kluby dopełniają całości. Niezapomniane wrażenie :)) Korci mnie, żeby zaproponować "ż", ale może poprzeczka pójdzie za bardzo w górę? :)1 punkt
-
zgoda ważna w dokumentach ważna też w eksperymentach nie da się powiedzieć jaśniej że to mam na myśli właśnie bez pomysłów z drugiej strony jak się pozbyć tej KORONY?1 punkt
-
gnoja szybko załatwimy gdy mydełka ciut wpuścimy i człowieka wykąpiemy tylko zgodę wpierw weźmiemy zanurzymy go po buty kąpiel tylko do minuty wyleczony, z mokrym włosem będzie bańki puszczał nosem1 punkt
-
czy Zodiak tak błyszczy jak niegdyś? czy gwiazdy zblakły i znikły? dla nas ta noc pod gwiazdami ! nad oceanem z miedzi lecą stalowe rybitwy ! i kevlarowe cykady nucą słodkie dobranocki żelazny pies żelazny kuc i kolorowy żelazny motyl ! stąpam po firmamencie w butach siedmiomilowych Księżyc lśni złowrogo 90 godzin ma rytm dobowy ! hej! Różowe zaświaty i Piri Reisa mapy ! do przodu! rzekł NEMO przeszłość nie istnieje jest tylko Tu i Teraz !1 punkt
-
Pomysł, rzekłbym (ale nie narzekam!) ryzykowny. Wirus przeżyje zanurzenie, ale co z człowiekiem???1 punkt
-
1 punkt
-
autorka j.w. science fiction bez puenty Uwzględniła pewna... para, która się o szczęście stara, że w obliczu uczuć... klęski związek może być partnerski. Lecz wkrótce się okazało, że to im się nie udało; choć nie była pani z Gniezna, on jej do tej pory nie zna. Pani była zawiedziona, tym co było niepojęte; że ją partner chciał przekonać do metody prób i błędów. Chociaż lat minęło wiele, on nie zmienił swego zdania, czując przez rumianek miętę ciągle po swojemu działał. Wnet zaczęły się niesnaski, aż zawrzało tuż po balu, lecz ten partner, z bożej łaski, przyjaciółki miał w realu. Jak tu puentę dać właściwą, gdy w dyskusji są zażarci? Czy tu czarcie tkwi ogniwo, czy na przekór siebie warci?1 punkt
-
Nieszczęśnicy zawsze byli i będą w różnej formie i z różnych powodów i tutaj tak naprawdę "epidemia" trwa od dawien dawna, ale myślę, że jest to uleczalne. ;) Tak na marginesie, stosunki "marsjansko"- wenusjańskie" jak świat światem w większości przypadków często potrzebują dyplomatycznego wychodzenia że strefy komfortu. :) Pozdrawiam!1 punkt
-
Słoneczko, to zależy od perspektywy konkretnego wiersza - na szczęście nie jestem męską szowinistyczną świnką ;) Napisałem tylko taki wiersz. Gdyby autor prezentował tylko li własne systemy wartościowania świata i czytania rzeczywistości – może śmiało wrzucić pióro do szuflady, albo zamknąć laptopa. Ja wiem, że ty to rozumiesz doskonale. I czujesz mój dystans w tym wierszu do treści. Dlaczego na „d”, tak po prostu, to kolejny mój tautogram zdaje się z 2014 roku. Inne podobne tu to: 'Berenika w Białogardzie”, lubiany powszechnie- „Żabi zakon”, „Mizoginów maratony” i „Troll Teofil”. Możesz do nich zajrzeć i pobawić się słowem. Podobno zasięg każdej kobiety biegnie do nieskończoności, co tam tautogramy ;) W gruncie to zabawa ze słowem. W tym wypadku z literką „d”, jeżeli lubisz aliteracyjne teksty wyżej w komentarzu do koleżanki - wskazuję też inne podobne teksty w tym klimacie – i tutaj na portalu zamieszczone. Chodzi o „doczesność”. „doczesność” jest jakby ludzkim przekleństwem. O tym opowiada tekst. Dla ludzi bez wiary bywa (bo nie dotyczy to oczywiście wszystkich) jedynym punktem odniesienia. Dla nich jest zbiorem zamkniętym, punktem granicznym - za którym nie ma już nic, dlatego starają się w tejże doczesności domknąć wszelkie własne potrzeby i uzyski. Wynikiem tych działań jest cynizm i symboliczna „wojna szczurów”, sprint po sukces kosztem bliźniego. Są też inni – ci doczesność traktują jako etap, za którym istnieją dalsze perspektywy. Ci są mniej zdeterminowani i nie nastawieni na tytułową degustacje dóbr doczesnych. Twoje wnioski i czucie tekstu ma oczywiście uzasadnienie, i jest dla mnie zaszczytem, bo każdego człowieka cechuje subiektywizm i każdy ma prawo do własnych percepcji. Nie mam śmiałości moderować twoich wniosków po przeczytaniu utworu. Cieszę się, że zatrzymujesz się i rozmyślasz nad nim. Dziękuję za to.1 punkt
-
@Tomasz Kucina Tautogram leży poza moimi możliwościami. Podziwiam zdolność stworzenia, nie mówiąc o imponującej wiedzy. Czemu na "d"? Ciekawe czy Ktoś znajdzie "powtórzenia" ;) Ja znalazłam mocne męskie akcenty. A podobno poezja ma być Subtelna... Ech ci mężczyźni...1 punkt
-
1 punkt
-
