Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie

  1. Z ostatniej godziny
  2. @Simon Tracy Powiedzmy, że w obecnych czasach krzesło elektryczne to trochę bardziej humanitarny sposób na karę śmierci, a być może śmiertelna dawka cyjanku/cyjanowodór, czyli współczesne komory gazowe jest najlepszym sposobem. Ogólnie mówiąc wszystkie powyższe sposoby są na swój sposób okrutne, ale w przypadku bezdusznych morderców, dlaczego nie?! Myślę, że pluton egzekucyjny/rozstrzelanie to szybka i humanitarna kara.
  3. Dzisiaj
  4. @tie-break Znam tych dwóch cwaniaczków, ale nikt ich nie przebije.
  5. @infelia Przypomniał mi się czechosłowacki serial o Pacie i Macie ("Sąsiedzi"). Mógłbyś śmiało napisać scenariusz pierwszego odcinka nowego sezonu. Muzyczkę jeszcze dodam, bo kultowa.
  6. Kiedyś wydawało mi się, że poezja to Sztuka, ale po czasie odkryłam, że poezja to Życie. ;)
  7. @viola arvensisWojna damsko-męska to rzecz znana od pokoleń. Bo przecież trzeba gonić króliczka!
  8. To zapewne Jej słodka tajemnica ;)
  9. Wczoraj
  10. Omagamoga

    nasza muzyka - org.fm

  11. @KOBIETA Och Ty Kusicielko :) Zaraz ktoś przyjdzie i oszaleje.
  12. @Michał CzachorowskiSkoro samo się rozpoznało, to niechaj nie zmienia zdania :)
  13. @tie-breakHmmm... Chciałabym mieć taką siłę i taką moc - a jestem tylko gryzipiórkiem z gęsim piórem, tak niewiele mogę. Kamieniu, czy Ona wie, że z jej dłoni narodziło się światło?
  14. Omagamoga

