Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie

  1. Z ostatniej godziny
  2. M_arianna_

    Z liczbą w tytule

    Dwoje na huśtawce.
  3. O no
  4. M_arianna_

    Gra w skojarzenia. :)

    album
  5. Widzisz pomniki i budynki, bardziej rozwiniętych i mądrzejszych od nas współczesnych, wyszkolonych wiedzą z gwiazd przodków. I myślisz wtedy tylko o tym jak zachować byt swój na Ziemi. Jak wytworzyć w genach stworzenia, nie podlegająca atomom przemijania, czystą, niepokalaną krótkowzrocznością umysłów, nieśmiertelność. Fundamenty świata są jedynie kruchą podwaliną. Trwałych celów i pragnień w jego ogrodach szczęścia nie buduj. Świat jest przeżarty zgnilizną wartko umykającego czasu. Jego wskazówki jak brzytwy, tną nasze żywota i ciała w grzechu ostałe, zanim zdołamy zrozumieć cel i przyczynę wędrówki. Tak mnie więc śmieszą Wasze ludzkie problemy. Obowiązki, sprawunki, prace i uczucia. Mówicie, że marnuje czas na depresyjne, łaknące łez zapisy strof nigdy nieukończonych poematów. Lecz ja to rozumiem i wiem. Czas bywa mi wrogiem. Lecz i przyjacielskie wizję mi w marzeniach sennych tworzy. On mnie scali dnia pewnego z ciszą absolutu. Często śnię. Stoję w ogromnym, eklektycznie urządzonym hallu ukochanego pomieszczenia. Miejskiej biblioteki. Lecz nie współczesnej. A tej gdzie unosi się aleksandryjski duch. Gdzie pergaminy, kruchym pękaniem obwieszczają, że chcą być odczytywane przez me starcze oczy. Gdzie kurz zalega w zatęchłym powietrzu, jego drobinki uniesione falą mego oddechu, wirują jak gwiazdy w ciemnej materii tajemnicy. Oliwne ogniki lamp, prowadzą ku działom zapomnianym. Skórzane oprawy ksiąg, których treść wpędziłaby każdy ludzki umysł w odmęty szaleństwa. Ja znam jednak ich bluźniercze treści, obojętnie w jakim języku, ziemskim czy nie je ongiś spisano. Lecz czy znajomość prawdy, daje mi prawo decydowania o losie tych którym zagłada pisana? Nie. Bo jaką wartość ma coś spisane od początku na zatracenie? Wszystko przeminie z czasem. Kto wie, może i śmierć kiedyś skona. Zagoniona w ślepy zaułek wszechświata. Zagryziona i rozorana pazurami swych przybocznych demonów. Dlatego ten sen daję mi wiedzę o świecie. Postrzegam rzeczywistość jako nieustannie pracujące, zapatrzone w małostkowości konsumpcyjne, mrowisko dusz czyśćcowych. Jako ul szemrzący groźnymi na pozór modlitwami kamiennych serc. Dla mnie to tylko fikcja. Mistyfikacja i oddalanie nieuchronnosci faktów. Tej nocy znów byłem w dziale ksiąg zapomnianych. Nie przywitały mnie jak zwykle stosownie ułożone i zwinięte pergaminy. Mrok był chaosem. A maska chaosu czaiła się w mroku. Zimny, wilgny przeciąg, szargał mną z kąta w kąt. Ledwo dotarłem do regałów. Nieocheblowane równo deski były martwe od dawna. Nie pamiętałem by kiedykolwiek były tak trupio zimne. Palcami jak ślepiec, gładziłem znajome grzbiety. Były z innej skóry. Tożsamej. Lichej. Ludzkiej. Tylko jedna księga biła ciepłem. Jej serce nadal pracowało. Kiedyś nadano jej duszę i imię… Nieistotne jest jej miano bo i tak treść w niej zawarta niesie ze sobą zagładę wszystkich znanych światów. Otworzyłem ją po omacku na stronie na której starożytne byty złożyły swe znaki. Wtem podmuch wiatru przeszedł w prawdziwy niszczycielski huragan i uniósł mnie ponad szczyty regałów, wypchnął do hallu i rzucił przez niewielki świetlik w dachu ku opiekuńczej, wiecznej nocy płaskowyżu. Maska chaosu ostatni raz napłynęła z niebytu ku mnie i zaśmiała się ze słowami. Ul jest martwy. Po przebudzeniu rzuciłem się naprędce ku oknu. Zerwałem zasłonę i firany i stanąłem oko w oko ze śmiercią. Ul był martwy. Pełen ciał robotnic. Zezwłoków, brudnych trutni. I pozbawionej korony królowej. Odtąd ul był moją samotnią. I cieszyło mnie to. Na tyle by pewnej nocy, trawiony obłędem koszmarów I niekończącym się śmiechem masek chaosu. Udałem się w martwe szczyty gór. Ukryty wśród kłębiących się chmur, rozogniony bijącymi u mych stóp blyskawicami. Osaczony jarzmem szaleństwa. Rzuciłem się wprzód ku bezdni nowego koszmaru.
  6. Dzisiaj
  7. @Berenika97 - szkoła musi mieć wynik- to porażające stwierdzenie Bereniko ale bardzo prawdziwe. Nauczyciel goni z materiałem- aby szybciej i aby zdążyć- tak! A dzieci? Ty weszłaś w ich świat- zainteresowałaś. Wygrałaś.
  8. @Bożena De-Tre to jeśli dobrze- to dzięki @Berenika97 piękny komentarz- dzięki @andrew dzięki
  9. @Alicja_Wysocka Własny głos podpowiada najlepiej i dobrze byłoby zawsze go słuchać, a właściwie usłyszeć. Piękna historia, miło się czytało. Pozdrawiam serdecznie ☺️
  10. Witalisa

