Codziennie, nie zamykając oczu
śnię
o chwilach wśród złotych łanów
z tobą
o chwilach wśród białych zabudowań
z najbliższymi
o chwilach wśród plaż i gór
z pozostałymi
w tych snach nie ma noża w sercu
nie ma oddychania bez powietrza
nie ma picia wody bez wilgoci
nie ma ciepła z zimnymi stopami i dłoniami
nie ma bezradności podyktowanej
losem urodzenia i okolicznościami czasu
nie ma szczęścia
nie ma radości
nie ma nadziei
bo to tylko sny
na jawie
teraz jednak pragnę
tylko
z tego
miejsca i czasu
gdzie
człowiek człowiekowi
jest usterką,
belką na drodze
lub
cukierkiem na pięć minut
albo tandetną zabawką do wyrzucenia po chwili
albo jednym i drugim
gdzie i kiedy
odpowiedzi nie znamy
ponieważ została zatajona
wstydem przed tym
co i tak widzimy
gdzie, wprost mówiąc panują:
nieprawidłowość
chaos
niedbalstwo
lenistwo
obżarstwo
chciwość
obojętność
nienawiść
złość
zawiść
krzywda
ból
ignorancja
duma
usterki
choćby rozmiarów najmniejszego ziarnka grochu...
choćby rozmiarów pojedynczego atomu...
- koszmaru -
obudzić się
nazywali by to głupcy
otumanieni popkulturą
swojego rodzaju
"incepcją"
bo nie rozumieją,
że kryje się za tym
"koncepcja"
opium dla ludu
proch dla uleczenia
raka
to zginąć w oczach tych
którzy zawsze chcieli
abyś nie mógł żyć wiecznie
oznaczałoby to bowiem porażkę
ich własnego
bóstwa