Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 17.02.2019 w Odpowiedzi

  1. pralce żelazku lodówce... a powinniśmy przyjmując w swoje podwoje coraz więcej sztucznego protezy, zastawki, stenty, soczewki serca i nerki, skóra i kości... kiedy będziemy całkiem mechaniczni kto nam będzie współczuł? nawet nie umrzemy tylko staniemy. jak zepsuty czas.
    7 punktów
  2. z samego rana przecieram oczy wyciągam w górę ręcę zaciągam się powietrzem które morze niesie z każdym oddechem porannej lekkiej bryzy tak pięknie się zapowiada nowy dzień z tarasu widok mam na spokojne morze jednostajny szum budzi mnie na dobre zapatrzona w delikatny błękit rozkoszuję się smakiem i zapachem kawy cudem jest ta fototapeta
    5 punktów
  3. obcięła włosy dla wygody chciała układać według marzeń wtedy się potknęła szukała badała prosiła wybrano dla niej towarzysza choć go nienawidziła jadali razem wszystkie posiłki z trudem układał ją do snu potem budził w nocy kiedy patrzyli na siebie zastygali on bo taka natura ona ze strachu pewnego razu uciekła do innego obłędu
    4 punkty
  4. Zwierciadło Choć raz mój umysł wynieś nad orbitę światów Bym spojrzał bodaj chwilę w lustra wszystek życia, W odbiciu, których Stwórca swe natchnienia widział I przelał zmyślnie w ziarno tej planety kwiatu. Gdy stanę już przed lustrem co mą przyszłość widzi I spojrzę na anioła co mnie tutaj przysłał Zapytam czy poezji gwiazda ma rozbłysła, Czy może dawno zgasła i mam się jej wstydzić. Już koniec tych rozmyślań, późna noc nadchodzi. Już gwiazdy niebo kryją swego blasku strojem, Bo księżyc tak świętuje ciemną noc urodzin. Zasypiam, choć nerwowo szukam rymów spojeń, Bo wiersze tworząc pytam, śniący w życia łodzi: Czy coś w ogóle warte są poezje moje? ---
    3 punkty
  5. każdy na swoje. czekamy. nie pozwalają wejść. intercom mówi: trwa reanimacja. w milczeniu patrzymy na siebie - byle nie moje. ale jak wybrać? która skroń chętna? naciskam spust. ulga. już nie pamiętam o. a potem tępy huk. i czuję wstyd - bo byle nie moje. nie wyobrażam sobie co dalej z nimi i czy. ale tym razem nie moje. byle nie moje.
    3 punkty
  6. ....nie depcząc, tak lekko że może poderwać i ponieść nas wiatr i miłość się stanie wzajemnym muskaniem. .
    3 punkty
  7. za oknem życie wzbija się do lotu przeciska przez zamarznięte spękane szczeliny ziemi tchnienie Biel nie jest już biała nawet szara może pora ustąpić pamiętam majowe zaspy Sylwia Błeńska 15.2.2019
    2 punkty
  8. (wersja na wesoło :-) Ty trzymasz mnie na ziemi, Ty wznosisz mnie do nieba, Tyś jest mi tutaj wszystkiem, Po co aż tam iść trzeba. O tobie wiem jedynie I tylko Ciebie umiem. Na świat machnąłem ręką: I tak nic nie zrozumiem! Co krok - to nowa droga! Co myśl - to otchłań wrząca. Ty jedna odpowiadasz, Mówiąca czy milcząca. Krwi słucham twego serca, Bijącej w białej piersi I trwam miłością błędną W tym życiu, pełnem śmierci.
