Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie

  1. Z ostatniej godziny
  2. @Jacek_Suchowicz, @Nata_Kruk, dziękuję za komentarz, pozdrawiam!
  3. @Klip Bardzo mi miło i serdecznie dziękuję za to wyróżnienie. Pozdrawiam. :)
  4. @Zorya Holmes To prawda. Dziękuję za czytanie. 😊
  5. Witaj, Arsis. Nie wiem, czy słusznie, czytając ten wiersz pomyślałam o umieraniu, któremu zazwyczaj towarzyszy rozpaczliwa podróż przez wszystkie wspomnienia. Chcemy uczepić się tych najcenniejszych, żeby miłość, choćby już miniona, była naszą cierpliwą towarzyszką w tej ostatniej drodze. Zwłaszcza wtedy, gdy rzeczywistość staje się agresywna, nieznośna, zmysły przeistaczają się w intruza, a umysł zapada w głąb siebie samego. miłego wieczoru :)
  6. czasem koślawe czasem nie nie raz z góry albo pod górę raz smutne potem wesołe bywa cieple potem chłodne ale zawsze jest - takie kocham mocno szanuje bo mimo co jest poukładane co po drodze zawsze uczciwie pokazuje takie nauczyłem się lubić takie mi zostało przepisane przednim się nie ukryje jest moim krajobrazem pięknem moich dni
  7. Dobry wieczór, Aniu. Jesień zawsze kojarzy się z rozstaniem, z końcem jakiegoś etapu w życiu, z przemijaniem. Każdy kiedyś przeżywał tego rodzaju melancholie, do których idealnie pasują więdnące liście, deszcze, wiatr. Myślę też, że wrzesień to taki szczególny miesiąc pożegnalny - żegnamy przecież lato - dopiero w październiku można nasycić się z przyjemnością urokami jesieni w pełnym rozkwicie. miłego wieczoru :)
  8. Witaj, Florianie Konradzie. Dużo w Twoim wierszu nut dekadenckich, jakby wybrzmiewało w nim przeczucie znikomości wszystkiego, co człowiek tworzy wokół siebie. Po każdym bycie zostają puste miejsca i wciąż nurtuje nas zagadka, jak świat je wypełni. Naturze zawsze można zaufać, dlatego bo wygrywa w starciu ze swoją odwieczną przeciwniczką - cywilizacją. miłego wieczoru :)
  9. Wrzesień roztańczył się jabłkiem i wrzosem fioletowym. Jeszcze trochę latem pachnie, lecz mi przychodzą do głowy… Dni krótkie, które z nim kroczą, mgły, co się kładą rankiem, chwile od deszczu mokre, pustka po rozstaniu z kochankiem. Wiatr, jak to zwykle we wrześniu, poszarpie zieleń liści, już nie zaszumią tak lekko. Kochanek się nie przyśni. Wrzesień rozśpiewał się żewnie, szarą pieśnią żurawi, a mi przychodzi do głowy, że jeszcze może rozbawi… Ostatnim wspomnieniem lata, muśnięciem słońca złotym, i pocałunkiem kochanka pełnym jesiennej tęsknoty.
  10. Dzisiaj
  11. często łapię się na zbytecznym i zatruwającym humor wydreptywaniu w przyszłość. tę najgłębszą: po mnie. bo uwielbiam urbex, a nawet samo oglądanie filmików i zdjęć z wypadów do opuszczonych miejsc. a takim bez wątpienia, prędzej czy później, będzie mój dom. gdy nie starczy, gdy zabraknie. wiem, nie powinienem przejmować się czymkolwiek co nastąpi w czasach, gdy będę górką mięsnego łajna albo cuchnącymi kośćmi. a jednak: potrzeba ochrony miejsca, w którym się bytuje. ochrony postletalnej, hi, hi, że tak pośmieszkuję. zatem: co robić? muszę wytworzyć w sobie złotą opończę, otoczyć nią i tak sięgający gwiazd egocentryzm. i uwarzyć specyficzny drag, silny narkotyk odśrodkowy, którym znieczuliłbym się, zmienił w bezwolne, kroczące na sztywnych nogach zombie co ma kompletnie gdzieś fakt, że nie ma dzieci, więc nikt okien, szklanek, kasetonów po nim w miarę szybko nie przejmie. bo rodzina – daleko. jedynie ewentualni złodzieje tego, co warte wzięcia (czytaj: spieniężenia na alkohol) – bliscy jak zawsze. muszę stać się otępiały na fakt, że kiedyś będę ograbionym do cna nowobiedniakiem. że zapanują zwietrzeliny, może: sprej, zygzaki grafficiarskich psujów. albo spisać (koniecznie para-gotyckimi zawijasami!) ostatnią wolę, gdzie daruję wszystko... komu? czemu? błyszczącemu listkowi, który od wieków spada z drzewa rosnącego w całkiem innym świecie i ciągle nie jest nawet w połowie drogi.
