Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

@Naram-sin

 

Jeśli piszemy prozę w jakimś języku, to: należy przestrzegać określonych reguł, a w poezji - nie, dajmy przykład: w języku włoskim jest metafora, kiedy przetłumaczymy na język polski - nie ma metafory, pozostanie tylko brzmienie - głębia - po polsku mniej więcej to tak:

 

Kołysanka 

 

Deszcz, majowy, deszcz

wciąż pada nad moim miastem,

kasztanowiec 

 

milczy 

jak delikatna cisza wiatru -

wieje, spokojnie, gniew...

 

I serdecznie dziękuję panu za poświęcenie mi własnego czasu...

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Łukasz Jasiński 

Czyli w poezji można robić błędy gramatyczne, słownikowe, bo to metafora?

Napisał Pan wiersz w języku obcym, który zna Pan słabo (albo kiedyś Pan znał dobrze, ale to było dawno i się pozapominało). Można jeszcze zrozumieć pokusę, bo dla twórcy pisanie w innych językach jest bardzo ciekawym i inspirującym doświadczeniem. Ale w tekście znalazły się podstawowe błędy, których nie usprawiedliwia licentia poetica. Co do rozważań nad znaczeniem słów... podałem propozycje, określeń, które mogą (nie muszą) bardziej tu pasować, bo tłumaczenie myśli nie odbywa się na zasadzie kalki ze słownika, trzeba trochę orientować się w tym, jak dane słowa są używane w danej kulturze językowej. Przeczytałem sporo literatury włoskiej w oryginale, więc zamarzyło mi się poprawić szkolne (sic!) błędy i ożywić utwór, żeby brzmiał rzeczywiście po włosku, a nie był nieporadną układanką.

Opublikowano (edytowane)

@violetta

 

A zresztą: kołysanka to piosenka śpiewana dziecku przy usypianiu i niech pani zaśpiewa po włosku - jest płynna, melodyjna i spokojna, dlatego też: napisałem prostym, zrozumiałym i łatwym językiem, jeśli chodzi o rysunek ze słów - to nic innego jak kołysanka, wystarczy obrócić smartfon z układu pionowego na układ poziomowy, jak widać: szukacie - dziury w całym!

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Łukasz Jasiński 

 

Żeby tworzyć metafory w obcym języku, trzeba najpierw doskonale go znać i bawić się świadomie łamaniem zasad.

 

Jeśli rzeczownik città jest w rodzaju żeńskim, to nie może być użyty z mio , które jest w rodzaju męskim. Jeśli we włoskim języku używa się rodzajników przed rzeczownikami, to ich pominięcie jet błędem. Dopełniacz po włosku wymaga użycia przyimka di i nie da się inaczej, zasłaniając metaforyką. Tranquillo - po włosku oznacza spokojny, a nie spokojnie, w tym miejscu powinno użyć się zresztą innego słowa, bo w danym kontekście po prostu tak się nie mówi, itd. Znając oryginał (roboczy) oczywiście mógłbym pomóc (i chciałem), ale po co, skoro autor jest przekonany, że umie lepiej? Wprawdzie znajomość języka pozwala, być może, zaledwie na dogadanie się w barze na dworcu, no ale przecież istnieje metaforyka, czyż nie?

 

Dobór słów to już inna para butów, choć w niektórych miejscach zaproponowałem inne ze świadomością tego, że słownik nie oddaje ususów. Tego przez całe życie uczą się np. tłumacze. A w ogóle przekład poetycki to jedna z najtrudniejszych dziedzin w przekładoznawstwie, wymagająca wielu umiejętności, intuicji, (o perfekcyjnym opanowaniu obu języków już nawet nie mówię), praktyki... Tłumacze nieraz sprzeczają się o pojedyncze słowa, wyrażenia...  Lecz co tam oni tak naprawdę wiedzą... ?

 

Pańska odpowiedź jest typowym odwracaniem kota ogonem, a ja nie będę się bawić w pustą erystykę, bo wiem, co napisałem. Na tym kończę, dobranoc.

 

Edytowane przez Naram-sin (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zastanawiam się o co jest ta cała burza językowa. Jak pierwszy raz przeczytałem tekst od razu wiedziałem że nie napisał tego Włoch, ale i nie jesteśmy na włoskim portalu tekst odczułem jak Polak krótkie słowa które są zrozumiałe a odwołują się do tego co każdy pamięta z wycieczki mnie od razu ten kasztanowiec skojarzył się z prażonymi kasztanami na ulicach Rzymu i z deszczem który ostatnio w maju niespodziewanie nadchodził w zimne jak na Włochy dni. Wyjaśnienie autora całkowicie mi wystarczyło aby nie poprawiać tekstu bo rzucone słowa mają stworzyć obraz. Jeszcze ten Cyprian Kamil Norwid przywołany w opisie dał mi skojarzenie z Antico Caffe Greco artystyczną kawiarnią działającą od wieków w Rzymie gdzie spotykali się nasi wieszcze. Walczącą o swój byt gdyż właściciele posesji chcą ich wyrzucić. Ja nie jestem językoznawcą ani poetą ale czytam dużo poezji bo lubię i jako odbiorca głosuję obiema rękami za tekstem który mi się podoba a przecież jak wiadomo o gustach się nie dyskutuje i dopóki będą czytelnicy którzy będą chcieli je czytać to będą takie teksty powstawać bo tylko takie teksty które się czyta są żywe. Reszta to poprawnie napisane gnioty które zalegają półki poezja do której czytelnik nie wraca nic nie znaczy.   Pozdrawiam Pana Łukasza Robert

Opublikowano (edytowane)

@Robert Witold Gorzkowski

 

Tak, jesteśmy na polskim portalu i regulamin nie zabrania używać obcych języków, tłumaczeń, maksym łacińskich i makaronizmów - to nie jest portal o charakterze niszowym, tylko: twórczym, rozwojowym i wolnomyślicielskim...

 

Łukasz Jasiński 

 

@Naram-sin

 

Niech pan zacznie najpierw czytać z pełnym rozumowaniem i odpowiadać na moje pytania, a zresztą: kim pan w ogóle jest, aby mnie personalnie atakować? Pańskie komentarze nic wspólnego nie mają z merytoryczną krytyką, dodam: wie pan - co to jest kultura osobista? Gdzie pańska tożsamość - imię i nazwisko i zdjęcie - twarzy?

 

Łukasz Jasiński 

 

@violetta

 

Dokładnie! Język włoski, francuski i hiszpański to języki romańskie i podobnie jak język polski, rosyjski i czeski - to języki słowiańskie - te języki posiadają duszę... I po raz kolejny wrzucę na pierwsze miejsce - "Z tej księgi pochwał" - jest to tłumaczenie z języka włoskiego na język polski.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Naram-sin

 

A jeśli pan nie ma co robić, to: niech pan przeczyta wiersz panny Dagny - "Dziarska piosnka" - niech pan wystawi młodej damie merytoryczny komentarz i niech pan zacznie prowadzić konstruktywną polemikę z panią Alicją Wysocką z Trójmiasta, słowem: nic tutaj po panu - jest pan bardzo słaby w szermierce słownej, mimo wszystko: dziękuję za komentarze i życzę miłego dnia...

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

Chodzi o czucie tego wszystkiego, co czują Twoje wiersze. Ludzie niewrażliwi tego nie czują. Do czucia nie jest potrzebne pisanie poprawnie gramatycznie, ortograficznie, nie trzeba też mieć nic do powiedzenia. Kto naprawdę umie czytać poezję, to wyczuje swoim czuciem to, co ma wyczuć. Źli czytelnicy nie czują czucia. - to cytat z Dekalogu początkującego grafomana, który stworzył pan S. Płatek - poeta, krytyk. Proszę, nie schodźmy na ten poziom odbioru. Bawią mnie spory, czy wiersze pisze się rozumem, czy sercem, bo wiersze pisze się przede wszystkim językiem. Proszę sobie wyobrazić kucharza, który zamiast gotowego dania serwuje na talerzu połowicznie obrane ziemniaki, garść kawałków mięsa i warzyw na surowo, dorzuca przypalone jajko, posypuje całość tartą czekoladą i garścią przypadkowych przypraw - czy będzie to potrawa?  No ale każdy może wyobrazić sobie smaki, poczuć, co to miało być, przypomnieć sobie wrażenia z innych restauracji...

