Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 24.11.2017 w Odpowiedzi
-
Wciąż sama, ale mężczyzn tłumy przy tobie nieustannie liczne każdy przystojny, miły, dumny taki oddany bezkrytyczny każdy tak dużo obiecuje świetlaną przyszłość rozpościera lecz kiedy długo słuchasz tego to na wymioty ci się zbiera kolejny dzień za dniem wciąż mija ty sama w jasny księżyc patrzysz pejzaż nadziei kreślisz chwilą że w końcu kiedyś go zobaczysz i razem dalej popłyniecie tą rzeką życia słoną, mglistą w świecie gdzie wszystko jest dziś sztuczne poza miłością - oczywiście potrafisz kochać całym sercem i nienawidzić duszą całą dlaczego ciebie to omija przecież od losu chcesz tak mało chciałabyś kochać, kochać, kochać miłości ciągle ci brakuje chciałabyś spotkać w końcu tego co cię pokocha i zrozumie czy kiedyś w końcu przyjdzie on i zaprowadzi do wrót raju drogą miłości pośród gwiazd za rękę mocno cię trzymając4 punkty
-
Raz pewien dzik, bardzo dziki Zaczął pisać limeryki. Mówiąc między nami, Pisał je rapciami I całkiem niezłe miał wyniki. Limeryki były świńskie, Z zaślinionym pisał pyskiem. W grząskim siedział błocie. Ryj ze śliny ociekł, Błoto wyschło i po wszystkim. Nikt już o nim nie pamięta, Jego karta jest zamknięta. Choć dziczyzna w modzie, Nie o wiersze chodzi. Rok się kończy, idą Święta!3 punkty
-
Nie umiał zejść z drzewa chłop we wsi Bukowce, który chciał policzyć stamtąd swoje owce. Przylecieli ratownicy, z samej polskich gór stolicy; lecz bał się, że go sprowadzą... na manowce.3 punkty
-
dzięki Tobie mam już w głowie pewność tak zupełną że się Twoje gdzieś w połowie wersy nie rozejdą lecz popłyną jak domino bo wiesz co gdzie z czym bym nie ocet ale wino mógł pić w rytmie Twym :-( (Twoim?) w rytmie pił Twoim :-/ (?) świetny wierszyk z morałem, ciekawie napisany, ale to u Ciebie norma, dlatego ;-) taka zagwozdka i wiem Alicjo, że wymyślisz swoje najlepsze zakończenie. Serdecznie pozdrawiam.3 punkty
-
Podoba mi się ta bajka, jest pouczającą dla tego młodszego pokolenia. Niepotrzebnie się więc chełpił ten młody przed starym sługa wszakże go pokrzepił i dodał mu wiary. Młody spojrzał wiec z uznaniem na tego starego i przeprosił że był draniem nie szanując jego. Z pozdrowieniem:))3 punkty
-
pewien sługa, od lat dwóch dla swojego pana, nosił wodę ze źródełka, nosił ją w dwóch dzbanach. jeden z dzbanów dobry, cały chełpił się przed drugim: - słuchaj stary, tyś nieszczelny na cóż twe posługi? a pęknięty wciąż się martwił, aż duchem zgnębionym, zaczął sługę tak przepraszać: - wstyd mi z każdej strony. słudze żal wnet się zrobiło, więc objął go czulej, ach mój drogi, nie rozpaczaj nie martw się w ogóle gdy będziemy już wracali spójrz tylko na kwiaty, zobacz właśnie ślicznie kwitną, i ścieżka w bławaty. tak też było i z powrotem poweselał – krótko, bo popatrzył na dzban pełen i znów jest mu smutno. dosyć smętów, widzisz kwiaty rosną z twojej strony, kiedy ciekniesz, to podlewasz fantastyczny pomysł dzięki tobie od lat kilku wszak szczęście, nie dramat dekoruję pałacowe stoły mego pana! *** morał łatwy opowiastki każdy sam dopowie, ten, co zdatny jest zupełnie, oraz ten w połowie. Na podstawie opowiadania „Dzbany” 20052 punkty
-
