Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie

  1. Z ostatniej godziny
  2. Prawdziwa Wiara i Wiara w Prawdę
  3. Czy niewysłowione ludzkie cierpienie Może mieć swoją cenę? Czy bezbronnych przerażonych dzieci łzy Można dziś na pieniądze przeliczyć? Czy przerażonych matek krzyk Można zagłuszyć szelestem gotówki? Czy za zrabowane schorowanym starcom przedmioty Mogą młodzi biznesmeni dziś żądać zapłaty? Czy za zachowane obozowe opaski Wypada dziś płacić kartami płatniczymi? Czy za wspomnienia młodzieńców rozstrzelanych Godzi się płacić przelewami sum wielomilionowych? Niegdyś zabytkowe monstrancje i menory, Padały ofiarą rasy panów chciwości, Kiedy SS-mani pieniądze za nie liczyli, Jak przed wiekami Judasz za Chrystusa srebrniki. I bezcenne pamiątki rodzinne, Często zacnym ludziom zrabowane, Nierzadko kryjące wyjątkową historię, Przez SS-manów były przeliczane na pieniądze… Dziś niemieccy biznesowi magnaci, Zapominając o prostej ludzkiej przyzwoitości, Nie licząc się z swymi wizerunkowymi stratami, Na tamtym cierpieniu znów chcieliby zarobić, Na głosy sprzeciwu pozostając głusi, Topiąc w drogich alkoholach sumienia wyrzuty, Tragedię tylu ludzi chcieliby spieniężyć, Kalkulując cynicznie łatwy zysk… Niegdyś oni do naga rozebrani Głodni, wychudzeni, bezsilni Będąc na łasce SS-manów okrutnych, Bez pozwolenia nie śmiąc się poruszyć. Niewysłowionym strachem wszyscy przeszyci, Z zimna i strachu przerażeni drżeli, Czekając na śmierć w komorach gazowych Wyszeptywali słowa ostatnich swych modlitw… A dziś na niemieckich salach aukcyjnych, Panuje wszędobylski blichtr i przepych, Wszędzie skrojone na miarę garnitury, Połyskujące sygnety i sztuczne uśmiechy, Szczęśliwi potomkowie katów i oprawców, Bez poczucia winy ni krztyny wstydu, Za tamtych ich ofiar niezgłębiony ból Żądają butnie wielocyfrowych sum… Lecz my otwarcie powiedzmy, Że cierpienia spieniężyć się nie godzi, Niezatarte przyzwoitości zasady I tym razem spróbujmy uchronić... Lecz my ludzie szczerzy i prości, Choć symbolicznie się temu sprzeciwmy, Może oburzenia głosem stanowczym, A może prostych wierszy strofami… By te padające bezwstydnie ceny wywoławcze, Cywilizowanego świata wstrząsnęły sumieniem, Milionów ludzi budząc oburzenie, Głośnego sprzeciwu będąc zarzewiem. By ten kolejny skandal Godzący w pamięć o ludobójstwa ofiarach I tym razem nie był zamieciony pod dywan, By upokorzoną była niemiecka buta...
  4. utkłem w polu bez granic w pustej przestrzeni pomiedzy nie a nic a do tego brak
  5. Wczoraj
  6. @Omagamoga Zapewne to tęsknota za utraconym Rajem. :)
  7. Omagamoga

    Do boju Polsko!

    też tak myślę, no to siup zaznaczam ze ja tego nie narysowałem , i to nie jest flaga , to tylko żarptak na biało- czerwonym tle
  8. @Mateusz Celem konkursu miało być promowanie formy, ale nawet się nie pochwalili nagrodzonymi limerykami, dziwne
  9. @E.T. dziękuję za za szczerość i w pełni się zgadzam z twoim komentarzem, niestety nie lubię czegoś niewyjaśnonego, czegoś co ktoś inaczej może to zrozumieć. Jeśli chodzi o wpis P.S to dodałam go ze względu na mój wcześniejszy wiersz który musiałam usunąć ponieważ ludzie go wzięli zbyt dosłownie twierdząc że pewnie potrzebuje pomocy i skłaniam do samobójstwa co kompletnie nie miałam tego na myśli...