    2 punkty
  9. też bardzo lubię tę piękną porę roku lecz co z innymi wykluczonymi elementami rzeczywistości za odrzucenie wezmą odwet! kluczy się polityka
    2 punkty
  10. Korponiebo Najpierw powoli, jak żółw ociężale, Ciężkie powieki podnoszą ospale. Patrzą na budzik, pora niestety Już się szykować. Mężczyźni, kobiety. Szybko pod prysznic, orzeźwić się trzeba, By być gotowym do korponieba. Które wymaga, ale i płaci. Spieszą tam biedni, także bogaci. I zaraz kawa. Bez niej rodacy Nie zaczynają żadnej już pracy. Śniadania jedzą też jak szaleni, Nie chcą do firmy przybyć spóźnieni. Korpo wymaga, lecz dobrze płaci, Przecież Polacy chcą być bogaci. Chcą mieć mieszkania i samochody, Ciuchy z najnowszej paryskiej mody. Chcą na wakacje jechać w tropiki, Mogą, gdy mają dobre wyniki. Wtedy też limit jest kredytowy, Karta w portfelu i problem z głowy. Jesteśmy ważni, my to elita, Nieraz dyrektor się z nami wita. Rękę podaje na przywitanie, Czasami pyta o nasze zdanie. Lecz warto wiedzieć, co mówić trzeba, Aby się dostać do korponieba. Bo jedno słowo zanadto szczere Może nam zniszczyć całą karierę. A gdy wieczorem wracają z pracy Upierdzieleni całkiem rodacy. Wiedzą, że wcale nie było miło, I że nie o to w życiu chodziło.
    1 punkt
  11. Hej umieszczam część I rozdziału swojej książki. Czy wzbudza on wasze zainteresowanie? Ulica Legionów w Łodzi, to jeden z wielu miejskich rarytasów, dzięki którym przylgnął do tego miasta status „miasta meneli”. Brukowana kocimi łbami, wąska jednopasmówka, środkiem której biegną pokrzywione tory tramwajowe, a po obydwu stronach, w ciasnych rzędach, stoją dziewiętnastowieczne kamienice – szare i odrapane, upstrzone niewyszukanymi inwektywami i wulgarnymi piłkarskimi sloganami w stylu „Nowak faja” czy „Żydzew to kurwy”. Gdzieniegdzie rzucają się w oczy częściowo wyremontowane fasady obskurnych domów, których dolne kondygnacje zagospodarowano pod solaria, apteki i salony kosmetyczne. Ten kontrast pogłębia jedynie ponure wrażenie, jakie wywiera ulica, której nazwą zwykło się określać całą okolicę wraz z sąsiednimi zakamarkami. Kolorytu scenerii dopełniają jej mieszkańcy: bramni poeci, Kochankowie z Legionów[1] – kobiety w starych pomiętych kieckach i mężczyźni ciągle w tych samych postrzępionych, przydużych jeansach i dziurawych butach. Ich wyłącznym życiowym powołaniem wydaje się być rola stójkowych, polegająca na sterczeniu od świtu do zmierzchu w bramach i obserwowanie ulicznego ruchu przekrwionymi ślepiami, ziejącymi z oszczędnie uzębionych, czerwonych, spuchniętych gęb. W przeważającej mierze to życiowi wykolejeńcy: długotrwale bezrobotni alkoholicy, emerytowani złodzieje, ćpuny, tanie kurewki i inni, niezaklasyfikowani do żadnej z grup buntownicy, tworzący wzorcowy margines społeczny postindustrialnego miasta, które lata swej roboczej świetności dawno ma już za sobą, a orzeźwiająca bryza kapitalizmu nie wszystkim powiała tą samą świeżością, chociaż niektórym wiała prosto w oczy. W takiej okolicy postanowił zamieszkać Julian Ozimski, jak tylko zadecydował, że wyprowadza się od matki i babki. Wcale nie dlatego, że wkrótce miał skończyć trzydzieści lat, w związku z czym odczuł palącą potrzebę usamodzielnienia się – „pójścia na swoje”, jak zwykli mawiać ludzie starszej generacji. Od takich wniosków był daleki. Nigdy nie poddawał się żadnym społecznym naciskom: że coś trzeba, że już czas, bo tak. Zawsze traktował je z dystansem, wręcz nimi pogardzał, uważając je za egzystencjalny kicz, utartą formę, słowem: schemat, któremu ludzie jego pokroju nigdy nie powinni ulegać. Do tej decyzji popchnęły go chroniczny alkoholizm matki, ciągłe awantury, interwencje policji, rozpacz bezradnej babci i permanentny lęk, towarzyszące mu od dzieciństwa. I coś jeszcze. Coś, co bulgotało w nim od kilku lat, nie mogąc się ostatecznie wykipieć. Tym czymś było nieokiełznane pragnienie życia, jakie Julian określał mianem „wszystkoczucia”, rozumiejąc pod tym pojęciem wszelakie możliwe doświadczenia, absolutnie wykraczające poza jakiekolwiek granice ludzkich wyobrażeń o normalności. Przeprowadzka z peryferyjnego osiedla z wielkiej płyty do obskurnego łódzkiego śródmieścia z jednej strony była ucieczką od przygniatającej teraźniejszości, a z drugiej niczym innym jak realizacją marzeń o podniecającej podróży do nieznanych czeluści ludzkiej egzystencji. Podróży w oparach wódki, kobiet, przygodnego seksu, literatury, muzyki, sztuki i tego, co Julian nazywał „poezją życia”, akcentując tym samym swój pejoratywny stosunek do jego epickiego wariantu – codzienności szarej masy ludzkiej, którą szczerze i konsekwentnie nienawidził za umyślne trwanie w błędnym przekonaniu o sensie i celowości istnienia. Julian mawiał, że jeden raz to żaden raz, że jeden raz się nie liczy. I w tym krótkim twierdzeniu zamknął sens tego, w co wierzył i co stało się fundamentem jego istnienia. Życie, w którym nie ma żadnej powtarzalności, w którym nie zachodzi jakikolwiek cykliczny związek skutków i przyczyn, nie rodzi również konsekwencji, bo te – nie będąc powtarzalnymi – zdarzają się jedynie raz, a jeden raz to żaden raz, jeden raz przecież się nie liczy. Czy przy takim rozumowaniu Julian mógł mieć wątpliwości, że ludzka egzystencja zmierza w kierunku innym, aniżeli donikąd? Gdy go poznałem nie miał ich wcale, ale zamiast niego ja je miałem. Julian dużo czytał. Literatura była, w pewnym sensie, jego modus vivendi, chociaż on sam mawiał, że czytanie książek to jedynie strata czasu i nie warto poświęcać temu zbyt wiele czasu, bo wszystko to, co w nich opisane należy przeżyć samemu, a czytanie traktował jako zamiennik prawdziwego życia – określał to mianem „ersatz”, co oznacza ułudę. Czytał, bo sam chciał pisać. Natomiast to, o czym wyczytał i co miało posłużyć jako materiał budowlany pod jego twórczość wdrażał w swoim codziennym bytowaniu z zupełną niefrasobliwością, jak gdyby jutra miało nie być. W życiu Juliana nie było jutra. Było za to nigdy niekończące się dzisiaj. [1] Nawiązanie do piosenki Agnieszki Osieckiej, Kochankowie z ulicy Kamiennej
    1 punkt
  12. Kochana laleczka z własnego świata, która chce postawić na swoim mimo wszystko albo kochać się bez granic, mimo wszystko. Tak dokładnie, przejrzyście, jak jeszcze nie było. Z namiętnością, której nie zaznał jeszcze nikt na tym ponurym świecie. Pragnę zasnąć w czyichś ramionach, przytulić się, kochać bez końca. Lalka z Krainy Wyobraźni, której czasem nawet nie ma. W świecie gdzie każdy dzień zadaje nowy ból a szczęście to zwykła ściema. Chcę przejrzeć się w lustrze z satysfakcją, wiedzieć że wszystko mam, kochany Amor niech ukuję mnie chociaż raz. Chociaż lekko zauroczy tym światem pełnym okrutności. Myśli pozytywnie nastawione są na labirynt każdego dnia rzucany pod nogi. Lecz wstaję, otwieram oczy i widzę jak burzy się mój domek z kart układany poprzedniej nocy. Widzę przeciwności, które w życiu mam a proste tory tylko u innych występują. W dość krótkim życiu moim już upadałam wielokrotnie. Boże rozdaj jeszcze raz, może tym razem tej talii nie rozwieje ten szalony wiatr, który hula w samotności. Chłód zranił moje ciało nieraz, padłam na kolana dość mocno obijając je. Chciałabym widzieć inny świat a nie tą szarą natarczywą mgłę. Nadchodzący chłód zbyt mocno rani skrzydła me. Co jest ze mną źle? Daj litość moim stopom, one wykańczają powoli się. Pragnę radości z życia, i za jaką cenę mogę dostać odrobinę łez radości? Jak wiesz to proszę, zaproś mnie. Porzucimy ten świat pełen szarości we dwie.