Na dnie czeluści moje serce splątane umiera śmiercią powolną, żółwią, rzec można. Losie spragniony czułości kwiatu, błysku mądrego oka i tej brwi, którą tak urzekająco unosisz. Kąciki ust Twoich w uśmiechu rozdają całą radość, jaką potrafię sobie wyobrazić. A gdy zmęczenie mnie zmorzy, przycisnę głowę do poduszki i pomyślę o słonecznym dniu, w którym ciepło nie rozpływa się już w przemijaniu.1 punkt
-
1 punkt
-
Chciałbym powiedzieć tobie raz "nie" przez metaforę zamiast budować "coś" wycierpieć wprost, zburzyć most w miejsce wędki dać nogę a serce zawrzeć w słowie tylko "ktoś", mógł mieć gorzej. Na świecie, w którym mamy wolny czas na mniej siebie a jeśli nie ma w tym prawdy dlaczego mogłem tak głodny od ciebie odlecieć, skarbie.. I wszystkie moje wiersze są równie niedokładnie stworzone i raz na zawsze wrzucone w ziemię... kiedy nie jestem, a próbuję patrzeć głębiej.1 punkt
-
Wśród pól, sadów słodkich, kwietnych łąk Kręcąc bąki w locie, latał wściekły bąk. Przysiadł na chwilę w sadzie tam, gdzie kwiat jabłoni, Lecz burza, na koniec łąki gna, tam napis: „Bąkom wstęp wzbroniony" Walnął ze złości skrzydłem w strąk: nazywam się Bąk, James Bąk! YouTube - wersja dla leniuchów1 punkt
-
Witek wspaniały, zamieszkały w Duje, wmawiał znajomej, że jej potrzebuje; do szkolenia, niczym lenia... który zamiast myśleć, leży i błaznuje.1 punkt
-
@Nieznajomy Niewidzialny No to doskwiera Ci; twórczy niepokój z powodu niezaspokojenia pragnień zbyt wielu...1 punkt
-
1 punkt
-
Źródło: https://unsplash.com/ … kurz i pajęczyny… ― pęknięta szyba ― na wprost ― mojej twarzy… Drzewo ociera się ze zgrzytem o mur ― raniąc gałęzie ― do krwi… … … wspina się po ornamentach naddartych tapet ― przeciągły jęk i gwizd przeciągu… … … trzaskają ― gdzieś daleko ― drzwi… ― … jakby ― objawiając czyjeś przybycie… … Kogo? … nie przybędzie nikt… … ... rozsadza mi skronie ― potworne ― ciśnienie… … komory serca… … W zakamarkach pustego pokoju… ― … mżą szare piksele straszliwej nicości… … Coś się chwieje ― w krzywym zwierciadle ― stojącego trema… … pełno wokół ― jakichś dziwnych gestów i symboli ― spoufalających szeptów… … Wrak człowieka… … podarte łachmany… … Rozpostarte ramiona… … łopocząca na wietrze koszula… … … patrzę na to wszystko ― jakby z lotu ptaka… Pod różnymi kątami… … nachyleniami ziemi… … Podłogowe klepki ― są prostokątami ― zaoranego pola… … butelki po alkoholu ― kominami ― opuszczonych fabryk… * Spadam bez czucia ― rozbijając twarzą ― szklaną powłokę nocy… * … razi mnie silne słońce… … przesłaniam je ― drżącą dłonią… Między palcami ― sączą się nitki blasku… … Leżę na samym brzegu ― oparty o betonowy śmietnik… … … w kakofonii chrząknięć ― pokasływań ― śmiechów… ― … padają niewyraźne słowa… * … szumiąca obok rzeka ― trąca zimnymi falami ― bezwładne ― martwe ciało… (Włodzimierz Zastawniak, 2017-09-28)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Marek.zak1 'Ważne jest w życiu, by wiedzieć, kiedy skorzystać z okazji, ale nie mniej ważne wiedzieć, kiedy nie należy z niej skorzystać'. Pozdrawiam.1 punkt
-
Dobre i to. Ornitologiczne dywagacje mają szanse unieść cywilizacje na skrzydłach, i bez względu na rodzaj mowy (języka czy upodobań) ptactwa oraz przypisanie do gatunku, liczy się cel. Rozwój i porozumienie. Silne podstawy humanitarne (przepraszam - tzn. pterotaktyczne) ;D1 punkt
-
Mocny, dobry tekst. Uważam, jeden z lepszych ostatnio. Zwłaszcza, że nie ma tu jasnego stanowiska. Jest na pewno usprawiedliwienie w braku aktywności - ale i deklaracja absencji retrospektywnej w życiu wiecowym i politycznym - wyjście poza nawias, a z drugiej strony uzasadniona pretensja, albo i żal w konieczności samoograniczenia ze względu na sytuacje pandemii. Podmiot lityczny (ty) tą bliskość realizujesz lecz raczej tylko w wyobrażeniu a nie praktyce. Nie wiemy dokładnie po czyjej stronie stoisz - tzn. świadomej woli w samoograniczeniach czy kontestujesz rzeczywistość w realizacji sarkastycznego wiersza , i wydaje się że skonstruowałaś ten tekst świadomie w takim właśnie trybie - abyśmy nie wiedzieli. Nie mając tej wiedzy nie możemy ci nic zarzucić albo poprzeć - a ty masz komfort. Pomysłowo! Pzdr.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Czyli... znowu daję plamę:( chociaż wszystko przeczytane! To mnie może tak zgubiło że za kozą się chodziło...?1 punkt
-
Taki tekst Waćpanna sadzisz? Serek robić? Tak mi radzisz? Może... ale czy to mi przystoi kozę albo owcę doić? Będą kumple mnie wykpiwać, i juhasem mnie przezywać!1 punkt
-
1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne