Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
Szejker

Szejker

Pod ślniącym, kryształowym mrokiem,
Morfeusz wkrada się wolnym krokiem.
Zanim się poddam, walkę uczuć stoczę,
Zaraz myśli me w gęstej mgle zamoczę.

 

Podczas snu czuję bezwładność –
Wszyscy podobną mamy przypadłość.
Lecz ja we śnie odczuwam wszystko;
Nigdy nie byłem jeszcze tak blisko.

 

Nagle dochodzi do załamania,
Próbuję powstrzymać siebie od łkania.
Każdy z kolei pulsuje mi nerw,
Wiję się niczym zwyczajny czerw.

 

Czekam na upadek mego istnienia,
Nie widzę katuszy moich znaczenia.
Zaraz znów zajdzie gwałtowna zmiana –
Czuję, że zniknie mityczna rana.

 

Zaczynam dostrzegać brak mojej woli;
Wszystko znów zacznie płynąć powoli.
Przestrzeń stopniowo w mleku się nurzy,
Mgła obwija obraz moich odnuży.

 

Zaczynam rozumieć, co tam robię,
Może dowiem się czegoś o sobie.
Łapie mnie nagle gwałtowne olśnienie –
Ciało to moję zżerają nicienie.

 

Nie lada trzeźwość świta mi w

głowie,
Oczy się błyszczą jak Czarnej Wdowie.
Odczuwać zaczynam wolność od kata,
Rozum dostrzega odbicie od świata.
 

Szejker

Szejker

Pod ślniącym, kryształowym mrokiem,
Morfeusz wkrada się wolnym krokiem.
Zanim się poddam, walkę uczuć stoczę,
Zaraz myśli me w gęstej mgle zamoczę.

 

Podczas snu czuję bezwładność –
Wszyscy podobną mamy przypadłość.
Lecz ja we śnie odczuwam wszystko;
Nigdy nie byłem jeszcze tak blisko.

 

Nagle dochodzi do załamania,
Próbuję powstrzymać siebie od łkania.
Każdy z kolei pulsuje mi nerw,
Wiję się niczym zwyczajny czerw.

 

Czekam na upadek mego istnienia,
Nie widzę katuszy moich znaczenia.
Zaraz znów zajdzie gwałtowna zmiana –
Czuję, że zniknie mityczna rana.

 

Zaczynam dostrzegać brak mojej woli;
Wszystko znów zacznie płynąć powoli.
Przestrzeń stopniowo w mleku się nurzy,
Mgła obwija obraz moich odnuży.

 

Zaczynam rozumieć, co tam robię,
Może dowiem się czegoś o sobie.
Łapie mnie nagle gwałtowne olśnienie –
Ciało to moję zżerają nicienie.

 

Nie lada trzeźwość świta mi w

głowie,
Oczy się błyszczą jak Czarnej Wdowie.
Odczuwać zaczynam wolność od kata,
Rozum dostrzega odbicie od świata.
 

Szejker

Szejker

Pod ślniącym, kryształowym mrokiem,
Morfeusz wkrada się wolnym krokiem.
Zanim się poddam, walkę uczuć stoczę,
Zaraz myśli me w gęstej mgle zamoczę.

Podczas snu czuję bezwładność –
Wszyscy podobną mamy przypadłość.
Lecz ja we śnie odczuwam wszystko;
Nigdy nie byłem jeszcze tak blisko.

Nagle dochodzi do załamania,
Próbuję powstrzymać siebie od łkania.
Każdy z kolei pulsuje mi nerw,
Wiję się niczym zwyczajny czerw.

Czekam na upadek mego istnienia,
Nie widzę katuszy moich znaczenia.
Zaraz znów zajdzie gwałtowna zmiana –
Czuję, że zniknie mityczna rana.

Zaczynam dostrzegać brak mojej woli;
Wszystko znów zacznie płynąć powoli.
Przestrzeń stopniowo w mleku się nurzy,
Mgła obwija obraz moich odnuży.

Zaczynam rozumieć, co tam robię,
Może dowiem się czegoś o sobie.
Łapie mnie nagle gwałtowne olśnienie –
Ciało to moję zżerają nicienie.

Nie lada trzeźwość świta mi w głowie,
Oczy się błyszczą jak Czarnej Wdowie.
Odczuwać zaczynam wolność od kata,
Rozum dostrzega odbicie od świata.
 



×
×
  • Dodaj nową pozycję...