Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

I
JEST TAKA CISZA

jest taka cisza
która się innej
ciszy nie boi
jest taki głos
który
wsłuchując się w inny
mówi głosem swoim
są takie ręce
zamknięte w różaniec
i pierścień
chwytający przestrzeń
świętości przyrody
widocznej z kajaka
na mazurskich szlakach
i z lotu ptaka
pod suknią Turbacza
gdy mgłę Twej peleryny
rozwiewa wiatr
stoisz jak Giewont
strzegący
historii Tej ziemi
wskazując niebo
pod niebem krzyż
milczący uśmiech
jakby mówił
którą ścieżką
najprościej iść
jest taka chwila
która jest wiecznością
obrazem Twoim
na tle gór
przez które
największy Pasterz
tego świata
idzie po subwencje
dla ludzi
do nieba

II
BYłEś TU

byłeś tu
jeszcze
ślady Twoich stóp
pachną na ścieżkach
jodłami
jeszcze Giewont
podziwia panoramę
Twoich słów
i górale tęsknią
za nimi
przed obliczem
Ludźmierskiej Pani
mgła jeszcze pieści
Twoje włosy siwizną
strumienie śpiewem
pozdrawiają cień
światło przenosi
horyzont za granie
wiatr
nie znający
językowych barier
niesie Twój głos
za granice czasu
zostałeś tu
na zawsze orłem
by spod nieba patrzeć
na pasące się owce
uśmiechem
posyłasz w doliny
gałązkę oliwną
w ustach gołębicy
aż biała szata
zakwitnie purpurą
w zachodzącym słońcu
ziemskiego dnia
a potem już tylko
śWIATłOść
i na historii Tej ziemi
klęczący Turbacz

III
PIETA DROGI

miejsce nasze nie tu
i nie nasz czas
tu tylko droga
dzieży zaczyn
uświęcający chleb
Ty byłeś Drogą
i Ojcem na Drodze
i bólem
i promieniem słońca
milionem ścieżek
składnikiem dróg
pytaniem dokąd-?
i odpowiedzią
jak zrozumieć bliskość
stajenki do Krzyża
i Krzyż
byłeś pomiędzy
Wiarą i Nadzieją
Miłością
krzyżującą dni
Słowem
kalwaryjskich dróżek
chwytającym przemijanie
w dłonie
by nie bać się
wszystkim się zdawało
że do Boga daleko
a Bóg tak blisko był
na dobrze
oświetlonej miasta drodze
gdy my śniliśmy
rozległy sen
więc wybacz Ojcze
ślepoty grzech
nie nasz tu czas
i miejsce
dziś gdy odszedłeś
zapamiętuję
Twoją twarz
wyuczoną na pamięć
Pielgrzymkę
dwudziestu sześciu lat
chleba skibkę
Dobra smak
cieszę się
i cierpię
lękliwą ikoną
kruchości szkła
trwam
prowadzisz mnie za rękę
wierzę
przecież zostawiłeś znak
nie wypatruję już
zbuntowanych jeźdźców
i płonących mieczy
egoizmu stygmatów
Ty jesteś Drogą
i Pietą

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...