  12. @Rafael Marius Zoja jest niemożliwa, cały czas dotykała jego brody i patrzyła co za tata z zarostem. Jest dla niej wybawieniem. On się z nią bawi, nakarmi, przewija i chodzi na długie spacery. Ona tylko mama i tata. @Rafael Marius zaraz robię godzinny trening :)
  13. Jedno ciało (To my!) Razem połączeni I tacy doświadczeni Falami miłości W chłodną noc Która trwa Aż po wieki I nie skończy się Ten cały cholerny świat Bo my się nie skończymy Trwając razem W mocnym uścisku Aż po kres? I gdy wypalą się Wszystkie gwiazdy To nawet wtedy Nie będzie końca Naszej pięknej historii...
  14. To dobrze, bo różnie z tymi tatusiami bywa. To tak jak ja kiedyś.
  15. @piąteprzezdziesiąte 🙃🤣 śmiechłem ale!
  16. Już myślami, że to jest o biedaku:)
  17. Dobry pomysł👏
  18. Kurczę, trochę się zagalopowałam, bo uwierzyłam violi. Niech zatem plusik zostanie na Dzień dobry, ale wiersz wymaga dopieszczenia. Pozdrawiam.
  19. Dostałam zaproszenie na live'a: Start 22:00 «Tylko dla Dorosłych». Zdziwiona, a przede wszystkim zaciekawiona, dołączyłam do innych. O 22 z minutami zaczęli logować się ludziofony. O 22:20 naszym oczom ukazał się napis na białej kartce: «Kochani za chwilę pokażę wam coś zaskakującego i nieprawdopodobnego, a będzie to Fiut na chlebie» «Co, kurwa?!» – myślę – «ludziom naprawdę wali w dekiel, sami odklejeńcy, ja pierniczę», ale spokojnie czekam na rozwój wydarzeń. Obserwatorzy powoli zaczęli się wykruszać i zostało nas kilkadziesiąt osób, a każdy z zapartym tchem wpatrywał się w ekran. Nie zabrakło też kilku śmieszków, którzy nie omieszkali dopingować Autora prześcigując się w komentarzach: «Ile twój fiut ma cm? Golisz jaja? Ale z ciebie perwers misiu (emotka misia). Niegrzeczny jesteś, ale lubię takich.» W końcu Autor pokazał się na wizji z rozkosznym uśmiechem, odsunął twarz od kamerki i pokazał przyjemne odbicie w lustrze. Był tylko w bokserkach. Następnie znów zbliżenie na twarz i szeroki uśmiech: – Mam kromkę ciemnego pieczywa [kilkukrotne wruszenie brwiami], a teraz czas na obiecanego Fiuta... Powolne przesunięcie kamerki w dół ciała. Klatka piersiowa, splot słoneczny, pięknie umięśniony brzuch, pępek, niżej lekko opuszczone bokserki i... – Mam was zboczeńcy! Hehe. W tym momencie Autor pokazał do kamerki kromkę pieczywa i nóż, którym rozsmarował na chlebie jakieś mazidło. Ohyda. Jak się okazało, był to obiecany Fiut, bo fiut to słodki, gęsty syrop z buraka, popularny na Kujawach. Przyznam, że byłam lekko rozczarowana, a jeden ze śmieszków wyraźnie zirytowany napisał w komentarzu: – Spierdalaj buraku! Cóż, liczyłam na piękne widoki, a dostałam pastę z buraka. Ech, życie jest niesprawiedliwe... 😎 https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Fiut_(syrop)