Wolna jak ptak, który rozpościera skrzydła ku nurtom życia. Jak najwyższy szczyt, który widzi Stwórcę na ludzi nie czeka. Wolna jak rzeka. Jak drzewo w puszczy samotne, bo wolność to mój czas, niezmącony zachłannością świata, oddzielony od przeszłości horyzontem wschodów i zachodów gniewu, arogancji i pustych frazesów. Nikt nie czeka na człowieka w udręce, nikt nie spojrzy, nie weźmie go w objęcia. A ona tak. Z czasem. Ona przyjmie ptaka z poranionym skrzydłem, który zgubił nurt życia w przestworzach latając. Ona kocha szczyty i ludzi pod nimi. A na szczytach szydercy goniący za wiatrem i za tym, co wolności zaprzecza istnienie. Czy rzeka w granicach swych brzegów wolnością oddycha? Czy drzewo w środku puszczy jest wolne od drwali? Czy ptak nad horyzontem Ziemi czuję się bezpiecznie? A któż by to wiedział, co czas przyniesie po czasie! Niezmierzone sklepienie wolności dusz ludzkich, to czas, a czas wolnością płynie. Płynie jak ptak, który nie zawróci, płynie jak rzeka w meandrach wieczności, jak najwyższy szczyt ponad nieboskłonem, jak drzewo konarami wrośnięte w zawiłe stany istnienia. Za wolnością kroczę, wolnością oddycham, jestem wolna jak czas, który wolnością płynie.2 punkty
-
trochę i straszno i śmieszno zarazem w płocie zmurszałych sztachet przybywa ktoś jest za karę inny powie w darze dostał kolejną zegar trzymał w ryzach splątane nitki w unikalny plecie nostalgicznym wzorem pełna smaku jesień retrospekcjami kadr w camera obscura wsącza minione w bieg zwichrzonych myśli miejsca osoby zaczynają się wynurzać z pamięci przy nich pytajniki wykrzyknik zależnie od wyrazistości spojrzenia od zdarzeń w których czas zwiosenniał gdzie prowadzą ścieżki nie wie nawet ślepy pod górę czy z górki przez kwieciste łąki chociaż posrebrzony pragnę liczbom przeczyć nie dać się szaremu w barw szlachetność zwątpić w błogostanie sączę łyk po łyku trunku pod chmurami w górach w plątaninie duktów2 punkty
-
dom ma kilka imion tych nadanych i własnych zapachów wciąż przenikających wszystkie ubrania przez sen trzeszczą podłoga i próg koło drzwi za okiennymi szybami nie ma zimna ani ciepła jesień powoli owija sobie wokół palców babie lato i kolory wody zmieniają się przez odcień czerni po przelotnych deszczach martwych ptaków mogę iść do siebie pod tak oczyszczonym niebem dom ma kilka imion tych nadanych i własnych2 punkty
-
Bożenko, to jest tylko satyra może i gorzka jak trafnie oceniła Justynka ale satyra. Przecież ona nie jest ad personam a poza tym listopad jest tak nostalgiczny że zapragnąłem poprawić humor nie tylko sobie. Nie uważam tego utworu za wiersz wybitny ale satyra ma swoje prawa dlatego troszkę dystansu zalecam Bożenko zwłaszcza ,że bohaterem i autorem jest starszy pan.2 punkty
-
Bardzo ciekawy wiersz napisałeś i wpadłem, jako nożyce :) Mówiąc szczerze zaczęło mnie zastanawiać, czy tym analitykiem od czasu do czasu być dalej, czy olać. Wszystko przemawia za tym drugim, ale nie do końca, bo i tak możesz, właśnie przez to, że "cicho siedzisz", stać się ofiarą kogoś, kto to lubi. Olewając i słodząc oczywiście zyskuje się grono "wiernych przyjaciół" w myśl "pokorne cielę..." A znowu, kiedy się powstrzymujesz i zastanawiasz, czy zwrócić uwagę, że ktoś "popełnił "byka", wiadomo, że zaraz będzie jatka, a zgrupowanie Towarzyszy Słodkości i Miziania postara się, by ci paskudnie dołozyć. Chyba, że się