Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Skrzypce i karabin


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

„Skrzypce i karabin”

Piękny dzień na występ!- stwierdził koncertmistrz, choć sala koncertowa była całkiem ciemna.
-Co pan na myśli panie K.? Czyżby zdrowie panu nie doskwierało, i żona nie pokłóciła się z panem?
-Czuż pan wygaduje panie Z. To ta sztuka tak na mnie działa po prostu, żadnych sztuczek, tylko sztuka, tylko sztuka. Czy pana to nie inspiruje do działań?
-Dzisiaj zagramy mamy doskonałych flecistów, wiolonczelistów, skrzypków, pianistów, i tak dalej... Czym pan się martwi? Jajko było pierwsze od kury.
-Zapomniał pan o dyrygencie, a to grzech pierworodny! Chyba on ma pana na oku. Jeśli weźmie pana na rozegranie może pani na zawsze stracić nuty oby nie przed koncertem.
-Nie zapomniałem, ale nie dał mi pan o batucie powiedzieć. Więc czym orkiestra! Niczym. Panie baranku i tak wszyscy zagramy ładnie. Dla widoków, dla publiki, mam nadzieje kolosalnie. Więc na śniadanko zapraszam.

Myśli ich szły pokrętnie, drogą prostą do bufetu. „Baa czność !!! Uwaga! maszeruje przed Wami orkiestra.” K. tylko patrzył jak swą próżność okazuje mu orkiestra złoce się przed nim instrumenty. Z. jakby chcąc podnieść swój niski wypinał pierś ukazując swą błyszczą łysinę jakby na znak pokory. Procesja ruszyła, ruszyła armia. Wielkie puzony pokryte złotem słonie Hannibala, stutonowe czołgi, zdolne kruszyć najtwardsze mury. Za nimi potężne kontrabasy ciężkie podwodne statki, wyładowane prochem z wyrzutonią grubych basów; wtórujące im leciutkie jak wiatr roje odrzutowców skrzypiec, oraz toczące się działa fagotów oraz większych fletów. Co za muzyka? Co za duma? Z ukłonem popili kawą wrażenie.

Sala koncertowa zaczęła się wypełniać. R i U. Stali uśmiechnięci przed wejściem. R. czyścił właśnie swój saksofon. Przed kasą biletowa zwiększała się kolejka.
-Panie R. Pan to jest prawdziwy artysta, umie pan powalić tłum na nogi, tak by już nie wstał.
-He he gada pan tylko gram. Ludzie przychodzą odchodzą a ja gram, bo cóż robić.
-Tacy jak my pan wie to rodzą się raz na Chrystusa. Ludzie powinni nas słuchać, prawda panie R.
-Prawda pokażemy, na co nas stać.
R. założył saksofon na ramię. Zniknął w ciemnej sali. Zamknęły się ciężkie kotary drzwi.
U. Wyciągnął z kieszeni wygniecionego papierosa. Zapalił.

9 września 2006

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...