Z biologicznego punktu widzenia
nic nie widać
Wielcy filozofowie rozmyślając o długości dnia
nie wzięli pod uwagę wieczności
W której dystans jest nieznany
a punkt odniesienia leży martwy w wyobraźni dumnych uczonych
jak zwłoki przy terminus z wyjścia Rzymu ku wolności umysłu
Nie ma wstydu, by stwierdzić, że nic nie wiemy
ale już wstyd żyć z tym, jak z kamieniem uwiązanym u nogi, będąc rzuconym w wody tego świata
Świata, w którym to, co fizyczne wydaje się być bluźnierstwem,
a to, co psychiczne zawsze jest ułomne, chore i bezdomne, nagie i brudne.
Metafory wybrzmiewają niczym niezrozumiałe przeniesienie rzeczy
z jednej sfery do drugiej.
Kłócić się można, która to wyprodukowała.
I tu stajemy na rozdrożu.
Przypadkiem spłodzony, w wyniku fizycznych sił ukształtowany,
czy nauczyłem się modlić, gdy neurony cisną impulsami złamanej ręki, która zaraz ma być złożona?
Czy odwrotnie - znając najwyższego - śmieję się z kolei losu, który dobrze znam
Wędrując ciałem pomiędzy przyjemnością, rozkoszą a nadludzkim wysiłkiem?
Logika wesołe płata figle, lecz czy widziałeś węża chodzącego na nogach?
Wyobraź sobie stonogę na 5m długą, grubą niczym metalowy filar trzymający konstrukcję hali produkcyjnej ludzkich bzdur,
po co jej nogi?
Czy ktoś nas uprzedził, że niektórzy będą myśleć wspak mijając się z faktami,
już na samym początku?
Tak więc, śmiejemy się z was tu, naukofcy, z logiką się mijający
swoim "chyba". Chyba chybiliście.
Śmiejemy się i świętujemy - my święci - waszą porażkę
wasz upadek w czeluść obłędu i obsesji na punkcie swoich hipotez.
Pięcioramienne gwiazdy to wasze drugie imię
bez dwóch ramion żyjecie, bzdurami kupując pospólstwo
bez nóg spędzacie dni, produkując tej ziemi ciężar zeżartej energii elektrycznej na wasze bujdy
i bez kończyn, niczym węże tarzacie się wśród trawy, która przechyla się jak jej zawieje
by kąsać powietrze pustych idei, swoim - litości - jadem
przyjaciele związani cienką nitką kilku słów
Pięć ramion jednak należy się nam
pięć ramion to my
my, żyjący w waszym cieniu
oświetlamy sobie drogę
wzajemnie służąc
niczym członki ludzkiego ciała
nasza jaźń wykracza poza to, co widziały oczy
poza to, co można dotknąć, poczuć, powąchać
a jednak
nasza jaźń widziała wszystko to, czego oczy nie chciały widzieć
ciało nie chciało poczuć, nos nie chciał poczuć
na mileniach kłamstw, oszustw, oszczerstw, niegodziwości, nikczemności, kradzieży, rozbojów, gwałtów, morderstw i zniszczenia
ale to już ostatnie.
Na tym zbudowaliśmy naszą
przyjaźń.
Vir est pius et femina servat semper.