wybacz że czasem w moich słowach
chowa się jakieś zamyślenie
jakaś zaduma - niby psotna
lecz lubi tęsknić poza wierszem
bywa że błyśnie wśród metafor
łezka - cyrkonia na jedwabiach
i jak tu teraz trzymać fason
jak się już więcej nie odsłaniać
każdy gest skromny mówi wszystko
mój uśmiech na dnie kubka z kawą
pytania o najkruchszą przyszłość
uwite z tęcz i poświat gniazdo
w żadnym obrazie się nie skryję
w żadnym półcieniu w żadnym szepcie
niech mnie więc z rozsypanych liter
na nowo złoży twoje serce