Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
Kantata

Kantata

 

tej muzyki się nie zapomina
jest na stałe wpisana w życiorys
na dnie serca przetrwała miesiące
by powoli się budzić do życia

pachnie lasem
zielonym iglastym
odurzając przy każdym oddechu
iskrzy rzęsy soplami lodu
chłodzi usta płatkami śniegu

dźwięk dzwoneczków
rozbrzmiewa z dala
owinięty lukrem pierników
i z uśmiechem wspominam lata
kiedy byłam bosko beztroska

/a Mikołaj był moim Tatą.../

 

 

Kantata

Kantata

 jest późno


czekam na księżyc
lecz droczysz się ze mną
/na nowo.../
aż słowa szeptem pulsują
a ogień skórę rozgrzewa

mrok spłynął na lasy iglaste
i osiadł z łagodnym westchnieniem

poczerniał nocy konturem
spłoszonym lotem jaskółek

w źrenicach pozostał
na skraju

jak nitki w gobelinie
na kanwie zieleni Veronese’a

/króluje.../

 



×
×
  • Dodaj nową pozycję...