Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Była połowa lipca 2003 roku. Policjanci z sekcji rzecznej posterunku warszawskiego zauważyli na brzegu Wisły zaparkowany samochód marki Skoda. Ten teren nabrzeża był zamknięty dla wędkarzy i wczasowiczów z powodu swoich szczególnych walorów przyrodniczych. Kiedy policyjna motorówka dobiła do brzegu, jeden z policjantów wezwał przez megafon właściciela samochodu. Nikt nie odpowiadał, więc policjant zeskoczył na brzeg i doszedł do zaparkowanej Skody. Samochód był otwarty, a na przednim siedzeniu leżały kluczyki. Opodal stał turystyczny stolik aluminiowy z dwoma krzesełkami turystycznymi. Na stole rozłożone były talerze a na nich pieczone na grillu żeberka, cebula i pokrojony chleb. Był tam również termos, z którego ktoś niedawno nalał do szklanek herbatę. Wokół miejsca biwakowania nie było gęstych krzaków, jedynie kilkanaście leciwych wierzb.

Policjant, który zszedł na ląd, jeszcze, jako młody milicjant pracował w wydziale dochodzeniowym. Mocno zdziwił go brak żywego ducha więc z zawodowej dociekliwości poinformował oficera dyżurnego komendy o swoich spostrzeżeniach. W ciągu dwóch godzin przybył przewodnik z psem tropiącym oraz ekipa techników kryminalistyki.

Pies nie podjął żadnego tropu. Kręcił się wokół samochodu i stolika. Policjanci ustalili, że w otwartym samochodzie znajdują się kluczyki od niego, a na tylnej zaś kanapie leżał aparat fotograficzny marki Canon z obiektywem oraz damska torebka z dokumentami, kluczami  i różnego rodzaju przyrządami służącymi kobiecie do poprawiania urody. W otwartym bagażniku leżały rakietki do badmintona, leżak, latarka akumulatorowa, dwa ręczniki i lornetka marki Zeiss. Kilka metrów od samochodu stał mały żeliwny, wciąż gorący grill. Wczesnym popołudniem przyjechało dwóch policyjnych płetwonurków, a do brzegu dopłynęła łódka ze strażakami, którzy rozpoczęli przeszukiwanie bosakami dna rzeki. Lato tamtego roku było suche, a Wisła była bardzo płytka i płynęła niezwykle leniwie.

Z dokumentacji śledczej wynika dalej, że brzeg rzeki był piaszczysty i nie było na nim żadnych śladów świadczących, że ktoś dochodził do rzeki.

W odległości około kilometra od miejsca zdarzenia stał zaparkowany samochód marki Golf, a obok niego przebywali ludzie. Policjanci ustalili, że były tam trzy osoby stanowiące rodzinę 36-letni mężczyzna był pracownikiem transportowym hurtowni spożywczej w stolicy. Jego żona pracowała, jako fryzjerka, a ich syn miał lat 13 i razem z ojcem łowili ryby w oczku wodnym oddalonym o kilkaset metrów od rzeki. Ludzie ci zeznali, że nad rzekę przybyli bardzo wcześnie, później widzieli jadący polną dróżką srebrny samochód i do czasu pojawienia się samochodów policyjnych nie widzieli nikogo. Późnym wieczorem oficer dowodzący odwołał akcję poszukiwawczą. Samochód został odholowany na policyjny parking, a pozostałe rzeczy trafiły do policyjnego depozytu. Już w nocy, policjanci odwiedzili mieszkanie zaginionych, ale nikt nie odpowiadał na pukanie. Ustalono, ze państwo H. mają 27-letniego syna. Następnego dnia, ustalono operacyjnie, że syn od dwóch lat nie mieszka z rodzicami. W czasie zaginięcia rodziców przebywał  w Szczecinie, gdzie wynajmuje mieszkanie. Przez swoich informatorów w Szczecinie policja uzyskała informację, że Andrzej H. jest człowiekiem dziwnie się zachowującym. Nie był nigdzie zatrudniony, a szastał pieniędzmi, wydając je na alkohole i dziewczyny. Chwalił  się też, że jego rodzice są bardzo bogaci i on niedługo spodziewa się gotówki. Policjanci powzięli podejrzenie, że syn może stać za zaginięciem rodziców i prawdopodobnie był sprawcą ewentualnego ich zabójstwa.

