Był tam korytarz
po którym chodziły cienie
dusz zniszczonych permanentnym cierpieniem
Przymrużone świetlówki
dające blask zwątpienia tym
którym ludzie połamali serca
I Ty, której tlące się światło
dawało resztki sił by poczekać na moment
w którym zobaczysz mnie
Na końcu korytarza była jadalnia
gdzie posiłek dobijał pewien głód nadziei
przeszklony tak, że dookoła można było zobaczyć bezkres bólu
Gdy stałaś tam przy oknie i ja wychodziłem
ze stanu zwątpienia, jak mi się wtedy wydawało
otworzyłaś okno i w desperacji wykrzyczałaś moje imię
Istnieje tylko drugi taki ból
jak usłyszeć wołanie zabitej miłości
usłyszeć kolory szczęścia połączonego z tragedią
Teraz, gdy Cię szukam, wiem,
że wtedy dni nasze były policzone
teraz, gdy ich policzyć nie mogę
Wiem, co będzie dalej. Droga ku końcu.