Można oceniać, czy wiersz ma w sobie ducha, czy jest to poprawny i nudny gniot, ale najpierw niech to będzie wiersz.

Opublikowano (edytowane)

                                     Antypolonizm*

 

          Ukraiński, de facto: Chazarski - tak zwany - historyk Wasyl Rasewycz zagroził Polsce niejako powrotem do przeszłości, to znaczy: sojuszem niemiecko-ukraińskim, a jego tekst można przeczytać na łamach Lviv Media.

 

          W swojej publikacji Wasyl Rasewycz ubolewa nad dominującymi w Polsce nastrojami - niechętnymi Ukrainie, de facto: Chazarii, Niemcom i Izraelowi, a także: eurosceptycyzmem, wyraża też smutek, że politycy w naszym kraju muszą słuchać woli Narodu Polskiego, czytamy:

 

          Pewną nadzieję daje wybór Friedricha Merza na kanclerza Niemiec, który wyznaczył kurs na remilitaryzację kraju, utworzenie silnej Bundeswehry i ukształtowanie nowej osi wpływów: Wielka Brytania-Francja-Niemcy, natomiast: Polski, która do tej pory była przeciwko reformom** Unii Europejskiej - nie ma w tym gronie.

 

          Zamiast wspólnie tworzyć nową architekturę bezpieczeństwa na kontynencie, wzmacniając skuteczność Unii Europejskiej poprzez włączenie Ukrainy - Polska pilnuje własnych interesów - unikając konkurencji z jej strony w przyszłości i zamiast umacniać swoją pozycję w Unii Europejskiej poprzez stworzenie nowej linii współpracy: Londyn-Warszawa-Kijów - przypisuje Ukrainie rolę wiecznego wyrzutka - rolę szarej strefy buforowej i być może - nie zdając sobie sprawy, że wiodąca rola Niemiec w tworzeniu Zjednoczonych Sił Europejskich Zbrojnych na bazie Sił Zbrojnych Ukrainy ostatecznie zepchnie Polskę na margines.***

 

          Twierdzi tak zwany ukraiński historyk i dalej grzmi z obłędnym spojrzeniem w oczach i pianą w ustach:

 

          Polsce nie pomoże nawet flirtowanie z Paryżem przeciwko Berlinowi, bo: Paryż również chce być w gronie liderów Nowej Europy razem z Ukrainą!

 

          Scenariusz izolacjonistyczny jest możliwy tylko tymczasowo - dopóki trwa wojna na Ukrainie, jednak: sytuacja natychmiast ulegnie zmianie - jak tylko na Ukrainie zapanuje zawieszenie broni i pokój, niewykluczone: z czasem - dysponując nowym potencjałem zbrojeniowym - Rosja postanowi nie powtarzać "ukraińskiego błędu" i przeprowadzi operację "korytarz suwalski" - grożąc katastrofą polskiego systemu bezpieczeństwa!

 

          Najwidoczniej tradycja SS-Galizien**** wciąż jest na Ukrainie, de facto: Chazarii - żywa, zresztą: tak zwany ukraiński Sąd Najwyższy w wyroku - z 23. 09. 2020 r. - utrzymał prawo tak zwanego ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej***** pod wodzą Wołodymyra Wiatrowycza do twierdzenia, że symbole Dywizji SS-Galizien - utworzonej z ukraińskich ochotników przez Trzecią Rzeszę Niemiecką pod patronatem gubernatora dystryktu Otto Wachtera - nie są związane z nazizmem i nie mogą być na Ukrainie - zakazane! I czego jeszcze nie rozumiecie!?

 

Źródło: Najwyższy Czas!