    nasza muzyka - org.fm

  15. @Leszczym, @Omagamoga, kłaniam się wdzięcznie :)
  16. pęta grami pięć oboki koła gwiazdy na pięte pięśc palcy pięć ściska i to nie są curve igrzyska to się piętrzy iskra
  17. @KOBIETA miłość ? wszechświatem ? och Dominiko - nie jednym :)) dziękuję :)))))))))))))) ps. a propos pereł. obiecałem. poławiam. i dowiedziałem się (zabrzmi niesamowicie) że niejaki Georges Bizet już się wziął za " poławiacza .....z Polski". chodzi o mnie. pozdrawiam Domi :)
  18. chciałem być kamieniem niech przeklinają niech nienawidzą niech ręce sobie pokrwawią o ostrą krawędź każdego słowa chciałem obrosnąć w surowość w zgorzkniałą plątaninę porostów tak obmierzłą że nikt nie przysiądzie by ulżyć sobie w drodze przyszłaś pewnego wieczoru odważna i cierpliwa jak wiatr słońce i woda - bo trzeba pomyślałaś wzięłaś w dłonie silne promienne pękałem powoli dzień po dniu tak z bólu pękają serca uwalniając gęste wrzące kaskady ze spokojnego rytmu twoich wszechwiedzących wierszy rodził się oddech zdziwiony sam sobą dobrze że jesteś powtarzałaś współjaśniejąc by rozgwieździć nieprzeniknioną czerń wszystkich moich imion z twojej czułości chłonę najlepszy czas żyję
  19. @UtratabezStraty Ojej, ale tam też jest mi całkiem dobrze i tak jakoś bezpiecznie. A jak wyjdę poza słowo, to się rozwala :)
  20. @UtratabezStratyDziękuję za wiadomość, przeczytam, ale nie dzisiaj. Pozdrawiam :)
  21. @Migrena dziekuję, Ty zawsze pieknie docenisz ❣️ @KOBIETA no nie każdej tak łatwo, jak się szczerze zakocha. Pozdrowienia.
  22. @viola arvensis i wszystko w temacie ;) no ale my Kobiety mamy sposoby na drani ;) wymienić na innego, drania ;) pozdrawiam :)
  23. @huzarc fantastycznie napisany wiersz o dramatycznej transformacji i nadziei na pamięć pośród emocjonalnej destrukcji. "jeszcze przemówisz światłem ust" - świetnie. mówi do mnie Twój utwór duchem nowoczesnej poezji. gratulacje !
  24. @Radosław Ma i to wiele, Serce najlepszym drogowskazem. Wiele razy byłem po pachy w pokrzywach, ale finalnie in plus mi to wyszło. Jest to jednak inna droga poznania, z rozumem nie ma nic wspólnego.
  25. @Whisper of loves rain Twój wiersz unosi …unosi ciężarem słów ! śliczny jest :)
  26. @viola arvensis pychota. pisać tak, może tylko POETKA. to absolutny majstersztyk balansu między irytacją a nieodpartym pożądaniem uczucia. z jaką lekkością i jednocześnie głębią opisujesz ten stan, gdy "serdecznie mam cię dosyć, lecz czuję niedosyt" - to idealna definicja zauroczenia. niesamowita dynamika i genialne zakończenie !!!!!!! Wiolu. brak mi słów :) Twój wiersz jest fenomenalny :) chciałbym być tym draniem :)
  27. Nie spodziewałam się, że spotkanie z nim po tak długim czasie będzie miało taki właśnie przebieg. Taki właśnie, czyli swobodny - w każdym razie jeśli chodzi o mnie. Nie spodziewałam się tym bardziej, iż miałam żadną pewność, że w ogóle się spotkamy. A jednak spotkaliśmy się. Gdy go zobaczyłam, wszystko wróciło. Wszystko - tak, wiem, w tym słowie zawrzeć można wszystko właśnie, wliczając w to każde znaczenie, każdą treść- jest jednym z moim ulubionych wyrazów. Tak zatem: wszystko wróciło. To, co czułam do niego wtedy, a dokładniej to, co zaczęłam czuć. Myśli, związane z sytuacją, gdy go zostawiłam. Myśli o nim, które przyszły mi do głowy - i do serca - podczas nieobecności przy nim. W tym te, które pomyślałam i które poczułam w trakcie wyjazdu. Gdy zobaczyłam go wchodzącego do przestrzeni, w której się znajdowałam - wszystkie one połączyły się we względnie jednolitą całość. Jakby starannie i dokładnie wymieszanych, ba - w dodatku w miarę precyzyjnie ze sobą połączonych - tamtejszoczasowych myśli i uczuć. Całość jakby gładką, miejscami tylko uwierającą chropowatością tej lub tamtej myśli lub ostrością tamtego bądź tego doznania, wystających poza powierzchnię. Za to ciążacą mi wewnątrz: jednocześnie w umyśle i w sercu. Chociaż, jak już powiedziałam, w potocznym tego słowa znaczeniu, amaterialną. Wiedziałam, że muszę - chcę i potrzebuję! - pozbyć się tego ciężaru. Że jedynym po temu sposobem będzie rozmowa. Rozmowa wyjaśniająca to, co wyjaśnić mu byłam w stanie. Rozmowa, podczas której mogłam powiedzieć mu to, na powiedzenie czego byłam gotowa. Wiedziałam, że nie potrafię wyjaśnić mu wszystkiego. Bo aktóre wyjaśnienia zabrzmią adostatecznie - mało tłumacząc. A nawet gdyby mogły, byłam gotowa na pewien poziom dyskomfortu. Jak bardzo wysoki? A czy mnie to oceniać? Na pewno na tamten czas dla mnie najwyższy z możliwych... Siedział obok mnie i słuchał. Rozluźniałam się i uspokajałam powoli, najpierw siedząc tuż przy nim, potem opierając się o niego plecami, wreszcie ostrożnie doń przytulając. Gdy wziął mnie za rękę, nie zaopanowałam. W pewnej chwili, aspodziewanie dla samej siebie - a może jednak spodziewanie? - zaczęłam się zastanawiać, czy nie przyszła pora na wyznanie uczuć. Leciutko zamaskowane, zawoalowane - bo czyż należy wyznawać je wprost? Mimo wewnętrznych ponagleń - myślowosercowych - zdecydowałam się zaczekać do ostatniej chwili. - Bardzo cię lubię... - szepnęłam mu na odchodnym. Gdańsk, 5. Listopada 2025
  28. @Berenika97 schować i ochronić siebie, w niepewności jutra i poczuciu zagrożenia :( pięknie i poruszająco napisałaś ! Pozdrawiam serdecznie :)
  1. Pokaż więcej elementów aktywności


×
×
  • Dodaj nową pozycję...