Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
markchagall

markchagall

Frasuje się nad pięknem, które onegdaj odeszło, w powolnej agonii opuszczając me wnętrze.

Zrodzone w wyobrażeniach wyjątkowe zwierzę,

zwabione dziewczęcym sercem i w pułapkę zaszczute

Wyginęło, choć w legendach na zawsze wykute

-powinno zostać nieśmiertelne, przetrwać śmierci zgubę.

Lecz dla mnie i ten symbol poniósł śmierć okrutnie, nic z tego reliktu nie dało się schronić

-przed ogniem zwątpienia, które trawi duszę.

Został obraz co głównie odbija cierpienia, przywołuje wspomnienia świata odległego

- nie przeszłego jednak, dziwnie realnego.

Wytrwał ból na krzywdzie i stracie zrodzony,

przetrwał czas i przestrzeń, chwilę przytłumiony.

Sen mam o jednorożcu co zwiastował zgubę: był zbyt piękny i rzadki by zostać na dłużej.

Ale zostawił coś po sobie aby wytrwać we mnie

- dziurę przebitą rogiem, co już zawsze będzie.

Czas ją zasklepił pozornie, bo magiczna rana, co nuż to się odnawia

-jak świeżo zadana.

I trwam dalej w ciężkiej drodze z mym bólem u boku

-ze znakiem szczęścia umarłego- nie zagrzebanego.

markchagall

markchagall

Frasuje się nad pięknem, które onegdaj odeszło, w powolnej agonii opuszczając me wnętrze.

Zrodzone w wyobrażeniach wyjątkowe zwierzę,

zwabione dziewczęcym sercem i w pułapkę zaszczute.

Wyginęło, choć w legendach na zawsze wykute

-powinno zostać nieśmiertelne, przetrwać śmierci zgubę.

Lecz dla mnie i ten symbol poniósł śmierć okrutnie, nic z tego reliktu nie dało się schronić

-przed ogniem zwątpienia, które trawi duszę.

Został obraz co głównie odbija cierpienia, przywołuje wspomnienia świata odległego

- nie przeszłego jednak, dziwnie realnego.

Wytrwał ból na krzywdzie i stracie zrodzony,

przetrwał czas i przestrzeń, chwilę przytłumiony.

Sen mam o jednorożcu co zwiastował zgubę: był zbyt piękny i rzadki by zostać na dłużej.

Ale zostawił coś po sobie aby wytrwać we mnie

- dziurę przebitą rogiem, co już zawsze będzie.

Czas ją zasklepił pozornie, bo magiczna rana, co nuż to się odnawia

-jak świeżo zadana.

I trwam dalej w ciężkiej drodze z mym bólem u boku

-ze znakiem szczęścia umarłego- nie zagrzebanego.

markchagall

markchagall

Frasuje się nad pięknem, które onegdaj odeszło, w powolnej agonii opuszczając me wnętrze. Zrodzone w wyobrażeniach wyjątkowe zwierzę,

zwabione dziewczęcym sercem i w pułapkę zaszczute.

Wyginęło, choć w legendach na zawsze wykute

-powinno zostać nieśmiertelne, przetrwać śmierci zgubę.

Lecz dla mnie i ten symbol poniósł śmierć okrutnie, nic z tego reliktu nie dało się schronić

-przed ogniem zwątpienia, które trawi duszę.

Został obraz co głównie odbija cierpienia, przywołuje wspomnienia świata odległego

- nie przeszłego jednak, dziwnie realnego.

Wytrwał ból na krzywdzie i stracie zrodzony,

przetrwał czas i przestrzeń, chwilę przytłumiony.

Sen mam o jednorożcu co zwiastował zgubę: był zbyt piękny i rzadki by zostać na dłużej.

Ale zostawił coś po sobie aby wytrwać we mnie

- dziurę przebitą rogiem, co już zawsze będzie.

Czas ją zasklepił pozornie, bo magiczna rana, co nuż to się odnawia

-jak świeżo zadana.

I trwam dalej w ciężkiej drodze z mym bólem u boku

-ze znakiem szczęścia umarłego- nie zagrzebanego.



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena dziękuję za uznanie dla wiersza:):) @huzarc Dzięki serdeczne:) @E.T. Dziękuję:) @Berenika97 Bereniko zaręczam Ci, że Twoje komentarze są piękniejsze od moich wierszy:):) dziękuję:)
    • Nie pasuję do żadnej życiowej roli. Widzicie, miejsce i czas skrojone specjalnie dla mojego umysłu. Despotycznego kłamcy o nieistniejącym acz wielkim ego. Dlatego mnie z czasem odrzucają poławiacze dusz. Oni wolą się sycić blaskiem prawdy, a nie zaśniedziałym, skarlałym blaskiem sztucznych pereł. Nie dla mnie piękne i czyste oceany wrażliwości. Więzić mnie będzie po wieczność. Czarną smołą i jadem trującym wypełniony, Depresyjny, żelazny kubeł. Zasypiam z wolna, pełen lęku i fobii. Ściany mrużą już z wolna swe mętnoszare oczy. Kroki na schodach i szczęk zamka. To duch przywołany. Zagląda do wszystkich pokoi. Uwierz. Mnie nie męczą zjawy i wytwory mojego umysłu cierpienia. Ten dom jest nawiedzony. A ja jego, tysięcznym może duchem. Co noc głębiej, w murach i piwnicznych trzewiach uwięziony. Męczy mnie bezsens. Pustka ideowa. Bezcelowość istnienia. Zgniłem. Spróchniałem. Zblakłem za zasłoną, brudnych okiennic. Niespodziewani goście. Strach i ciekawość. Rzucona w kąt sypialni na piętrze, naftowa lampa. Zagłada domu Dohertych. Pożaru jasna łuna. Demonie ognia, oczyść mnie z niewoli. Mnie! Tego domu, przeklętego piastuna. Idź korytarzem światła duszo. Do samego końca. Do ognia piekielnego, jasnego lśnienia.
    • @Tectosmith ja tylko zabrałem głos w kwestii religijnej, jestem wierzący i nie wstydzę się tego wstyd mi tylko za portalowych agnostyków i ateistów, którzy nie szanują uczuć religijnych innych od siebie tak,że nie jest to wykłócanie a poza tym to ty wywołałeś ,,temat,,, pierwszy
    • @Alicja_Wysocka ... słowo w szkatułce schowałam gdy przyjdzie zimno będę wyjmowała wiele ciepła mi dało pewnie więcej zostało  ... Pozdrawiam serdecznie  Miłego popołudnia 
    • @Alicja_Wysocka Rozumię. To nie jakaś dyrektywa ,miałem na myśli, że ludzie nie radzą sobie z wolną wolą. Wojny, kradzieże,napady... Gdy się ją częściowo zabiera.  Brzydki przykład, w reżimach ludzie... Tak to widzę, każdy może inaczej, tym lepiej dla wiersza.   Pozdrawiam serdecznie  Miłego popołudnia   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...