Myślę je oddać darmo
przed godziną czarną
Życie, bo mnie prześladuje.
Czepiło się dekad pięć ponad
jak rzep psiego ogona,
jak wracającego tatę, zbóje.
Nie dali mi ochrony,
więc ta uparta przybłęda,
bezkarnie za mną się szwenda
i podgląda mi żony.
Pocę się jeszcze ze strachu,
że gdyby niebo o mnie,
zechciało się upomnieć
- narobi mi tam obciachu.
By nie mieć przechlapane,
dam, jak przyda się komu.
Na próbę, dostarczę do domu
I odejdę z nim ranem.
Je bez grymasu wszystko
(zupa mu nigdy za słona!),
do mycia się daje przekonać.
nie pije nawet towarzysko.
(Gwarancja rozruchowa, dostawa darmowa).