Z panem nie, a z panią Wiolą - tak, muszę ją prostować, sama powiedziała, iż lubi rządzić i gdybym jej słuchał - wierzył, to: wyszłoby na to - nie tak dawno wróciłem z Włoch... Chociaż "Balladę" napisałem po polsku i dopiero potem przetłumaczyłem na włoski - ów roku - tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego ósmego... Jakby pani Wiola chciała mnie wrzucić do worka ćwierćinteligentów z różowego salonu - oni często tak robią, to znaczy: wydają tomiki nie wiadomo gdzie i za czyją kasę, jakby inaczej: w obcym języku i dopiero potem tłumaczą na język polski - istoty iście wyjątkowo zakompleksione...
Łukasz Jasiński