  20. Czekam, w którymś lipcowym popołudniu albo… Czekam na ciebie. Jedyna... Wiesz, zatracam się w jasnej smudze słońca pełznącej po ścianie. Kiedy jeszcze tu jestem, kiedy jestem tu jeszcze… I w jasnym krysztale zamykam twoją twarz. Zaginam do środka krawędzie. Czekam. Czekając na ciebie. A nuż coś wyniknie? Nie wiele z tego wynika. Jedynie biel ścian naciera na mnie. I szarość wirujących pyłków. Tych obłoków wzruszonych gwałtownym spazmem oczekiwania. Kochasz mnie jeszcze? Bo ja kocham cię. I kocham jeszcze. I tęsknię. Otwieram drzwi wielkiej szafy. Za drzwiami resztki dawnego życia. Pozostałości. Krawaty po ojcu, umarłym trzydzieści lat temu. I jakieś szmatki. Wytarte. Nie wiem od czego to. Od czego… Matka wiedziała. To miało być do czegoś. Do zszycia. Do wszycia. Matka wiedziała… Posłuchaj mnie, bo słuchają mnie tylko cienie. Te cienie skryte po kątach. Albo od drzew, od tych gałęzi, co szurają cieniście po ścianie w jaskrawym zza okna słońcu. Bądź po tych obrazach w ramach drewnianych. W milczeniu. Po tych obrazach przyniesionych przez matkę przed laty. Od artysty malarza.. Od takiego jednego, co chodził i sprzedawał. Nastawię płytę, dobrze? Trochę trzeszczy i szumi. Igła wgłębia się w rowki i żłobi te mikroskopijne kaniony… Nastawię głośniej. Posłuchamy razem. Jak wtedy przy świetle padającym z ukosa. Kiedy zachód stawał się krwisty. I taki zimny. I martwy… Czy ty mnie trochę… Powiedz… W czerwonym słońcu o zachodzie to brzmi jakoś inaczej. W tym pustym domu. W tym martwym... … w tej pustce wzbierającej przedśmiertną purpurą... Posłuchamy jeszcze? Wiem, płyta się trochę zacina. Ale jest mi cieplej przy tobie. Kiedy czuje twoje odbicie dalekie. Mimo że dalekie... Jesteś tutaj albo cię nie ma. Sam już nie wiem. Kiedy chwytam dłonią, kiedy łapię… - przecinam próżnię. Nic więcej. I nic więcej. I nie wiem już sam. I nic już nie wiem. Absolutnie… Lecz kiedy zaciskam powieki. Mocno… Ciii. Coś słyszę… Nie, to tylko brzęczenie pszczoły w takiej gorącej godzinie. W takim skwarze i znoju… Jaskrawy blask jarzy się na krawędziach wszystkich przedmiotów, rzeczy… I widzę. Widzę ciebie. Idącą środkiem drogi. Widzę ciebie taką lekką, płynącą w powietrzu. W tym powietrzu pełnym dmuchawców. Lecących w powiewie tchniętym oddechem. I widzę ciebie jak idziesz w przyszłość niedosiężną. W zblakłych źrenicach masz jeszcze resztki tamtych światów. (Włodzimierz Zastawniak, 2025-09-09)
  21. Świetne! Mógłbym się podpisać. Pozdrawiam.
  22. I nagle słychać Tupanie i szepty Oddech na szyi W diamenty się splótł Zalał mnie pot Jak wrzątek ogórka w słoiku I sztywno I sztywniej ... Spojrzenie we mgle ugrzęzło Jasność i ciemność Przemyca do źrenic Słowa na sznurkach wędrują do uszu Wyrwać się? Wyjść chcę! Tonę w bezruchu Palcami po radiu Pokrętłem w lewo i prawo Za mała - Za duża - Za brzydka - Za... Nieinteligentna - Nie strojna - Nie... Przemądrzała - Prze.. Przy... Kawę czy kawą?
  23. tu leczyć nic nie potrzeba tu wszystko od razu widać załapie szybko estetyk jest talent -złapana ryba żonglerka nastrojem na nic niedopowiedzeń nie słychać a z puenty mocne zagranie zostanie już białą myszą a talent rzuca się w oczy bo wiersz to coś ma w sobie nikt nie wie czym zauroczył poetka - myślisz i powiesz :)))
  24. @huzarc fajnie, za mundurem panny sznurem:)
  1. Pokaż więcej elementów aktywności


×
×
  • Dodaj nową pozycję...