    Stan

  11. Nie nazywaj mnie artystą, Tylko sklejam nędzne zdania, Może jestem hipokrytą, Mam niewiele do dodania. Mam ambicje wyższe od was, Artystycznych marzycieli, Trzymajcie się z dala od nas, Co nie wiedzą skąd się wzięli. Droga krótka choć prawdziwa, Żadnych skrótów ani farta, Czy wygrana jest możliwa, Została ostatnia karta.
  12. Wczoraj
  13. @infelia Ojejku, jak miło :)))) Ale mi niestety natchnienie ostatnio nie służy, za późno chyba :))) Umykam do spania :) Dobrej nocy :))) Deo
  14. @Deonix_ Dzięki za lekturę. Podziel się próbką swojego wiersza, który trzymasz w zanadrzu... a ozłocę Cię pogodą ducha...
  15. @Berenika97 Pewnie będzie cd. Ciekawe co było dalej :)
  16. @infelia No wybacz, zapomniała ja... Oprawa muzyczna również oczywiście wskazana :) D.
  17. To było w pierwszej klasie. Święta - nie pamiętam już, czy Wielkanoc, czy Boże Narodzenie - ale wiem, że jechaliśmy do dziadków. Mama, tata, moi bracia i ja - całą rodziną, nocnym pociągiem, tym sypialnym. Ach, jaka to była atrakcja! Przedziały z łóżkami, wszystko pachniało inaczej niż zwykle. Spałam na górnym łóżku, cicho słysząc stukot kół i rozmowy zza ściany. Dziadkowie mieszkali w Łodzi, na Piotrkowskiej, w starym piętrowym domu. Klatka schodowa była ciemna i pachniała kurzem - trochę się jej bałam, a trochę lubiłam ten dreszczyk. Dziadkowie mieli piec kaflowy, starą kredensową kuchnię i mnóstwo zakamarków, w których można było buszować. I właśnie tam, w jednym z zakamarków, trafiłam na skarb. To nie były zwykłe koraliki. Nie takie z plastiku, sklepowe. Te były... inne. Koraliki zrobione z wysuszonych ziaren ogórka, zafarbowane - chyba atramentem - i nawleczone na nitkę. Niby byle co, a dla mnie to było coś absolutnie wyjątkowego. Takie korale, jakie mogły mieć tylko lalki z baśni, albo bardzo eleganckie panie. Zapytałam babcię, czy mogę je sobie zabrać. - Ależ dziecko, to przecież byle co… Ale jak ci się podobają, to bierz - powiedziała, machając ręką. Więc je wzięłam. Zawinęłam w papier i schowałam do kieszonki. I już wiedziałam, co z nimi zrobię. Dam je pani Bogusi - mojej wychowawczyni. Ona była taka ciepła, elegancka, mówiła do nas miękko i z uśmiechem. Bardzo ją lubiłam. Dam jej w prezencie. Następnego dnia w szkole podeszłam do niej i wręczyłam zawiniątko. - To dla pani - powiedziałam dumnie. Pani Bogusia rozwinęła papier, spojrzała na moje korale i… uśmiechnęła się. - Ojej, jakie śliczne! - powiedziała. - Dziękuję, Alu - i pogłaskała mnie po głowie. Byłam przeszczęśliwa. Tylko... przez następne dni wypatrywałam ich na jej szyi. No bo jak to - skoro śliczne, skoro prezent - to przecież powinna nosić, prawda? Ale nie nosiła. Mijały dni. Mijały tygodnie. A ja codziennie patrzyłam. Aż w końcu, któregoś dnia nie wytrzymałam