Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane


 

Dziś wstałem z uczuciem głodu

świat zawirował nad łóżkiem

ścisnął grdykę serce szlocha

jak ja bardzo ciebie kocham.

 

Słaniam się z nogi na nogę

bo wierność twoją doceniam

więc ciągnę twardo ze sobą

aż krew zalewa mi trzewia.

 

Lubię dotykać miękkości

i twardych miejsc pod pępuszkiem 

choć dawno już się nie chciało 

pójść na siłownię kwiatuszku.

 

Lecz choćbym szlochał otwarcie

litrami oczy zalewał

nigdy nie zdołam cię zabrać

w ostatnią drogę do nieba.

 

Boś ty nie przybył z Afryki

i w Polsce jesteś zrodzony

nie raz na trawie odczułem

jak gnieciesz ciężarem swoim.

 

Lecz przyszedł dzień rozrachunku

mam w głowie dziesięć przykazań

nie będę płakał w poduszkę

rozstaję się z moim

.

.

.

.

.

.

.

.

brzuszkiem 


 

Dziś wstałem z uczuciem głodu

świat zawirował nad łóżkiem

ścisnął grdykę serce szlocha

jak ja bardzo ciebie kocham.

 

Słaniam się z nogi na nogę

bo wierność twoją doceniam

więc ciągnę twardo ze sobą

aż krew zalewa mi trzewia.

 

Lubię dotykać miękkości

i twardych miejsc pod pępuszkiem 

choć dawno już się nie chciało 

pójść na siłownię kwiatuszku.

 

Lecz choćbym szlochał otwarcie

litrami oczy zalewał

nigdy nie zdołam cię zabrać

w ostatnią drogę do nieba.

 

Boś ty nie przybył z Afryki

i w Polsce jesteś zrodzony

nie raz na trawie odczułem

jak gnieciesz ciężarem kochanym.

 

Lecz przyszedł dzień rozrachunku

mam w głowie dziesięć przykazań

nie będę płakał w poduszkę

rozstaję się z moim

.

.

.

.

.

.

.

.

brzuszkiem 



×
×
  • Dodaj nową pozycję...