trafi na kogoś, kto jednak tego analitycznego łba też trochę ma :) To nawet podziękuje. Dlatego nie od dziś wiem, że jeśli tego nie zrobię, to albo byk będzie wisiał i kłuł w oczy, albo w końcu i tak ktoś inny to zrobi - pewnie z równym oporem i ryzykiem - ale z nadzieją, że czegoś nauczył. A co się byk przez ten czas nawisi, to jego. Uważam, że nie należy odpuszczać. Ci, którzy odpuszczali mają teraz bezstresowo wychowanych niedorośniętych zasmarkanych dorosłych, albo (jak w Szwecji latorośl, donoszącą na własnego ojca, że jest np. pedofilem) bo stary nie wypuścił dwunastolatki na całonocną balangę. Dobry wiersz. Pozdrawiam2 punkty
-
więc odnosząc tekst do ludzi skomentuje pięknie: w starszym wieku człek się trudzi chodzi niedołężnie ty młodziaku chwilę pomyśl czas płynie jak rzeka czy mówienie ci przystoi ciebie też to czeka :))2 punkty
-
Nawyk kiedyś ludzie mieli by naprawić nie wyrzucać lecz niestety zapomniana jest dziś ta nauka gdy zepsute to wyrzucić młodzieżowy banał i nie ważne czyjeś życie wszystko leci w kanał2 punkty
-
Stoi drzewo samotne na łące szerokiej, stara panna zmieniona w przygarbioną wierzbę; już nie młoda, nie wiotka, nad ciemnym potokiem w swe odbicie spogląda i łzy leje rzewne. Była piękną dziewczyną z tej wioski za gajem, chłopcy za nią biegali z czułymi słówkami; ta myślała, że miłość ją ściga wraz z majem, wraz z zapachem konwalii, lasami, polami. Była brzydką dziewuchą z tej chaty zmurszałej - najbiedniejsza sierota, popychadło wiejskie; księżycowi na ucho marzenia zwierzała, jak to kiedyś omota królewicza serce. Była matką i żoną - umiała to świetnie, tego wciąż ją uczyła od kołyski babka; nikt tej żony nie pojął, więc więdła bezdzietnie, oszukana, niczyja - dla wszystkich zabawka. Kiedyś łąką szeroką szła sama jak rzeka, chłopcy drwili i kpili, że wątpliwa cnota; ciemne łzy spadły w potok i chciała uciekać, ale ból ją przyszpilił, ugrzęzła na błotach. Stoi dotąd samotna na łące szerokiej, stara panna zmieniona w przygarbioną wierzbę; już nie młoda, nie wiotka, nad ciemnym potokiem w swe odbicie spogląda i łzy leje rzewne.2 punkty
-
Słońce grzeje coraz słabiej, wszystko wokół wilgotnieje. Coraz dłuższe cieni grabie, rdza pokrywa leśne knieje. W kroplach deszczu mokną drzewa, ptaki myślą o odlocie. Parasolek im potrzeba, by poruszać się po słocie. Wszelka gaśnie już roślina, dzień się niecierpliwi zmroku. Tak zazwyczaj się zaczyna najsmutniejsza pora roku. Lecz ja wcale się nie smucę. Nie rwę sobie włosów z głowy, że w dzień krótszy żyję krócej i nie pali skwar lipcowy. Gdy liść zieleń w żółcień zmieni z nadchodzącym październikiem, stworzę wierszyk o jesieni i opatrzę... nowym nickiem.1 punkt
-
1 punkt
-
Nie analizujmy zbyt siebie nawzajem. Niech różności próżność już lepiej nam ciąży, niż analiz pełne, poskręcane zwoje, za którymi wielu dziś chętnie podąża. Jeśli sens dostrzeżesz, albo braknie sensu, nie uciekaj w liczby, bo są zimne, płaskie. Do staromodnego spróbuj wrócić serca. Cokolwiek oznacza, też ma swoje racje. Już słyszę śmiech pusty znawców i ekspertów. Bo jak można, żyjąc wśród analityków, wspominać o jakimś kiczowatym sercu? Toż to zwyczajna jest nieprzyzwoitość! Ich uwagi puszczę jednak mimo głowy. Wolę prostą prawdę, jak spojrzenie w oczy i najczystszą wiarę, że to my, nie oni, na przekór ich trudom, jesteśmy w większości. Na koniec, kochani, jedno mi zostaje, powtórzyć to hasło, pełne naiwności: Nie analizujmy zbyt siebie nawzajem, ale również bez wzajemności.1 punkt