  10. @Arsis mieszkasz sobie w żywej chatce, tak sobie wyobrażam jak z mojego dzieciństwa:)
  11. @Kwiatuszek Akcja się rozkręca, wyczuwam w powietrzu zapach części III. Pozdrawiam serdecznie.
  12. Piękna Pani jesień, przyleciała z przytupem Gęsta mgła przykryła, mą wenę, nie smutek Zamiast grzybobrania, zbieram niepowodzenia Odczuwam samotność jak gałąź, która spadła z drzewa Chłodno na zewnątrz, chłodno też w środku Nie umiem się pozbierać, jak liście które rozwiał podmuch Wiewiórki wychodzą, z drzew spadają kasztany Ja zostaję w mej norze, by wyleczyć swe rany Lecz gdy opuszczę już schron, towarzyszy mi parasol Chroni mnie przed deszczem łez, tych którzy na mnie z góry patrzą Pogadamy sobie kiedyś, gdy nadejdzie mój czas Spacerek zrobiłem, pora wracać zaś Powrót minął gładko, jakbym miał do kogo wrócić Ściągnąłem praktycznie wszystko, rękawiczki, kurtkę, buty Zapomniałem o szaliku, jaki to materiał? Za jego pomocą chciałem dotrzeć, do pięknego nieba
  13. @klaks Kolejna piękna bajka. Chyba muszę do Ciebie częściej zaglądać. Miło się czytało. Pozdrawiam raz jeszcze!
  14. @klaks Porwałeś mnie już drugą bajką 🥰 Pozdrawiam serdecznie!
  15. @klaks Mamy już więc dwie sławne pszczółki: Zosia i Maja. :-)))
  16. @LeszczymPoezja, Proza i Promocja - wszystkie na jedną literę. Ja tam myślę, że z którąś wreszcie się dogadasz :)
  17. Zobacz, spójrz… Oto moje usta. Moje dłonie. Zimno mi. Zimno mi w tej wilgoci. W tej dżdżystej aurze jesieni. Dotknij, a poczujesz. I jak? Mówiłem. Zimne to wszystko, prawda? Tak zimne jak bryłki lodu. I te palce zimne, jak palce mojej nieżywej już matki. Tutaj jest wiatr. I szum schodzący z nagich gałęzi drzew. Idący w liście, co u stóp mych się kręcą. W korzenie. Czuję w wilgotnych włosach twoją dłoń. Twoje palce przechodzące na wskroś. I znowu od początku… Idę przez te obszary ciszy nagle zbudzonej. Przez ten cichy ciąg zdarzeń. Przez te długie bardzo strumienie czasu. Idę długo tymi korytarzami. Idę w daleki ląd zapomnianych twarzy. Które na końcu. Które tam bardzo… Na końcu... Ty wiesz. I ja wiem. Wiemy wszystko. Wiesz, prawda? Wiesz wszystko, co chcielibyśmy sobie powiedzieć. Ale nie powiemy już nigdy, chyba że we śnie. Tutaj, gdzieś. Pomiędzy drzewami. We śnie. Szliśmy. Idziemy. I będziemy szli. I jeszcze… Kolejny krok. Kolejny… Zderzam się ze ścianą w pokoju ciemnym i pustym. Odwracam się. I widzę. Patrzę. Szukam… Ze ścian wyciągają się ręce. Czyjeś ramiona. Te ręce zimne. Te dłonie. Te palce… Jakby twoje, które wciąż mnie przywałują gestami. Zapalam świece. Gwiazdy płoną na niebie. Pomiędzy chmurami, w których jaśnieją snopy odchodzącego deszczu. Tutaj i tam. Odsłaniam zasłony. Szeroko. Firanki na moich skroniach w powiewie otwartego okna. Głaszczą. Łaskoczą. Łaszą się. Przymilają z milczącym kwileniem zmiłowania. Tam wysoko. Na niebie. Na suficie płomyki drgają od zimna. Na szafie jakiś zakurzony kufer nie ruszany przez lata. I wszystko majaczy. Rozpływa się i scala. I migocze, i szumi bardziej jeszcze. I jeszcze… Lekki trzask podłogi przechodzi w tej ciszy i znika. Ktoś tu, widać, był przed chwilą. Lecz cisza. Cisza. Cisza znowu w tobie. I we mnie. I wszędzie. I