Cierpienie przychodzi znienacka.
Siada w kąciku duszy.
Nie mówiąc nic — świat zmienia .
Potrafi głęboko poruszyć.
A jednak w środku, na dnie,
gdzie łzy boją się nawet spaść.
Cichutko, w drżeniu się rodzi —
nadzieja, co każe wciąż trwać.
Nie krzyczy.
Nie walczy z bólem,
lecz szepcze:
„Jeszcze nie czas.”
Choć świat wali się w gruzy —
ona zostaje.
Wciąż w nas.