Miłość! - jak jedwab - na ciele -
spojrzeń, miraży nieskończenie wiele.
Kwiaty majowe, głowa pochylona
Szuka w Twych rysach rysu Apollona.
W objęciu, w uśmiechu, wśród gier,
słychać cichy szelest, tylko cichy szmer,
wśród słońca fanfar, wśród dzwonków, wśród tanów,
tętni i wybrzmiewa pieśń wiosny łanów.
Dech rozedrgany a dłonie zwilżone,
usta rozwarte a oczy zmęczone.
Wzrokiem wodzimy po całej przestrzeni,
sobą - jak ułomkiem chleba - karmieni.
Biel skóry, czerwień - wyrwana przed ciało,
cisza świata, co krzyczy - mało, mało!
Zerwać, wyszarpać, napoić, ukochać,
zjednoczyć się, by potem znów szamotać.
Dwa pawie, pazury, mrok i tortury!
Światło! Ach - to już!
I choć nad rankiem słońce blaskiem wita,
wśród nocy Erosa róża zakwita.
Porzuć myśli, porzuć słowo!
Tylko w szeptach, różę pochwyć kurczowo -
rwij ją w szale, chciej wyszarpać jej słodycz!
Tylko gniew zachowaj - i krzycz!
12/02/2025