i... zapytałam. Przy całej klasie. - Proszę pani, a dlaczego pani jeszcze nigdy nie ubrała moich korali? Zapadła cisza, wszyscy spojrzeli na panią Bogusię. A ona się tylko uśmiechnęła - tak jak to tylko ona potrafiła - i odpowiedziała: - Wiesz, Alu… nie mam jeszcze sukienki do nich. Ale jak kupię, to od razu założę. Uśmiechnęłam się. I z jakiegoś powodu - bardzo się wtedy ucieszyłam. Dzisiaj, kiedy sobie to przypominam, robi mi się ciepło na sercu. I trochę wstyd. Nie wiedziałam wtedy, co to znaczy „wstyd”. Dopiero po latach zrozumiałam, że ta sukienka - to było najpiękniejsze wyjście z sytuacji, jakie mogła mi dać. I do dziś, kiedy patrzę na dzieci, które wręczają komuś coś zrobionego z miłości - zawsze widzę te moje ogórkowe korale. I uśmiech pani Bogusi.
  18. @JWF Motywacja - inspiracja. @Deonix_ A co z orkiestrą? Chcesz ich odesłać na bezrobocie?
  19. @infelia Spoko, przeczytałam sobie Twój wiersz na głos z odpowiednią intonacją :)) Ale podtrzymuję, że jest megasceniczny i powinien być wystawiany uzbrojony w reflektory, scenografię i teatralne zaplecze:))) Deo
  20. @infelia 6/5 i proszę o jeszcze
  21. @Deonix_ Siadamy w fotel, zamykamy oczy i recytujemy z pamięci... Słowa same malują obrazy.
  22. To jest jeden z pewnością jeden z tych wierszy, który zrobił na mnie wrażenie i zostanie przeze mnie zapamiętany. Wybitny. Gdzieniegdzie tylko zdarzają się literówki, ale głupio mi pokazywać paluchem, lepiej będzie jak sam poprawisz. Pozdrowienia załączam i uciekam Deo
  23. @Corleone 11, Jolka narysowała psa, który był bardziej podobny do taboretu, a ja wstydziłam się, że nie potrafię, więc schowałam go w budzie, znaczy on się schował (muszę się trzymać faktów) Dziękuję i pozdrawiam :)
  24. @Berenika97 Żeby nie odlecieć sarkastycznie podchodzę do tego na co wpływu nie mam a boli…taki tam życiowy „ poemat” o świecie „ zza krat”….gdzie człowiek chcąc - niechcąc „ związany jest”….tu posłuże się kropką-:)-:)-:) i niech tak zostanie-:)taaaak śmiejmy się Bereniko
  25. @Alicja_Wysocka Alicjo. Ówczesna Twoja pomysłowość ówczesną pomysłowością, a ocena zależy od punktu widzenia nauczyciela. Prawda? Pierwszym rozdziałem zapowiedziałaś ciekawy cykl 🙂 . Pozdrawiam serdecznie.
  26. O, kurczę, coś fajnego i innego :)))) Wciągająca opowieść. Trochę pokręcone, są tu elementy fantastyczne, budujące nastrój, ale i wartka akcja i iście komediowe wtręty :)) Bogactwo, różnorodność wątków i treści, życie w rozkwicie, można powiedzieć :)))))))) Chciałabym zobaczyć i usłyszeć ten utwór siedząc na widowni w teatrze :))) Pozdrawiam :) Deo
  27. @JWF Da się to ocenić w skali od 1 do 5? Czy może poniżej zera?
  28. Deonix_

    Gra w skojarzenia. :)

    fotografia
  1. Pokaż więcej elementów aktywności


×
×
  • Dodaj nową pozycję...