 

*zrobiłem drobną edycję - treść bez zmian 

 

**tak naprawdę chodzi o przymusową federalizację krajów europejskich, de facto: likwidację krajów narodowych 

 

***jest całkowicie w irracjonalnym błędzie: Polska ma bardzo silny sojusz wojskowy ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej i jest członkiem Paktu Północnoatlantyckiego 

 

****dziś to naziści z OUN-UPA 

 

*****dobry przykład wtórnego analfabetyzmu - naśladownictwa 

 

Pułkownik Tajnego Ruchu Oporu: Hrabia Łukasz Wiesław Jan Jasiński Herbu Topór 

Edytowane przez Łukasz Wiesław Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@violetta

 

A dlaczego pani nie wstąpi do Polskiego Związku Literatów i Stowarzyszenia Pisarzy Polskich? Będzie pani miała wszystko: tomiki, wsparcie finansowe i wieczorki poetyckie, nomen omen: wyżej wymienione organizacje otrzymują dotacje z budżetu państwa, mają prywatnych sponsorów i indywidualnych darczyńców...

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@violetta

 

Nie, proszę pani, musiałaby pani mieć wyższe wykształcenie jako literaturoznawca i językoznawca - musiałaby pani płacić również składki i pisać to - na co oni pozwolą, de facto: utraciłaby pani wtedy wolność twórczą - jadłaby pani z ręki podatników, sponsorów i darczyńców, jeśli chodzi o Nagrodę Nobla - to nic innego jak tak zwany pocałunek śmierci...

