Cała aktywność
Kanał aktualizowany automatycznie
- Z ostatniej godziny
-
Ale... Bo był zły Bob, Ela.
-
- O tym - Iwa? - Zły to Kain, a gania koty. - Łzawimy - to.
-
@KOBIETA Im dalej w treść utworu tym coraz bardziej urzeczony byłem wytwornym, poetyckim językiem. Wspaniale napisany wiersz.
-
- Kebab? - Amelia ile ma babek?
-
Rezurekcja zła - dylogia poetycka
Simon Tracy odpowiedział(a) na Simon Tracy utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@KOBIETA Bardzo dziękuję -
Niewesołe jest życie staruszka
Alicja_Wysocka odpowiedział(a) na tie-break utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@tie-break Duszko, no kto Cię tam nie chce nosić na rękach? Przecież to tańsze niż kupowanie butów. Zostawiam uśmiech :) Ale wiesz, dobre chęci, to już połowa. To też sporo. -
Tobi, mina: zające lecą, a za nimi bot.
-
wyłoniły się z posypanych śniegiem gór same wierzchołki
-
wiele pracy było mniej działania więcej miejsca teraz
-
Agro taki żart: straż i katorga.
-
Mole, ma wigor: Anielka naklei na rogi wam - Elom.
-
Cóż, po tych komentarzach to tylko powiem, że dobry wiersz. Wiesz... kiedyś pewien fizyk powiedział, że fizyka to prosty przedmiot, bo jak ktoś w kogoś rzuci kamieniem, to łatwo obliczyć siłę, prędkość, gdzie lub na kogo spadnie. Tylko dlaczego go ktoś rzucił? Na to fizyka nie odpowiada, od tego są inne dziedziny nauki, ale nawet jak określą powód, to i tak są bezradne.
-
- A ty z rana, kto? - Ot, kanar Zyta.
jan_komułzykant odpowiedział(a) na jan_komułzykant utwór w Palindromy
Alu, Ara na Kanary tyra, na kanara Ula. -
nikt nie pyta
- 6 137 odpowiedzi
-
- dla dzieci
- zabawa
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
@KOBIETA wchochate myśli:)
-
Nie - dla powrotu łez
Waldemar_Talar_Talar odpowiedział(a) na Waldemar_Talar_Talar utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Berenika97 - uśmiechem dziękuje - -
Słowo Ducha Wić . 3
Alicja_Wysocka odpowiedział(a) na Omagamoga utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Omagamoga Mam to: Przegląd od AI Poprawna forma to skłócić z "ó". Słowo to pochodzi od czasownika "kłócić", w którym "ó" jest pisownią niewymienną, którą należy zapamiętać. Skłócić: doprowadzić do kłótni. Skłucić: jest niepoprawną formą. -
@huzarc Myślę, że wystarczy uwierzyć ;) w Yeti ;) dziękuję huzarc, pozdrawiam :)
-
Rezurekcja zła - dylogia poetycka
bazyl_prost odpowiedział(a) na Simon Tracy utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
anty-apokaliptycznie ja zrozumiałem , ale trochę okrutnie. -
skarżypyta
- 6 137 odpowiedzi
-
- dla dzieci
- zabawa
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
@KOBIETA Niby go nie ma, a jednak jest, bywa:) To bardzo delikatny, intymny wiersz z atmosferą zawieszoną między czasem a wątpliwościami, między pragnieniem a niepewnością. Jest tu czułość, zmysłowość, ale bez przytłaczającego nadmiaru. Jest dotyk, który zamienia ciało w coś lekkiego i miękkiego, jakby świat stawał się mniej bolesny choć na chwilę. Całość czyta się jak fragment czyjejś wewnętrznej drogi, nie do końca jeszcze nazwanej, ale prawdziwej, zebranej w obrazy.