Andrzej H. został zatrzymany na 48 godzin, a następnie sąd aresztował go na miesiąc z uzasadnieniem, że jest podejrzany o zamordowanie rodziców dla uzyskania spadku po nich. Policjanci weszli do domu zaginionych. Nie było w nim nic nadzwyczajnego ani niepokojącego.

Jedna z wersji śledztwa zakładała, że małżonkowie zaplanowali swoje zniknięcie. Poszukiwano motywów. Okazało się, że pan H. od  29 lat był zatrudniony, jako technolog w państwowym instytucje badawczym przemysłu spożywczego. Nigdy nie miał do czynienia z informacjami stanowiących tajemnicę państwową. Jego żona pracowała, jako księgowa w dużym zakładzie krawieckim, dokąd przyszła przed laty z upadającej firmy PKS-przewozy regionalne.  W jej wypadku również nie było  związku z tajemnicami. Rozpatrywano, więc możliwość finansowych  nadużyć, ale szybko ustalono, że zaginiona, obliczała tylko zarobki pracownikom pracującym w akordzie. Ustalono, że małżonkowie H. byli bardzo spokojnymi sąsiadami, solidnymi pracownikami i  kochającymi rodzicami. Z zeznań syna Andrzeja H. wynikało, ze jedynym pozapłacowym zajęciem ojca było czytanie książek o tematyce marynistycznej, związanej szczególnie z bitwami morskimi w II wojnie światowej, Mama zaś nie zajmowała się niczym, co stanowiłoby powód zainteresowania organów śledczych. W toku czynności śledczych ustalono, że zatrzymany syn zaginionych skończył politechnikę warszawską i wyjechał do

Szczecina, aby podjąć pracę w agencji reklamowej zagranicznego koncernu farmakologicznego.

Dwa miesiące wcześniej został zaś zwolniony z powodu zmiany rynku reklamowego zatrudniającej go firmy, otrzymując sowitą odprawę. Wizja tej odprawy stała się przyczyną plotek w jego środowisku. Przez swojego znajomego miał też już zapewnioną pracę w firmie kreującej wizerunek osób publicznych. Firma ta również mieści się w Szczecinie.

Podejrzany miał również, na dzień zaginięcia, alibi nie do podważenia. Ustalono też, że syn państwa H. był bardzo związany uczuciowo z rodzicami.

Uznano więc, że powody aresztowania nie były wystarczająco uzasadnione. Andrzeja H. zwolniono z aresztu.

Odebrał on od policji samochód rodziców i zapakowane w papierowe worki ich rzeczy.
Śledczy nie znaleźli, więc ani sprawców porwania czy zabójstwa, nie mieli żadnego motywu uzasadniającego, że oni sami znikniecie, zaplanowali ani nie mieli żadnych pomysłów na jakikolwiek

kierunek śledztwa.

Zostało, więc ono zamknięte.

Kiedy giną ludzie, policja poddaje ich życie drobiazgowej analizie. Szukane też są okoliczności wyglądające troszkę inaczej od  szablonowego życia naszego społeczeństwa. W wypadku tego zaginięcia policja nie znalazła nic.

W roku 2007 w Komendzie Głównej Policji powstało Biuro X. Zatrudnieni w nim funkcjonariusze uznani za wybitnych fachowców, mają za zadanie powtórnie zmierzyć się z nierozwiązanymi przestępstwami.

Jedną ze spraw, której trud rozwiązania postawili przed sobą

policjanci była sprawa zaginięcia państwa H.

Pierwszą czynnością śledczych było rozesłanie za zaginionymi międzynarodowych listów poszukiwawczych. W czasie oglądania nakręconego przez policję filmu z czynności nad brzegiem Wisły, oglądających go policjantów zaciekawił stojący na składanym turystycznym stoliku, nieduży mosiężny

dzwonek o dziwnej konstrukcji.