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @huzarc tak sobie myślę.   kiedy piszesz swoje przejmujące utwory w typie "extra mocny" musisz przeżywać gdzieś głęboko w sobie dreszczyk emocji.   ja też tak mam. wojna nuklearna to dramatyczny absurd.   ja nie boję się śmierci.   ale  kiedy tak idę przez las, przez sięgające mi do pasa paprocie, po miękkich i pachnących mchach, kiedy patrzę na nadrzeczne, wysokie, sumiaste trawy które wiatr z uporem pochyla a one dumnie się prostują, to myślę sobie, że ten świat jest taki piękny, że fajnie byłoby pożyć tutaj jeszcze.....ze 100 lat.   i krew mnie zalewa jak durnie udajacy polityków pierdolą głupoty o plecakach, o nieuniknionej konfrontacji, o zaporach przeciwczołgowych.   to piszę o czymś czego się boję.   teksty czasem przesadne ale.......     dziękuję.    
    • Statek kosmiczny: O Mały Włos Czarna Dziura, zawrócił z kopyta. A może nie tyle zawrócił, co poleciał nie w tym kierunku co trzeba. Znalazł się w otchłani kosmosu, gdzie jeszcze żaden obiekt nie gościł. A jeżeli nawet, to teraz już go tam nie ma. Bo to dziwna kraina. Nawet jak na takie szczególnie rozległe miejsce, jakim jest Wszechświat. OMWCD nie zderzył się co prawda, z tamtym co wracał stamtąd, ale może dlatego, że nie miało co wracać.   *~Na statku - ROJP~*   Wycieczkowy statek kosmiczny o uroczej nazwie: „Rajska Odyseja Jeżeli Przeżyjemy”, płynie na falach czarnej materii, po rozdrożach kosmosu. Jak wyglądają istoty wewnątrz, to w istocie nie wiadomo. Natomiast można przypuszczać, że wyglądają przez okna. Czy otwarte, czy zamknięte, to już zależy od tego, kim lub czym są, czyli ile wytrzymają.   *~Oczy Obserwatora~*   Dla postronnego obserwatora, stało się jasne {ale nie jak Słońce, bo to nie ta gmina} że jeden z nich wyjrzał i przeżył, bo wskazał czymś i krzyknął: tammmmm! Postronny doleciał do takiego wniosku, bo miał dziwną wadę, że wszystko słyszał i rozumiał. Spojrzał we wskazanym kierunku i zobaczył: OMWCD. Miał też przenikliwy wzrok. Zajrzał zatem do środka, by stwierdzić, co tam się wyprawia. Zobaczył, że nic nie zobaczył. Obiekt był wydmuszką pustą w środku. Nawet taki Obserwator, co wiele już w swoim życiu widział, zdziwił się trochę. Chociaż akurat w jego przypadku oznaczało to, że go po prostu zamurowało.   Aż nagle ściana na niego poleciała, bo ujrzał, że OMWCD wywrócił się na lewą stronę. Teraz dostrzegł wszystko: pełno tego i owego oraz małych obiektów, biegających gdzie tylko się da. Nic im nie było. Patrzył i patrzył i nie wiedział na co spogląda. Jego wyobraźnia nie miała w sobie tego typu fragmentów obrazów, z których mógłby tworzyć całe obiekty. A zatem widział, ale nie wiedział co. Jakieś zamazane kształty. Wnerwił się trochę i pomyślał, żeby wziąć numerek do okulisty.   *~Na lewej stronie ~*   – No nareszcie możemy oddychać brakiem tlenu. Od razu lepiej. – A jaki miły chłodek. – Rozległy ten pokoik. – Tylko jakieś oczy nas obserwują. – Czy musimy tak ciągle biegać? – Tu mamy więcej miejsca, niż po prawej stronie. – Po prawej, nikt nie widzi, jak sprawnie nam idzie. – A my lubimy pochwały. – O tuż to. – O tuż to, tak się nie pisze. – A co mi tam, w mordę Księżyca!    – A ja stanowczo żądam krytyki. W głowie mnie się genialnie przewraca! – Gdybyś ją miał, to bym uwierzył. – Muszę dbać o zrównoważony stan ducha. – Obiekt się do nas zbliża. Widzę napis: Rajska Odyseja Jeżeli Przeżyjemy. – Akurat przybiegłem. Oczywiście, że przeżyjemy. Tylko mnie nie straszcie. – Nie my, tylko oni. Jeden nawet przez okno się wychyla. – Pomachajmy mu. – A niby czym? – Znowu oczy rozbłysły. Widzieliście. Tam daleko. Spiralne jak galaktyka. – Ej, co ty gadasz? To zwykłe oczy. Tyle, że duże. Chyba, bo pusto tu jakoś. Mogą być blisko i małe, lub duże i daleko. – Wyleciał przez okno! – Za bardzo się wychylił, w kierunku Czarnej Dziury. – Widzę, że pije mleko z Drogi Mlecznej. To go wzmocni. Przeżyje. – To gdzie my w końcu jesteśmy?   *~Na statku - ROJP~*   – Łapcie go. Oddala się od nas. – Może tamci złapią. – Ma na sobie jakieś okrycie? Bo jeżeli nie, to po nim. – Nie mów takich normalnych zdań, w takim tekście. – Dobrze już dobrze. Chleje mleko. – To już było! Opanuj się. – Doi kozę na Orionie. – To ta koza ma trzy nogi? – A niech sobie leci. Wiadomo to, co by z niego wyrosło. – Tak już lepiej.   *~Na statku - Pomywajec Galaktikus~*   – No dalej dalej. Pomywamy. Niepotrzebne naczynia z burtę. – Widelce też? – Tylko talerze. – Robi się!   *~ Na lewej stronie - OMWCD~*   – Na prawą stronę!! Ale już!!! Latające talerze nas atakują!!! – Ale małe jakieś. Palcem się pstrknie… i bum! – Czym? – Nie wiadomo, czy małe. Na pewno paskudne. Resztki jedzenia są najgorsze. Maszynerię mogą zapaskudzić. – Nie widzę guzika, co na prawą przewija. – To naciśnij byle co. Może też zadziała ze zdziwienia. – Widzę guzik, ale mi ucieka. – Dostałem sosem po oku! – A ja skrawkiem kości w nos. – W nos? A co to jest? – Talerze coraz bliżej. – Mówiłem, że napęd biologiczny jest niepewny. Może się rozbiec po całym statku. – Tylko guzik ucieka. – Dostałem talerzem. Umieram. Ale nie zupełnie. To był akurat hologram. – Ale reszta nie! – O w mordę karła białego ! Hura! Przewijamy się. Na guzik zleciał talerz. Atakujący nas uratowali. – Chyba nie chcieli? – Nieważne.   * ~Poza statkiem - ROJP~*   – Talerz mi się przydał do zupy mlecznej. Piję przez rurkę. Tylko nie wiem, co ze mnie wyrośnie. Może oczy obserwatora?    *~Oczy Obserwatora~*    Tak naprawdę, to ja wszystko relacjonowałem. Teraz mam oczy zachlapane: mlekiem, resztkami jedzenia, napędu i głupawym tekstem, na którego nikt nie spojrzy. No i co z tego. Jeżeli chociaż jeden przeczyta, to i tak będzie ponad normę. Ale i tak mnie wyłączą. Chociaż tak się starałem.   No nie! Dostałem Marsa na czole, od tego wnerwionego przygnębienia. A niech to, biały karzeł świśnie! Huuura! Wenus na mnie leci! Gorąca, rozpalona.   Saturnowi dwa pierścienie zajumała. Ciekawe do czego?  
    • Między wersami     ona jedyna była przy mnie  gdy ty nieobecny od zawsze zastanawiałam się czy wiedziałeś że w ogóle istnieję aż przestało to mieć znaczenie  zazdrościłam innym że mają  rodzeństwo nie miałam z kim wojować o trzy zabawki  i tanią lalkę dla której byłam  mamą i tatą   czasem nadgryzałam ołówki  czasem marzenia  i rysowałam    w szarym bloku przy szarych ścianach wyrysowałam całkiem różowe życie   i jeśli nawet nieidealne to z własnymi lekcjami do przerobienia       październik, 2025
    • Dogadać się, jak Ukraina z ruskimi w 1996 r.? Oddała im głowice nuklearne w zamian za gwarancje bezpieczeństwa. A miała bodajże 3 na świecie potencjał, jeśli chodzi o broń jądrową. Nie byłoby dzisiejszej wojny, gdyby wtedy się nie zgodziła "dogadać". Tacy ludzie, jak Putin, nigdy nie dotrzymują warunków jakiegokolwiek "dogadania się". Problem polega na tym, że kraje, które posiadają broń nuklearną,zawsze będą zagrożeniem dla światowego pokoju, bo nigdy nie wiadomo, czy nie dojdzie tam do władzy jakiś świr. Może to dotyczyć każdego państwa, Trumpowi w USA też nie wiadomo, co może strzelić do łba. W 2003 r. Amerykanie napadli na Irak pod fałszywym pretekstem (legendarnej broni masowego rażenia nigdy tam nie znaleziono) i świat nic nie zrobił, bo kto by się jakimś Irakiem przejmował. Oczekiwano jedynie, że może dzięki tej inwazji ropa stanieje. Najlepszą opcją byłoby prawo posiadania takiej broni dla wszystkich. Nie byłoby to rozwiązanie idealne, ale chyba lepsze, niż obecna nierównowaga sił. Oczywiście powyższy wiersz jest monumentalnym, mocnym, obliczonym na wywołanie emocji protest songiem przeciwko okrucieństwu wojny i masowym cierpieniu ludzi, których los nie obchodzi szaleńców u władzy. Brutalna prawda jest jednak taka, że z szaleńcem nie ma negocjacji. Nawet, jeżeli teraz chwilowo doszłoby do jakiegoś quasi-układu, to i tak wcześniej czy później zostanie on pogwałcony. Układy z wodzami pokroju Putina to tylko przybliżenie wydarzeń, o których mówi wiersz. A zamiast wymachiwania szabelką (Zachód) trzeba było wcześniej nie kręcić z Putinem biznesów i nie dać mu obrosnąć w piórka. Po aneksji Krymu i wybuchu wojny z Gruzją chyba politycy wiedzieli, z kim mają do czynienia. Myśleli, że są bezpieczni, jak będą przymykać oczy na działania Putina i kupować od niego gaz, to zostanie ukontentowany, obłaskawiony, i nie będą mu chodziły po głowie dziwne pomysły. Może liczyli też, że zacieśnianie więzi gospodarczych również w jakiś sposób gwarantuje Europie bezpieczeństwo. Nomen omen, ja bym powiedziała, że to też pewna forma "dogadywania się", która, jak widać, poszła się czochrać.   Si vis pacem, para bellum.      
    • @bardzomilypan Nostalgiczna elegia:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...