jeszcze… Odgłosy jakieś przechodzą. Błądzą wewnątrz naszych ciał złączonych pustką.. I drżą w nas jeszcze… Tak bardzo długo… Jeszcze... Jesteś tu jeszcze? Wiesz, ja tu byłem. Czekałem. Albowiem istnieję już tylko w czasie przeszłym. W teraźniejszym kurz okrywa portrety pergaminowych twarzy. Wśród pajęczyn. Na ścianach. W półmroku. W piskliwym szumie gorączki. W ciszy absolutnej. W takiej ciszy dookolnej. Wszędzie. I wszędzie. Która się kryje, i która wyłania się zewsząd. Z każdej szczeliny. Pęknięcia. Spod każdej drzazgi, co wbija się pod paznokieć z ostrym ukłuciem, podczas przeciągania w jakimś napadzie wierzchem palców po drzwiach drewnianych. Po podłodze. Po listwach cokołów… Po pólkach pełnych martwych książek. Zaplamionych. Na okładkach czyjeś oczy zeskrobane żyletką. Wszędzie. Wszystkie oczy niewidzące. Ślepe. Wydrapane. Jakby ktoś chciał się pozbyć wszelkiego spojrzenia. W szaleństwie. W nieadekwatnym przeżywaniu rzeczywistości. W przypływie pasji. W schizofrenicznej mozaice szeptów, co wciskała się natrętnie do uszu. Wśród oddechów. Wśród szybkich. Zmęczonych. Kiedyś. Kiedyś… Ale to było kiedyś. Wśród zapomnianych gestów... (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-17)
  18. @Migrena Żal mi ich wszystkich, bo są jak latarnie w złym miejscu, oświetlają cudze zagubienie, a same gasną po kawałku. A i ci, którzy się zatrzymują, też niosą w sobie ciemność, która czasem ma kształt samotności, a czasem – tylko pustki. W tym wszystkim najwięcej boli to, że nikt tu nie jest z natury winny, a każdy trochę poraniony.
  19. chyba można, takie czasy - dodam, to nie ja tam umieściłem na tym orzełku koronkę ;) jak chcesz to możesz mieć swoje godło , kto Ci broni? według legendy to był orzeł: "Legenda o białym orle opowiada o Lechu, protoplaście Polaków, który podczas wędrówki natknął się na gniazdo orła białego. Orzeł siedział na drzewie z trzema pisklętami, a gdy Lech go zobaczył, rozpostarł skrzydła na tle czerwonego, zachodzącego słońca. Lech uznał to za dobry znak i postanowił osiedlić się w tym miejscu, zakładając gród o nazwie Gniezno od słowa „gniazdo”. Na pamiątkę umieścił białego orła w swoim herbie."
  20. Spale wszystkie Twoje wiersze miłosne I odświeżę pamięć Urodzę się na nowo Umrze każde słowo Wraz z tobą Bo rozpłyniesz się Jak prostytutka we mgle Nocą na mieście
  21. @Andrzej P. Zajączkowski, Dziękuję za odcisk obecności :) @Starzec, również dziękuję :)
  22. @Leszczym Ja również, a więc mamy nowy rekord. :)))
  23. @LeszczymSzukaj dalej, tylko nie idź w dramat :) Pozdrawiam:)
  24. @iwonaroma czasami w kółko, czasami wstecz- człowiek ma dziwne nawyki:) pozdrawiam
  25. @hania kluseczka Wiersz piękny autentyzmem, pozdrawiam!
  26. @Marek.zak1 To ujmujący wiersz o dwójce ludzi, których istnienia zawieszone jest w fizyczności i bliskości poza zgliszczami wzajemnych pomiędzy nimi przepychanek o mało istotne racje. Poetycki kondensat o międzyludzkiej kondycji związku, których harmonia ma fizyczny charakter.
  27. @Somalija Mięsiste słowa tak gęsto ocierają się ze sobą, że listopad puchnie w nich zmysłowo, głęboko…
  1. Pokaż więcej elementów aktywności


×
×
  • Dodaj nową pozycję...