-
Tu i cycatej zje tacy ciut. - A Nil? - Glina
-
@Migrena Dziękuję:) to prawda mnie ta muzyka i obraz unosi… w poszukiwaniu Yeti ;)
-
Artemis minus jeden Ostatni dzień kwarantanny nie należał do najcudowniejszych. Ja, czterech mężczyzn i dwie kobiety obgadaliśmy naprawdę wszystko — nawet sprawę seksu w nieważkości. Wyglądało to obiecująco, ale nie było jednak naszym zadaniem. Pomieszczenie nie było duże, całe oszklone. Wygodne siedzenia pod oknami i stół pośrodku z krzesłami, gdzie mogliśmy jeść w spokoju. Wyświetlacze z przodu komory pokazywały dane i aktualne wiadomości. Okna pod nimi wychodziły na rampę prowadzącą do platformy startowej: niezwykle płaską, metalową i nieludzką. Po drugiej stronie — owalny korytarz prowadzący do naszych kwater i łazienki. Gdyby ktoś chciał, mógłby pozostać w odosobnieniu, ale to nie był charakter naszej załogi. Z przyjemnością wymienialiśmy doświadczenia i uwagi — nawet żółtodziób Novak. Po raz pierwszy w historii mieliśmy przetestować napęd inercyjny. Symulacje i testy wyglądały obiecująco, ale teraz mieliśmy to sprawdzić z prawdziwymi ludźmi na pokładzie. Nikt nie wiedział, jak to się zakończy — nawet Mateo Torres, specjalista od systemów plazmowych. Wpatrywałem się w poranne słońce, zastanawiając się, jak będzie wyglądać stamtąd, ze stacji IRIS. Mieliśmy jeszcze dużo czasu. Te same osoby w pomarańczowych skafandrach ochronnych pojawiały się i znikały; wiecznie wpatrzone w tablety, jakby nasze życie było najmniejszym elementem w tej układance, od czasu do czasu spoglądając w ogromne okna. Kwarantanna była konieczna — pokazały to wcześniejsze misje Apollo i Artemis. Zdrowie było kluczowe, równoważne ze świadomością umysłu i doświadczeniem. Tak — osiem, dziewięć G to już przeszłość, ale nikt nie wiedział, czy nie zostanie z nas mokra papka. Myszy przetrwały, więc nadzieja była po naszej stronie. Wpatrywałem się w pentagonalną rampę, dosłownie stanowiącą przedłużenie napędu inercyjnego. Wiem, że to dziwne, ale nasza przyszłość zaczynała się daleko poza tą rakietą. Już w momencie opuszczenia schronu stawaliśmy się osią napędową — częścią rakiety, która miała nas wznieść do stacji, jakby wszechświat zaginał się do naszej rzeczywistości pooranej wojnami i chorobami. Nie rozumiałem tego, ale widziałem, że właśnie tak jest. Z jednej strony fizyka, a z drugiej mistycyzm. A może mi się wydawało? Ostatni posiłek był zwyczajny, pozbawiony mięsa. W ogóle otrzymywaliśmy mało białka zwierzęcego, ale wszystko było smaczne i chyba zdrowe. Wydaje mi się, że specjaliści z NASA wiedzieli, co robią. Holofon rozbrzmiał na nadgarstku, przeciągając się między fonią a hologramem. — Dzień dobry, skarbie — powiedziałem. — Dzień dobry, kochanie. Bardzo za tobą tęsknimy… — To ostatni dzień… — Wiem o tym, dlatego dzwonię. Miałam zły sen. Victoria płakała w nocy… przepraszam… — Kocham cię, Meg, i kocham Victorię. Wrócę, obiecuję. Mamy naprawdę dużo do zrobienia razem. — Wiem, kochanie, ale nadal się martwię. Nie potrafię spokojnie czekać. — Wierz mi, wszystko będzie w porządku. Naukowcy wszystko wyliczyli i nie ma się czym martwić. To tylko kilka dni i będę z powrotem. Łzy napłynęły mi do oczu. — Nie zostawię was — dodałem. — Obiecuję. Cisza po drugiej stronie przywaliła mnie bardziej niż pięciokilowy młot. Wiedziałem, że kłamię. Wiedziałem, że to bzdury, ale nie mogłem myśleć o sobie. Musiałem uspokoić Megan i wytłumaczyć, że wszystko będzie dobrze. Ale… nie wiedziałem, jak to zrobić. — Kocham cię, Kai. Wróć do mnie. — Wrócę, skarbie. Nie martw się. Cisza wbiła się w rozmowę. Chciałem opowiedzieć o obawach i demonach, ale nie mogłem. Musiałem to zostawić dla Hanari, naszej biolożki, która rozumiała psychologię lepiej niż niejeden psychiatra. — Jeszcze dwie godziny, skarbie, i zadzwonię do ciebie z orbity. — Wiem… ale się martwię. — To nic złego, Meg. Za bardzo cię kocham, żeby cię stracić. — Wiem, Kai. Wróć do nas. Kocham cię. — Kocham cię — odpowiedziałem. Holofon zamilkł. Vaara, nasza ekspertka od pól kwantowych, słyszała wszystko. Bez słuchawek nie dało się wyciszyć holofonu tak samo jak przestarzałego smartfona. Patrzyła na mnie pytająco, ale nie odpowiadałem. To nie jej sprawa. Są inne problemy. Patrzyłem teraz na platformę. Wzniesiona na wysokość czterdziestu metrów prowadziła prosto do statku, bez zbędnych przystanków. Wiedziałem, że kiedy przejdę przez śluzę, to będzie już koniec wszystkiego… Ciekły azot wypełniał przestrzeń między nami. Ja i statek. Ja — pierwszy pilot. — Kocham was — pomyślałem, sięgając po kubek z kawą. W tej chwili zrozumiałem, że rozpoczęła się podróż całej ludzkości. Nie tylko moja, ale nas wszystkich zgromadzonych w głównej sali. Jak wiele słyszeli? Nie pytałem. Kawa była jeszcze gorąca. ⭐
-
Dar mowy darmowy. - moje autorskie - (jest gdzieś tam wcześniej zapisane)
-
Tematy
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne