Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
Duch7millenium

Duch7millenium

Widziałem trupa

Z jego rozprutego prawego boku, niczym wyrostek robaczkowy w otrzewną, wychodziło czarne płuco.

Widziałem trupa

Na jego dłoniach nie było śladów krwi, na twarzy nie było łez, ni smutku

 

Widziałem trupa

Jego biała karnacja, niczym konsekwencja zimowego przesiadywania pod dachem oświetlała otoczenie kostnicy

Widziałem trupa

Na ciele nie miał zmarszczek, na nogach nie miał żylaków

 

Widziałem trupa

Jego dyplom, tytułujący go profesorem zwyczajnym, docentem nauk

 

Jakich nauk? Nauk społecznych, nauk medycznych, nauk technicznych, nauk .. filozoficznych.

 

Widziałem trupa

Jego posesje, jego samochody, jego testamenty i rozpiski dyspozycji wolą potomnych

 

Widziałem trupa

Jego potomstwo wijące się w radości trudów kolejnego dnia ewolucji ku lepszemu jutru

Widziałem trupa

Jego syn ożenił się już z trzema kobietami, jego córka została gwiazdą playboya, jego żona to dziś sommelier

 

Widziałem trupa

Kruchą przyszłość, którą wykreował w tych, którzy uczęszczali na jego wykłady, ich wizje, marzenia i pragnienia

Widziałem trupa

Łzy szczęścia tych, którzy ukończyli projekt konstrukcyjny mostu, znaleźli szczepionkę na COVID, zrozumieli mechanizm psychologiczny postracjonalizacji

 

 

I leżał on tam, gdzie ja stoję,

patrzyliśmy sobie w oczy.

 

Widziałem w tych oczach uczucia

które raz przychodziły, raz odchodziły

 

Widziałem szczęście,

jakieś szczęście, które nawiedzało jego umysł lecz zawsze uciekało.

 

Widziałem też wolną wolę

z której to raz robił pożytek, przy pomocy której innym razem zabijał

 

Czy zabijał siebie? Czy zabijał innych?

 

Jego pożytek i wartości były jak pszczoły,

które latają od jednego kwiatka do drugiego najlepiej tak, jak zawiał wiatr

 

A wiatr wiał i wiatr szeptał mu o tym jak

zdmuchnąć świecę nadziei u bliskich, dalekich

 

Bo przecież jego walka i jego trud to jego szczęście i jemu się należy

to on jest tą nadzieją i bez niego nadzieja umrze

 

Lecz nadziei nigdy nie było.. tak, on leży tam, gdzie ja stoję.

Lecz trudów i walki nigdy nie było.. tak, on leży tam, gdzie ja stoję.

 

 

Jego zwłoki w tańcu pod skalpelem, kleszczami i cięgnami

zdradzały..

 

tylko ból, tylko ból, tylko ból, tylko ból, tylko ból

tylko ból, tylko ból, tylko ból, tylko ból, tylko ból

 

Zdradzały je, jak kobieta, której mąż walczy 8. rok na polu bitwy o jej wiarę.

zdradzały je, jak utracona cierpliwość przysięgę wierności

 

W jego uszach

zamilkł szum wody zalewanej do czajnika

zamilkł klekot drzwi zamykanych w domu,

zamilkł pomruk partnerki przewracającej się na drugi bok o północy

zamilkła muzyka okrzyków dzieci bawiących się w piaskownicy

zamilkł szum liści w polu

zamilkł szum komputera przetwarzającego dane wyświetlane na ekranie w postaci ulubionego filmu

Nastała wieczna cisza

 

W jego oczach

znikły obrazy przedstawiające górskie pejzaże

znikły wizje nowego domu, lokum, nowego mebla czy pary dżinsów

znikły obrazy Jezusa, Buddy, Mahometa, nawet Lucyfera

znikły te, na których widział swojego nowo-narodzonego syna

znikł ten, który przedstawiał nago tę, z którą tego syna spłodził

w końcu znikł ten, który ujrzał sam biorą\c pierwszy oddech na tej ziemi

 

W jego ustach..

Nie ma smaku zwycięstwa

W jego nosie..

Nie ma woni kadzidła doskonałości

 

Chciałbym wiedzieć dlaczego. I wiem dlaczego. I powiem dlaczego.

 

Przez niego.

 

Cóż poszło nie tak? Też wiem ale.. tego już nie powiem.

Duch7millenium

Duch7millenium

Wiara w ludzi.

 

Widziałem trupa

Z jego rozprutego prawego boku, niczym wyrostek robaczkowy w otrzewną, wychodziło czarne płuco.

Widziałem trupa

Na jego dłoniach nie było śladów krwi, na twarzy nie było łez, ni smutku

 

Widziałem trupa

Jego biała karnacja, niczym konsekwencja zimowego przesiadywania pod dachem oświetlała otoczenie kostnicy

Widziałem trupa

Na ciele nie miał zmarszczek, na nogach nie miał żylaków

 

Widziałem trupa

Jego dyplom, tytułujący go profesorem zwyczajnym, docentem nauk

 

Jakich nauk? Nauk społecznych, nauk medycznych, nauk technicznych, nauk .. filozoficznych.

 

Widziałem trupa

Jego posesje, jego samochody, jego testamenty i rozpiski dyspozycji wolą potomnych

 

Widziałem trupa

Jego potomstwo wijące się w radości trudów kolejnego dnia ewolucji ku lepszemu jutru

Widziałem trupa

Jego syn ożenił się już z trzema kobietami, jego córka została gwiazdą playboya, jego żona to dziś sommelier

 

Widziałem trupa

Kruchą przyszłość, którą wykreował w tych, którzy uczęszczali na jego wykłady, ich wizje, marzenia i pragnienia

Widziałem trupa

Łzy szczęścia tych, którzy ukończyli projekt konstrukcyjny mostu, znaleźli szczepionkę na COVID, zrozumieli mechanizm psychologiczny postracjonalizacji

 

 

I leżał on tam, gdzie ja stoję,

patrzyliśmy sobie w oczy.

 

Widziałem w tych oczach uczucia

które raz przychodziły, raz odchodziły

 

Widziałem szczęście,

jakieś szczęście, które nawiedzało jego umysł lecz zawsze uciekało.

 

Widziałem też wolną wolę

z której to raz robił pożytek, przy pomocy której innym razem zabijał

 

Czy zabijał siebie? Czy zabijał innych?

 

Jego pożytek i wartości były jak pszczoły,

które latają od jednego kwiatka do drugiego najlepiej tak, jak zawiał wiatr

 

A wiatr wiał i wiatr szeptał mu o tym jak

zdmuchnąć świecę nadziei u bliskich, dalekich

 

Bo przecież jego walka i jego trud to jego szczęście i jemu się należy

to on jest tą nadzieją i bez niego nadzieja umrze

 

Lecz nadziei nigdy nie było.. tak, on leży tam, gdzie ja stoję.

Lecz trudów i walki nigdy nie było.. tak, on leży tam, gdzie ja stoję.

 

 

Jego zwłoki w tańcu pod skalpelem, kleszczami i cięgnami

zdradzały..

 

tylko ból, tylko ból, tylko ból, tylko ból, tylko ból

tylko ból, tylko ból, tylko ból, tylko ból, tylko ból

 

Zdradzały je, jak kobieta, której mąż walczy 8. rok na polu bitwy o jej wiarę.

zdradzały je, jak utracona cierpliwość przysięgę wierności

 

W jego uszach

zamilkł szum wody zalewanej do czajnika

zamilkł klekot drzwi zamykanych w domu,

zamilkł pomruk partnerki przewracającej się na drugi bok o północy

zamilkła muzyka okrzyków dzieci bawiących się w piaskownicy

zamilkł szum liści w polu

zamilkł szum komputera przetwarzającego dane wyświetlane na ekranie w postaci ulubionego filmu

Nastała wieczna cisza

 

W jego oczach

znikły obrazy przedstawiające górskie pejzaże

znikły wizje nowego domu, lokum, nowego mebla czy pary dżinsów

znikły obrazy Jezusa, Buddy, Mahometa, nawet Lucyfera

znikły te, na których widział swojego nowo-narodzonego syna

znikł ten, który przedstawiał nago tę, z którą tego syna spłodził

w końcu znikł ten, który ujrzał sam biorą\c pierwszy oddech na tej ziemi

 

W jego ustach..

Nie ma smaku zwycięstwa

W jego nosie..

Nie ma woni kadzidła doskonałości

 

Chciałbym wiedzieć dlaczego. I wiem dlaczego. I powiem dlaczego.

 

Przez niego.

 

Cóż poszło nie tak? Też wiem ale.. tego już nie powiem.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...