    1 punkt
  13. Zdenerwował mnie ten wiersz. Sztuczne serce czy dializa to nie jest operacja plastyczna ku chwale próżności, czy technologii, to nie botox party. Zapraszam na 6 i 9 piętro Centrum Zdrowia Dziecka (kardiologia i odpowiednio nefrologia i przeszczepy nerek) i jeszcze na pierwsze - tam są dializy. Proszę tam przeczytać ten wiersz. Popatrzeć się rodzicom w oczy i zapytać się o współczucie dla lodówki, żelazka i pralki. Sztacheta
    1 punkt
  14. Subtelny, niedosłowny, a mówi wszystko. Sztacheta
    1 punkt
  15. jestem za ;) choć mam obawy że jeszcze biel się wybieli zanim ustąpi zieleni na dłużej ;)
    1 punkt
  16. Była taka majówka (akurat z niej wracając prowadziłem przez pół Polski auto kolegi na letnich oponach jak się zaczęło). Możesz mi nie uwierzyć, ale początkiem tygodnia widziałem bociana - albo ślepy jestem, albo przyjdzie ta wiosna ;) Pozdrawiam.
    1 punkt
  17. Co do wiersza (skoro tak się rozpisałem na inny temat, to nie wypada odejść i nic nie skrobnąć): jeśli chodzi o formę, to na pewno nie jest to najkrótszy wiersz, ale może wcale nie o to chodziło, tylko o to, że to te gwiazdy spadające nad polem rzepaku są tym najkrótszym wierszem - znowu można by się kłócić, że są krótsze, jak mrugnięcie okiem do kelnerki w ciepły wiosenny dzień, ale nie o to chodzi: autor ma swoją wrażliwość i widzi, jak widzi. Sam też napisałem tekst pt. "Dwie strofy o niczym", który wcale o niczym nie był, więc wykłócał się nie będę ;) Pozdrawiam.
    1 punkt
  18. ach ta Twoja cudna forma :)
    1 punkt
  19. wciąż te same ścieżki naczyń ciasne niewygodne komórki trzymają w uścisku twarde kości pętają mięśnie szarpią emocje kawalkada myśli kręci się w koło półkule rozdzielone próbuję wyjść z wydechem lecz wdech przypiera do wejścia potrzebny mi klucz a właściwie Klucznik bo zamek mój daleko
    1 punkt
  20. niezwykle estetyczny, złożony, dostojny i znaczący ukazany w meandrach, rozwiniętych i zwiniętych liniach, ozdobnikach, mikrokosmosach starannie przemyślany... logika w unii z urodą tak pragnę rozpoczęcia drogi imienia życia aż do ostatniego tchnienia kończącego słowa
    1 punkt
  21. nie denerwuj się :) być może był to kamień milowy
    1 punkt
  22. wjolu, prawdziwy raj widzisz, słyszysz. Ładnie i delikatnie. Lubię słowo "bryza" - jest takie uspokajające. Świeżość - to widzę w wierszu. Poza tym: jakby Peelka nie wierzyła własnym oczom, że tak pięknie jest. Zmysły wyczulone - po pokrzepiającym, dobrym śnie. Rękoma chce dotknąć rzeczywistości, która wydaje się być nierzeczywista. Bo jest : Choć może i nie? Pozdrawiam niedzielnie :)) J. poranne trele króciutką historyjką zapisem marzeń J. A.
    1 punkt
  23. Wdzięczność W wiadrze napełnionym wodą, pływał robal, prawie tonął. Zobaczyła go dziewczyna, zaraz wiadro opróżniła. Tak uratowała zwierzę. Ono rzekło: - Ja nie wierzę. żyję, skrzydełkami macham, i mam nawet suchy kaftan bezpieczeństwa grant od ciebie. Dziewczę było zadziwione, Ociupinkę przestraszone Powiedziało do robala: - Może teraz mocna kawa? - Nie odmówię i wypiję. Poszli razem do mieszkanka, Czajnik, Sido, także grzanka. Rozmawiali do północy, wreszcie weszli już pod kocyk… Co się działo, to słów mało, robak kąsał gibkie ciało, choć miał kaftan bezpieczeństwa, taki grant za człowieczeństwo. J, A.