-
Co drugi dzień upadam a ty mi nie pozwalasz wyzionąć ducha. Zmęczona porankami myśli składam do modlitwy przesuwam zwrotnicę każdej zmarszczki zwątpienia by znów... A potem wychodzi na to że to nieistotne bo nowy dzień wstaje a ja ze słońcem gonię ptaki po niebie nie myśląc o zachodzie.1 punkt
-
Raz samozwańczy poeta w Skarżyskudostał od kogoś na rynku po pysku.Bo opisując przywaryobrażał wszystkich bez miary.Tłumaczył się, że pisał o zjawisku.1 punkt
-
Do: Przez deszcze jesień na zielonym rauszu - Jedynie spomarańczowiał mój ciepły szalik W: Patrzę na Matkę czarnolicą Królową skąd - dokądkolwiek gdziekolwiek waćpanna mądra znów płonę oliwnym kagankiem zawsze gdy jestem Jej potrzebna Patrzę na krzyż Słońce gwiazdy omdlewają przerażony (pół)księżyc Ciemnieje oblicze Skazańca - umiera Bóg Jeszcze broczy gula pod lewym okiem Płaczą rzewnie aniołowie - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - i ja Z: Igłami sosnowych borów świecąc - błękitnieje wiatr - wśród obłoków pożarem zachodu1 punkt
-
Sny różnorakie mamy nocą te błogie które tak kochamy gdy senną mgiełką nas otoczą do nich się zawsze uśmiechamy. Czasem koszmary nas nękają i okrzyk trwogi gaśnie w krtani chcesz uciec, nogi bezwład mają jesteśmy matnią osaczani. Wtem koszmar pryska - wybudzanie ocierasz skronie zlane potem powoli mija przerażenie na sen straciłeś już ochotę. Lecz do poduszki przytul głowę żeby ci dobre sny się śniły takie pogodne, kolorowe, żadne koszmary nie straszyły. Spokojnej nocy, miłych snów żebyście wstali wypoczęci każdy z was rześki, każdy zdrów i oczywiście uśmiechnięci. 23.11.2017r.1 punkt
-
I. Przedzimie Fiolet z pomarańczą. Po połowie lecz - w przewadze - ze srebrem błękit - niby iskiereczka ognia i niebiański dym Pod skrzydło prowadzi listopad oszadziałą jesień - do zimy II. W znaku Strzelca Bezwstydny lazur z ogorzałym starym złotem - I do przesytu słońca jak bakłażan które noc aksamitnie przechowa w perle nowiu III. Mgły Rozproszone na czerń i biel - (nie)realne światło patrzy przez mokrą gazę IV. Początek grudnia Jak mineralnej wody perełki świeże powietrze wygładza horyzont - wiążąc niebo kokardą. Z niebieskich tą najbledszą V. Śpiew zimowej ciszy Ciszą rozśpiewane ogrody - niewinny sen śniegu pieczętuje na niebiesko - - - - - - - - - - - - - - - - - - gwiaździsty mrok1 punkt
-
Czytam sobie o wycieczce, pielgrzymce do świętego miejsca. Nie jestem znawcą tematyki więc nic mi pomiędzy Olkuszem a Krakowem nie mówi. Ładnie zmetaforowany opis jesiennej podróży i pobytu w świętym miejscu. Czarna Madonna co prawda mi laikowi kojarzy się z Częstochową. Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
Daję Ci serduszko za miłe słowa :) Dobrze zostać pogłaskaną :-) Jak np. Dyzia - kotka marzycielka :-))) Serdecznie :)))1 punkt
-
befano piękny obrazek z życia natury z podziałem na etapy. My też natura. Każdy rok, to etap, tyle, że natura chroni wiele, wiele pokoleń. My ułomni, nie możemy - umieramy. Ciszą rozśpiewane ogrody - niewinny sen śniegu (nie)realne światło patrzy przez mokrą gazę. W ogóle takie haikowe. Ja np. napisałam wiele miniaturek i haiku o porach roku, szczególnie o zimie. Np. haiku grenlandzkie. Podoba mi się Twoje pisanie. Pozdrawiam. J.1 punkt