Ponieważ wszystkie rzeczy zaginionych oddano ich synowi, policja

zwróciła się do niego o wypożyczenie dzwonka.

Dwa dni później policjant z Biura X wszedł z synem państwa H. do ich mieszkania. Okazało się, że Andrzej H. nie był tutaj od ponad trzech lat.

Dzwonek znajdował się w policyjnym worku, tym samym, w

którym wydano rzeczy zaginionych.

Dzwonek miał całkowitą wysokość ok. 17 cm, z tym że mała rączka do jego trzymania przypominała uchwyt laski.  Korpus dzwonka wykonany był z czerwono żołtego metalu a jego serce z  metalu nieco innego kolorystycznie. Przedmiot nie posiadał żadnych oznaczeń producenta.

Sam dzwonek, poprzez miejsce, gdzie znalazła go policja oraz z powodu dziwnego jego kształtu spowodował, że śledczy postanowili iść jego śladem. Jeden z nich odwiedził mianowicie wrocławskiego hobbystę, o którym policja wiedziała, że ma największy w Europie zbiór dzwonków. Ten

sześćdziesięciopięcioletni zbieracz powiedział, że ma taki dzwonek

w swojej kolekcji. Porównano oba dzwonki. Jedyną ich różnicą

było to, że na dzwonku zbieracza były dwa  malutkie znaczki. Jeden był

literą W a drugi niedużym, wybitym później równoramiennym krzyżykiem. Natomiast na dzwonku znalezionym nad Wisłą był symbol nieskończoności i maleńka cyfra 7.

Z dokumentacji, jaką hobbysta prowadził dla tego dzwonka, wynika, że kupił go za dwadzieścia dolarów  podczas pobytu na Ukrainie w

roku 1993, na tych jej terenach, które po wojnie zostały Polsce zagrabione. Kupił go od starego Ukraińca mówiącego po polsku w malutkiej wiosce o nazwie Lisic. Według sprzedawcy dzwonek został zrabowany z polskiego klasztoru sióstr zakonnych, który w 1939 roku zburzyli Rosjanie. Hobbysta zanotował również w swojej dokumentacji, ze według starej legendy dzwonek służył do zwabiania zabłąkanych dusz ludzkich, które miały się do niego dostawać przez niewielki otworek w jego korpusie. Takie otworki były w obydwu dzwonkach. Zbieracz dzwonków był bardzo zainteresowany zakupem dzwonka,  i mocno nalegał na podanie adresu właściciela. Adresu oczywiście nie uzyskał, a policjanci wrócili do Warszawy. Następnie śledczy odwiedzili wiekowego księdza, który według informacji z miejscowej kurii mógł znać legendę o zbłąkanych duszach, bo przed wojną był wikarym we Lwowie. Kiedy okazano, więc dzwonek księdzu, ten speszył się bardzo i na dobrą chwilę zaniemówił po czym  łamiącym sie głosem stwierdził, że o takiej legendzie nigdy nie słyszał.

Dzwonek był dziwny jeszcze z jednego powodu. Jego drewniana rączka wydzielała bardzo silny zapach podobny do potartych palcem liści piołunu. Przesłuchano technika kryminalnego, który cztery lata temu zbierał odciski palców z naczyń, sztućców, talerzy, termosu, samochodu i jego wnętrza. Pamiętał on, że czuł wtedy bardzo wyraźnie dziwny zapach pochodzący od tego dzwoneczka. Nie przywiązał wówczas do niego żadnego znaczenia.

Po dwóch miesiącach ponownej analizy śladów oraz tropów oraz z powodu braku odpowiedzi o znalezieniu zaginionych w którymś z państw świata, policjanci z Biura X poddali się ostatecznie. Uznano, że zniknięcie małżonków H. ma charakter osobliwy. Bardzo trudno jest w dzisiejszym zbiurokratyzowanym cyfrowo i technologicznie świecie zniknąć niepostrzeżenie. Małżonkom H. udało się to znakomicie.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...