    1 punkt
  24. A to mnie zaskoczyłaś. Fototapeta... Już miałem pytać o to jak żyje się nad morzem. ;)
    1 punkt
  25. nie jesteś zakochany mówisz mi bez złudzenia a wciąż się spotykamy muskając swe pragnienia czy starczy ta formuła by przejść na drugą stronę byliśmy przyjaciółmi błąd opłacimy dwoje czy można dwa magnesy co mają inne pola położyć obok siebie bo taka jest ich wola potężna ta energia której nie starczą słowa zmieni bieguny potrzeb? poznamy się od nowa? ________________________ przesuwa się też biegun naszej kochanej ziemi i naukowcom trudno przewidzieć co się zmieni
    1 punkt
  26. Przyjemny klimat stworzyłaś. Sztach.eta
    1 punkt
  27. Nie chciałabym być na jego miejscu... A jednak znalazłoby się kilku, którym mogłabym zadedykować... :) Sztach.eta
    1 punkt
  28. A ja mam Justi interpretacyjne falowanie, aktualnie wszędzie widzę erotyki :D w tym konkretnym przykładzie samotne dziewczę, co z owej samotności przyciąga "elastycznych" synków. Pytanie czy taki to potrafi się odwdzięczyć czy raczej podwójnie skorzysta... stop, pojechałam w domysłach światła za daleko. ;) Fajnie się czytało, ściskam, bb
    1 punkt
  29. Małe, drobe, do niczego nie podobne ale potrafi wyrządzić dużo szkody :)) PozdrawiaM.
    1 punkt
  30. Okruch szukam korelacji między czasem i ciemnością kłębki wspomnień płyną ponad snami z fali kryptomarzeń próbuje urodzić się dzień nachalnie powtarzalny obraz dramatu
    1 punkt
  31. Kaina buty narodowi? Z doku huk, o dziwo do rany tu baniak. Ot sino tu. Za gzów i zgodą, sąd ogzi wóz gazu. Ton? I sto.
    1 punkt
  32. I na psa lwicę? Naród? O Ela, ale odór, a nęci w las pani. Ewo, ja dam i madejowe. A męt samojeda ma Madej, omastę ma. On naród owija mi i maj. I wodór, Anno.
    1 punkt
  33. Że tu z samotni kpa Papkin Tomaszu też? Ado, Papkinom Agata cycata gamoni kpa poda. Nos ma syn Tomas, Kaju, jak samotny Samson. A ta cycata Iga? Moniko, to kino, magia, ta cycata.
    1 punkt
  34. O jakie to dekadenckie kredens pozdrawia
    1 punkt
  35. Otóż to. Poza tym, jak mówię: Lubię moja pracę, bo dzięki niej mogę robic to, co lubię :)
    1 punkt
  36. starej gejszy, w Kraju Kwitnącej Wiśni, piękny samuraj się w nocy przyśnił. chciał gadać o sumo, więc bawiła go, długo, choć herbatę z ciachem miała na myśli.
    1 punkt
  37. Justynko, to tylko wiersz, a tematy do wierszy pochodzą z obserwacji, otoczenia w szerokim tego słowa znaczeniu. Pozdrowiaśki :))
    0 punktów
  38. Witam - no i fajnie wyszło z twą poezją - czekam na kolejne... Pozd.
    0 punktów
  39. o przyjęcie w Kosmosie! Masz niesamowite skojarzenia, Wędrowcze. Trochę zasmuca i burzy nastrój spokoju wers: Kogo Peel pyta? Siebie? No to więcej wiary, lustro Ci to powie. Wiesz lustra rozmawiają z ludźmi - tak sobie kiedyś wyobrażałam. Jak zwykle bardzo nastrojowo.
    0 punktów
  40. no jak najbardziej :)
    0 punktów
  41. Na mnie moi bliscy mówili kudłata :) Podoba mi się nastrój Twojego wiersza. Sztach.eta
    0 punktów
  42. Dziękuję, Wędrowcze. To o bliskim mi człowieku, który jest w Lepszym Świecie. Bardzo się wzruszyłam, że dostrzegłeś ten wiersz. Ważny dla mnie. J.
    0 punktów
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...