-
1 punkt
-
Dziękuję za uwagi. Są uzasadnione i wyciąnę z tego wnioski. Jak poprawić literówkę?1 punkt
-
Witaj Andrzeju - tez mam wrażenie jak bym czytał fragment powieści - ale co tam mi to nie przeszkadza liczy się sens który w tym oddycha jest słyszalny. pozd.1 punkt
-
ubrać kozaki - regionalizm, krakowski. Ktoś złośliwy mógłby zapytać w co je ubrać, więc jeśli już, to ubrać się - w buty, kozaki itp. Ponieważ trochę zazdroszczę Panu Stachowi, doradzam jedynie, aby je założyć lub włożyć, bo obuć, wzuć jako archaizm już się raczej nie stosuje. Wiersz w typie radosny, optymistyczny i dobrze :) Pozdrawiam.1 punkt
-
Dzień dobry Maksi, witaj na Orgu :) Dziękuję za Twój wpis, a przy okazji, i wybacz, że już nie będę wracał do Twojego Cienia / późno to zauważyłem /. Błędnie wybrałaś kategorię dla swojego utworu i powinnaś go przenieść. Można to zrobić, wyrażając swoją wolę w tym względzie, po rozwinięciu zakładki Działania moderacyjne, nad wierszem. Resztę wykona Admin Mateusz / pozdrawiam :) /. Pozdrawiam Ciebie ciepło i powodzenia na PPL :) s1 punkt
-
Wena odeszła od Ciebie ? - a szkoda... Myślałam, że będzie z Ciebie bard, nie złośliwy rymiarz. Bijesz na oślep to w lewo, to wprawo. Satyrą ostrą mydli oczy zwyczajny zadymiarz. "jestem cały podniecony aż mam mokre kalesony" Poczekam, aż napiszesz coś pozytywnego, konstruktywnego. Podpalić Rzym potrafi każdy, zbudować niekoniecznie ;) Pogody ducha życzę i powrotu Weny :)1 punkt
-
Jeden pieniacz, dość w konfliktach rozległy, Stroi fochy, gdy miast jaj zrobi cegły. I tak ciężko to znosi aż znajome uprosi by coś jeszcze (prócz tych cegieł) ulęgły.1 punkt
-
Bardzo ładnie opisałeś trud "kapiących kleksów"... :) na czystą kartkę. To prawda, słowa po wielu zmianach czasem "wychodzą na ludzi", a potem... bywa, że przygasa chęć i... "złamane pióro nie ma chęci skrobać". Pozdrawiam. ps. jej, poprawiałam i nie wiem, jak wejdzie, jakieś cudeńka mi tu wyskakują. nic to, uczę się tych wszystkich zmian.1 punkt
-
1 punkt
-
У лукоморья дуб зеленый; Златая цепь на дубе том: И днем и ночью кот ученый Всё ходит по цепи кругом; Идет направо — песнь заводит, Налево — сказку говорит. (Aleksander Puszkin)1 punkt
-
Tam nie ma nic, tam więcej nic nie ma - garść rozżalenia, mieszkanie na raty. A gdyby tak zmienić wektor wspomnienia, zamazać co było a resztę przypomnieć? Tam nie ma nic, tam więcej nic nie ma: jest życie we dwoje i czas by zdjąć zbroję. A może tak... wystarczą dwa słowa, by wszystko napisać raz jeszcze - od nowa. Tak dużo być może, lecz teraz nic nie ma. Przytulmy się czule i skończmy te boje. Przypomnij że kochasz, gdy życie przytłacza bo związek to wartość, ale i praca.1 punkt
-
1 punkt
-
Nie poddawaj się mała jeszcze trochę wytrzymaj zawsze zdążysz zwariować w błogi sen popłynąć. Nie zatrzymuj się kochana w miłowaniu świata jeszcze zdążysz zwariować wytrzymaj do rana. Po nocy dzień się zjawia tak mówią przysłowia wytrzymaj kochana do rana nie daj się zwariować. Nie załamuj rąk swych wypłacz oczy w ciszy może lepiej przejrzysz skąd świt się przybliży.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne